IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisaniePył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptySro Sie 10 2016, 23:16
Noc jak każda inna. Dzień jak każdy inny. Trochę pracy, więcej przyjemności, znów brak czasu na odpisanie matce, na wykonanie krótkiego telefonu: żyję, nie przeszkadzaj, nie mogę rozmawiać. To nie wymaga wiele wysiłku, przecież wiesz, nie musisz nawet kłamać. Pomimo niezalewających cię zleceń, nie masz chwili wolnego na zajęcia na ten czas nie leżące w twoim obszarze zainteresowań, to jest: matczyne dramaty, jedzenie, sąsiedzkie awantury, sen, starszyźniana nagonka na szumowiny podobne tobie. Ta ostatnia sprawa to rzecz bardzo zabawna, może gdybyś dostrzegł w niej choć odrobinę powagi, poświęciłbyś jej nieco więcej uwagi. Nie bierzesz jednak na poważnie tych, którzy wybiórczo traktują pojęcie typów spod ciemnej gwiazdy, którzy tworzą własne definicje półświatka, zostawiając szeroki margines dla ludzi, w żyłach których więcej szlacheckiego błękitu można znaleźć, a ich kieszenie pełne są dynastycznego złota kusząco pobrzękującego na każdym kroku. Bez konkurencji wszystko w końcu upada, szczególnie biznesy, których legalność jest mocno wątpliwa. Wiesz o tym zarówno ty, jak i twoi klienci, nieraz z dumą noszący rodowite nazwiska, hardo wykrzykujący w ministerstwie i na wiecach swoje racje, nowe idee reform prawnych, a później nie potrafiących twardo spojrzeć w oczy gnidom, z którymi kręcą interesy życia. Czasem zastanawiasz się, ile fantastycznych obrazów pokazałyby ci podłogi tych ciemnych pomieszczeń – mieszkań, laboratoriów, hangarów, piwnic – będących świadkami sekretnych transakcji; ile pełnych wstydu spojrzeń przechwyciły, stając się niemymi strażnikami poliszynelowych tajemnic. Mógłbyś pomyśleć wtedy również nad zmianą profesji, nad zainwestowaniem w siebie, nie tylko w cudze widzimisię, które zbyt często doprowadzają cię ostatnimi czasy do granic cierpliwości. Jesteś w stanie zliczyć te wszystkie połamane stoły i krzesła walające się w mauzoleum? Każdy krwawy ślad wykwitający pod skórą? Jeden, dwa, cztery, siedemnaście, trzydzieści trzy. Za którym razem dźwięk kauczuku odbijanego od ściany jest głośniejszy niż być powinien, chociaż siły nie przykładasz do rzutów ani odrobinę więcej? Chwytasz w końcu piłkę, czekając jeszcze chwilę: natarczywe stukanie do drzwi nie ustaje, zwlekasz się więc leniwie i nieznacznie je uchylasz. Czego znowu? Nawet nie raczysz zapytać wprost, unosząc jedynie pytająco brwi.


Ostatnio zmieniony przez Rohan Alyokhin dnia Czw Sie 11 2016, 20:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Sie 11 2016, 19:39
Dzień jak żaden inny. Dzień, który w każdym kalendarzu roztrzęsioną i upapraną od farby ręką twoja matka zakreśliła kołem, a przy dacie postawiła jeszcze wykrzyknik. Rzadko widuje się w jej nieruchomej sylwetce podobne poruszenie. To prawie jakby uniosła brwi, tylko patrzeć z tego huraganu.
Kiedy przy dacie widnieje wykrzyknik, matka od rana się stroi, wkłada na głowę kapelusz zasłaniający pół twarzy i przez kilka godzin ze zmartwioną fizjonomią upadłej arystokratki wpatruje się w malowidło pod każdym możliwym kątem.
Zbawiciel. Normalny zbawiciel.
Kiedy pytasz, nie dostajesz odpowiedzi. Dwukrotnie w zamku przekręca się klucz, a ty krztusisz się od terpentyny. Kiedy na zewnątrz gorąc, jeszcze bardziej dusi. Zasypiasz ciężkimi snami.
Ale to nie jest dzień jak inne. Kilkanaście godzin temu matkę zabrali do Hotynki; miała atak. Paniki, histerii, wszystkiego, czego przyczyny przed wiekami z lubością doszukiwano się w posiadaniu przez pacjentkę macicy.
Matka nawet otumaniona lekami pamiętała o wykrzykniku przy dacie. I kazała ci, królowo, włożyć ogromny kapelusz, spakować najnowszy obraz i zapukać do tych drzwi.
Jesteś zbyt majestatyczna, by być zbiegiem, by kryć się po piwnicach i nasiąkać ich wilgocią. Sama jesteś wszak dziełem sztuki, w końcu największym jesteś dziełem własnej matki.
Spróbowałaś być jak ona, dodać swojej twarzy kilku lat. Nikt przecież nie weźmie cię poważnie, najsłodszy podlotku. A z pewnością nie ów tajemniczy ktoś, dla którego matka ciężko pachnie i godzi się wyjść z domu.
Ale ze strachu nie przestajesz pukać, jakby ciekawość sama mogła przebić je na wylot. Knykcie ci poczerwieniały.
- Jestem od Marfy.
Tak, jak było umówione. Hasło - odzew, jak szpieg. Nie pachnie tu jednak prochem i zgnilizną, jak w kryjówce oprycha. Pachnie świeżo garbowaną skórą i porządkiem. Lakierem, kiedy wchodzisz do środka.
Margarito, oto Mistrz.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyPią Sie 12 2016, 20:41
Margarito, i jak wrażenia? Tego się spodziewałaś?
Raczej nigdy nie witasz interesantów w taki sposób: chowając się za drzwiami, z uwagą lustrując ich badawczym spojrzeniem przesuwającym się po ich sylwetkach o kilka chwil za długo niż pozwala na to grzeczność. Nie prezentujesz się nawet odpowiednio. Szczecina kilkudniowego zarostu wyraźnie daje do zrozumienia, że przez ostatni czas nie musiałeś wyściubiać nosa ze swojego królestwa, a ubabrana szaro-burgundową pulpą koszulka i ręce świadczyć mogły o tym, że oderwano cię od roboty pochłaniającej czas i całej twoje zainteresowanie. Nawet ciemne cienie pod oczami działały na twoją korzyść – takiś owładnięty szałem pracy, z taką pasją się jej oddający. Aż serce ściska, a o jego ściany wciąż wesoło odbija się kauczukowa piłeczka – jedyny przedmiot zdradzający twoja bezczynność i marnotrawstwo czasu.
- No i? – pytasz jeszcze – bardziej w sposób, jakbyś spluwał niż faktycznie wyrażał zainteresowanie – zanim otwierasz drzwi szerzej, przepuszczając gościa przez próg. Ktoś powinien ci pewnego razu dać lekcję, jak właściwie odnosić się do ludzi, by z miejsca ich do siebie nie zrażać. W twoim zawodzie to, mimo wszystko, cenna umiejętność, której bogowie raczyli ci poskąpić. Chyba jedynie upór i talent, którego niektórzy u ciebie się doszukali, wciąż trzyma cię na powierzchni, nie pozwalając pójść na dno z całym tym kramem. – Co tam masz? Postaw to… - Gryziesz wewnętrzną stronę policzka, rozglądając się po pomieszczeniu krytycznym wzrokiem. Okręciwszy się drugi raz, machasz w końcu ręką w stronę pustej przestrzeni między szafą, a drzwiami do kolejnego pomieszczenia. – Tam. – (Jak do psa, a nie damy, z rękami skrzyżowanymi za plecami i wzrokiem bezwstydnie ślizgającym się po wystrojonej sylwetce.)
Albo na kanapie. Może nawet na karuzeli, byleby tylko nie uszkodziła ani jej, ani obrazu. Gdziekolwiek, byleby się nie zachłysnęła od razu tym miejscem, byleby się nie zgubiła w mnogości przestrzeni i przedmiotów niedopasowanych. Nie chciałbyś, by z takiego powodu twoja współpraca z Dolohovą raptownie się urwała. Przeżyłbyś wszystko poza brakiem stałego dopływu gotówki zleceń.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyPon Sie 15 2016, 15:08
Nie ma tu porządku, który obiecywały ci zapachy. Nie ma uprzejmości wystrojonych marszandów ani nawet podstaw kultury dialogu wpajanych ci od najmłodszych lat na wypadek, gdyby udało ci się pozostać na wyższych warstwach społeczeństwa.
Nie umiesz ocenić, jak długo Mistrz pracował na wizerunek... cóż, zapracowanego mistrza właśnie. Jesteś dziś podekscytowana i łaskawa, więc nie dopatrujesz się w nim jedynie lenia i flejtucha. Jest w końcu fałszerzem, a od wyjętych spod prawa zawsze oczekuje się więcej: że będą przystojni, szarmanccy bardziej niż można przetrwać w nielegalnym fachu, że zapewnią każdemu dreszcz co najmniej strachu o własne życie. Oprychów powinno poznawać się zimą, nawet gdyby nie okazali się przerażający, łatwiej wtedy o dreszcze.
Mistrz nie zawiódł jednak, podobnie jak nie zawiodła jego pracownia.
On sam ginie pośród tego wszystkiego, wszystkiego, którym jesteś ty. Widzisz więcej, niż powinno się tu zmieścić, wszystko czego nawet przypadkiem dotykasz pachnie innym domem, od wszystkiego czuć charakterystyczny swąd niedawno rzuconych czarów postarzających.
Ostrożnie, z pietyzmem składasz obraz na wskazanej przez Mistrza kanapie. Starannie odkrywasz owinięty wokół płótna papier pakowy, sztywny i brązowy, arkusz po droższej cenie niż flakon twoich tandetnych perfum. Perfum, po których poznać wychodzącą na miasto Marfę Ivanovnę Dolohovą, choć przecież ona to nie ty. Ty widniejesz na obrazie.
- Wnętrze więzienia, tysiąc siedemset dziewięćdziesiąt cztery. Olej na blasze cynkowej. Do salonu dziennego towarzysza F, dotychczas w mugolskim muzeum.
Półmrok i siedmioro więźniów, mogłabyś być każdym z nich. Mogłabyś zostać uwięziona nawet w tym niewielkim płótnie, tak boleśnie znajome jest już twoim oczom. Nie odczuwasz już nawet wdzięczności za każdą smugę, która czyni twarze wymalowanych postaci nierozpoznawalnymi.
- Ile potrzeba na ramę?
Teraz obraz wyziera z prowizorycznej i brudnej, w którą matka roboczo instaluje każdy powstający obraz. Kupuje nowe w sklepach artystycznych albo na giełdach, a pewnym rękom Mistrza powierza konstrukcję i obróbkę nowej ramy, postarzenie płótna i farb.
Z głodem, z jakim on wpatruje się w obraz - źródło niemałego zarobku - ty chłoniesz wszystko inne, co mieści w sobie pokój. Ostrożnymi palcami muskasz bele materiału, chwiejnym obcasem rozgarniasz trociny pokrywające podłogę w kącie.
Może tu zostaniesz, czuć trochę butwiną i rdzą. Rdza i krew podobno pachną tak samo.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Sie 18 2016, 16:52
Swój swego pozna, bez względu na to, jakby nie wyglądał. Od was, ludzi wyjętych spod prawa, od tych zakazanych gęb, typów spod ciemnej gwiazdy, zakał społeczeństwa, oczekuje się więcej, jakbyście – wbrew pozorom – nie byli byle oprychami, a herosami. Że będziecie serca mieli z kamienia lub nie będziecie mieli ich wcale; że wokół siebie roztaczać będziecie aurę tak odpychającą, tak złem przesiąkniętą, że ze zwykłej uprzejmości ludzie będą przechodzili na drugą stronę ulicy, byleby nie wejść wam w drogę; że z waszych szpetnych twarzy da radę wyczytać każdy niecny występek, którego się dopuściliście. I każdy zapomina, albo nie chce pamiętać wcale, że możecie być nikim będąc każdym – wszystkimi będąc nikim. Wystarczy zakasać rękawy. Wargi przystroić karminem. Sylwetkę trzymać wyprostowaną, głowę zadzierając wyżej niż mierzyć mogliby choćby bogowie. Na ramiona narzucić podarty, stary koc. Ustom kazać zapomnieć o uśmiechu. Przedmiotami potrafisz oszukać każdego, Rohan. Sobą byś potrafił? Równie skutecznie, jak robi to młoda Dolohova? Widzisz już, jak spija spojrzeniem wygłodniałych oczu najdrobniejsze szczegóły pomieszczenia; jak ostrożnie, prawie z nabożeństwem, stawia krok za krokiem; wyobrażasz sobie, jak uświęca w swojej głowie to miejsce i śmiać ci się chce, bo wiesz dobrze, że nie ma tu niczego do wielbienia: od ciebie począwszy, poprzez ufajdane atramentem szmatki zalegające na półokrągłym stoliku pod mosiężną lampą, na regałach z pękającymi w szwach albumami skończywszy. To jedynie kolejna świątynia umożliwiająca profanację ludzkiego umysłu, a ty jesteś jej potępionym kapłanem.
Wraz z każdym usłyszanym słowem, kiwasz powoli głową, ciągle z dłońmi splecionymi za plecami sunąc w stronę odsłoniętego dzieła. Tak, tak, tak. Oczywiście, wszystko w porządku. Marfa znów przeszła samą siebie, mógłbyś ponownie w niemym zachwycie ściskającym twe serce pogładzić ją po głowie w nagrodę, mógłbyś kolejnymi słowami, jak gwoźdźmi, przybić w jej głowie szyld zapewniający o niebywałym talencie, który posiada. Mógłbyś znów strzępić sobie język, ale nie musisz, nie masz dziś przed sobą Marfy, masz jej żałosną kopię – owoc pod każdym jednak aspektem przerastający ją tysiąckroć. Tak przecież bywa, wiesz to najlepiej – chcąc stworzyć falsyfikat, powołuje się do życia białego kruka.
- Tę kwestię zostawimy na później – odpowiadasz, odwracając się niespodziewanie i gestem nakazując jej zająć miejsce na kanapie, skąd zaraz zabierasz obraz, z pietyzmem stawiając go po przeciwległej stronie. – Najpierw mi o nim opowiedz. Widziałaś, jak powstawał? – pytasz dla pewności, przechodząc kawałek dalej, by zająć jedno z krzesełek karuzeli. Nawet jeśli nie ona sama, matka i tę informację zostawiła jej dla niego.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptySob Sie 20 2016, 14:55
Tacy jak ty w końcu przejmą dla siebie ten świat; weźmiecie go w niepodzielne władanie i zaniedbacie, przeżyjecie wszystkich jak karaluchy i królować będziecie w końcu niczemu więcej jak stercie śmieci.
Jeśli zostaniecie wy jako królowie, na świecie będzie musiało zostać mniej, mniej, niż to, co sobą reprezentujecie, żeby zminimalizować możliwość buntu - skazani zatem jesteście na rządy nad pustkowiami, bo trudno o mniej, niż wy macie w środku.
Wszystko wszak wyrzucasz z siebie na zewnątrz, wszystko na pokaz, żeby każdy, kto się zbliża, wiedział, z czym ma do czynienia i mógł się zawczasu wycofać; zanim przyzwyczaisz się i odmówisz mu prawa, by cię opuścił.
Jesteś Margarita i choć nie spytał cię jeszcze o imię, ono już mówi o tobie wszystko: w najmniej szlachetnym przypadku: drink z tequilą, w najlepszym: wspaniała królowa.
Utrapienie dla wciąż wszystkim rozczarowanej matki, przyczynek do połowy co najmniej z dręczących ją ataków złości. A jednak, śmiertelnie zmęczona, układasz się posłusznie na pleśniejącym szezlongu gdy tylko chwyta za pędzel.
- Każdą minutę.
Zmęczenie i nuda towarzyszące ci w pracowni matki powraca do ciebie i mogłabyś nawet przysiąc, że nagle zaleciało terpentyną. Nie widzisz w obrazie doskonałości, widzisz w nim bezcelową pracę, za którą ciebie nikt nie nagrodzi. Za mieszanie farb, pilnowanie szczegółów, na które wyczuleni są eksperci od kontroli autentyczności dzieł sztuki, których czasem proszą do siebie kupcy. Jesteś sokołem obrastającym w kurz, bo jedyne na co polujesz, to pomyłka.
Wchodząc tutaj w tę rolę, znalazłabyś sporo ofiar wśród wciąż niedokończonych fałszerstw. Nieoheblowane komody, rdzewiejące w zgięciach krzesełko, na którym wciąż odmawiasz dostrzec coś więcej, niż sylwetkę wypełnioną wyobrażeniami o osobie wykalkulowanego oszusta. Rita-sokół zresztą zwróciła by w pierwszej kolejności uwagę na brzydką cerę i wodniste oczy, może to więc dobrze. Nikt by go po takich oględzinach nie uznał za herosa, niech ma.
- Co jeszcze chcesz wiedzieć?
Rola aukcjonera-telemarketera już się skończyła, tylko tyle dobrego, niewiele ponad suche fakty opowiesz mu sama z siebie. Chcesz przecież pozbyć się tego na chwilę: smrodu, hałasów, ciągłych kłótni, a wszystko to akompaniuje malarce w pracy.
U ciebie jednak widać tylko spokój. Spokój posągu i sceptycyzm ściągniętych warg. Uważaj, na zębach zostanie ci plama od czerwonej szminki.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyPon Sie 22 2016, 20:07
Nieznaczne skrzypienie wiekowej, zardzewiałej już karuzeli, którą nie bardzo chce ci się odnowić – straci wszak swój urok, pozbawi cię wspomnień dzieciństwa – wkrada się pomiędzy płynące słowa pozbawionej życia opowieści. Gdyby faktycznie były wodą, ich miejsce znalazłoby się nie w spokojnym, leniwym nurcie rzeki rozlewającej się szeroko tuż u ujścia do morza, lecz w wąskim, rwącym strumieniu, pieniącym się wściekle i raz po raz odsłaniającym ostre zęby grani wystających z dna koryta. To jednak tylko słowa, nadzwyczaj niegroźne w dodatku: spiłowane zęby, którymi nie rozszarpią niczego, które nie nadadzą niczemu nowego kształtu, tworząc jedynie nic nie znaczące wgłębienia w podświadomości. Zaraz byłbyś w stanie je zapełnić. Nie tego jednak oczekujesz. Nie na to czekasz. Nie po to pozwoliłeś jej się tak wygodnie rozsiąść. Wciąż i wciąż słuchasz, licząc na odrobinę emocji, na cokolwiek żywego.
M a r t w o t a.
Widziałeś przecież to nieznacznie drżenie mięśni twarzy, gdy poprosiłeś o tę opowieść; już wtedy mogłeś domyślić się, że pozbawiona będzie ekscytacji, że nie otrzymasz nic poza tym, co konieczne. Margarita to nie Marfa, jakkolwiek by się starała. To nie ona dzierży pędzel. To nie ona wnika w obraz. To nie ona staje się tworzoną historią, choć pełno jej w niej. Margarita to więcej niż swoja matka, powinieneś jej to oddać. Dała ci siebie, jakkolwiek mało ci się podoba to, co otrzymałeś. Dała ci coś, z czym do tej pory, na tym gruncie nie pracowałeś. Nowe rozwiązania i nowe inspiracje. Nową komodę o tysiącu szuflad, w których nie zawsze znajdują się fanty, w których co pół godziny zmienia się zawartość, których nigdy do końca nie poznasz i których poznania nie jesteś godny. Nie, jeśli nie docenisz tego daru.
Nie zwykłeś kręcić nosem na cokolwiek. Przy odrobinie dobrych chęci, wszystkiemu można nadać odpowiednią wartość.
- Gdzie ty go widzisz? Co byś z nim zrobiła? – Unosisz w zapytaniu brwi, a zaraz za nimi ku górze podążają kąciki twoich warg. Niech nie tylko imię mówi o niej wszystko, niech w głównej mierze robią to myśli i czyny. Niech jedno nauczy się przeobrażać w drugie i odwrotnie. Niech zdejmie swoje piękne buciki i bose stopy zanurzy w szlamie świata, w którym przyszło ci się obracać. Już wiesz przecież, że gościć będzie w nim częściej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Twoja w tym głowa, by się w nim rozsmakowała; by apetyt rósł jej w miarę jedzenia.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyPon Sie 22 2016, 21:37
Nie ma tu miejsca na huragan, pomyślcie tylko - gdyby cały zalegający tu kurz wzbił się w górę, kto by to wszystko wysprzątał. Ty nie, królewno, ty leż sobie spokojnie. To jest: siedź spokojnie. Półleż spokojnie, jak fetujący Rzymianie. Zaraz zwymiotujesz, połaskotana piórkiem w tylną ścianę gardła.
Zdejmij płaszcz, żeby go nie pobrudzić, powoli, jak robisz wszystko, choć to z lenistwa, a nie ostrożności. Materiał jest lichy, a na łokciach widać już przetarcia. Prawda, lubisz rzeczy stare, miejsca, w których kamienie oddają chłód, który przynosił ulgę faraonom. Gdybyś tylko nie była zbyt blada na Egipt, nasza mała Nefretete.
Nie będziesz nic mu opowiadać, bo ci najzwyczajniej w świecie, kurwa, zbrzydło.
Nie nabierzesz życia i nie rozgniewasz się. Nie ciśniesz o ścianę wazonem, choć masz go na wyciągnięcie ręki i wygląda na dość ciężki, by zrobić dobry efekt. Wzburzyć jego tak samo jak on chce, byś ty się wzburzyła.
Ty jednak przeszłaś już w stadium marmuru. Gdyby cię dotknąć, poczułoby się przyjemny chłód.
Wbij w niego wzrok, tak nieruchomy, by zląkł się, czy jeszcze żyjesz. I odpowiedz mu, z nudów, bo nikt cię jeszcze nie pytał o zdanie.
Może jednak ci się podoba.
- Wyrzuciła na śmietnik. Nudzą mnie. Papierki i bohomazy. Nieudolne symboliki.
Wolisz, by rzucić ci czymś w twarz, ludzie nie potrafią sobie teraz radzić z bezpośredniością. Bawełna jest zbyt droga, miękka i przyjemna na skórze, by w nią głupoty owijać.
Czy dobrowolnie wchodzisz do tego świata, świata, w którym on jest zaledwie majordomusem, Alfredem w ciasnym fraku, który haczykowatym nosem z okowów zatrudnienia wodzi za bogactwami, jakie naprawdę się tu liczą.
Też pierdolisz, Rita. Przecież to Mistrz. Powinnaś przed wejściem dygnąć i wytrzeć buty. Niech i Mistrz wyrzyga się na ciężką pracę nie waszych rąk.
- A ty?
Jesteś głodna, zgodnie z życzeniem. Mało popularne, by marmury przyjmowały pokarm.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Wrz 01 2016, 20:15
A ty. A ty. A ty.
Każdy usilnie chciałby znać odpowiedzi na stawiane pytania; każdemu nigdy nie podoba się to, co słyszy. Niekończące się pretensje, śmieszne groźby, którymi mogą sobie dupy podcierać, bo na nic więcej się nie zdają, nie potrafią wykrzesać z ciebie choćby krztyny strachu. Fałsz wychodzi tylko spod twych rąk, nigdy z ust.
A ty. A ty. A ty.
Nie lubisz ciekawskich ludzi, zawsze są z nimi problemy. W tym świecie niewskazane jest pytać za dużo, najlepiej nie pytać wcale, by sen potem był odrobinę spokojniejszy. Koszmary rzadziej wychylają wówczas z ciemnych kątów, nie kłapią tak zajadle cuchnącymi paszczękami, denerwując i rozpraszając jedynie, pożółkłymi szponami tłukąc rytmicznie w skorupę, mającą chronić przed podobnymi dziwadłami, a pękającą z każdym kolejnym uderzeniem pazura. Spomiędzy rys łypie wielkie, wygłodniałe oko. Ta mała jeszcze nie wie, jeszcze nie wie, co to spokojny sen; jeszcze nie wie, jak ogromnie wartościowa to waluta. A ty jeszcze nie masz ochoty, by poznała tę tajemnicę. A może po prostu jesteś miękki?
- A ja chętnie popatrzyłbym, jak spełniasz swoje życzenie – mówisz jakby nigdy nic, nawet na moment nie spuszczając z niej wzroku, nie racząc choćby mrugnąć, by zarejestrować każdą zmianę, jaka pojawi się na tej marmurowej twarzy. – Śmietnik jest tam. – Wskazujesz lufcik pod sufitem na końcu pokoju. Nigdy nie sądziłeś, że wynajem piwnicy w tak niefortunnym położeniu kiedykolwiek będzie ci na rękę. Nigdy nie sądziłeś również, że zaproponujesz komukolwiek wyrzucenie tysięcy rubli do śmieci. Nie jesteś jednak sędzią i, jak widzisz, wcale byś się jako sędzia nie sprawdził. Zamiast tego postanowiłeś przybrać rolę diabła kusząc sczerniałymi słówkami. To nawet nie obietnice. Nie prośby, nie rozkazy; to twoja ciekawość i chęć zabawy w upośledzonego boga. Wszak dziewczętom takim jak ona nie wypada targać przez miasto podobnych ciężarów. Nagroda za wykonanie zadania – kara za podjęcie się go, albo na odwrót. Dla ciebie nie ma to większego znaczenia. Obecnie ważna jest tylko Margarita i to, że próbuje być kimś, kim nie jest.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptySob Wrz 03 2016, 17:41
Mało zadajesz pytań, choć z urodzenia przygotowana jesteś na rozczarowanie, i to zarówno by je otrzymać i sama go dostarczać. Ludzie i tak po zaledwie chwili milczenia nie wytrzymają i sami otworzą na drugiego człowieka jadaczkę. Z sercem zwykle nie jest tak łatwo, ale serce na dobrą sprawę to niepotrzebnie gloryfikowany kawał mięsa. Co ważne - skryte między zakrętami mózgu, uzależnione od połączeń między neuronami.
Jesteś głodna, księżniczko. I lubisz jeść serca.
- To są pieniądze, obrazek widać tylko z wierzchu.- codziennie przeżywasz swój koszmar, a jedyną nadzieją na ucieczkę jest ten marny i nudny obrazek. - Pieniędzy nie wyrzucę.
Wstyd, nie wypada. Jesteś królową, a on złodziejem, oboje oszukujecie. Nie mówi się o pieniądzach w takim miejscu i towarzystwie. Chociaż należą ci się przecież, jesteś Dolohova. Niepodobna, byś swymi pięknymi dłońmi musiała wydzierać każdy grosz nadętym nowobogackim.
To wygłodniałe oko jest twoje, chłoniesz nim wszystko, co do ciebie nie należy. Gdybyś nie była królową, byłabyś smokiem - układała się z lubością na stosach klejnotów i złotych monet i nie robiła z nimi nic.
Często chcesz po prostu posiadać. Nic więcej. Sztuka dla sztuki, forma sama przez się.
- Śmietnik jest wszędzie. - pasują do ciebie wszelkie banały, miss Rita.
Niepotrzebna mu ciekawość, bo już wszystko odkrył. Rita, którą zaprosi do siebie następnym razem będzie już zupełnie inna, będzie śmiać się i śpiewać piosenki w łamanej francuszczyźnie. Wciąż będzie próbować być i wciąż ponosić porażkę.
Potrzebujesz czasu, kaczątko moje, by każdy, kogo znasz, dostał swojego łabędzia w twojej osobie.
A oni potrzebują mocno się postarać, by go dostrzec w twojej szarości.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Wrz 29 2016, 21:54
A więc tak. Nie zaskoczy cię niczym, na pewno nie dzisiaj. Może jutro. Może za miesiąc. Za dwa lata. Albo wcale. Nie wiesz, czy jeszcze kiedyś będzie miała ku temu okazję. Zbyt zajęty, by podejść do drzwi, możesz nie mieć ochoty oderwać się nawet na krótki moment od pracy, by przez wąską szparę wyjrzeć, kogo diabli przynieśli. Dziś się udało, bogowie widocznie mieli dla was szczególne plany, które nawet nie kawałek po kawałku, tylko wszystko za jednym machnięciem, jednym gestem, jednym słowem wypowiedzianym i przemilczanym, jednym głośniej wciągniętym haustem powietrza musieliście zniszczyć. Spójrz na nią, Rohan. Taki piękny, dorodny z niej skarabeusz. Jak eksponat sama siedzi na kanapie, za zadanie mając jedynie dobrze wyglądać. I chociaż to Dolohova, to również jej nie przystoi. Za jakąkolwiek królową by się nie miała, przede wszystkim jest Margaritą. Nie dla niej wszelka bezczynność; w obecnych czasach stagnacja równa jest zapomnieniu, a ona nie wygląda ci wcale na taką, która marzyłaby o zostaniu wymazaną z historii. Prędzej osobiście samą historię by wymazała, co w teorii może i na jedno by wyszło. Ale wystarczyłaby odrobina wprawy, by dzięki takiemu posunięciu świat rzucić na kolana.
Z niemal autentycznym smutkiem wzruszasz zatem ramionami, krótko kiwając głową. W porządku. Mogłeś się przecież tego spodziewać. Banały, banały, banały. Typowa arystokracja; skarbce zawsze pełne muszą być złota. Wszystko wyliczone co do kopiejki, ni mniej, ni więcej – zawsze tyle, by pragnienie posiadania nie zostało nigdy wystarczająco zaspokojone.
- Rozumiem – kwitujesz krótko tonem bardziej osądzającym niż faktycznie pełnym zrozumienia. – Zatem ile byłabyś w stanie poświęcić na ramę? – Skoro chce się bawić w gloryfikowanie wartości pieniądza, chętnie się z nią pobawisz i podejmiesz tę grę, choćbyś miał się później znów przejechać na swojej nierozwadze.
Lecz kto nie ryzykuje, nie wygrywa. A tobie najwyraźniej stąpanie po niepewnym gruncie weszło głęboko w krew. Już za gówniarza wraz z kolegami prześcigaliście się w tym, kto dalej zajdzie po tafli zamarzniętego jeziora. Trzask lodu pękającego pod naciskiem dziecięcego ciężaru śnił ci się wówczas po nocach, sprawiając że krew w żyłach, po kolejnej lodowatej kąpieli, krążyć zaczynała szybciej, a przeszywające cię dreszcze wcale nie musiały oznaczać, że po tylu godzinach od wyjścia z przerębla wciąż ci zimno. Zupełnie jak teraz.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptySob Paź 01 2016, 20:28
O to, to właśnie, to jest Rita. Pan patrzy, panie fałszerz, rozczaruje się pan szybko i mocno, i pan się cieszy, że nie zainwestował. Czasu ani wiary w tę zmokłą kurę, co myśli, że jest bażantem.
Nic się w ogóle nie przejmuj, Rita, kochanie. Nie chce być zwalony z nóg każdym twoim słowem - to niech nie jest, łaski bez. To fałszerz, jemu nie podoba się to, co prawdziwe. A mogłabyś być jego najświetniejszym dziełem.
Pieniądz z kolei to jedyne, co w tobie prawdziwe, jedyna motywacja jaką znasz. Mieszkasz z dala od Ufy i od innych Dolohovów, nie chcą cię znać. Więc i ty nie chciej nic dla nich - nie chciej przynieść im zaszczytu, nie chciej dorównać osiągnięciami. Im wszystkim wypluj w twarz motto wyszywane na serwetkach i im wszystkim bądź trucizną. Nie potrzebujesz ich aprobaty. Ani jego aprobaty, nie musisz uchylać się od potrzeby prawdziwości, by sprostać jego oczekiwaniom. Potrzebny jest ci na świecie tylko jeden człowiek, co zna cię prawdziwą, dla niego jednego jesteś w stanie zachować twarz.
Nie spodobałoby mu się tu, on nie zadowala się podróbkami.
- Ile trzeba, to ty masz wycenić. Marfa skąpiła ci kiedyś? - tak tak dobrze. Pytaj go oschle, wynieś się ponad to wszystko. Owszem, pieniądze przede wszystkim. Ale niech to będą warte swoich numerków pieniądze, warte każdego grama złota w tych swoich małych krążkach.
Rita, ty nie ryzykujesz nigdy, bo jesteś z góry skazana na porażkę. Nie lubisz się bać, a boisz się wciąż. Że kiedyś będzie trzeba skończyć z tymi idiotyzmami, stać się jedną osobą już do końca. A wtedy będziesz sama i nikt cię nie ukoronuje.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyNie Paź 02 2016, 20:07
Uśmiechasz się przeciągle tymi ogromnymi ustami. W tym momencie wyglądasz prawie jak ropucha i tak samo łatwo jest się na tobie sparzyć. To jednak mało istotne, skoro osiągasz bardziej lub mniej upragnione cele. Bo oto jest, oto ten zalążek złota, którego w niej poszukiwałeś, którego wypatrywałeś od chwili, gdy z nieznikającym tak od razu strachem weszła do tego twojego pudełka pełnego niespodzianek. Bez strachu włożyła w nie obie ręce, grzebiąc, rozkopując, poszukując nie wiadomo czego, nie myśląc o tym, na co właściwie może trafić. Jakby nie miało żadnego znaczenia to, czym pokaleczyć może sobie dłonie, bo tyle nieszczęść już je spotkało, że jedno więcej lub mniej nie zrobi teraz jakiejkolwiek różnicy. Gdybyś nie znajdował się od niej tak daleko, zaraz chwyciłbyś ją za nadgarstki, niczym wróżbita chcąc dokładnie, pod światło, obejrzeć każdą z linii znaczących te blade, pajęcze ręce. Może mógłbyś nawet ocenić – wycenić – czy wciąż warto poświęcać jej uwagę. Zmęczony jesteś jednak dziedzinami magii, które użyteczne ci są jedynie w minimalnym stopniu, dlatego tak prędko porzuciłeś wróżbiarską wiedzę. Jak również umiejętność wprawnego posługiwania się tymi paskudnymi miotłami, których przytłaczające gabaryty nie cieszą nikogo, poza pospólstwem nie mającym prawie wcale styczności z twoim światem. Nadal w znacznej większości należysz do swojego, niemagicznego świata, czarami dopieszczając wyłącznie najbardziej wartościowy asortyment.
Ostrzegawczo kiwasz palcem wskazującym.
- E-e. Ja dobrze wiem, ile tym razem musi wyłożyć. Tyle że wciąż interesuje mnie, jak wysoko ty z nim mierzysz. – Bo na ile go wycenia, już zdążyła cię uświadomić, a ty sam nie zamierzasz wnikać, czy śmietnik, w którym chciałaby zamknąć Wnętrze więzienia będzie znajdował się w najbiedniejszej dzielnicy Petersburga, czy w Pałacu Sprawiedliwości. Na jedno przecież wychodzi.
Niech więc, z łaski swojej, złoży te nastroszone piórka, nimi również nie zrobi na tobie wielkiego wrażenia. (I przecież nie chce, widzisz już to znudzenia na jej twarzy; najchętniej wyszłaby stąd, zapomniała, a tobie zachciało się pogawędek.) Nie takie na pewno, jak ten papier ścierny, którym z taką wprawą, tak dokładnie wyszorowała tych kilka ostatnich słów. Gdyby tak bardzo nie zależało ci jedynie na fałszowaniu, chętnie zamknąłbyś jej głos – właśnie taki, ten z tej chwili – w rubinowej karafce, by ją niszczył od środka. Latami mógłbyś patrzeć na ten akt bandytyzmu. Ale ani ci to teraz potrzebne, ani moment odpowiedni.
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyNie Paź 02 2016, 20:39
Chadzałaś kiedyś nad staw, Rita, będąc jeszcze dobrym i naiwnym dziewczątkiem. Ha. Chadzałaś nad staw z wieczora i szukałaś żab. Żab, ropuch, wszelkich oślizgłości. A wszystko po to, by każdą z osobna ucałować i czekać, aż z którejś wyrośnie twój książę.
Małym chyba spoilerem w tej opowieści będzie, kiedy ujawnię, że wszystko na nic i każdego płaza ze złością wrzucałaś z powrotem do stawu. W stawie była zawsze zimna woda i faktycznie, trochę szkoda. Że nie wylądowałaś na jego dnie razem z ropuchami, topieliczko.
Niespecjalnie ci się zresztą teraz pali do pocałunków. Wszystko tu jest stokrotnie bardziej interesujące niż ten drugi człowiek.
Zerknij na ręce, to podobno prawdziwy skarb fałszerzy. Fałszerzy i skrzypków, pianistów, rzeźbiarzy. A ty co, Rita? W ogóle na te swoje lepkie łapki nie uważasz. Pod podprowadzoną z matczynej szkatułki bransoletką jest blizna po oparzeniu. Na oskarżycielsko wygiętym palcu wskazującym straszy czerwony ślad po zacięciu papierem.
Żeby móc coś wyrzucić do śmietnika w Pałacu Sprawiedliwości, trzeba najpierw do niego wejść. Uśmiechnąć się ładnie, dygać i nosić spódniczki za kolano. Kto by cię tam wpuścił, miss Rita, z rozmazanym po kurewsku tuszem (a to tylko deszcz) i wiecznie znudzoną twarzą.
A ty, a ty, a ty. Ty hipokryto śliski jeden.
Aż się Rita do ciebie uśmiecha. Ładniej niż ty. Następnym razem jeszcze będzie ładniejsza. Będzie miała ręce porcelanowej laleczki.
Wzruszasz ramionami, miss Rita. Odwracasz wzrok. W końcu sięgasz po coś, by obracać to w palcach. Wolisz być częścią tego, niż nosić na sobie ślady domu, z którego wyszłaś.
- Posłuchaj. - zacznij tak protekcjonalnie, że to aż śmieszne. O, o, już ci się wyrywa ten rechot paskudny. - Ja się na tym nie znam. To mnie nie dotyczy. Równie dobrze moglibyście tutaj rzeźbić sobie Myślicieli albo heblować biedermeiera. Ładny kredens, swoją drogą. Secesyjny?
Oj, nieładnie tak kłamać. To ty przecież jesteś na tym obrazie, modelko ty niewdzięczna, ty najgorsza baletnico. Tobie nawet samo pojęcie spódnicy przeszkadza. Bo twoje królestwo to słowo. Gdyby komuś się zachciało manuskryptu z osiemnastego wieku, o. Rzuciłabyś się bez patrzenia i bez pytania o pozwolenie.
Teraz możesz sobie pozwolić na łaskawe niezainteresowanie.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptySob Paź 15 2016, 07:46
Gdybyś znał te wszystkie myśli, te wspomnienia kłębiące się, szamoczące nerwowo tuż pod czaszką twoich klientów, co byś z nimi zrobił, Rohan? Potrafisz pierwszorzędnie odwzorować każdą z myślodsiewni, nieistotne kto miałby być wytwórcą. Lefèvre, Venäläinen, Canswell, nawet jakieś ostatki po Romanovach już w tym momencie będące prawdziwymi skarbami, nieoczekiwanie – haha – zaginionymi i upragnionymi przez rzesze nowobogackich, którym nie w głowach sprawdzanie autentyczności produktu. Wystarczy, by ładnie wyglądało na gzymsie kominka. Rita również pięknie by tam wyglądała. Mogłaby się rozsiąść na nim wygodnie, jak te wszystkie żaby, z którymi miała do czynienia, jak skarabeusz umościć niemal po królewsku, z góry spoglądając na każdego tym swoim znudzonym spojrzeniem Pani Świata. Honorowe miejsce, by każdy kto tylko wejdzie do salonu, nie mógł oderwać od niej wzroku. Albo go spuścił czym prędzej, byle zbyt długo się nią nie interesować.
Potrafisz odrestaurowywać przedmioty, które dawno straciły swój blask; bezczelnie, z niejaką dumą wyciągasz na wierzch te przykurzone historie, eksponując je przed całym światem, sprzedając za bajońskie sumy jako coś, co zazwyczaj niewarte jest swojej ceny.
Ale czy to samo potrafiłbyś zrobić z tymi opowieściami, którymi ludzie nie chcą się dzielić? Odwzorowałbyś każdą z niebywałą, nawet jak na ciebie, perfekcją, oddając idealnie wszelkie detale zapisane we wspomnieniach, nic nie przerysowując, nie upiększając na siłę – piękno to rzecz względna, co zachwyci twojego rozmówcę, niekoniecznie do gustu przypadnie tobie i odwrotnie. Przytłumione kolory, tak jak po latach, po nowych doświadczeniach zmysły są przytłumione i otępiałe; niewyraźne głosy, jakby rozmowy toczyły się za ścianą; smaki pomieszane – to już zrobiłeś specjalnie, nie mogłeś się oprzeć, co gnoju? A może, tak zwyczajnie, zostawiłbyś je, nie zwrócił wcale uwagi, by na dobre zniknęły wreszcie z tego świata wraz ze swoimi właścicielami. Rzeczy ulotne nie mają dla ciebie dużej wartości. Wiesz, że to nierozsądne, wszak wszystko prędzej czy później przepadnie.
Zaczynając krążyć w te i we w te po pomieszczeniu z dłońmi splecionymi na karku, z myślami już w pracowni, w pewnym momencie nabierasz ochoty, by słysząc, co wygaduje, wybuchnąć śmiechem. Tylko straszny masz ten swój śmiech, więc całą wesołość tak nagle cię nachodzącą nauczyłeś się kiedyś przemieniać w pełne dezaprobaty westchnięcia. Ty jeszcze kilka lat temu także się na tym nie znałeś. Teraz raptem uchodzić musisz za eksperta.
- Kiedy zaczynałaś mówić też się na tym nie znałaś, a teraz tylko siebie posłuchaj. Wciąż się na tym nie znasz? Nadal cię to nie dotyczy? – Oczywiście, na pewno tak. Męczy sobie szczękę dla samego jej męczenia. Nie przerywasz stawiania kolejnych kroków, bez słowa mijając kredens, na który zwraca uwagę; ją samą; obraz, który przytargała.
Ile, ile, ile, na ile go wyceniasz, księżniczko wyklęta?
Powrót do góry Go down
Margarita Dolohova

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Tumblr_nnoelxBKLf1tq06fao1_500

Petersburg, Rosja

błękitna

cień

18 lat

IX klasa

przeciętny
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Paź 20 2016, 16:42
No dobra, panie fałszerz, załóżmy. Że uda się panu Ritę złapać (co nie powinno być zbyt trudne, siedzi tu już tyle czasu i nawet powieka jej nie drgnęła więcej niż trzy razy, wystarczy błysnąć jej czymś w zasięgu wzroku i z ledwie artykułowanymi dźwiękami przyleci bijąc jak skrzydłami rękawami płaszcza), a potem wypchać czymś i na gzymsie usadzić. I jak by pan podpisał taki eksponat? Wazonik, bo w środku puste? Obrazek, bo z wierzchu ładne? A może urna, bo jakby coś wewnątrz też umarło? Ewentualnie jako performance, sztuka nowoczesna bierze pod swoje skrzydła i protekcję wszystkie niewyjaśnione bohomazy.
Mogłabyś być jeszcze warta miliony, Rita.
Może kiedyś, kiedy usidlisz jakiegoś milionera. Albo ukradniesz coś od Tifanny'ego. Dobrze już, wiem, że jesteś zbyt próżna, by potem tego nie nosić.
Może też byś tak umiała, jak on? Nie tylko sama wciąż się zmieniać i udawać wciąż inny skarb, ale trochę z siebie przelewać na starocie i podróbki? Nie znasz się na tym, ale znasz się na ludzkiej głupocie. Wiesz, gdzie są ci, co nie odróżnią myślodsiewni Venäläinena od śniadaniówki Tupperware'a, ale za obietnicę jakości zapłacą miliony.
- Nie. - wodzisz za nim wzrokiem z małym uśmieszkiem, próbując się tu poczuć pewniej niż on. Prawda jest taka, że w płaszczyku trochę ci tu już za ciepło a w gardle trochę zaschło, ale co cię prawda interesuje? Ty wolisz takie bezczelnie podkolorowane życie. - Ale mogłoby.
Chociaż wkurwiają cię te westchnienia; przyszłaś tu rozczarowywać, zachwycać, szokować, sprzedawać, pertraktować; wszystko w dowolnej kolejności i dowolnej sprawie. Tylko wyznań i szlochów nie będzie. Aha, niech mnie kule biją, i jeszcze to domorosłe filozofowanie, taki smaczek.
- Wystarczają ci dwie ręce?
Gdybyś ty miała zgrywać eksperta, wyceniłabyś tu wszystko. Na zbyt dużo, bo nie umiesz sobie odmówić. Bo nie zasłużyłaś na swoje wyklęcie, księżniczko.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą EmptyCzw Lis 03 2016, 17:21
Chyba trochę za długo trwają już te podchody, w które postanowiłeś się zabawić, które ci urządziła, bez żadnego rozmachu, bez szaleństwa czy odrobiny emocji w przyjemny sposób podrywających serce. Bo emocji generalnie przecież masz wokół aż zbyt wiele, skapują ci na ramiona jak śluz, nieprzyjemnie lepiąc się do ciała i prawie masz ochotę spojrzeć w sufit, by sprawdzić, czy w międzyczasie tej pogawędki nie dorobiłeś się w mieszkaniu nowego lokatora. A to tylko zniecierpliwienie. Rozdrażnienie, nerwowe rozbawienie sinusoidalnie przechodzące we wkurw okraszony niepokojem. Aż się zatrzymujesz, by przypadkiem głębiej nie wejść w to bagno.
Rita, skończ już pierdolić i przejdźże wreszcie do rzeczy. Widzisz, to wcale nie trudne.
- Dodatkowa para twoich na pewno będzie wystarczająca – wyrokujesz po dłuższej chwili mierzenia Margarity wzrokiem, chociaż niewiele tu było do zastanawiania się. Po całej farsie, jaka tu zaszła, jedyną rozsądną odpowiedzią byłoby: tak, tobie jednak zechciało się kontynuowania zabawy w kotka i myszkę, grania na nosie własnej intuicji, która od kilkunastu minut biła w szale na alarm, a którą tak usilnie ignorujesz za każdym razem, bo sam wiesz lepiej; bo bez ryzyka nie ma zabawy, a ty to taki imprezowy typ. – Przyślij tu Marfę za tydzień z ośmioma tysiącami, sama przyjdź za trzy – kończysz powoli, jakbyś nie był pewny, czy przekazałeś jej wszystko, co chciałeś, czy powinieneś dodać coś jeszcze, zażądać zadośćuczynienia albo w te pędy wygnać za próg i jednak kazać nigdy nie wracać. – Z lustrem – dodajesz wreszcie, nieco głośniej, by Ricie nie umknęła w znudzeniu ta informacja, kiedy znajduje się już poza twoją klitką. Z pustymi rękami nigdy jej tu nie wpuścisz; choć żaden z ciebie kolekcjoner, czasem lubisz popatrzeć na błyskotki, nawet jeśli więcej kurzy w sobie mają niż błysku złota i kryształów.
Drzwi skrzypią rozdzierająco, żegnając na dłuższy czas Dolohovą i całą resztę świata. Praca sam się nie zrobi, już teraz należy pociągnąć za odpowiednie sznurki, by na za tydzień wszystko było dopięte na ostatni guzik.

koniec
Powrót do góry Go down
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty

PisanieRe: Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą   Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą Empty
Powrót do góry Go down
 
Pył i rdza, sierpień '94 z Dolohovą
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Niektóre prawdy nie chcą pozostać ukryte [Sierpień '96 z Vasilim]
» Marianna Dolohova
» Margarita Dolohova
» Trudne początki {Walewski & Bregović} sierpień '96
» Dobra Samarytanka [ Zuzanna i Zosja, sierpień 1995]


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: