IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Gabinet

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry

Gabinet 1ERq90H
Gabinet Empty

PisanieGabinet   Gabinet EmptyPią Kwi 01 2016, 00:22
Gabinet

Królestwo kartotek. Najważniejszy element wyposażenia: srebrny samowar, bo personel Oddziału działa na bardzo słodką herbatę. Maleńki pokoik, urządzony głównie do spędzania tych niewielu godzin w ciągu dnia, gdy można usiąść, odetchnąć, a trzeba powypełniać zaległe karty pacjentów i zamówienia do Apteki. Stare rozpadające się biurko, trzy jeszcze starsze twarde krzesła.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPią Maj 06 2016, 23:50
Kawa była tak gorąca, przez kubek poparzyła palce.
Wpatrywałam się w obłoczki gorącej pary, opierając głowę o blat stołu. Ciążyła - po bezsennej nocy świat zawsze wydaje się przygaszony. Cichszy. Jak za mgłą. Czas płynie wolniej, wszystko dookoła porusza się jak w zwolnionym tempie.
Najbardziej lubię te momenty, kiedy pływając w miejscu niesamowitej urody, otwieram oczy pod wodą. Początkowo szczypią - ale widok jest tego wart. Tam czas nie ma żadnego znaczenia. Wszystko dookoła porusza się we własnym, nieśpiesznym tempie, jakby tańczyło, zwinnie, lekko, jakby nie miało żadnego ciężaru. Nie brakuje mi nawet muzyki - chociaż czy istnieje doskonalsze osiągnięcie niż muzyka? I tak wydaje mi się, że ją słyszę, gdzieś z tyłu głowy. Nie narzucającą się, delikatną melodię. Wody, aż chciałoby się powiedzieć, chociaż wydaje się to niezwykle banalne.
Wiesz, co rozjaśniłoby to miejsce? Żonkile. Szkoda, że tyle trzeba na nie czekać.
Czasami mam ochotę zostać. Tam, pod wodą. Tam, gdzie jest cicho i spokojnie, nikt mnie nie szuka. Ale po dwóch minutach płuca wypełniają się ogniem, ciałem zaczyna kierować panika. Desperacko pragnie oddychać. Owszem, mogłabym sobie pomóc - skrzekozielem na przykład, wiele jest zapewne magicznych sposobów na przedłużenie swojego pobytu pod wodą, ale chyba właśnie to igranie na krawędzi, ta tymczasowość jest najbardziej pociągająca. Świadomość, że ma się tylko dwie minuty, ni sekundy więcej.
Czy właśnie tak jest i ze mną?
Czy jestem pociągająca tylko dlatego, że tymczasowa? Czy z góry wiadomo, że i tak przyjdzie moment w którym spakuję plecak i po prostu zniknę?
A może - a może zostając w miejscu zakochuje się w nim tylko dlatego, że kiedyś będę musiała je opuścić? Tak po prostu.
Kawa była gorąca, poparzyła moje palce. Obłoczki pary tańczyły nad kubkiem, a ja w końcu zasnęłam, z głową ukrytą w ramionach.
Płynący dookoła świat zmienił się w płynący sen, ale nie pamiętam już o czym. Nieuchwytny uciekł kiedy, zdezorientowana, otworzyłam powieki i podniosłam głowę. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i dlaczego właśnie tutaj - realizacja przychodziła stopniowo, z każdym kolejnym mrugnięciem. Jest już jaśniej, kiedy zasnęłam dopiero świtało, nie było słychać na korytarzu żadnych kroków. Teraz zza zamkniętych drzwi dobiega radosny gwar. Chcę sprawdzić godzinę, ale wskazówki zegara nieustannie wskazują szóstą dziesięć. Kark zdrętwiał, kawa wystygła całkowicie, skostniałam.
Jest zimno.
Pomyśleć, że jeszcze dwa dni temu byłam w miejscu pełnym słońca. Dwa dni temu…
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Maj 07 2016, 13:35
Wracamy.
Ty z otchłani błyskających świateł na parkiecie, jeszcze pewnie słyszysz w uszach dudnienie. A może jakiś łagodny śpiew. Może krzyki stadionu. Może szum wody i kwilenie dzieci budujących babki z piasku.
Ja z ruchliwej podkijowskiej ulicy - jakaś młoda banda poharatała dwoje naszych obywateli, nie nadawali się do łącznej teleportacji.
W kieszeni mam jeszcze winylowe rękawiczki, maskę gardłową i łańcuszek, który spadł z szyi jednej z poszkodowanych osób. Skoczę potem do Hotynki i oddam.
Ale wracamy. Gdybym wiedział, że już jesteś, kupiłbym żonkile.
Kawa jest gorąca. Od razu wypijam łyk, parzę sobie język. Wiem, że wszystko jest prawdziwe, że już nie śpię. Jeszcze nie śpię.
Ty śpisz.
Wsuwam do dziurki klucz, przekręcam, ale bez skutku. To znaczy, że już jesteś, niezmordowana, składasz w kostkę piżamy i prześcieradła - tak sobie myślę.
Ale nie, ty śpisz w chorej, całkowitej ciszy. To nieprawda, że pacjenci w szpitalu jej potrzebują: ja zawsze swoim mówiłem, grałem, próbowałem śpiewać, bo cisza wykańcza człowieka.
Nie budzisz się, gdy krzątam się po gabinecie, zaczynam dzień. Wsuwam ręce w rękawy kitla, dopijam kawę i zerkam co chwila na ciebie.
Jesteś tak uchwytna, chociaż nadal nie wiem, czy prawdziwa.
Budzisz się, a za drzwiami życie, od którego się odgradzamy. Możemy wszystko zatrzymać, tak osobni od wszystkiego. Już niedługo, rok szkolny trwa dopiero około tygodnia, a codzienne komuś dzieje się jakaś krzywda.
- Dzień dobry.
W końcu po to tu jesteśmy.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Maj 07 2016, 15:45
Nawet nie wiesz ile czasu minęło odkąd po raz ostatni byłam miejscu z głośną muzyką i ścianami dudniącymi od basu. Rok? Myślę, że to ponad rok.
Dobrze pamiętam ostatni raz. To było dzień rozpoczęciem pracy tutaj, jestem przekonana, że pierwszego września za moim uchem wciąż można było dopatrzeć się resztek fluorescencyjnej farby. Nie czułam się mała i przerażona, to miało być tymczasowe. Cztery miesiące najdłużej. Zarobić trochę pieniędzy. Spędzić trochę czasu z bratem, ta wizja wydawała się miła. Potem pewnie posiedziałabym w jakimś cieplejszym miejscu, uciekła przed największymi mrozami. Praca zawsze się znajdzie. Robiłam już tyle rzeczy. Zbierałam truskawki, podawałam talerze, gotowałam posiłki. Raz zajmowałam się kochanym staruszkiem, to były cudowne dwa miesiące. Chciałam zostać z nim nawet dłużej, ale niestety jego rodzina zdecydowała inaczej. Umieścili go w dziwacznym, smutnym ośrodku. Odwiedzałam go raz na jakiś czas, dopóki nie odszedł. Podobno spokojnie i we śnie.
Na jego pogrzebie nie było wielu ludzi. To też był smutny widok.
Siedzenie za profesorskim stołem po raz pierwszy było dziwaczne. Ogrom jedzenia, twarzy, dźwięków, same pytania. Taka była z ciebie grzeczna dziewczynka, co z ciebie wyrosło?
Proszę. To ze mnie wyrosło.
To jedyne miejsce w całej szkole gdzie można znaleźć ciszę. Szczególnie na samym początku września Uczniowie jeszcze nie łamią nóg, nie chorują i nie symulują chorób by uciec przed terminem zwrotu referatu. Jestem tutaj sama z prześcieradłami, ręcznikami i zapachem czystości, śpiąc. Czekając?
Czekając.
A mimo to, kiedy otwieram oczy i słyszę ciche „dzień dobry”, zdaje się być zaskoczona. Pracujemy razem już tyle czasu, ale wciąż dziwie się, że wracasz. Jakaś cząstka mnie w środku jest przekonana, że przyjdzie dzień w którym drzwi się nie otworzą, zostanę tutaj sama. Będę czekać. Dzień. Miesiąc. Pewnie rok. I jeszcze kolejny. Pewnie kilka następnych. A potem sama zamknę drzwi i ktoś inny przyjdzie na nasze miejsca. Zacznie się nowa historia.
Zdecydowanie wolę naszą.
- Dzień dobry - ocieram z powiek resztki snu, uśmiechając się przy tym. Dzień dobry, dobrze cię widzieć. Dzień dobry, wróciłeś. Dzień dobry - Ciężka noc? - pytam, podnosząc się przy tym. Niezręcznie opieram się o stolik, nie powinnam pewnie spać w miejscu pracy. I nie wiem teraz co zrobić z rękoma.
Skąd to zdenerwowanie?
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Maj 07 2016, 18:35
Chyba nie należymy do tych, co mają swoje miejsce.
Swoje kubki (mój jest czerwony i wyszczerbiony), swoje wieczne pióra, swoje wątpliwości i nieodżałowane błędy. Groby na cmentarzu do odwiedzania.
Ja się nie boję wielu rzeczy, ale pogrzebów to już tak. Własnego najbardziej. Będzie trzeba się już na dobre zatrzymać.
Nie tu powinienem być; nie wiem, dlaczego tu jestem, skoro celem mojej nudnej zapracowanej młodości było wydostanie się z mechanizmów.
Od nędzy do pieniędzy to nie jest historia, która ludzi interesuje przed swoim dokonaniem. Tym bardziej nikt nie chce słuchać żadnych od dużych pieniędzy do jeszcze większych pieniędzy - to już w ogóle nie ma żadnych efektów.
Jeśli więc nie mogłem gonić za fortuną, trzeba było gonić za prestiżem, za osobowością, którą posiadał każdy z kręgu moich tak zwanych kolegów.
Samą obecnością w pokoju domagać się uwagi wszystkich. Uścisk dłoni, na którym utrzyma się cały świat. Opinia, o którą się zabiega. Emanowanie mglistym, a jednocześnie bardzo jasnym pojęciem sukcesu.
- Zwyczajna. - wzruszam ramionami. Zgarbiłbym się, ale na stażu w Hotynce wbijali mi do głowy:
Wyprostuj się; spraw, żeby ludzie chcieli na tobie polegać. I tak zawsze będziesz gówno wiedział, równie dobrze możesz udawać, że jesteś pewny swego, a ludzie ci uwierzą.
Nie spałem. Może pół godziny, bez snów. Rzadko miewam sny w ogóle. Chyba nigdy nie miałem koszmaru. Nie lubię w ogóle idei snu. Głupio to brzmi, niedojrzale.
- Śniadanie?
Jadłem wczoraj jakąś okropną kolację, zimna jajecznica, dużo kawy. A potem milicyjny orzeł wylądował mi na parapecie i trzeba było biec. Można było biec.
Krasnoludki akademickie są bardziej niż chętne, by wesprzeć swoimi specjałami skrzydło szpitalne. Tylko dwa dzwonki wystarczyły, byśmy mogli się raczyć brioszkami, tostami, bekonem, co tylko przyjdzie tym małym geniuszom do głowy.
W kawie ląduje odrobina whisky z mojej ulubionej bezdennej butelki. W ręce niewypełnione karty pacjentów.
- Co sądzisz o nowych nabytkach do kadry?
Niezobowiązujący temat, w sam raz na wtorkowy poranek.
Niby.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyNie Maj 08 2016, 13:55
Chyba nie należymy.
Kiedy byłam młodsza, na pewien czas zawładnęła mną obsesja znalezienia Domu. Mitycznego miejsca spokoju i szczęśliwości, czterech ścian wypełnionych śmiechem i aromatem świeżej zupy. Miejsca bezpiecznego - dla mnie. I mojego brata.
Z wiekiem zaczęłam odpuszczać. W końcu - nie ma niczego trudnego w znalezieniu mieszkania. Dom, podejrzewam, to raczej ludzie dookoła, nie konkretna własność. Kubek. Wieczne pióro. Ulubiony garnek. Te rzeczy mogą wydawać się ważne - ale nie wyobrażam sobie podróżowana z garnkiem. Kiedy opuszczałam poprzednią klitkę, po prostu go zostawiłam, niech służy komuś innemu. Garnek zawsze się znajdzie nowy - podobnie jak kubek czy pióro.
Chyba nigdy nie do końca zrozumiałam ideę posiadania. Niewiele w moim życiu trwałych przedmiotów, niemożliwych do zastąpienia czymkolwiek innym. Owszem, różdżka jest ważna. Lubię też swoje futro, często się przydaje. Maleńki portfel, woreczek bardziej, w nim trochę drobnych i jedno z niewielu, może nawet jedyne zdjęcie, uśmiechniętej matki trzymającej na kolanach małego brata. Ale poza tym?
Nigdy nie potrzebowałam wiele - chociaż, kiedy byłam dzieckiem, dookoła przepychu było mnóstwo. Futer, złota, kryształów. Ubrania mieliśmy ciepłe, a na talerzach zawsze były wymyślne posiłki, matka nie musiała ich gotować. Te wszystkie skarby wydawały mi się przegnite od wewnątrz, sztuczne, fałszywe. Przecież wszyscy powtarzali, że to właśnie bogactwo gwarantuje szczęście, jakim więc cudem ludzie otoczeni takim przepychem mogą być aż tak bardzo nieszczęśliwi?
Dzisiaj wiem, że całe to złoto było czyste. Kłamstwo leżało w słowach.
- Chętnie - kiwam głową, dopiero teraz czuję, jak żołądek skręca się z głodu. Wczoraj chyba zapomniałam o kolacji, nie jadłam niczego prócz zupy. Tej porowej, przyniesionej z mieszkanka w mieście, wreszcie udało mi się znaleźć na tyle czasu by coś ugotować. Tylko dla kuchni trzymam tę małą klitkę, jeszcze mniejszą niż ubiegłoroczną. Niby nie lubię pokoiku pracowniczego w zamku, ale jest tak blisko, wystarczy zejść schodami w dół i już jest się w łóżku. A i w razie ważnego wypadku jest się od razu na miejscu, to ważne.
Akurat robię sobie świeżą kawę, czekając na śniadanie, kiedy zadajesz niewinne pytanie. Pozornie. Ręka drga, rozsypuję dookoła czarny proszek. No proszę, czy wiesz?
- Cyril wydaje się być bardzo uprzejmym człowiekiem - odpowiadam starannie wypracowaną przez ostatnie dni formułkę. Mechanicznie. Bezuczuciowo. Ciężej robi się przy kolejnym nabytku. Zazwyczaj pomijam go po prostu milczeniem bądź dodaję szybko - Łukasz również, zmieniając zaraz temat. Pewnie i teraz mogę posunąć się do nieczystego zagrania, ale…
Ale próbuję uczyć się na własnych błędach. Mówić - Łukasza za to znam od dawna. Był taki moment, kiedy myśleliśmy o małżeństwie, ale byłam wtedy bardzo młoda - za młoda. Nawet nie na złoty krążek, to najmniej mnie przerażało. Było nawet nęcące. Moment zatrzymania, stop, nie trzeba szukać dalej. Byłam za młoda na mówienie prawd niewygodnych, prawd jakichkolwiek.
Nie przychodzi mi to łatwo teraz, mówię jednak. Powoli. Może z czasem powiem ci o wszystkim? Nawet tych najczarniejszych myślach o których nie wie absolutnie nikt. Nawet mój brat.
Boje się tylko, że wtedy drzwi się już nigdy nie otworzą i zostanę tutaj sama.
Boję się, że jeśli tego nie zrobię to ty zostaniesz sam, zastanawiając się czemu nie przychodzę z miską zupy.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyNie Maj 08 2016, 15:25
Kiedyś na pewno znielubisz moje oczy, okropnie wyczulone na każdy ruch, a w każdym ruchu dopatrujące się objawu.
Skurcz mięśnia. Tonus. Zapowiada nieuchronnie jedno z dwóch: niedobory magnezu albo wspomnienie, które chce się utrzymać z dala od światła i ludzi. Na wszelki wypadek podsunę ci kapsułki z magnezem, ale coś mi mówi, że to nie niedobór mikroelementów.
- O. – uprzejme zainteresowanie, lekki szok, a może ukłucie strachu? Sam nie wiem. Nigdy nie wyglądałaś mi na osobę, która w tak wczesnej młodości chciałaby wyjść za mąż. Pamiętam cię z czasów, gdy robiłaś jeszcze praktyki pielęgniarskie w Hotynce, uczyłem was wszystkie zakładać wkłucia pacjentom. Zapamiętałem twoją pewną rękę i wojskowe buty; rozśmieszyły mnie te buty. Nie wyglądały gotowe ustąpić miejsca białym pantofelkom.
Potem poznaliśmy się znowu, poznaliśmy naprawdę i zrobiłaś się w moich myślach jeszcze bardziej osobna, jeszcze mniej pasował do ciebie obrazek domku na przedmieściach i dwójki dzieci.
Ale chyba każdy, nawet ci, co na to nie wyglądają (a może nawet ci szczególnie) snują marzenia o takim sielankowym życiu od dziewiątej do piętnastej. A w sobotę grill z sąsiadami, przyniesiemy kiełbaski i jabłkowy sok.
Ja przecież też byłem raz zaręczony, mówiłem ci? Chyba nie. Mało opowiadamy o sobie. Nie słyszałaś jeszcze o śmierdzącej ogórkami ciotce, ja nie wiem ani trochę o twoim rodzeństwie. Nie wiem, co tu razem robimy.
Zdziwiłem się, gdy po raz pierwszy, to było już ponad rok temu, po prostu postawiłaś przede mną miskę parującej zupy. Właśnie skończyłem myć ręce po paskudnej sesji zmiany opatrunków: znowu jakiś trzecioklasista złamał zakaz kąpieli w rusałczym jeziorze. Dobrze, że w ogóle go wyciągnęli.
Pamiętam, ucieszyłem się jak dziecko, aż mógłbym cię pocałować.
Mógłbym?
- Co was zatrzymało?
Czy to niewłaściwe pytanie? Niewygodne? Czy są takie, czy uznajesz istnienie głupich pytań, czy tylko głupich odpowiedzi, a może wręcz nie uznajesz pytań w ogóle?
Mnie to nie robi różnicy. Jeśli zapytasz, co mnie zatrzymało, to ci powiem: błąd w sztuce lekarskiej. Niedokładny tomograf. Nie było czasu, były dwudziestoczterogodzinne dyżury i pełnia życia.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyNie Maj 08 2016, 23:11
Nie potrafię sobie teraz tego wyobrazić.
Kiedy pracujemy razem czuje się bezpiecznie, wiem, że niczego nie przeoczysz. Dobrany z nas duet, wspólnie szybko potrafimy poradzić sobie z większością problemów. Lubię myśleć, że potrafimy się już dogadywać bez słów, wystarczy spojrzenie, kiwnięcie głową i każde z nas wie co robić. To przyjemna świadomość. Zazwyczaj z problemami radzę sobie sama - i nawet jeśli jest inaczej tylko w pracy, dobrze wiedzieć, że jesteś wsparciem.
Zabawne, że zazwyczaj patrzysz na mnie przez pryzmat metryki. Taka młoda - ja czuje się zupełnie inaczej. Sporo we mnie, co prawda, sprzeczności. Owszem, większość moich szkolnych koleżanek już chodzi z brzuchami i obrączkami na serdecznych palcach. Są kobietami swoich czasów w modnych sukienkach, mieszkając w domach na kredyt. Kapitalizm pełną parą. W soboty spotykają się całymi rodzinami na grillowane obiady z sokiem jabłkowym. I coca-colą, najlepszym wynalazkiem zachodu. Przy nich, ze swoim warkoczem i wojskowymi butami, mogę wydawać się wręcz dzieckiem. Panną z mokrą głową, powiewem świeżego powietrza.
To tylko pierwsze wrażenie, powierzchowność. Ja sama czuje się bardzo staro. Może mój worek jest lekki, za to bagaż doświadczeń całkiem pokaźny. Aż dziwie się, przeglądając w lustrze, że brakuje mi zmarszczek. Wokół oczu czy na czole, nic, skóra jedynie lekko przesuszona słońcem.
Mam kilka historyjek, które mogłabym opowiedzieć przy sobotnim stole. Jeśli chcesz, mogę powiedzieć je tobie. Jeśli chcesz, sami możemy spróbować kiedyś taki urządzić, na próbę. Pożyć sielankowym życiem od dziewiątej do piętnastej. Jeść wspólnie śniadania, obiady, kolacje, podawać sobie nad stołem sól. Pić jabłkowy sok. I spędzać wspólnie wieczory.
Jak w takim sielankowym obrazku spędza się wieczory?
Znudziłoby ci się to? Pewnie tak. Mnie też prędzej czy później zaczęłoby ciągnąć w świat. Ale wiesz co? Lubię myśleć, że da się to połączyć. Wspólny obiad i dreszczyk emocji. Ciągły pęd i chwile wytchnienia. Nauczyłam się, że wiele prawd zależy od punktu widzenia. Możemy więc stworzyć własne - prawdy. Szablony. Sielanki.
Nigdy nie zabrakłoby w nich miski zupy.
Nie musiałbyś nawet pytać - czy mógłbyś. Wiedziałbyś, że tak.
- Ja - odpowiadam szczerze. I w tym momencie decyduję, to dla mnie moment przełomowy, decyduję odsłonić przed tobą trochę tego, czego światu nie pokazuję. Decyduje się pokazać ci to, co pod skórą. Powoli - Na jakiś czas udało mi się schować wszystko co we mnie najgorsze, by nam było jak najlepiej. I było, naprawdę - nie jestem aż zbyt bezpośrednia? - Ale doszliśmy, doszłam do takiego momentu w którym to nie wystarczyło. Wtedy pomyślałam, że lepiej będzie uciec niż zniszczyć naszą mydlaną bańkę całą moją złością i strachem. Myślałam, że w ten sposób uda się ją zachować, chociaż we wspomnieniach - wzruszam ramionami, obracając kubek w dłoniach. Zapomniałam już, że miałam napić się kawy, nawet nie zalałam jej wodą - Myliłam się.
Pomyliłam się w swoim życiu naprawdę wiele razy. Ale to, jak mawiają, domena młodości. Dobrze byłoby teraz wybierać lepsze ścieżki.
Popatrz. Tyle lat znajomości, wreszcie zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. To początek czy koniec?
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyWto Maj 10 2016, 18:21
Czasami, to właśnie za to jestem najbardziej wdzięczny: procedury.
Nie mogę sobie pozwolić na błąd, a odpowiedzialność ciąży na myślach przyjemniej, niż głowa ukochanej na kolanach. Jestem takim rodzajem Syzyfa, co ukochał swój głaz i wcale nie czuje się uwięziony - po prostu nie ma czasu, by zastanowić się nad tym, czy jest wolny, bo przecież trzeba toczyć pod górę, wciąż toczyć i toczyć.
Ręce uczą się szybko, szybciej niż głowa. Stanowczo szybciej niż serce. Machinalnie przychodzą rzeczy, które zaledwie kilka lat temu wydawały się sztuką, największym ryzykiem. Pamiętam pierwszą odbarczaną na szybko odmę. Nie na wszystko jest zaklęcie, sama wiesz. Czasami trzeba wziąć nóż i przeciąć skórę. Wyciągnąć na wierzch, coś co nie powinno nań wyjść, a potem kombinować, jak złożyć wszystko z powrotem, by ciało się nie zorientowało i posłusznie działało dalej. Procedury w tym pomagają: mówią, co trzeba zrobić, żeby było dobrze. Jak podążysz za procedurą, poradzisz sobie.
Stąd moje kurczowe trzymanie się twojej metryki. Wyobrażam sobie twoją kartę jak te, które leżą przede mną na stale.
Elodie Osyena, lat dwadzieścia sześć (i nie ma znaczenia, że już prawie dwadzieścia siedem). Metr siedemdziesiąt. Zielone oczy. I to wszystko, co pewne.
Można utonąć w tych oczach. Jak liście opadające z drzew na powierzchnię wody w basenie.
Milczę, wprawiam pióro w ruch. Podejrzenie łamiji, wpisuję w rubryce Uwagi w karcie jednego z uczniów drugiego roku. To już trzecie złamanie w tym roku.
Milczę, a każde słowo coraz bardziej mnie konfunduje. Nie wiem, jak reagować na takie słowa, na wyjaśnienia, na zaprzeczenia romantyzmu w świecie. To żałosne, ale, do licha, ja zakochałem się w śpiącej kobiecie.
Co się teraz mówi?
Byłaś młoda, to bez znaczenia.
Bzdura.
Jeśli musisz przed kimś chować swoje wady i błędy, to nie kochasz go naprawdę.
Jeszcze większa bzdura.
- To nigdy się nie udaje.
Może w ten sposób: spróbuję solidaryzować z twoim rozczarowaniem. Ja też próbowałem zatrzymać. Uparcie błagałem, by się obudziła, kurczowo trzymałem i się nie udało.
- Ucieczka leży w naturze człowieka. Nie każdego stać, by uciec dosłownie, ale każdy chce.
Chociaż leży też w naturze człowieka nawyk. Okropna siła każąca zastanawiać się, czy zupa będzie dzisiaj z ryżem.
Skończył się wywar na zrastanie kości, a nie jestem pewien, czy mamy jeszcze kurkumę. Niedługo zaczyna się sezon na quidditcha, złamań będzie co nie miara.
Zalewam dla ciebie kawę w drodze mijając dwie szafki pod kluczem - trzymamy w niej najcenniejsze, najniebezpieczniejsze ingrediencje.
Maleńka fiolka eliksiru zapomnienia, wychodzi mi nieskazitelny od kiedy w czasie stażu nad moją pracą czuwał najsroższy nauczyciel w Rosji - Siemion Marmieładow, profesor anestezjologii.
Nie kusiło cię nigdy, by dolać sobie kroplę do herbaty? Lżej byłoby uciekać.
Kurkuma jednak jest, głęboko na dnie którejś z szuflad. Trzeba nastawić kociołek.
- Obierzesz mi kwiaty z ostropestu?
To nie jest zmiana tematu. Mów dalej, mów, ja słucham.
Pomagam sobie tylko procedurą.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySro Maj 11 2016, 01:55
Procedury.
Podczas podróży nie ma wielu procedur. Wstać. Zawiązać buty. Ruszyć do przodu. To wszystko. Nawet kierunek nie jest istotny. Ważne by gdzieś iść, nie stać w miejscu.
Nie stać w miejscu.
Kiedy w człowieku wykształca się gen odpowiedzialny za romantyzm?
Kiedy jest się dzieckiem? Z pierwszą przeczytaną baśnią, pierwszym szczęśliwym zakończeniem? Z pierwszą księżniczką obudzoną pocałunkiem prawdziwej miłości? Czy ty byłeś księciem z bajki w białym kitlu? Nachyliłeś się nad swoją wybranką, pocałowałeś i czekałeś aż się obudzi?
Obudziła się? Chociaż raz?
A może romantyzm budzi się później? Kiedy ma się lat naście? Przychodzi wraz z pierwszym skradzionym pocałunkiem? Pamiętasz pierwszą dziewczynę którą pocałowałeś? Pamiętasz to zdenerwowanie? Drżące ręce? Motyle w żołądku?
Ja miałam czternaście lat. Trochę się wtedy bałam. Był ode mnie starszy, kilka lat, nie trzymaliśmy się długo za ręce.
A może pojawia się wraz z pierwszą miłością? Z pierwszym człowiekiem, którego ręki już nie chcesz puścić?
A może. Może z tym człowiekiem, którego ręki już nie puścisz? Zostanie w twojej dłoni, już na dobre.
Bo czy właśnie nie o to chodzi? Żeby znaleźć dłoń której się już się nie puści?
Tylko - czy to jedynie przyzwyczajenie? Nawyk?
Dzisiaj zupa będzie z groszku. Z odrobiną dmuchanego groszku. Zabawne, prawda?
Czy wiek ma aż tak wielkie znaczenie, kolejne pytanie. Dużo mam ich w głowie, głównie do ciebie. Tylko do ciebie. I sama nie wiem dlaczego, może jako jedyny odpowiadasz na moje pytania? Albo, znacznie prościej, odpowiedzi innych ludzi niewiele mnie obchodzą. Nie trudno usłyszeć tyle dobrych rad. Od obcej pani na ulicy, od dziadka w autobusie, każdy chce podzielić się życiową mądrością. Taka ładna panna w takich budach? Psuje sobie panienka stopy. Taka ładna panna w takim swetrze? Niech panienka pokaże trochę ciała, inaczej nie znajdzie męża. Niech panienka się wyprostuje, niech panienka odsłoni twarz. Niech panienka. Niech panienka.
Niech panienka.
Czy wiek ma aż tak wielkie znaczenie? Czy są rzeczy, które do pewnego momentu przystoją, a później już nie. Puf, granica. Przekraczasz, ile, trzydzieści - i już ci pewnych rzeczy po prostu nie wolno. Czego nie wolno tobie co mnie jeszcze przystoi?
Sama lubię się w ten sposób usprawiedliwiać. To wielka hipokryzja z mojej strony, wiesz? Bo mówię - byłam za młoda, byłam niegotowa. A z drugiej strony - przecież czuje się tak strasznie staro. Nie od dzisiaj.
- Udawanie? - udawanie nigdy się nie udaje? Czy dwójka ludzi, razem?
Bez słowa sięgam po ostopest, lubię obierać kwiaty. Moje palce są znacznie szczuplejsze, idzie mi to zdecydowanie szybciej niż tobie - Nie ma niczego trudnego w uciekaniu - stwierdzam po chwili - Po raz pierwszy uciekłam mając osiemnaście lat, potem już nigdy nie przestałam. Zatrzymanie się jest znacznie trudniejsze - możesz uciekać z całym swoim bagażem doświadczeń, z każdym kolejnym odwiedzonym miejscem gubisz trochę balastu. Wystarczy być w ciągłym ruchu by zapomnieć. Kiedy się zatrzymujesz, wtedy to prawdziwa sztuka by nie sięgnąć po eliksir zapomnienia. Czy nie byłoby to znacznie prostsze? Gdybym stanęła tutaj przed tobą z białą kartką, czysta jak łza? Żadnych złych wspomnień. Żadnej złości. Żadnych pytań.
O wiele prościej.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPią Maj 13 2016, 00:33
Chyba mam kilka odpowiedzi na twoje pytania. W latach rezydentury mój opiekun powtarzał stale: jeśli znasz fizjologię - odpowiesz na każde pytanie pacjenta. I miał rację.
A geny znacznie ułatwiają tę sprawę. My jeszcze nie wiemy o nich zbyt wiele, i wstyd się przyznać, ale długie lata nasza magiczna naukowa socjeta uznawała je za przekombinowany wymysł.
Ale jak tylko pojawia się możliwość przepisania człowieka na sekwencję trzyliterowych kombinacji i tylko nimi się przejmować, bez twarzy, bez słów i bez płaczu, to się tę możliwość prędzej czy później wykorzysta.
Tak więc: w ogóle nie ma genu odpowiadającego za romantyzm. To takie odchylenie w planach, jak sądzę, kto by wymyślał tak nieporęczną przypadłość, chcąc by gatunek ludzki naprawdę przetrwał?
Nawet nie wiem, skąd się to u mnie wzięło, i czy w ogóle to co ja uznaję za romantyzm nim faktycznie jest. Kiepski ze mnie Werter, bo jestem za bardzo konkretny.
Gdyby życie pokierowało mną inaczej zapewne nie miałbym nic przeciwko wkładaniu co rano garnituru, stemplowaniu kartek przez osiem godzin dziennie. Wszędzie umiłowane procedury czekają, by wybawić człowieka.
Umarłbym na zawał w wieku lat czterdziestu, może pięćdziesięciu. Zawał z nudów.
Romantyzm bierze się z tego, co nam się na świecie nie podoba.
- Mydlane bańki.
Nie lubiłem ich jako dziecko. Jestem zbyt konkretny. Lubię móc coś złapać, gdy chcę, lubię stać mocno na ziemi. Może dlatego doceniam twoje śmiesznie masywne wojskowe buty. Na pewno w nich wygodnie, daleko się zajdzie.
Nie uważam, by lepsze życie przyszło do ciebie na zawołanie, gdybyś nosiła sukienki z falbankami. Chyba nawet bym cię nie polubił. Owszem, stałaby przede mną śliczna panna, ale nie miałbym jej nic do powiedzenia poza: "ładna pogoda dzisiaj, prawda?". Nie przyjąłbym jej na oddział, pewnie martwiłaby się, czy nie połamie paznokci.
- Uważam, że to głupie, to przekonanie, że kiedyś trzeba się zatrzymać.
Ustatkować się, brr. Może już za stary jestem na takie podejście, nie wiem.
Gdybym miał powiedzieć na ile się czuję, to nie dałbym rady. Gdybym miał powiedzieć, jakiego wieku ty sprawiasz pozory, też nie. Ale masz tę swoją młodą twarz i szczupłe ręce i przed tym się nie obronimy, ani ty, ani ja.
I nie wiem, co powiedzieć. Znowu. Nie umiem chyba rozmawiać. Wolę, gdy mówią do mnie tabelki z danymi, monitory tętna. Może to i racja i powinienem wrócić do szpitala.
W kociołku wrze woda, wrzuć kwiaty.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPon Maj 16 2016, 13:09
Spotkałam kiedyś człowieka, który wszystko tłumaczył nauką.
Spotkałam takiego człowieka - i uczucia były dla niego chemią, pragnienia biologią, a myśli fizyką. Człowiek maszyna.
Spotkałam kiedyś człowieka, który widział w naszym świecie jedynie odbicie tego idealnego.
Spotkałam też człowieka, który rozmawiał z duchami przodków - ale przecież to nic niezwykłego, nie kiedy w kieszeni ma się magiczny patyk. Nie sądzisz, że on wiele zmienia w naszym patrzeniu na świat? Z jednej strony tak wiele tłumaczy, z drugiej rodzi jeszcze więcej pytań.
Bo i czym jest magia? Pierwotną siłą natury? Czy może zwykłą umiejętnością, taką jak słuch czy węch, na którą jedynie niektórzy są wyczuleni? Ci wybrani. Ci z genem.
Jesteśmy w takim razie wyjątkowi czy przeklęci?
Pytania chyba nigdy się nie skończą.
Proszę, kolejne. Co mi się w świecie nie podoba? Myślę, że jest kilka takich rzeczy. Im jestem starsza tym ich przybywa. Jednocześnie jakoś prościej przychodzi mi ich akceptacja. Może dlatego, że powoli zaczynam rozumieć - to zależy ode mnie. Nie wszystko, oczywiście, ale sporo zależy ode mnie. I jeśli coś mi się nie podoba, mogę to zmienić. Albo uciec.
Ucieczka jest zawsze znacznie prostsza. Nie wymaga pracy.
A przecież nie boję się ciężkiej pracy. Zdarzyło mi się w życiu i dźwigać ciężkie kosze owoców, i zszywać poharatane ciało, wycinać przegniłe tkanki. Zdarzyło mi się widzieć sporo cierpienia - starców, dzieci, ludzi w naszym wieku. W świecie jest go pełno. I nie uciekałam. Ale widzisz, może przez to całe własne doświadczenie, może dla własnej wygody, odgrodziłam się od świata murem. I prościej zza takiego muru wykonywać każdą pracę. Nigdy nie dotyka bezpośrednio ciebie, w ostatecznym rozrachunku, pod koniec dnia, za tym murem, jest się samemu. Nie ma nikogo.
To jest stan bezpieczny.
Niebezpiecznie robi się dopiero gdy się wyjdzie. Do ludzi. Do człowieka. Nieodgrodzonym, nieuzbrojonym - nagim. Nie mam nic i to wszystko co mam do zaoferowania. Czuje się i chłód, i strach, i głód, i przerażenie, i zdenerwowanie, i nogi się trzęsą kiedy czeka się na odpowiedź. Tak czy nie.
A co jeśli usłyszę nie?
Jeszcze boje się spytać. Boję się wyjść - chociaż mi się zdarza, jak teraz. Obnażyć. Przed tobą. Przez minutę, pięć, godzinę. Po czym wbiegam z powrotem w swoją bezpieczną przestrzeń, ledwie łapiąc oddech. Coraz częściej czuję żal, że jednak nie zostałam. Na dłużej. Na dobre. Ale to jeszcze nie ten moment, tak sobie tłumaczę, jeszcze nie dziś.
Co jeśli go przegapię?
A co jeśli usłyszę nie?
Od ciebie jeszcze nigdy nie usłyszałam nie. Chociaż zadaję ci tyle pytań. Wszystkie jak bańki, mydlane.
Wciąż je lubię. Ich ulotność. Sposób w jaki odbija się w nich światło. Małe tęcze. Przypominają mi je szklane kulki - a to chyba szklanych kulek szukałam kiedy opowiedziałeś mi pierwszą bajkę na dobranoc, pamiętasz? W ciemnym zaułku, starej uliczce. O człowieku z wężem w kieszeni.
Pamiętam, martwiło mnie co się stało z wężem. Nie wiedziałeś, wiesz już teraz?
- Głupie? - dziwnie intonuje sylaby tego jednego pytania, wrzucę lepiej kwiaty do kociołka. Głupie. Czy będzie głupie jeśli ci cicho, tylko do ucha, powiem - a ja bym się mogła zatrzymać. Przy tobie. Rozpakować dobytek. Na półce położyć zdjęcie i kupić porządny garnek, ten już zostanie. Worek schować pod łóżko - wyciągać kiedy potrzebny, ale zamiast pakować wszystko co mam, schować w nim tylko kanapki. I jabłkowy sok. A potem wrócić, odłożyć. Na miejsce. Zawsze wrócić, w to samo miejsce, niezależnie od tego na jak długo i jak daleko przyjdzie mi wędrować.
Może - może mamy inne definicje. Stateczności. Dla ciebie to zastój, dla mnie zmiana punktu ciężkości. A może. Może dokładnie tę samą. Tylko pragnienia inne.
Nie wiem jakie są twoje.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyWto Maj 17 2016, 23:59
Ale tak właśnie jest, i z każdym miesiącem stażu w szpitalu przekonywałem się o tym coraz bardziej: wszystko da się wytłumaczyć, cały stan prawidłowy rozrysować, miłości przypisać zmiany stężeń neurotransmiterów i już: prościej, nie ma czego się bać. To tylko dopamina i serotonina, żadna wyższa idea, żadna cena do zapłacenia.
Boję się zastoju, to prawda. Bo głupi jestem i bo to, co robię nigdy nie będzie wystarczające, nigdy nie odejdę dość daleko od przebrzydłego trybu życia pączka w maśle, jaki prowadzili moi rodzice. Piękne sale koncertowe, upudrowane policzki, podwieczorki na porcelanie z błękitnym wzorkiem.
Należę do tych, co ostentacyjnie gardzą dobrobytem. I znaleźli by się tacy, co opluli by za podobną hipokryzję, bo wszak to właśnie takimi paniczykami z idealnym manicure otaczałem się za czasów szkolnych. Ale nauczyłem się w końcu brudzić sobie ręce i powiem ci: warto było.
Sama to zresztą pewnie wiesz, bo mam tak samo jak ty. Kiedyś ci opowiem tę historię mojej narzeczonej. To nie jest żadna metafora, ona naprawdę przez cztery miesiące leżała pod respiratorami. W klatce piersiowej ziała dziura z rurką z pokarmem. Ale ja nie umiem czekać, więc się zakochałem.
Uczę się dopiero na tobie i jest mi potwornie głupio. Bo przecież co byś zrobiła, gdyby żonkile.
Żonkile nie w wazoniku na starym biurku, tylko z mojej ręki do twojej. Albo na twojej poduszce. Ciekawe, czym pachnie twoja poduszka.
- Takie myślenie: że trzeba się określić i do końca poświęcić jednej tylko rzeczy w życiu. Albo rodzina, albo kariera albo podróże.
Sam mam z tym ogromne problemy, sama widzisz. To latam na akcje z milicją, to składam do kupy uczniaków, albo siedzę w pustym pokoju z fortepianem i przypominam sobie koncerty Szostakowicza.
I widzisz, tacy już jesteśmy: wyrzutki snów o domu, oboje pochyleni nad kociołkiem, a herbata z samowaru stygnie, nadgryzione kawałki placka drożdżowego czekają, aż sobie o nich przypomnimy.
Kwiaty by nam w domu więdły. Ale tańczylibyśmy, jak sądzę.
Idylliczny obrazek, następny w kolejce.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySro Maj 18 2016, 18:24
Co dzieje się kiedy człowiek spotyka się z czymś czego nie da się wytłumaczyć schematami? Szuka dopóty nie znajdzie wystarczającego?
Wciąż się przed nimi wzbraniam, ale to taka walka z wiatrakami. Przecież to mogłoby oszczędzić mi wielu pytań. Jeśli do każdego A dopasujemy B wedle odpowiedniego wzorca, nie pojawi się żadna wątpliwość C.
Jeśli tylko można byłoby wypracować własne - indywidualne. Tylko dla mnie. Dla ciebie. A czasem, być może, dla liczby mnogiej. Tyle, że schematy wydają się być ogólne, ostateczne i niezmienne. Stworzone do tego by każdego dopasować do jednej ramy. Jednego wzorca. Wszystko co jest inne staje się złe.
A proszę spojrzeć na mnie. Pochodzę z rodziny wzorcowej. Tata, mama, dwójka dzieci. Piękny, duży dom na przedmieściu miasta - paskudnego, prawda, ale co z tego, dookoła mieliśmy las i widok z okna zapierający dech w piersiach. Co niedziela obiad w najlepszej restauracji. Śliczna sukienka i blond włosy związane w warkocze. Piękna rodzina, słyszał mój ojciec, musi być pan z niej bardzo dumny. Tylko czemu ta pana córka taka niezdarna, wiecznie ręka w gipsie?
Stąd tak bardzo upodobałam sobie ucieczkę. Ciągły ruch. Ciągłą zmianę. Brak schematu do dopasowania. A reguły przecież znam. Budowę układu krwionośnego, oddechowego, pokarmowego, wszystkie kości. Wiem skąd się bierze głód, skąd pragnienie i mogę nawet wytłumaczyć sobie, tak czysto materialnie, skąd bierze się moja radość za każdym razem kiedy pracujemy razem. Mogłabym sobie sama wytłumaczyć świat według schematów, ale nie chcę. Bo nie chcę się poddać, uwierzyć, że nie ma nic więcej. Nie można więcej.
Wciąż lubię bajki na dobranoc. Trochę żyję w świecie baśni, nie sądzisz?
- Lubię myśleć, że można mieć wszystko - proszę, oto dowód. Dziewczynka z zapałkami żyjąca w świecie fantazji - Może nigdy nie myślałam o karierze - dodaję jeszcze. Tutaj jesteśmy podobni w swojej pogardzie dobrobytu. Po co mnogość rzeczy? Wielka przestrzeń pustych ścian. Przedmieścia i równo skoszony trawnik. W naszym domu i tak by zarósł, trawa ustąpiłaby miejsca dzikiej koniczynie. I kwiatów nie byłoby w doniczkach przed drzwiami, idealnie przycinanych o odpowiednich porach roku. Za to gramofon. I dużo płyt.
Chyba tego mi czasem trochę szkoda, w mojej ciągłej podróży. Płyt. Książek. Ciężkie to i niepraktyczne w noszeniu, a czasem żal zostawiać za sobą szlak przeczytanych lektur. To bym mogła mieć - regał na książki. Pełen. I małą kolekcję ulubionych płyt. Żebyśmy, wieczorami, mogli czasem tańczyć, tylko we dwoje. Nie skakać w głośnym klubie, gubić myśli w powtarzalnym rytmie.
Tylko tańczyć.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieGabinet   Gabinet EmptySro Maj 18 2016, 19:36
Co się dzieje, pytasz? Pozwól, że skorzystam z doświadczenia lat, których mam więcej od ciebie (jak z lubością podkreślam): kiedy człowiek nie do końca wie, co się dzieje, ładuje się w to na łeb na szyję, bez baczenia na konsekwencje albo nawet na to, co zrobi, jak już się właduje.
Myślałem, że będzie tak tylko w młodości, na szkolnych korytarzach zostanie paniczne chwytanie się ruchu, nieprzemyślane, prawie spastyczne posunięcia, wszystko na ostatnią minutę.
Bo byłem strasznie zapominalski, wiedziałaś o tym? No pewnie, że wiedziałaś, zanim zaczęłaś ze mną pracować, połowa szafek w małym składzie oddziału medycznego stała pusta.
Pamiętam, kiedyś zapomniałem na śmierć zamówić zapas eliksiru tojadowego - Zakhnenko prawie mnie wywaliła na zbity pysk, chociaż w sprawach pomocy doraźnej, sama wypowiadała się o mnie pochlebnie, przynajmniej na każdej herbatce, na którą wpraszała się co wtorek przez pierwszy rok mojej pracy w Akademii. Pamięta mnie jeszcze jako ucznia, jedna z nielicznych osób, które wiedzą, jak Mikhail Lavrinenko wygląda bez brody i podkrążonych oczu.
Zagubiłbym się bez ciebie, bo kotwica to pojęcie względne. Dwa niespokojne duchy się równoważą.
Śmieję się. Po trosze z twoich naiwnych słów, po trosze: bo załaskotała mnie w nos para znad kociołka. Na razie to tyle - musi się teraz przez pół godziny gotować.
Siadam do kolejnej karty. Złamanie spiralne kości piszczelowej prawej, koszmarnie długo się zrastało, ofiarą losu padł jeden ze ścigających Bełtów. Po trosze śmieję się też z tego, jak beznadziejny sam byłem (i pozostaję) w quidditcha. Ale kibicuję Zmorom dzielnie, razem nawet kiedyś trzymaliśmy transparent na meczu, pamiętasz?
Zdaje się, że masz tam jakiegoś adoratora.
Już-już mam zapytać o czym w takim razie myślałaś, gdzie zaniosły cię niezmordowane nogi, co myślisz, gdy myślisz: rodzina, ale rozlega się dzwonek na pierwszą lekcję i wytrąca mnie to z równowagi. Bańka, w której praca jest przykrywką na bliskość, pryska.
- Będziesz jeszcze jeść? Placek drożdżowy jest wyśmienity.
Wypadało by posprzątać, zanim spłynie na nas codzienna fala pacjentów.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Gabinet C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyNie Maj 29 2016, 04:00
Nie chcę puścić - nie jestem gotowa by się pożegnać. Z dzieckiem we mnie. Dorosłam szybko i lubię to powtarzać, lubię podkreślać jak poważna jestem wbrew swojej metryce. Lat dwadzieścia sześć. Jednak zostało coś we mnie z małej dziewczynki. Mała jej cząstka kurczowo trzymająca się życia, wbrew wszystkiemu. To naiwność, wiara, to zamiłowanie do baśni i bajek na dobranoc. Słabość do mydlanych bajek.
Potrzebuje jej. Tej dziewczynki. Nie chcę widzieć świata tylko w szarych barwach. Jakbym mogła?
Jakbym mogła - po tym jak dech zabrało mi kornwalijskie wrzosowisko skąpane promieniami wschodzącego słońca? Po tym jak norweskie klify w całej swej monumentalności wycisnęły z moich oczu łzy wzruszenia. Po tym jak spłynęła na mnie fala spokoju kiedy leżałam na bezkresnych, islandzkich łąkach, otoczona tylko baranami.
Widziałam tyle cudów. I każde z nich, każde, nie pozwala mi zwątpić. Poddać się marazmowi i przekonaniu, że świat zły. Albo gorzej. Obojętny.
Podobno żyjemy w najlepszym z możliwych, słyszałeś o tym?
Ten, tutaj, daje nam najwięcej możliwości. Dobrych, złych, nieważne - najwięcej. Daje nam możliwość wspólnego trzymania wielkiego transparentu. Zmory kontra Bełty. Było wtedy zimno, wiesz, mam to zdjęcie. Ja, ty, dookoła uczniowie. Ogromny wełniany sweter i twoja marynarka, moje zarumienione - jak teraz - policzki i twój lekko czerwony nos.
Nieskończona liczba możliwości.
- Możesz zjeść cały - powinieneś, pewnie zapomniałeś wczoraj o kolacji. O obiedzie pamiętać nie musisz, zostawię w gabinecie, jak codzień. Miseczka parującej zupy, na zdrowie. Przez chwilę chcę jeszcze coś powiedzieć. Coś zrobić, może, wykonać gest. Czuły, odgarnąć z twoich ramion niewidzialne pyłki, uścisnąć dłoń, ucałować skroń… ale tylko uśmiecham się i kieruję swoje kroki w kierunku zabiegowego, uprzątnąć zanim przyjdą uczniowie poparzeni eliksirami.
Nieskończona liczba możliwości.

/zt
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyNie Maj 29 2016, 14:33
Krótko, bardzo krótko, byłem dzieckiem. Z wyboru, nie z obowiązku. Często chyba tak jest, że ci, którzy nie muszą jej porzucać, szybko nabierają niechęci do wygody, nieznośnej wygody. Takiej, co gdy leżysz na kanapie z otwartą książką i czasem uniesiesz głowę, mówi: leż sobie, leż, ktoś inny zrobi to za ciebie. I tamto. I każdą inną rzecz.
Dorosłem zatem, by uciec od dwóch rzeczy: lenistwa i smrodu kiszonych ogórków.
Z ojcem bardziej od domu w Moskwie i tak bardziej kojarzy się sala koncertowa. Zanim poszedłem do szkoły, tak wyglądały jesienne miesiące: mały Mikhail zabierany na próby, mały Mikhail znowu rozstroił drugie skrzypce.
Potem zacząłem już siadać na widowni i rzeczy nie były takie same.
Pójdziemy kiedyś do opery, co? Może na jakiś balet, mam nadzieję, że ci się spodoba. Jezioro łabędzie, oczywiście. Albo Dziadek do orzechów, cokolwiek innego - to naprawdę nie ma znaczenia. Po prostu usiąść tam i dwie godziny bezruchu, wpatrzony w prostą rzeczywistość sceny.
Chyba nie potrafimy się żegnać, ani z sobą nawzajem, ani z innymi.
Ja wolę patrzeć, jak ktoś odchodzi, ty - odchodzić, zupełnie jak teraz.
Ktoś wchodzi i nie ma już mnie i ciebie. Jest Uzdrowiciel i Pielęgniarka i potrzebna jest pomoc.
- Tak, tak. Już idę.
Zaklęciem znikam ze stołu resztki śniadania i zaczynam dzień naprawdę.
To będzie dobry dzień?

z/t
Powrót do góry Go down
Yuliya Onegina

Gabinet Original

Kryształowa Twierdza

błękitna

17 lat

VIII klasa

majętny

Czarcie Włócznie, Werniks
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPią Wrz 30 2016, 20:35
Czarnobóg prawdopodobnie przejął stery nad życiem Yuliyi.
A wydawało się, że właśnie wpada w ramiona Białoboga. Szczęście było już dosłownie w jej rękach... W końcu było już tak blisko i pięknie... Wszystko jednak legło w gruzach równie szybko, pozostawiając po prawdopodobnym szczęściu jedynie czerwoną skórę i bąble, które rosły z każdą chwilą. Jednak nie była sama w tym wszystkim, nadal był z nią Dionisie, który działał z zaskakująco zimną krwią. Może jednak to w tym rumuńskim chłopcu było szczęście, które dało jej parzące jajo?
Postanowiła mu się nie wyrywać. Po prostu biegła razem z nim, a raczej trochę za nim, co jakiś czas piszcząc z bólu, który ją dosłownie palił. Nawet nie widziała, dokąd zmierzają i chyba gdyby nie to, że Eminescu powiedział, że muszą znaleźć uzdrowiciela, kompletnie nie wiedziałaby, co zaraz się stanie. Nawet teraz przyszłość i sposoby ratowania jej dłoni były dla niej owiane tajemnicą, pokryte nadal mgiełką bólu, która nie pozwalała logicznie myśleć... Ale ufała chłopakowi na tyle, by dać się zaciągnąć nawet do rusałczego jeziora.
Jednak zamiast przy jeziorze, znaleźli się na oddziale medycznym. Yuliya wiedziała, że trzeba znaleźć uzdrowiciela jak najszybciej i klęła na siebie, że oparzyła sobie obie dłonie. Jedną jeszcze udałoby jej się może jakoś odratować samemu, w końcu magię leczniczą nawet lubiła i potrafiła, ale teraz nie miała nawet jak złapać różdżki. Jej bandaż, który tak samo jak szalik został w dormitorium, też nie mógłby się na wiele zdać. W końcu materiał mógłby jeszcze bardziej rozpalić ranę, a tego okropnie nie chciała.
- Dionisie... - nie chciała pokazywać słabości, ale tak naprawdę teraz nie myślała nawet w swój normalny sposób. Wszystkie schematy, które budowała w sobie przez całe życie, nagle, pod wpływem bólu kompletnie legły w gruzach. Będzie musiała go bardzo mocno przepraszać, kiedy w końcu ten cały cyrk przejdzie do historii...
Powrót do góry Go down
Dionisie Eminescu

Gabinet Tumblr_occjyyFZ9J1ve6b9bo3_250

Bukareszt, Rumunia

czysta

18 lat

IX klasa

zamożny

Czarcie Włócznie i rozgrywający w Bełtach
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Paź 01 2016, 22:35
To był tylko jeden moment, choć w rzeczywistości tyle dla nas znaczył. Nikt nie spodziewał się, że jednak finał będzie na oddziale medycznym. Szczęście w nieszczęściu, tak mógłbym nazwać dzisiejszą sytuację. Po tylu latach spędzonych w Akademii w końcu udało nam się zobaczyć niesamowitą przemianę tego mitycznego stworzenia, jednak za te kilka minut przyszło nam słono zapłacić. Przez korytarze Koldovstoretz przemknęliśmy dość szybko i sprawnie, w zamku nie było gwarno, więc nikt po drodze nam nie przeszkadzał. Ku naszemu pechowi, nie spotkaliśmy też żadnego z nauczycieli, a gdy tylko dotarliśmy na miejsce to okazało się, że doktora Lavrinenko akurat nie ma i wróci za moment. Nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko poczekać. Ze zmartwieniem w oczach patrzę na Yuliyę, którą posadziłem na krześle w gabinecie, po czym klękam spokojnie, uważnie oglądając jej poparzone dłonie.
- Zaraz przyjdzie doktor Lavrinenko – mówię z lekkim niepokojem w głosie. Nie chcę mówić, że to wygląda nieciekawie, ale moim zdaniem nie jest dobrze. – Spokojnie, jeszcze chwileczka. Wytrzymasz. Zaraz przyniosę zimną wodę i będzie ci lepiej – zapewniam ją troskliwie, wzdychając wręcz niesłyszalnie pod nosem. Niewiele jestem w stanie zrobić, bo w rzeczywistości nie bardzo znam się na fachowym lecznictwie, więc czym prędzej zabieram się za szukanie miski i kranu, by mogła sobie choć przez moment ulżyć w swoim cierpieniu. Kilka minut oczekiwania na szkolnego uzdrowiciela zdawało się być wiecznością, lecz uzbrojenie się w cierpliwość było jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji.
Proszę, oto woda.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Paź 01 2016, 23:17
Przybycie uczniów wyrwało mnie z otępienia, w które wpadłem przytłoczony papierkową robotą. Wypisywałem akurat listę potrzebnych leków i ziół, niedługo będzie trzeba wybrać się do apteki Wrońskiego, tylko on ma skórki zaskrońców, które się do czegoś nadają.
Dionisie zaalarmował mnie, a tylko jedno słowo wystarczyło, by pobudzić wszystkie zmysły do działania. Narzuciłem na siebie fartuch i biegiem do gabinetu.
Dziewczyna miała strasznie poparzone dłonie, nie musiałem nawet pytać, co się stało. Skóra pokryta bąblami, mocno zaczerwieniona. W pierwszej chwili zdziwiłem się, że dziewczyna nie wyje z bólu. Oglądam szybko jej dłonie, by w razie potrzeby zdjąć pierścionki czy bransoletkę.
- Yuliya, już dobrze. Podłóż ręce pod wodę, zaraz dam ci coś na ból.
Na początek ta trudniejsza sprawa: znieczulenie miejscowe. Na dłonie muszę użyć skomplikowanego zaklęcia, które potrzebuje kilku minut, by zacząć działać. Kilkoma zaklęciami udało mi się zamknąć ranki powstałe, gdy rozgrzana skóra pękała. Po kilkunastu minutach ochładzania pod bieżącą wodą, obłożyłem ręce dziewczyny. W kilku miejscach doszło do martwicy, skóra zaczęła paskudnie schodzić.
- Usiądź, proszę, muszę ci to usunąć. Tylko to, co może opóźnić gojenie, nie martw się.- Dotknąłem przedramienia dziewczyny, by sprawdzić, czy znieczulenie już działa. - Czujesz?
Pracowałem szybko, nie chcąc zbyt długo utrzymywać znieczulenia; mogłaby mieć przez jakiś czas problemy z precyzyjnymi ruchami. Dopiero przy smarowaniu oczyszczonych dłoni maścią odbudowującą podniosłem wzrok na dwójkę uczniów.
- Jak to się stało, że się tak oparzyłaś?
Powrót do góry Go down
Yuliya Onegina

Gabinet Original

Kryształowa Twierdza

błękitna

17 lat

VIII klasa

majętny

Czarcie Włócznie, Werniks
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySob Paź 01 2016, 23:52
Z Oneginów były twarde sztuki. Zupełnie tak, jak kryształy, które towarzyszyły im przecież od pierwszych dni życia. Niestety, Yuliya z każdą chwilą traciła swój hart ducha, przez co z jej ust wydobywał się praktycznie ciągły, jednak cichy pisk. Z całych sił zaciskała zęby, starając się pamiętać o tym, żeby jednocześnie nie zaciskać dłoni - co było dla niej niezwykle trudne. Była jedną z tych osób, które miały parę nawyków zespolone ze sobą i jedne nie występowały bez drugich. W obliczu wyzwania nastąpił jednak czas na podjęcie próby walki z naturą ludzką.
Cieszyła się jedynie, że obok był Dionisie. Tak naprawdę ten chłopak stał się, chcąc nie chcąc, jej rozsądkiem i właściwie dzięki niemu właśnie może obyć się bez tak poważnych powikłań, jakie mogłyby wystąpić, gdyby Yuliya była sama.
Chciała unieść dłonie, by zetrzeć z policzków łzy, które lały się praktycznie strumieniem, powodując już mocny ból głowy. Płacz, emocje, strach i ból robiły swoje. Jednakże nawet sparaliżowany bólem mózg dał radę przekazać jej, że gdy tylko w gabinecie znalazł się Lavrinenko, trzeba było się go słuchać. I nawet, jeśli to bolało jeszcze bardziej, dać oglądnąć ręce.
Polecenie podłożenia rąk pod wodę wykonała błyskawicznie, niemal przeskakując cały odcinek, który dzielił ją od kranu. Na całe szczęście w pogotowiu była już miska, którą pozostawił dla niej Dionisie.
Zetknięcie obolałej skóry ze strumieniem wody spowodowało kolejny wrzask. Niestety, nie mogło to zostać nazwane w żaden inny sposób. Ale Onegina nie zastanawiała się, czy dowie się o tej hecy cała szkoła, czy może obudzi jakiegoś nieboszczyka, czy zleci się tutaj tłum gapiów. Nie myślała racjonalnie w nawet najmniejszym stopniu, gdy jedynym, czym zajmował się jej mózg to ciągła myśl 'niech to się skończy'.
Trwał wyścig z czasem, jednak wydarzyło się w końcu coś dobrego. Najpierw te niewielkie ranki. Co prawda nie sprawiło to, że poziom bólu zmniejszył się znacznie, ale dawało jej pewien komfort psychiczny. Nawet, jeśli przez łzy nie widziała zbyt wyraźnie. Prawdziwą ulgę przyniosło dopiero znieczulenie miejscowe. W pierwszej sekundzie Yuliya myślała, że już traci przytomność, albo zmysł dotyku. Te nagłe odjęcie było czymś kompletnie niesamowitym i pokazywało, że Mikhail był prawdziwym mistrzem w swoim fachu. Oszołomiona wszystkim co się działo, spełniła kolejną prośbę, siadając na krześle.
- N-nie... - wydusiła jedynie, tym razem przerażona wszystkim, co widziała i słyszała. Usunąć... Zdjąć skórę? Widok był naprawdę okropny. Przez moment przeszła jej przez głowę myśl o tym, jak jej dłonie będą wyglądać po wszystkim. Na pewno nie obejdzie się bez blizn. A były takie piękne... Przecież takiej zabliźnionej nikt nie będzie chciał nawet dotknąć. Co dopiero wziąć za żonę.
Więc gdy Mikhail starał się jakoś uratować dłonie uczennicy, w jej głowie rozgrywał się dramat. Może trzeba powiadomić rodziców? Jechać od razu do Hotynki? Ufała uzdrowicielowi, ale to mogło być ponad jego możliwości. A jeśli zostanie kaleką do końca życia? Wszystko przez tego cholernego żar-ptaka.
Z rozmyślań wyrwał ją głos mężczyzny. Westchnęła cicho, pociągnęła nosem i lekko łamiącym się głosem postanowiła mu odpowiedzieć.
- Pomnik żar-ptaka się przemienił... W jajo. I wie pan, te jajo przynosi szczęście. Chciałam je wziąć no i ... - znów wybuchnęła głośnym płaczem, w tym jednym zdaniu uświadamiając sobie całą swoją głupotę. Że tak naprawdę sama naraziła się na to wszystko. Że poza tymi bliznami, zostanie jeszcze strach zarówno Dionisie, jak i Mikhaila. No i oczywiście pewnie spotka ją jakaś kara, żeby dobić leżącego. Tyle ze jaja, które miało przynieść szczęście.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyCzw Paź 06 2016, 18:09
Myślałem, że potrzebną wiedzę już mam - że praca w szpitalu i na akcjach milicji dobrze przygotuje mnie do pracy w szkole, że będzie to zmiana in minus i czeka mnie nuda. Przeliczyłem się.
To, czego trzeba nauczyć się chcąc leczyć młodych ludzi, to zrozumienie dla ich umysłów, kiedy twój własny dawno już się zmienił. Trzeba nie tylko poznać na nowo nieśmiertelność, w jaką się wtedy wierzy, ale jeszcze reagować na nią zgodnie z potrzebami rzeczywistości.
Kiedy człowiek jest młody, myśli o własnym zdrowiu w ekstremalnych kategoriach: albo nie zachoruje nigdy i ani razu nie ulegnie wypadkowi, albo gdy tylko coś się stanie, niechybnie umrze w męczarniach. Nie ma nic pomiędzy.
Nigdy nie chcą wyrazić zgody na zmiany, których sami nie zaplanowali.
Yuliya z zadziwiającą godnością znosiła ból. Kątem oka spoglądałem na Dionisie, czy nie krzywi się na jej jęki, czy nie blednie na widok poparzonych rąk. Starałem się zasłonić jak najwięcej z przykrego widoku, powiedziałbym nawet do niej, żeby się odwróciła, ale nie znalazłem w sobie dosyć siły. Tak, blizny zostaną. Dwie, może trzy. Nie mam prawa zabierać od niej smutku, który czeka ją i tak. Muszę tylko zabrać ból, ratować zdrowie.
- Już, już - staram się ją uspokoić. Oczyszczenie oparzeń poszło szybko, nie musiałem usuwać zbyt wiele. To zresztą niewskazane, jeśli oparzenie nie jest pochodzenia alchemicznego.
Zamrugałem, zdziwiony. Dziewczyna miała w rękach żywy ogień i... tylko tyle? Skończyło się na poparzeniu? Wszyscy powinni dostać dreszczy od jej wrzasku. Może faktycznie miała szczęście.
- Tak, coś słyszałem, ale myślę, że masz już podstawy, by nie wierzyć tej legendzie. - uśmiecham się lekko. No, teraz już wszystko będzie dobrze. - Jeszcze przez dzień, dwa będzie bolało, zwłaszcza w tych trzech miejscach. - pokazuję zgięcia na dłoniach, gdzie oparzenia były najgłębsze. - Teraz nałożyłem ci opatrunek, maść regenerującą, która szybko odbuduje zniszczoną skórę i środek przeciwbólowy. Przez tydzień będziesz musiała przychodzić, żebym ci je zmieniał. Może przed zajęciami? Oczywiście, nie będziesz mogła dużo pisać, najlepiej zaopatrzyć się w samonotujące pióro na ten czas. Wypiszę ci też zwolnienie z praktycznej części zajęć warzelnictwa eliksirów i fauny i flory.
Nastawiłem samowar i zrobiłem dla uczniów herbatę.
- Lepiej będzie, jak jeszcze chwilę tu posiedzicie, ja będę miał Yuliyę na oku, gdyby podskoczyła jej temperatura, a ty, Dionisie, uspokoisz się. Yuliya, na pewno zechcesz powiadomić rodziców. Czy życzysz sobie, żebym przekazał im swoją opinię i informację o leczeniu?
Powrót do góry Go down
Yuliya Onegina

Gabinet Original

Kryształowa Twierdza

błękitna

17 lat

VIII klasa

majętny

Czarcie Włócznie, Werniks
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPią Paź 07 2016, 11:27
Tak naprawdę mało kto wiedział, w jak różny sposób młodzi ludzie mogą sobie zrobić krzywdę. Zwłaszcza parę pierwszych roczników. Chciałoby się pomyśleć, że im dalej w naukowy las, tym coraz więcej świadomości, odpowiedzialności... A tu taka niespodzianka w postaci dzisiejszych gości gabinetu. Po tej całej historii i po tym, jak obraz jej poparzonych rąk wdrążył się w jej mózg, Yuliya była święcie przekonana, że nikt jej nie namówi, by zajęła się uzdrowicielstwem. Co prawda magia lecznicza w pewnym sensie ją pociągała i miała ogromną łatwość w nauce zajęć z tej akurat dziedziny, ale... prawdopodobnie od tej pory będzie je wykorzystywać tylko na swój własny użytek.
Jej wzrok skupiał się na skórze dłoni. Czuła się, jakby ktoś uderzył ją bardzo mocno w tył głowy. Oparła się trochę mocniej o krzesło, na którym siedziała i odrzuciła głowę w tył, by na moment od tego widoku odpocząć. Jej jasne włosy, mokre jeszcze od deszczu, spływały nieregularnie na szatę, a oczy, zimnej, niebieskiej barwy, skupiły się na suficie.
Nie płacz, Yuliyo, nie płacz, jesteś ponad to, wszystko będzie dobrze, musi być dobrze. Znajdziesz sobie odpowiednie rękawiczki i będziesz się nosić jak prawdziwa dama. Nikt nie musi wiedzieć. Poprosisz Dionisie, uzdrowiciela, oni na pewno nie powiedzą nikomu poza twoimi rodzicami. Mamie pewnie pęknie serce, tata znowu się zdenerwuje, że nie mógł się tobą zająć... Kochana, wszystko będzie dobrze...
Znów spojrzała na Mikhaila, wzrokiem znów odrobinę nieobecnym, spod półprzymkniętych powiek. Była zmęczona. Skok adrenaliny już się skończył, zostało tylko poczucie beznadziejności, które zaraz zostanie uzupełnione o ten okropny ból. Znowu. Może zdąży do niego przywyknąć?
- Nie wierzę już w nic. - odpowiedziała całkiem poważnie, głosem prawie grobowym. Westchnęła jednak cicho, prostując plecy, by skupić swoją uwagę na przykazaniach medycznych. Brzmiało to jednocześnie okropnie, jak i tak prosto... Ale to pewnie tylko wrażenie. Widziała przecież te przerażenie w oczach magomedyka. Z drugiej strony mógł się cieszyć, w końcu mógł wykorzystać akurat te umiejętności do leczenia konkretnego przypadku.
Skinęła głową, dając znak, że rozumie i przyznała przed sobą w myślach, że faktycznie musi na siebie uważać. Przynajmniej przez ten pierwszy tydzień. Tylko jak tu żyć bez dłoni... Nie były one amputowane, ale przecież bała się o nie bardziej niż kiedykolwiek.
- Tak, jeżeli pan może... - odpowiedziała, bijąc się z myślami. Bała się tego, co w odpowiedzi napiszą jej rodzice... Dopiero teraz spojrzała w bok, na Dionisie. Uśmiechnęła się do niego na tyle, na ile teraz mogła. Miała nadzieję, że nie będzie się o nią martwił, przynajmniej nie tak bardzo. W końcu musi szybko wyzdrowieć, by odpowiednio mu podziękować...
Powrót do góry Go down
Dionisie Eminescu

Gabinet Tumblr_occjyyFZ9J1ve6b9bo3_250

Bukareszt, Rumunia

czysta

18 lat

IX klasa

zamożny

Czarcie Włócznie i rozgrywający w Bełtach
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptySro Paź 12 2016, 17:56
- Tak było, choć może się wydawać to nieprawdopodobne – potwierdzam od razu po niej, lekko kiwając głowę i spoglądając uważnie na Mikhaila. Widzieliśmy na własne oczy, jak pomnik żar-ptaka zmienia się w jajo i nikt nam tego nie odbierze. Niech ludzie się dziwią i nie dowierzają naszym słowom, niech mówią, że zwariowaliśmy i postradaliśmy zmysły, ale przecież nie zmienimy historii i tego, co się dziś wydarzyło. – Nie płacz, Yuliyo. Zaraz doktor Lavrinenko ci pomoże – odpowiadam z troską w głosie, słysząc jej głośne szlochanie. Już dobrze, jesteś pod opieką szkolnego uzdrowiciela, który dobrze zna się na swoim fachu, a ja jestem tuż obok. Wszystko będzie dobrze – brzmi banalnie i głupio, ale prawdziwie, co przecież jest najważniejsze. Jeszcze chwilkę poboli, lecz zaraz zaklęcia przyniosą ci ulgę. Nie może być inaczej. Ja, Dionisie, obiecuję ci to, o ile znaczą coś dla ciebie słowa chłopca z Rumunii.
- Tak, posiedzimy tutaj jeszcze trochę – przytakuję od razu, kątem oka spoglądając na doktora Lavrinenko. Nie dziwię się, Yuliyo, że nie wierzysz już w nic. W końcu żar-ptak nie przyniósł nam szczęścia, lecz pech. Dlatego też jesteśmy tutaj. Ja niewiele w rzeczywistości mogę zrobić, więc przyglądam się uważnie Mikhailowi. Widać, że zna się na rzeczy i ma w swoich rękach dar. Podziwiam jego pasję i zaangażowanie, gdyż najprawdopodobniej sam nie potrafiłbym oddać się całkowitemu ratowaniu ludzi. To zbyt wyczerpujące i odpowiedzialne, a przynajmniej tak mi się wydaje. Pewnie pokonałoby mnie sumienie, gdyby coś poszło nie po mojej myśli. Staram się uspokoić, już wszystko w porządku, choć nawet na moment nie spuszczam z Oneginy wzroku. Nie da się ukryć, że napędziła mi strachu. – O, dziękuję. Idealna na rozgrzanie – mówię cicho, po chwili odbierając od mężczyzny herbatę.


Ostatnio zmieniony przez Dionisie Eminescu dnia Pon Paź 24 2016, 00:56, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Gabinet E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet EmptyPią Paź 14 2016, 14:54
Faktycznie, twórczość młodzieży robi wrażenie - towarzyszy im jeszcze w przedziałach życia, które dla mnie są już królestwem nudy i rutyny. Dotyczy to, niestety, także kontuzji; nie zdziwiłbym się już, gdyby któregoś dnia przyszedł do mnie z głęboką raną uda i powiedział, że to od składania kartki.
Czasem nie należy pytać o zbyt wiele - to nieliczne, ale doceniane przeze mnie przypadki, kiedy można działać od razu i prawie równie szybko zobaczyć efekty.
- Nie ma potrzeby na taki nihilizm. - uśmiecham się do niej, próbując pocieszyć. Doświadczy jeszcze w życiu większych zawodów, te małe blizny na dłoniach przestaną mieć tak wielkie znaczenie, jakie dręczy ją teraz. - Żar-ptaki są kapryśne, lepiej nie brać ich za pewnik.
Nigdy w życiu nie widziałem żar-ptaka, to jasne. Nikt nie widział, a jeśli tak, to mało kto temu zawierza. Ja bym nie wierzył, choć to, że akurat tutaj pojawiło się jajo nie wydawało się aż tak nieprawdopodobne. Stężenie mocy magicznej jest dość duże, być może im właśnie zdarzył się ten niepowtarzalny moment, kiedy każdy element aury sprzyjał materializacji jaja. Nie wszystko można wyjaśnić, począwszy od ran, a na magicznych stworzeniach skończywszy.
- Dobrze. - kiedy uczniowie pili herbatę, sporządziłem krótką i prostą notatkę do rodziców Yulii. Oparzenia pierwszego i drugiego stopnia, postępowanie wstępne i plan leczenia. Prosta sprawa, choć pewnie dostaną zawału. Nigdy nie wyjdę z podziwu dla troski rodziców, często tak niewspółmiernej do krzywdy dziecka. Podpisałem papier i podałem dziewczynie.
- Proszę, weź to, dołącz do listu dla rodziców. Teraz to już wszystko, możesz już iść. Przyjdź jutro, a gdyby coś się stało w międzyczasie, zawsze możesz tu przyjść, ja albo pani Osyena udzielimy ci pomocy.

Mikhail z/t nara
Powrót do góry Go down
Gabinet Empty

PisanieRe: Gabinet   Gabinet Empty
Powrót do góry Go down
 
Gabinet
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Gabinet
» Gabinet
» Gabinet prof. Ł. Świerszczewskiego
» Gabinet zabiegowy
» Gabinet szefowej


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: