Absolutnie wyjątkowe było to, że już na trzecim roku Akademii zaczął siwieć. Pojedyncze szare włosy pojawiały się z dnia na dzień, tworząc kępki na jego ciemnej, pięknie ułożonej fryzurze. Trzy miał przez pół szkoły, a w dziewiątym roku pofarbował jena błękit lapis lazuli. Fanaberia utrzymała się przez dwa do trzech dni. Po tym czasie otrzymał list od ojca, informujący, że przyjedzie osobiście ściąć mu włosy aż do krwi, jeżeli ten będzie paradował po szkole w takim stanie. Do listu dołączona było zaproszenie na dobrą syberyjską wódkę, bo ojciec najlepiej znał syna i wiedział jakie lekarstwo uleczy jego smutek po odkryciu, że tak jak każdy inny Sorokin, siwieje od nastoletnich lat. Ta przypadłość była jednak domeną mężczyzn, z czego zapewne kobiety się cieszyły.
Był wzorowym uczniem, którego przede wszystkim interesowały zaklęcia i uroki. Zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli posiądzie wiedzę z tego zakresu, to już nikt nie będzie mógł mu podskoczyć. Marzyło mu się poznanie wszystkich czarów i odkąd skończył czwarty rok nauki, uczy się jednego zaklęcia na każdy tydzień swojego życia. Nawet po skończeniu Akademii. Inną jego pasją była gra w quiddicha, szczególnie, że wyglądali świetnie latając na drzewach. Był prawdziwą gwiazdą, lecz musiał zaprzestać wraz z odejściem ze szkoły - nikt by się nie zgodził na Sorokina, który zarabia na życie w ten sposób.
Jego droga zawodowa przeplatała się z obowiązkami spadkobiercy dynastii Sorokinów. Na pierwszym miejscu była oczywiście dbałość o znajomość swoich praw, obowiązków. Sorokinowie, pomimo tego, że zamieszkują nieprzyjemne tereny Syberii, mają do dyspozycji ogromny obszar. Konsekwencją użycia tak wielkiej przestrzeni była potrzeba jej odpowiedniego wyeksploatowania. Przodkowie Dimitriego wymyślili, że będą hodowali renifery. Stało się to wkrótce tradycją i po dziś dzień jest kultywowane przez dziedziców. Dimitri niejednokrotnie musiał rezygnować z zawrotnie szybko rozwijającej się kariery, ponieważ wracał do Irkucka pilnować swoich zwierząt.
W drodze pięcia się po szczeblach kariery ożenił się z damą swego serca - panną Kuraginą. Była młodszą koleżanką ze szkoły, miłą i zawsze pojawiającą się u jego boku podczas przeróżnych tańców, bali i świąt. To było dla nich wygodne, a ponieważ w tamtym czasie śluby zawierano tuż po ukończeniu pełnoletności, Dimitri wyczekał dwa lata, aż tamta skończyła szkołę i dopiero wtedy się pobrali. Pierwszego syna doczekali się bardzo prędko. Sasha był idealny, pierworodny chłopiec, następca. Urodził się już jako siwy, co przekonało Dimitriego do jego (nie)racji. Czas na kolejne dzieci przyszedł dopiero, kiedy pierworodny podrósł. Ale nim trafił się kolejny syn, urodziły się jeszcze córki.
Był dobrym ojcem, za takiego uważał siebie i za takiego brali go jego znajomi. Starał się przekazać dzieciom wszystko, czego nauczył go tata. Nie ujmował im wiedzy, bo wszystko było istotne. Zarówno dziewczynki, jak i chłopcy musieli nauczyć się opieki nad reniferami, poznawali historię swego regionu i dynastii. Z domu mieli wynieść to, czego nie nauczą ich w Akademii. Bardzo długo Sorokin namyślał się, czy posłać ich do szkoły. W końcu, za namową małżonki i argumentami, że jeżeli będą bliżej innych ludzi, to nie będą aż tak wyobcowani jak na Syberii, zgodził się. Chociaż brał pod uwagę prowadzenie ich nauki w domu. Załatwiłby nauczycieli, niektórzy niedługo mieli przechodzić na emerytury.
Wiele rzeczy musiał uczynić, żeby zdobyć swoją posadę. Kłamał, manipulował, trzymał stronę swoich przyjaciół, nawet jeżeli nie mieli racji. Miał może dwa lub trzy honorowe wystąpienia, kiedy stanął po stronie umęczonych. Ale to na początku kariery. Później szybko nauczył się, że aby cokolwiek osiągnąć, musi grać nieczysto.
Przeżył więc wiele, myślał, że po czterdziestce niewiele może go już zaskoczyć. Ale okazuje się, iż w momencie, kiedy najmniej jesteśmy czujni, grom z jasnego nieba uderza nam pod stopami. Tak również stało się w przypadku Dimitriego. Bo w dniu, w którym miał podpisywać uaktualnienie testamentu, wyszły na jaw dwa niezwykle ważne fakty. Jego żona padła ofiarą przyłożnika - zaś pierworodny syn był owocem tej namiętnej nocy, której Dimitri nie pamięta, bo nie mógł pamiętać. Nie był jej współczłonkiem. Jak to się stało, że żyjąc przez blisko dwadzieścia lat z kobietą, z którą ma czwórkę dzieci, nie zorientował się, iż jedno z nich jest
demonem? Właściwie nie było to aż takie ciężkie, wszak prawie zawsze podróżował pomiędzy Irkuckiem, Moskwą a Sankt Petersburgiem. Ale tak czy inaczej, wstydu najadł się co niemiara, bo przecież posiadanie następcy, który nie jest nawet krwi błękitnej - a półkrwi, mieszkanie z żoną, która zataiła tak wielką rzecz, to nie mogło przejść bez echa. Na czas rozwodu oraz zmiany warunków spadku (wykreślił Sashę z poczetu swoich spadkobierców), przestał udzielać się publicznie, przez co niestety również ucierpiała jego pozycja społeczna. Został odsunięty od obowiązków dyrektora Prikazu Spraw Wewnętrznych i wysłany na przymusowe
wakacje, w trakcie których miał uporządkować życie.
Kara za gapiostwo była niemała, bowiem w jednej chwili Dimitri stracił wszystko to, na co pracował kilkadziesiąt lat - w jego domu nie było kobiety, a największe nadzieje należało teraz położyć w najmłodszym. Elijah miał stać się nadzieją Dimitriego. I tylko dzięki temu malcowi, Sorokin nie zwariował do reszty. Był bardzo twardym zawodnikiem, wiedział, że nie może się poddawać. Postanowił walczyć od nowa. Spróbować i próbować znów budować swoją markę. Aż znów stanie na szczycie - na którym stanął, po raz kolejny, po czterech latach zajmując pozycję dyrektora Prikazu Spraw Wewnętrznych.
Jak każdy wielki mężczyzna, także Dimitri musiał znaleźć sobie odpowiednią kobietę, która będzie podnosiła jego wartość. Przede wszystkim piękna, najlepiej młoda, i dobrze, żeby była nieco
przygłupia, ale czarująca. Przekonany, że najbliższa okazja do wzięcia udziału w handlu serc niewieścich nadarzy się przy pierworodnym, przeżywał naprawdę dużą zabawę przebierając i wybierając kolejne kandydatki. Niektóre damy były owdowiałe, ale wciąż piękne. Znały jednak zbyt dobrze swoją wartość, albo marzyły o spokojnym życiu na uboczu. Przebojowe damy, nieco od niego młodsze, nie zawsze były tak piękne, jak by tego oczekiwał. I także miały wymyślne sposoby na owijanie go sobie wokół palca. Pannę Palavandishvili spotkał w przypadkowej sytuacji. Widać było po niej, że chce osiągnąć dużo, a do tego emanowała tym właśnie blaskiem, który przyciągał go do niej. Zdawała się być idealna. Tylko czy na pewno taka młoda kobieta byłaby dla niego odpowiednia? Wbrew wątpliwościom, które pojawiały się (rzadko, ale się pojawiały), ojciec Minali pobłogosławił ten związek bardzo prędko. Tak bardzo śpieszyło mu się do wydania jedynej córki, że pan Sorokin może powinien się zastanowić, co było tego przyczyną. Ale nie myślał, bo przy tej młodszej o dwadzieścia lat kobiecie czuł się jakby znów miał czterdzieści czy trzydzieści lat.