IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Klasa nr 57

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry

Klasa nr 57 1ERq90H
Klasa nr 57 Empty

PisanieKlasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyPon Kwi 04 2016, 23:02
Klasa nr 57

Nie można nie odnieść wrażenie, że to prawdopodobnie jedno, o ile nie jedyne, najbardziej schludne i niemal pedantycznie czysto pomieszczenie w całej Akademii – nie wiadomo do końca, czy to wina nauczyciela, czy może to klasa posiada taki właśnie urok. Sala jest niezwykle przestronna i jasna, z małymi oknami wychodzącymi na wirydarz. Drewniane, olchowe ławy ustawiono w kilkunastu stopniowo opadających ku profesorskiej katedrze rzędach, tak by każdy uczeń miał dobry widok na stojącego przy niej nauczyciela.
Powrót do góry Go down
Elijah Sorokin

cześć

Irkuck, Rosja

błękitna

17

VIII klasa

bogaty

książę
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyWto Sie 09 2016, 11:08
Jak żyć ja się pytam, jak żyć - kiedy życie tylko cierpień padołem. Ciągłą rutyną. Pobudka przed wschodem słońca, zimno, śniadanie niesmaczne, a potem zajęcia. Na każdych z kolei dusza umęczona odlecieć próbuje do kraju modelek i ciepłych plaż - ale nie, co chwila przywołuje się go do rzeczywistości pytaniem czy aby się nie nudzi. No nudzi, odpowiada chłopiec który nigdy nie skłamał, wywołując gniew. I dziwi się trochę, słuchając kolejnej litanii, dlaczego zadaje mu się takie pytania skoro odpowiedzi usłyszeć się wcale nie chce? Przecież nie powie, że dzisiejsze zajęcia z magii kreatywnej są nadzwyczaj kreatywne, skoro trzeci tydzień robią to samo.
Potem przerwa, kolejny posiłek bez polotu, słuchać musi gadanin pustych - więc wzdycha taki zmęczon i umęczon nad zupą, pytając za co te cierpienia. Za co zajęcia popołudniowe i za co ten czas rzekomo wolny, który zamiast poświęcić na zajęcia ciekawe, pośwęcić musi bezsensownym referatom. Jaki sens wszak ma pisanie tego samego co pozostałych osób naście z grupy, tego samego co napisała niezliczona ilośc uczniów przed nim, i co napisze niezliczona po nim? Elijah Sorokin, człowiek który urodził się wielki (ale jeszcze nie do końca zdecydował w jaki dokładnie sposób tę wielkość światu objawi) sprowadzany do poziomu jednego z wielu, czy istnieje większe cierpienie?
Cierpienia młodego Elijaha.
Bunt się w nim rodzi kiedy patrzy na stos książek przed nosem, bunt którym ci wielcy zawsze się charkteryzują. Myśli sobie w tej pięknej główce (na której powoli pojawiają się pierwsze siwe refleksy), że tak się nie godzi. Tak nie można. Ciemną masę może można zwodzić obietnicą dobrej oceny czy zwolnienia z części egzaminów, ale on taki głupi nie jest. On wie, on właśnie przejrzał te machinę manipulacji, ten spisek mający na celu zrównać wszystkich do jednego poziomu. On się nie da zrównać, on się nie da zmarginalizować, on się nie da sprowadzić do poziomu jednego z wielu!
Chęci starczy mu na utyskiwanie w głowie i wpatrywanie się w leżący przed nim pergamin z nienawiścią wymalowaną na twarzy. Codzienny obrazek.
Gdyby raz chociaż udało mu się tym wzrokiem podpalić ten pergamin, to dopiero byłby manifest.
Najlepszy z możliwych bo nie musiałby się ruszyć z miejsca!
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Klasa nr 57 Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyWto Sie 09 2016, 18:48
Co jednemu lekarstwem, drugiemu trucizną. Ty sama. Dolohovom - solą w oku, Sorokinom - żadną tam rewelacją, wszak im nie wadzi, gdy dziecko zmienia wygląd na życzenie. Sobie samej wobec tych dwóch rodów: niefortunnym zdarzeniem, nic więcej jak tylko kolejny odcinek z serii. Ironiczny przypadek. Gdybyś urodziła się po drugiej stronie rodziny, jako pierworodna Dymitra, dalekiego kuzyna matki, żyłabyś jak on. Jak pączek w maśle. Może też marzyłabyś o plaży. I surferach, bo modelki są przereklamowane.
Jak żyć, królowo Margarito.
Szturmujesz korytarz swoim legionem, jesteś każdym z nich. Od wysokiej dziewczyny, co siedzi za tobą na alchemii bierzesz sobie piegi pod nosem; od chłopca w kraciastej koszuli miękkie wystraszone usta. Z okładki kolorowych pisemek długie blond loki.
Tylko centymetrów nie dokładasz sobie dzisiaj. Nade wszystko przecież nie lubi, kiedy patrzeć na niego z góry.
Kiedy wkraczasz do klasy, jesteś marzeniem każdego. Nic to, że prawie nikogo tu nie ma, że zaglądają nieliczni maruderzy, a kto zostaje tu na dłużej, to bez ochyby tylko po to, by ulżyć sobie piętnastominutową drzemką. Nie spodziewałaś się znaleźć tu jego, towarzysza zbrodni, brata broni.
Być może cię nie pozna. Być może nie spojrzy ci w oczy, by się upewnić, że to ty, że uwielbienie patrzące błękitem i zielenią naraz może tylko od ciebie pochodzić.
Ale tobie zdaje się to nie przeszkadzać.
Ucałuj jego szlachetny policzek, mogłabyś go sobie zabrać. Pomyśleć tylko: chcę mieć blade lico dalekiego kuzynka, moja wola taka i pstryk! Gotowe.
Uspokój jego wzburzone bezcelowością istnienie, zdmuchnij pergamin z ławki. Teraz jesteś ty, a we dwoje świat weźmiecie we władanie. A jeśli nie świat we władanie, to chociaż gazetę w rękę, by z rozczarowaną miną szukać własnych nazwisk na pierwszej stronie.
Powrót do góry Go down
Elijah Sorokin

cześć

Irkuck, Rosja

błękitna

17

VIII klasa

bogaty

książę
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptySro Sie 10 2016, 17:26
Szkoda może, że Elijahowi los poskąpił tego talentu umiłowanego przez Sorokinów. Chociaż - czy nie byłoby to zbyt banalne? Zbyt leniwy też jest, zbyt zadufany w sobie i siebie samego zapatrzony by od innych kraść wizerunki. To co widzi w lustrze jest najlepsze, mały książę o dumnych oczętach i włosach przeplatanych pierwszymi refleksami srebra. Jedynie korony brakuje by dopełnić obrazu.
Może dlatego, że Sorokin, nie rozumie też skąd bierze się to wielkie halo wokół wszystkich wizerunkowych zmian. Skąd ta panika kiedy zmieni się kształt nosa. Może gdyby wgłębił się w temat - nigdy nie wgłębił - to by zrozumiał, ale po co mu to na dobrą sprawę? Wiele z jego oburzeń kończy się na zadaniu sobie pytania po co się denerwować. Nerwy tylko szkodzą zdrowiu. Skręcają kiszki, nie pozwalają spać. Skóra przez to szybciej się starzeje, cienie pod oczami nadają wygląd narkomana, same przykrości. Stoicyzm znacznie jest wygodniejszy.
A nie od dzisiaj wiadomo, że to wygodą własnie kieruje się Elijah. Najlepsze kryterium z możliwych, jeśli mnie o to spytać.
Gdyby udało mu się podpalić ten pergamin wzrokiem...
Wkroczenie dziewczęcia o wyglądzie modelki rodem z lazurowego wybrzeża definitywnie odwróciło jego uwagę od kwestii wyzysku i niesprawiedliwości systemu edukacji. Wyczuł podstęp - bo jeśli chodzi o modelki to on doskonale wie, że żadna nie stąpa korytarzami tej zimnej, rosyjskiej szkoły. Czy to demon zwodziciel, czy może plan złej macochy? Zachowuje się jeszcze tak przymilnie, czyżby kokieteryjnie, Elijahu Sorokinie, trzymaj się na baczności!
- Czuję podstęp - informuje tonem pełnym podejrzeń, mrużąc przy tym swoje piękne oczy. Prostuje plecy, zakłada ręce na drobną pierś i kręci głową, jakby niezadowolony, że stworzenie takiej urody zakłóca jego spokój. Chłopcy w wieku nastoletnim nie cechują się rozsądkiem i, przyznaje to z wielkim smutkiem, młody Sorokin nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Nawet taki pełen podejrzeń i ostrożności rozmyśla jak można tutaj oczarować zjawę stojącą przed nim, jednocześnie nie żegnając się z życiem.
Na razie nic sensownego nie przyszło mu do głowy, trzyma się rezerwy. Już dawno zauważył, że doskonale działa na wszelkie dziewczęta.
Zapewne nawet te widmowe.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Klasa nr 57 Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptySro Sie 10 2016, 18:02
Faktycznie, może szkoda. Zapewne szkoda nawet. Mniej byłoby mu nudno w tych pieleszach wieku nastoletniego, gdyby codziennie mógł widywać nową twarz. Jeśli nie obok swojej w pościeli, może chociaż w lustrze. Doprowadzić je brzydotą do pęknięcia albo przeglądać się z lubością w nieznanej przedtem symetrii kości twarzoczaszki.
Lazurowe Wybrzeże, też mi. Masz dzisiaj w sobie chłód wrzosowisk, we włosach wiatr obijający kamienie starych zamczysk leniwie obrośnięte mchem.
Zupełnie jakbyście byli meteorologicznie kompatybilni, on taki pochmurny, ty taka rozwiana. Akurat jak znalazł masz urodę pogodynki. Nie spojrzysz w lustro, nie lubisz tego typu. Wolisz swoje własne stare i opatrzone kości policzkowe i zadarty nos. Zalatuje od ciebie taniością i nikogo już nie wykiwasz.
Po co tu przyszłaś, duszyczko? Po ochłapy ludzkiej łaskawości.
Daj mi swoje zapatrzenie. Mi, mi, mi.
- Niemożliwe. - jakże to? Czym prędzej, królowo, obwąchaj się starannie, zupełnie jak gończy pies, zwietrz tęsknotę za drogimi perfumami. Nadgarstki, za uszami, w zgięciu łokci. - Mogłabym przysiąc, że rano zmyłam go z siebie w całości.
Zna cię dobrze. Tę, która żyje słowami innych i tę, która nigdy nie wystawia się na widok ludzki i pod ich ocenę. Ale co to: ty? Wyraźnie widać przecież, że jest tu z nim jakaś ślicznotka, w której odzywa się tylko echo twojego głosu.
Lubisz, gdy tak patrzą na ciebie jak on. Ku obopólnej korzyści zostań jeszcze chwilę taka papierowa, taka, którą można zmiąć, zmieścić w jednej dłoni i schować w tylnej kieszeni spodni.
- Co masz dla mnie?
Ty przecież obsypujesz go darami. Swoim czasem, głosem, aurą stęchłych kotar w podmiejskim teatrze. Niebieską sukienką, niebieską jak twoje oko. Jak jego oczy. Jak migdały, o których myślał.
Jak pleśń.
Powrót do góry Go down
Elijah Sorokin

cześć

Irkuck, Rosja

błękitna

17

VIII klasa

bogaty

książę
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyPią Sie 12 2016, 00:35
Może faktycznie szkoda - przecież mogliby się tak doskonale bawić, obydwoje obdarzeni talentem niespotykanym. Zmieniać wizerunki, kto pierwszy znajdzie drugie, wygrywa.
Pewnie wygrywający Dolohova, Elijah zawsze zatrzymywałby jakąś część siebie. Nie tylko oczy. Czasem byłyby to kości policzkowe, czasem nos. Czasem usta - albo włosy. Jakby nie chciał w tym wszystkim stracić siebie, jakby siebie samego uważał za najbardziej interesującego.
On za to może nie dawałby się tak łatwo nabierać na piękne modelki rodem z lazurowego wybrzeża.
Oświecenie przychodzi wraz z obwąchiwaniem się. Szesnaście lat na tym łez padole wyleczyło młodego Sorokina z naiwnego optymizmu. I on już wie, że takie modelki to nie mają zbyt wiele rozumu, o poczuciu humoru nawet nie wspominając. Od rozmów stymulujących zwoje mózgowe i od docinek sarkastyczny ma przecież Margaritę.
- Margarita... - mówi trochę tonem karcącym, trochę zbolałym, jakby chciał pokazać jaki to jest bardzo zawiedzony takim obrotem spraw, wszystko byle zrobić jej na złość - Chociaż, może to nawet lepiej, że to ty. Ożenek w tak młodym wieku był y wielce niefortunny, a przecież od tak nie mógłbym dać odejść modelce - oj nie, oj nie. Musiałby ją zająć pierwszy, jeszcze jakiemuś gogusiowi przyszłoby do głowy kraść jego pomysł na przyszłość u boku francuski. We Francji, oczywiście, zimno w tej Rosji jak w piekle.
Powpatruje się w nią jeszcze wzrokiem pożądliwym, wzrokiem głodnym wrażeń estetycznych. Bo taki z niego esteta, ceniący sobie piękno płci przeciwnej, nawet jeśli jest tylko fałszywym wizerunkiem, nawet jeśli jedynie papierowe.
- Papierosa, miętową gumę i niezadowolenie z systemu edukacji - tyle może jej zaofiarować na tę chwilę - Wolałbym wódkę i stare winyle - płyty przywiezione zza wielkiej wody, muzyka trafiająca aż do samych kości.
Mogą poleżeć ze sobą, odurzeni, wpatrywać się w kamienny sufit. Kto zabroni?
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Klasa nr 57 Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyPon Sie 15 2016, 14:13
To ty, w tej fikuśnej foremce. Zostawiłaś sobie potrzebę uwielbienia, nigdy niesłabnącą i uwidocznioną w stworzonej na poczekaniu do mizdrzenia się twarzy. Skorej do uśmiechów, trzymania ust półotwartymi jak ryba wyrzucona na brzeg.
Kiedy zmieniasz swój wygląd, chcesz pokazać tylko jedną, jedyną rzecz. Albo żadnej, nikogo nie dopuszczać do choć krztyny prawdy na twój temat (jeśli w twoim przypadku można jeszcze mówić o jakiejkolwiek prawdzie). Wszystkich mieścisz w sobie, wszystkie ich stany i przeżycia.
- Ożenek? Brr. Ożenek zawsze jest niefortunny. - zamążpójście to perspektywa napawająca cię bez mała paraliżującym strachem. Tak naprawdę jedyne pójście, na jakie czujesz się gotowa to pójście do pubu w środę wieczór na dobre zimne piwo. Nie masz w sobie dość odwagi, by planować sobie wystarczająco długą przyszłość; taką, w której zobaczyłabyś samą siebie w białej sukni. Może oświadczyny. Odrzucone kilkukrotnie, najlepiej od kilku różnych kandydatów. Niech cię wielbią i niech kupują brylanty. Notoryczna narzeczona.
Odmieniasz się na jego oczach, wystarczy chwila skupienia i ciszy i już - oto wracają wiecznie zaspane powieki, niestarannie ostrzyżone włosy, którym nie dasz urosnąć. Jakbyś zastygała w marmur przycupnięta na krawędzi ławki. Z daleka słychać akordeon odbijający się od bruku, swoją miną ucieleśniasz jego ukochaną Francję. Gdyby spojrzeć ci w oczy, można by usłyszeć krzyki traconych na gilotynie monarchów. A ty ze spokojem jadłabyś ciasto.
- Wezmę papierosa, niezadowolenie mam swoje, dziękuję.
Wszechobecne i leniwe, wylewa się z ciebie pogardliwymi spojrzeniami i milczeniem. Gdy coś cię cieszy, królowo, paszcza ci się nie zamyka.
Zaciągasz się, bez pozwolenia i bez doświadczenia. Z uporem godnym lepszej sprawy wciąż upierasz się, by z powodów estetycznych gdy tylko nadarzy się okazja dawano ci papierosa, choć nigdy nie nauczyłaś się palić. Więc krztusisz się i kaszlesz, a w gardle kołkiem staje ci własny upór. Dobrze, że widzi cię tylko on, i tak już rozczarowany.
Wielka woda cię nie pociąga, podobnie jak rozpostarty za nią zachód. Blichtr i uniwersalność amerykańskiego snu powinny ci odpowiadać według reguł logiki, lecz wszechobecna plastikowość zbudowanej w pięć minut kultury śmierdzi ci z daleka. Lubisz to, co stare, królowo, z wyjątkiem być może mężczyzn i krojów sukienek.
Niebieska sukienka pięknie leżąca na dziewczęciu, którym oczarowałaś Sorokina, ciebie raczy jedynie okrywać jak prześcieradło rzucone na mebel, żeby się nie kurzył.
- W czym gustujesz ostatnio, drogi?
Powrót do góry Go down
Elijah Sorokin

cześć

Irkuck, Rosja

błękitna

17

VIII klasa

bogaty

książę
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyPon Sie 22 2016, 19:20
Ciężko myśleć o przyszłości mając naście lat. Niby wiek już poważny, nie pokaże się go za pomocą palców - no i Elijah definitywnie czuje się niezwykle dorosły, to nie ulega wątpliwości. Ale przyszłość to ziejąca czarna dziura, którą nijak da się zapełnić. No niby jest ta modelka, niby jest złoty tron na szczycie fortuny Sokorinów, a na nim książątko Elijah z koroną na głowie, pusty jednak ten obrazek, całkowicie papierowy. Jak wszystkie idealne dziewczyny w które wcielić może się Margarita - Nie każdy, z ostatniego mój ojciec wydaje się być całkiem zadowolony - wzrusza ramionami nieco beznamiętnie, nie jest typem małego panikarza który obraża się bo tatuś znalazł sobie nową zabawkę. Chociaż… - Niestety, jestem prawie pewien, że dybie na moje życie. Wyobrażasz to sobie? - on nie rozumie skąd ta niechęć, przecież jest taki doskonały.
Doskonały choć zestresowany.
Stresujący ten wiek nastoletni - pełen pytań na które zdaje się nie mieć żadnych odpowiedzi. Jeszcze nie doświadczyło się niczego konkretnego, wszystko przeraża. Wszystko wydaje się być wielkie, a słysząc dorosłe „oj, to małe piwo” marszczy się brwi w pogardzie, bo przecież doskonale wie się jak wygląda małe piwo. I na pewno nie tak jak egzamin na koniec roku czy decyzja na to jaki staż wybrać po ukończeniu edukacji.
Jakiś wybrać trzeba, tak należy.
Jeszcze za młodym się jest żeby wiedzieć, że tak należy to żaden powód.
Stres nie jest jednak tak wielki jak mógłby być, zapewne przez lenistwo. Nawet kiedy zaczyna się Sorokin denerwować jakąś poważną kwestią, nieustannie podnoszoną przez grono zagubionych nastolatków, szybko przechodzi mu chęć działania. Pojawiają się dwa stare, sorokinowe druhy - po co i dlaczego.
Po co i dlaczego, z nimi ciężko wygrać.
- Och, Margarito - cmoka z niezadowoleniem. Wydawać się może, że chodzi o to nieudolne - wciąż! - palenie, bo kiedy ją dusi dym, on wypuszcza go nosem bez większej trudności - Wiesz, że nie lubię tych wszystkich pytań o preferencje. W czym, Elijahu, teraz gustujesz, jak się widzisz za rok, dwa, pięć, co będziesz chciał zjeść jutro na obiad - z niezadowoleniem kręci piękną głową - W tym miesiącu szaleję za masłem orzechowym, ale nie sądzę, że ta fascynacja zostanie ze mną na dłużej. Jeszcze miesiąc temu nie znosiłem fistaszków, a życie gotów byłem oddać za kiszone śledzie. Dzisiaj na ryby nawet nie spojrzę - smutna to historia, wiem - Jeśli pytasz mnie na co ochotę mam teraz, moja droga, to na ucieczkę. Nawet nie nad Francuskie morze, wystarczy, że pójdziemy nad wodę. Ściągniesz tę idiotyczną sukienkę - źle wygląda na Ricie, francuska modelka nosiła ją lepiej - I popływamy. A potem rozgrzejemy się alkoholem, na tyle dobrze bym jutro mógł zostać włóżku pod pretekstem paskudnego bólu głowy - nie będzie kłamać, złe samopoczucie nie pozwoli mu pójść na zajęcia - Naucz się wreszcie, że wcale nie musisz się zaciągać. Tak nawet zdrowiej. Wystarczy, że chwilę potrzymasz dym w ustach, a potem wypuścisz elegancką strużką, każdy tak pali - bo kto w wieku szesnastu lat chce karmić nowotwór?
No właśnie.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Klasa nr 57 Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyNie Sie 28 2016, 21:43
Nie musisz myśleć o przyszłości - nie masz jej jako Dolohova, nikt nie zaklepie ci krzesełka przy stole na posiedzeniach Starszyzny, żaden z dalekich wujów i podstarzałych ciotek, których nigdy nie widziałaś na oczy nie zapewni ci posady w dobrze prosperującym przedsiębiorstwie, nikt nie zechce, byś poszła w jego ślady i przejęła praktykę. Lekarską, prawniczą, rzeźnicką - wszystko jedno. Nie dla psa kiełbasa, nie dla Rity przyrodzone z nazwiskiem luksusy.
Wymyślisz sobie przyszłość, zapracujesz. Nie boisz się, że cię ktoś przy pracy zobaczy, twoje posągowe arystokratyczne ręce szorstkie od dźwigania ciężarów, przekładania papierów, grzebania w ludzkich wnętrznościach albo betoniarce. Wystarczy, że sobie zażyczysz, by były znowu nieskazitelnie gładkie. Tak, jak malował El Greco.
- To nie z małżeństwa jest zadowolony. Gdyby mógł, korzystał by z przymiotów małżonki bez dzielenia się z nią uprzednio nazwiskiem.
Zdaje się, że widziałaś nową wybrankę starego Sorokina i zdaje się, że w pierwszej chwili zastanowiłaś się, kiedy zdarzyła mu się jeszcze jedna córka. Potem najwyraźniej, ze swym sztandarowym kpiącym uśmiechem musiałaś skonstatować, że skądś u młodego Sorokina wzięły się te marzenia o aniołkach Wiktorii, i to nie wcale aniołkach, o których śnił Napoleon najeżdżając Rosję.
Gdy ktoś zada ci pytanie, panno Rito, a dopadnie cię w formie, w jakiej przyszłaś na ten świat, w formie, która nie jest dla ciebie schronieniem, milczysz. Przez kilka chwil, patrzysz ze spokojem, gestykulujesz przez kolejny moment, nie wspierając tych ręcznych akrobacji słowami. Następnie odpowiadasz albo niemrawymi półsłówkami, półwierszem zaczerpniętym z ulubionej książki, lub z nadmierną egzaltacją, pokrzykując jak panna z czasów edwardiańskich, gdy ubrudzić jej sukienkę czekoladką.
- Ryby są brzydkie, nie patrz na nie. Podobnie zresztą, masz rację, jak ta sukienka. Uwierzysz, że nawet nie wiem, skąd się u mnie wzięła. A może wzięła się tej dziewczynie spod okna.
Ściągnij usteczka w niechętnym grymasie. Nie lubisz ekspedycji na zewnątrz, choć ze zjawisk atmosferycznych najbardziej cenisz sobie gwałtowny wiatr, nie zadowalając się spokojnym błękitnym niebem. Jak wiatr wieje, tak ty potrafisz się ugiąć. Nie masz w sobie uporu góry, nie masz nieskończoności morza. Możesz wciąż gubić listki i stroić się w nowe.
- Nie zamierzam nurzać się w glonach, Elijah. - zamarudź mu, wydychając wprost w twarz chmurę dymu. Otworzenie okna to jedyne ustępstwo, na które gotowa jesteś pójść.
- Ale możemy ogrzać się alkoholem. Jeśli, rzecz jasna, jakiś masz.
Pozerzy z was, księżniczko. Wydmuszki, a korony na głowach co najwyżej wyniesione z Burger Kinga. Nie stać was na podobny wyskok, nie urżniecie się w środku dnia w pustej klasie, z szumem tupiących stóp i zaaferowanych głosów tuż za ścianą.
- Ale najpierw chodźmy stąd.
Powrót do góry Go down
Elijah Sorokin

cześć

Irkuck, Rosja

błękitna

17

VIII klasa

bogaty

książę
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 EmptyCzw Paź 20 2016, 23:03
Tam nie masz od razu, prychnąłby Elijaszek na takie myślenie. Cienia niby nikt w rodzinie nie chce, ale jak przychodzi co do czego, to każdy jest z daleka zafascynowany. A jakie to daje możliwości? Nogi trochę wydłużyć i znajdzie się chętny, bezdzietny staruszek ze sporym majątkiem. Pięć lat, a potem szalej dusza, piekła nie ma, smutne życie młodej wdowy.
Nic nie poradzisz, że Sorokin ma takie podejście do życia.
Problem z przyszłością ma taki, że wypadałoby coś osiągnąć - cokolwiek, byle wielkiego, by rozsławić nazwisko. A jemu się zwyczajnie nie chce. Z perspektywą wypchanej złotem rodzinnej skrytki w banku i innych dodatków do fortuny, może trwonić i trwonić, a dzieci nawet nie zauważą, że coś ubyło. Nawet jeśli zauważą - to dorobią, lenistwem ojca na tyle znudzone, że będzie im się chciało podbijać świat. On mógłby być takim ojcem przyszłych wielkich, przychodzić na bankiety, stać na podestach i kiwać głową, mówiąc - tak, tak, ja ich dałem tego światu, dziękuję za gratulacje, zasłużyłem sobie.
Nie wiem czy właśnie nie rozwiązałam problemu egzystencjalnego Sorokina. Ojciec dzieci wielkich, to odpowiedź na wszelkie pytania.
Gorzej jak wielkie nie będą - no ale wtedy je się obwini za życiową porażkę i upokorzenie całego rodu, nie jego.
- A czemu by nie mógł? - krzywi się młody Elijah na tę naiwność Margarity, bo nie wątpi, że ojciec z niejednych przymiotów niejednej blondynki w swoim życiu korzystał. Z żoną, tak sobie jednak myśli po chwili, to jednak zawsze pewniej. I prościej, nie trzeba szukać, komplementować, już się swoje człowiek nachodził żeby obrączkę na palec takiej włożyć. Czy tam zapłacił, bo jest jedna rzecz w którą Sorokin - ten mniejszy, bo nie wiem jak ze starszymi - nie wierzy. A jest to miłość bezinteresowna. Może się po prostu jeszcze chłopak nie zakochał (ciężko mi to sobie wyobrazić) i nie wykształciła się w nim komórka odpowiedzialna za romantyzm, ale nie wierzy w takie farmazony, że dwójka ludzi się spotyka i bach, są razem do końca życia, na dobre i na złe - i nie płaci się za to ani jednym diamentowym pierścionkiem.
Takie rzeczy się nie zdarzają w jego świecie - Ale widzę, że nie wzruszyły cię moje podejrzenia - mówi n i e z w y k l e zawiedziony, że tutaj próbuje się milczeniem zbyć jego dramatyzm. Bo on jest przekonany, że ta wiedźma to chce go otruć. I zobaczymy, zobaczymy jak będzie płakać Rita kiedy wyląduje bez ducha w Hotynce, nafaszerowany jakimiś śmiertelnymi grzybkami.
Wspomnienie ładnej dziewczyny nieco koi jego zszargane nerwy. Taki z niego esteta - Przyznam, niezwykle jest urodziwa. Może zabiorę ją do miasteczka w przyszły piątek - zastanawia się nad tym przez sekund kilka. I proszę zauważyć, że nawet nie zakłada iż owa panna może mieć inne plany. Bądź zwyczajnie nie mieć na takie spotkanie ochoty - bo przecież jemu się nie odmawia.
Nie, to zbyt proste, będzie zbyt szczęśliwa słysząc propozycję padającą z jego ust, nudny to będzie wieczór, on nie ma chęci na nudne wieczory, nawet w towarzystwie blondynek - Dla mnie mogłabyś się zanurzyć w glonach - mruczy sobie pod nosem, słysząc te narzekania Dolohovej, to przecież tylko młody chłopiec i jedno mu w głowie. W glonach każde ciało jest atrakcyjne, nie musi się zatem bać, że uzna iż ma zbyt kościste kolana.
Czasami się Elijah zastanawia czy kiedykolwiek widział jej prawdziwe kolana. Tak go łapią podobne rozważania na faunie i florze, kiedy ten Świerczewski każe mu się brudzić w ziemi. Zgroza.
- Mam - zalety posiadania brata co rzekomo nie żyje, ale ma klub nocny. To najlepszy rodzaj braci - Nie chcesz iść nad jezioro, to prowadź - trochę siedzi teraz nafunflany, że glonów nie będzie.

[ztx2]
Powrót do góry Go down
Klasa nr 57 Empty

PisanieRe: Klasa nr 57   Klasa nr 57 Empty
Powrót do góry Go down
 
Klasa nr 57
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Klasa nr 35
» Klasa nr 49
» Klasa nr 204
» Klasa nr 3


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: