|
| | | |
Irkuck ¾ obstaculus 16 VII klasa bogaty Piromanci
Re: Korytarz Pon Lip 18 2016, 20:11 | | |
Spokój, tylko spokojnie. O ile da się być spokojnym, gdy JAKAŚ LASKA WŁAŚNIE LEŻY POD TWOIMI NOGAMI I NIE WIESZ, CZY ŻYJE. Bo dla mnie ta sytuacja jest wybitnie, kurwa, niekomfortowa. Mimo wszystko próbuję wyrównać oddech, co też mi trochę rozjaśnia w głowie - tak właściwie los Berty nie został przypieczętowany, może jeszcze dycha, a jeśli rzeczywiście dycha, to powinienem zrobić coś, co by ją w staniu dychania utrzymało. Przede wszystkim, gdybym ją tak zostawił, to Beso - jestem pewien - by mnie zajebał. O ile dowiedziałby się, że to ja jako ostatni widziałem Bertę trochę bardziej żywotną. - Ta, świetny pomysł. Jeśli ją przełożę pięć metrów dalej, na pewno wszystko się ułoży - burczę na wybitnie niepomocną Innę. Zresztą, Inna przecież jest tęsknicą, przecież chyba potrafi... zrobić jakąś magiczną rzecz, by pomóc Bercie? Wiem na pewno, że ja w tym momencie nie wykażę się niczym przydatnym, nawet gdybym znał jakieś zaklęcia medyczne, nie dałbym rady ich rzucić. Podchodzę do Berty i niepewnie trącam czubkiem buta jej dłoń; nie zaczęła wariować, ale z drugiej strony, dlaczego miałaby? Przecież po prostu padła na ziemię, to nie tak, że straciła przytomność po godzinie lewitowania w powietrzu i wydawania z siebie piekielnych odgłosów. Zerkam na ryczącą nad ciałem Innę, no szlag by to, naprawdę nie pomaga. Wręcz przeciwnie, przez to jej mazanie się denerwuję się coraz bardziej i nabieram przekonania, że stało się coś poważnego i nieodwracalnego. Nie no. Przecież to Inna. Zawsze będzie panikować. Biorę głębszy oddech i klękam przy Bercie, nie mam pojęcia, jak ją ocucić, więc robię pierwsze, co przychodzi mi do głowy i klepię ją lekko po policzku. Tak zawsze zachowywano się na filmach, nie? Staram się nie myśleć o tym, że jeśli Berta padła, to właśnie poklepuję trupa, zresztą, im dłużej przyglądam się dziewczynie, tym umacniam się w przekonaniu, że ta jednak oddycha. - Berta, ej, Berta. Słyszysz? - Pochylam się nad nią. - Masz minutę, by wstać, potem cię gdzieś zakopiemy. |
| | | | Irkuck czysta tęsknica 10 I klasa bogaty
Re: Korytarz Pon Lip 18 2016, 23:34 | | |
Mam wprawę w histeryzowaniu. Wycieram twarz palcami, dopiero potem chusteczką. Nie chcę jej wykręcać. Pociągam nosem. - Pięć metrów temu była bardziej żywa, prawda? Przypomina mi się sposób wykorzystywany do znajdowania zgubionych rzeczy. Wracanie po swoich śladach. Nie chodzi tylko o rozglądanie się wszędzie, gdzie było się ostatnio. Trzeba przejść znowu przez próg, przekrzywić obrazek na ścianie, włączyć dopiero co zgaszone światło. Zawrócić i odkręcić wszystkie drobne działania. Cofnąć świat. Szkoda, że Berty wcale nie potrzebowaliśmy teraz znaleźć. - Słyszałam, że magomedycy uczą się najpierw na zwłokach. – chlipię. Skoro Gido uparł się pozostawać na miejscu zbrodni albo samobójstwa? Nieszczęśliwego wypadku? Czy samobójstwo brzmiałoby mniej żałośnie niż bardzo głupi śmiertelny wypadek?, mogłabym poćwiczyć. – Gdybyśmy podejrzewali omdlenie, musiałbyś sprawdzić czy oddycha i zapewnić dostęp do powietrza. I może trochę unieść jej nogi. Za łatwe. Wzdycham. Co byłoby dostatecznie złą możliwością, by być wysoce prawdopodobne i pouczające, jednak nie śmiertelne? - A gdyby złamała kości głowy, są zaklęcia, którymi się je naprawia. Czytałam o nich. Jest też takie, które działa jak mała błyskawica prosto w serce. – marszczę czoło. – Próbowałam go na żuku. |
| | | |
Ambrolauri, Gruzja półkrwi 18 lat IX klasa przeciętny Alruana
Re: Korytarz Pon Lip 25 2016, 13:03 | | |
Czuję niepokojące mrowienie na policzku, jakby ktoś mnie uderzył. Nie za mocno, jednak wystarczająco, abym wróciła na ziemię. Chwytam dłońmi myśli uciekające z mojej głowy, chwytam je wszystkie. I po kolei układam, warstwa za warstwą, jakbym składała w szafie ubrania po prasowaniu. Potrafię nawet wyobrazić sobie, jak jasne płótna wiszą na sznurze rozwieszonym od drzewa do drzewa i powiewają spokojnie na wietrze, który przynosi w moją stronę zapach świeżości i proszku do prania. Podchodzę i po kolei ściągam je niezdarnie, chwiejąc się. Takie właśnie są moje myśli. Potrzebują koszyczka, do którego trzeba je złożyć, a potem wyprostować każde zgięcie. Gorącym żelazkiem. I poukładać. I pilnować. Bo znów rozwieją się na wietrze, niepewnie trzymane przez spinacze na lichym sznurku. Dobiegają do mnie słowa, wydają mi się bardzo dziwne i obce. Dopiero po chwili jestem w stanie zrozumieć, przypomnieć sobie, że znam ten język i sama potrafię nim operować. Otwieram więc oczy i lekko wzdrygam, kiedy widzę nad sobą twarz Gido. Nie umiem rozpoznać wyrazu jego twarzy- mam wrażenie, że widzę błysk zwiastujący kolejny diabelski plan, który tworzy się w jego głowie. I czuję ukłucie strachu. Ale jest też jakiś cień troski rzucany na moją postać, co uspokaja mnie trochę. Jednak nie podoba mi się to, co usłyszałam. Dlaczego chcą mnie zakopać? -Co wy wyprawiacie?- pytam oschle, patrzę zdezorientowana i pytającym wzrokiem obejmuję wszystko dookoła. Zaraz analizuję porozrzucane dookoła rulony kartonu i uświadamiam sobie, że zemdlałam i nie jest to wina ani Gido, ani Inny. Podnoszę się lekko, opierając na wyprostowanych rękach i cofam, pełzając pod ścianę, aby się o nią oprzeć. Dostrzegam twarz dziewczynki i chusteczkę, którą trzyma w dłoni. Czuję napływające uczucie wstydu. -Przepraszam- mówię po chwili zakłopotana -Nie zdarza mi się to zbyt często- strącam wzrok w ziemię, nie chcąc patrzeć na tę dwójkę przede mną. Potrzebuję chwili, trochę kręci mi się w głowie. |
| | | |
Re: Korytarz | | |
|
| | | | |
Similar topics | |
|
| Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
|
|
|