IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Kompleks szklarni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry

Kompleks szklarni 1ERq90H
Kompleks szklarni Empty

PisanieKompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyPią Kwi 01 2016, 00:47
Kompleks szklarni

Akademickie szklarnie bardziej przypominają osobliwy ogród botaniczny niż typowe, szkolne cieplarnie. Zbudowane zostały w grocie rozciągającej się dokładnie pod wirydarzem, dlatego sklepienie wykonane jest z białego, przydymionego szkła, które jednocześnie stanowi część podłoża dziedzińca. Wejście do nich znajduje się na najniższym poziomie Akademii. W środku panuje zaduch i unosi się woń wilgotnej ziemi, to jednak w żaden sposób nie zniechęca przyszłych magibotaników do spędzania w szklarniach długich godzin wśród labiryntu zieleni. Znaleźć tu można absolutnie każdą magiczną roślinę oraz kilkadziesiąt wyjątkowo pięknych, cennych i rzadko spotykanych mugolskich roślin. W kilku miejscach ściany groty zostały dodatkowo wydrążone, by w niewielkich wnękach zrobić pomieszczenia na niebezpieczne rośliny, do których dostęp ma jedynie wykładowca botaniki magicznej.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyPią Cze 03 2016, 22:29
Duchota i wilgoć. Uwielbiała zapach wilgotnej ziemi, kojarzyła ją z dzieciństwem. Z ojcem. Z ciężką pracą. Z bliskością natury. Wchodząc do szklarni odkłada wiklinowy kosz i związuje wysoko swoje włosy, podciągając po tym rękawy beżowego swetra. Znowu zapomniała o bransoletach, zapomniała, że nie może już od tak podwijać rękawów bez wzbudzania licznych pytań. Czarne żyłki z każdym dniem wędrowały ku górze. Jeszcze nie wiedziała co zrobi, gdy staną się bardziej widoczne. Gdy dotrą do szyi, albo twarzy. Dożyje do tego momentu? Żaden z uzdrowicieli nie był w stanie przewidzieć przebiegu klątwy. Jedyne co było nieuniknione to śmierć. Śmierć. Koniec. Bardzo nam przykro. Dotknęła palcami czarnej siateczki od której bił chłód. Zakryła gwałtownie nadgarstki nie chcąc i nie mogąc jeszcze myśleć o swoim rychłym końcu. Po co tu przyszła? Wzięła koszyk i ruszyła w stronę grządek z roślinami poprawiającymi strawność. Ostatnio jej zwierzęta zaczęły miewać kolki i problemy żołądkowe. To na pewno wina podkarmiania, a przecież tyle razy pouczała dzieciaki o zakazie. Najwidoczniej produkowała się dla samego mówienia.
Niektóre z roślin obrywała gołymi palcami, inne ścinała nożycami. Gdy wstawała z kucek przy krzaczku z mniszkami zakręciło się jej w głowie.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Kompleks szklarni E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyNie Cze 05 2016, 21:10
Nie lubię schodzić do szklarni. Zbyt wiele pozornie niegroźnych rzeczy może tu zabić człowieka, a do tego już po kilku minutach ciężko się oddycha. A jednak jestem tu, wypełniam ten drugi z najbardziej przykrych obowiązków uzdrowiciela: zrywanie ziół na nader szybko kończące się w szkolnych realiach eliskiry: przyspieszające gojenie złamań i ran ciętych, na uspokojenie, odtrutki na środki wywołujące niestrawność i krwotoki.
Wielka przepaść między zrywaniem ziółek, które nie skończy się gorzej niż ewentualne poparzenie od pokrzywy a tą drugą (a właściwie, pierwszą) czynnością, która wszystkim uzdrowicielom sprawia największą trudność.
Bardzo mi przykro.
To miejsce kojarzy mi się ze stwierdzaniem zgonu. Niby nic się nie dzieje, ale zapach ziemi przywodzi na myśl duszność, płuca pełne piachu i tę okropną bezsilność.
Na zewnątrz już chłodno, mało kto wychodzi na dziedziniec nad szklarnią bez kurtki, albo chociaż grubego swetra zabranego z domu, na drutach zrobionego przez mamę. Mój został na stole przy doniczkach z lawendą. A dwie alejki dalej ktoś jest, dostrzegam czubek głowy nad szczególnie dorodnymi liśćmi. Podchodzę, odgarniam je ręką i poznaję.
- Skaidra. Dzień dobry. Podopieczni ci chorują?
Upominam się, by nie uśmiechać się do niej tak, jak się uśmiecha do terminalnych pacjentów, tylko zwyczajnie: jak codziennie, przy stole, na korytarzu.
Zmalała jakoś.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyPon Cze 06 2016, 18:46
Przytrzymałam się drewnianego płotka podnosząc się na przekór temu co podpowiadał mi organizm.
Mrugałam uparcie pozbywając się mroczków przed oczami i tego przykrego uczucia, jaki dokucza pustemu żołądkowi. Znowu nic nie jadłam przez cały dzień, tylko troszeńkę skubniętej kawy na pobudzenie. Biorę głęboki wdech, żeby powoli wypuścić z płuc powietrze. Udało mi się doprowadzić do porządku równocześnie z przybyciem z Mikhaila, który spłoszył ślimaka.
- Mika - nawyk zdrabniania jego imienia pozostał mi po kilku latach związku, który ostatecznie rozpadł się z mojej winy. Na szczęście pozostaliśmy w przyjaźni, nawet sobie nie wyobrażam jak niezręcznie czulibyśmy się wpadając na siebie na szkolnych korytarzach. Nigdy nie byłam dobra w romansowanie i jedyne czym mogłam się pochwalić to ten jedyny długi staż związania się emocjonalnie z drugim człowiekiem, przedtem i potem wszystko kończyło się na dobre zanim tak naprawdę się zaczęło. W przypływach depresyjnych dni spowitych gęstą mgłą za oknem, często zastanawiałam się co robię nie tak. Trudno jest analizować własną osobowość wiedząc, że nie jest się ideałem. Ocieram twarz skrawkiem rękawku posyłając swojemu rozmówcy uśmiech. Pogodny, ale nie wesoły.
- Tak. Uczniowie znowu dorzucili do paszy kalarepę i brokuły, a tyle razy prosiłam. - podchodzę do Mikhaila, ale nie zamierzam wykonywać żadnego większego ruchu w jego stronę. Pochylam się nad grządką z której wyrasta pióropusz kolorowych listków. Spomiędzy nich wyciągam dużego, obślizgłego ślimaka bez skorupy, który ostrzegał przed nadejściem intruza. Przypatruję się mu, a po chwili chowam do kieszeni. Zdaję sobie sprawę, że dla wszystkich innych to obrzydliwy widok. Sama nie przepadałam za robalami i pająkami pomimo, że je świetnie rozumiałam. Atakowały prowokowane, jedynie wtedy, gdy czuły zagrożenie. Ta wiedza pozwalała mi na pokonywanie wewnętrznego obrzydzenia i wykonywaniu obowiązków za, które byłam podziwiana.
- Wyciągnę odpowiednie konsekwencje. - to jedna z zalet utrzymywania swojego daru w tajemnicy. Żaden uczeń nie spodziewałby się, że zostanie wydany nauczycielowi przez zwierze.
- Trochę się martwię o ich zdrowie, to już trzeci raz w tym miesiącu, a wrzesień jeszcze się nie skończył. - wybieram kolejnego ślimaka spomiędzy grządek. - Znowu zaniedbano szklarnie, jej nowy opiekun będzie miał sporo roboty... Może mu pomożemy?
W końcu w naszym interesie było zadbanie o to, żeby ślimaki i inne szkodniki nie uszczupliły zapasów. Chętnie zajęłabym się tym wszystkim sama, aby tylko nie myśleć o tym co trawi moje wnętrzności. Trzymam się dzielnie, prawda?
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Kompleks szklarni E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyPon Cze 06 2016, 19:22
Dziękuję.
Często mam nieodpartą potrzebę dziękować ci, Skaidra. Że się nie poddajesz, nie dałaś się przykuć do łóżka. Że pozwalasz innym martwić się po cichu. Że tak dobrze, ty jedna, rozumiesz coś więcej na tym świecie niż drugiego człowieka. Jesteś dobrą opiekunką - łagodną wobec swoich zwierząt, a jednak oczekującą krzywdy za krzywdę. Może dlatego tak łatwo było mi podejść do ciebie, dać ci te zebrane pod lasem stokrotki, a potem patrzeć, jak zjada je koza przywiązana do płotu przy chatce borowego. Akurat gawędziłaś z tą kozą i byłem urzeczony, muszę przyznać, uwielbieniem, z jakim patrzyłaś na jej dość durny pysk.
Dziękuję, że mówisz tak na mnie. Lubię to zdrobnienie, przypomina mi o dobrych czasach pełnych śmiałych planów i nieśmiałych pocałunków.
- Słusznie - zgadzam się i mimowolnie krzywię, kiedy podnosi z ziemi ślimaka. Nie boję się, nawet szczególnie mnie nie obrzydza, ale zawsze należałem do osób przypadkiem rozdeptujących ślimaki. Podobnie z pająkami albo ćmami. Te ostatnie zauważam tylko, gdy słyszę syk skrzydełek przypalonych światłem świecy. Nie wiem, do którego ze zwierząt mogę być podobny, ale mam nadzieję, że - mimo ogromnych zdolności do przetrwania i spokojnego usposobienia - żaden ze mnie owad.
- Niewiele rodzin trzyma teraz zwierzęta, dzieciaki nie wiedzą jak to jest: oswoić.
Trochę to hipokryzja z mojej strony, bo ja sam też nie miałem zwierząt w domu. Opieki nauczyłem się tą ciężką drogą, na pierwszych pacjentach i chorym ojcu.
Po tobie nie widać choroby, jesteś naprawdę dzielna. Ciśnie mi się na usta wiele pytań z karty wziętych, ale jestem ci winien to milczenie.
- Chętnie, ślimaki to ciężki przeciwnik dla niewprawionej ręki.
Pamiętam nasze zeszłoroczne zmagania z nimi, gdy poprosił nas o pomoc poprzedni profesor. Myślałem, że po milicyjnym treningu to nie będzie nic trudnego, ale skorupiaki okazały się nie lada wyzwaniem.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyWto Cze 07 2016, 17:13
Ślimak, ślimak pokaż rogi,
Dam ci sera na pierogi,
Jak nie sera, to kapusty,
Od kapusty będziesz tłusty.

Mika wie jak działa moja umiejętność, jemu jedynemu wytłumaczyłam. Wielu spodziewałoby się pogawędek ze zwierzętami o pogodzie, o polityce i o tym co lubią. Wyobrażenie o poświstach jest błędne, ale może to dobrze. Niech świat myśli o nas jak o wybrańcach potrafiących konwersować z kurami. Dla mnie to taniec emocji i ostrożność bo bardzo łatwo podchwycić zwierzęce zachowanie, podążyć za instynktem. Od czasu śmierci ojczyma zaczęłam uważać i bardziej przykładać się do tego co robię. Dziękuję ci, Michaile, że nie pytasz o to czy nie mogłabym po prostu poprosić ślimaków, żeby sobie stąd poszły.
Zakazać im nadżerania macierzanek i ogródka. Raz już to zrobiłam, przegoniłam je z szklarni, ale wróciły. To była jedna z ważniejszych lekcji – człowiek nie jest panem tego świata i nawet poświst nie ma żadnej władzy nad zwierzętami. Wróciły kierowane instynktem. Tego im nie odbierzemy, mam nadzieję, że nigdy to się nie stanie bo wówczas utracą najważniejszą cząstkę siebie, tak jak my. Gdybym nie zignorowała własnej ochoty do ucieczki, gdybym nie dała się omamić przywiązaniem i wyższymi uczuciami to nie musiałbyś się o mnie martwić.
Widzę to w twoich oczach, tysiące pytań. Pytań, których się boję, bo będą jedynie potwierdzeniem tego co się stanie. Wyłapuję kolejnego ślimaka, ale pozostawiam go w spokoju. Naliczyłam ich czterdzieści na grządce przy której stoimy i wiem już jak ukarzę niesfornych uczniów. Nigdy nikomu nie pobłażałam, a moje szlabany wychowały nie jednego urwisa. Czasami mój drogi Mikhaile zastanawiam się czy rodząc się kilkukrotnie wybrałabym tą samą drogę, tą samą przyszłość. Myślę, że tak. Kryje się we mnie coś co nieustannie nakazuje mieć nad wszystkim kontrolę i potrzebę uczenia, tresury i podporządkowania. To tak jakbym wiedziała co jest dobre dla innych i wiem, ale już wielokrotnie przekonałam się, że prędzej gryfa nauczę ludzkiej mowy niż człowiek pozwoli sobie pomóc. Czy znasz tę mękę, gdy wiesz co się stanie, a mimo to nie możesz nic zrobić? Ja wiem, czasami wręcz za dużo, lecz nie byłabym sobą gdybym tyle nie myślała. Muszę się martwić o Mairę i matkę.
Kto będzie to robił, gdy mnie już zabraknie?
- To kwestia odpowiedniej tresury – wydałam z siebie ciche mruknięcie więc mogłeś tego niedosłyszeć. Uczniowie to dla mnie po części zwierzęta, brzmi niezdrowo, ale zachodzi tu ten sam mechanizm co w stadzie. Unoszę rękę, a beżowy rękaw niechybnie się podwija ukazując ci skrawek choroby. Ściągam włosy z czoła i proszę cię, abyś opowiedział mi o nowym nauczycielu.
- Rozmawiałeś już z nim? – ja jeszcze nie, a pojawiło się tyle nowych twarzy. Wiedziałam jedynie, że botanik jest bardzo młody i przystojny. Oczywiście o ile można wierzyć rozchichotanym piętnastolatkom, które nie mogły spokojnie wysiedzieć na mojej lekcji.
Kto był jeszcze nowy? Chyba pora na to, abym zaczęła jadać z innymi. Inaczej się zagłodzę.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Kompleks szklarni E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyWto Cze 07 2016, 21:20
Nie dziękuj mi, tak jak i ja nie powinienem dziękować za przeszłość. Wszystko, co przed nami było niejasne, a to, co nam obecnym jest w nas ówczesnych teraz drogie to żadna nasza zasługa - tacy już od początku jesteśmy.
Zawsze imponowała mi twoja, nie wiem, czy to odpowiednie słowo, pokora. Rzadko się zdarza, zwłaszcza w środowisku, w którym pobierałem wyższe wykształcenie, by ktoś z takim spokojem przyjmował wyższość natury. Nauczyłaś mnie szanować stare rzeczy, te które nie mówią (a może tylko ich nie rozumiem, nie wyobrażasz sobie ile nocy spędziłem w bibliotece kiedy opowiedziałaś mi o swoim darze; co chwila pojawiały się nowe zagadki - wtedy, tak sądzę, na dobre rozwinął się we mnie głód wiedzy o organizmach).
Lekarzy często oskarża się o pyszałkowatość, nadmierną dumę i wiarę we własne umiejętności, kompleks boga wręcz i każdy obrywa po równo. Człowiek robi się na ogół zawistny wobec choroby, a z czym innym kojarzyć uzdrowicieli. Nikt nie nauczył nas sobie z tym radzić, niektóre rzeczy trzeba pozostawić doświadczeniu.
Nie potrafiłbym uczyć. Co roku prowadzę krótkie szkolenia z pierwszej pomocy i to wystarcza - może zabrzmi to dość obrzydliwie, ale w swoich pacjentach na ratunkowym doceniałem właśnie to, że byli jednorazowi. Jedynie z kilkoma utrzymałem zawodową relację. W jednej, przypadkowo, zakochałem się. To chyba najlepszy dowód na to, że lekarze są jednak nadal wciąż ludźmi.
- Raz, może dwa, tylko przez chwilę. - Pamiętam jak przed trzema laty ja sam zostałem przyjęty w szeregi personelu Koldovstoretz: pacjentów od razu był huk, mało czasu na nawiązywanie znajomości. Z Łukaszem styczność podczas jego krótkich wizyt w Oddziale Medycznym. Mimochodem Élodie czasem o nim wspomina.
- Zdaje się, że nie może opędzić się od wielbicielek. Podobno zmiękczył nawet Aristovą, wiesz, tę nadzorczynię z Ministerstwa Magii, a słyszałem, że to prawie niewykonalne.
Łatwo się z tobą śmiać, łatwo zapomnieć. Zapomnieć, że zgodziłaś się, bym otrzymał wgląd w twoją historię leczenia, zapomnieć te wszystkie tabelki i szkice, wszystkie jednakowo złowrogie.
Chciałbym móc to zignorować, bo jestem ci winien milczenie. Ale sobie jestem winien to:
- Pokaż.
Nie mówię tonem lekarza prowadzącego. Pamiętam jeszcze, jak mówiło się do ciebie znad zaciśniętych rąk, z twarzą ukrytą we włosach pachnących werbeną.
Podwijam twój rękaw ostrożnie, jakby skrywał jątrzącą się ranę. Twarz nie zdradza rozczarowania.
Czernienie żył posuwa się, choć chyba zwolniło nieco na tempie.
- Kiedy następna kontrola? Zmienili ci prowadzącego, prawda?
Zmień temat, jeśli tylko chcesz. Wiem, że chcesz. Przed sobą za to odpowiadam i niedługo cię za to wszystko przeproszę.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyCzw Cze 09 2016, 15:44
Słysząc o wielbicielkach zaczynam budować w swojej głowie nieprzychylny obraz Świerszczewskiego. Naturalny odruch, bo ileż można zaprzeczać i wmawiać sobie, że nie ocenia się książki po okładce to i tak robimy swoje. Nawet ja, wydaje osądy choć tylko w głowie dając innym szansę na zaskoczenie mnie. Może tym razem będzie tak samo i nowy botanik zjedna mnie ku sobie intelektem oraz umiejętnościami, bo ładne buzie nigdy nie robiły na mnie wrażenia.  Już nie jeden się o tym przekonał. Słysząc o zmiękczeniu Lidy drga mi lewy kącik ust, bo trudno było mi to sobie wyobrazić. Może Akademia otworzyła swoje wrota dla przewrotnego przyłożnika skoro nawet Aristova straciła głowę. Jak widać nie ma rzeczy trwałych Mikhaile. Każdy ma swoją granicę, którą przesuwa lub wydłuża.
Nie było mi łatwo przyznać przed Tobą, że jestem chora. Sama przed sobą nie chcę tego przyznać. Gdyby nie to przypadkowe spotkanie w Hotynce, gdyby nie twoja dociekliwość i nasza przeszłość to kazałabym ci iść w diabły. Za bardzo jednak nas ceniłam, za bardzo jesteś mi bliski. Wtedy cię potrzebowałam. Pamiętasz szpitalne ogrody? Ciepły, letni dzień i zapach bzu, a ja ściskałam twoje palce. Mocno i boleśnie, ale się nie skarżyłeś. Pierwszy raz widziałeś mój strach, paraliż jaki mnie ogarnął. Nie spodziewałam się takiego końca.
Pamiętam twoje skupienie, gdy przeglądałeś pierwsze opinie swoich kolegów. Jak próbowałeś tłumaczyć mi, że bardzo często zachodzą pomyłki. Nie wiedziałeś jeszcze tego co ja. Tego co zrobiłam i dla kogo. Nadal nie wiesz, bo nie chcę o tym mówić bardziej niż o nadchodzącej po mnie Kostusze. Pokazuję ci rękę obserwując przy tym twarz. Nie chcę litości ani współczucia. Nie chcę żebyś się martwił ani mnie okłamywał. Zawsze przekładałam złe wieści nad te dobre, chcąc się z nimi zmierzyć. Nie lubię uzdrowicieli, bardzo często zapominają, że ich wiedza nie jest sztuką tajemną. Pobieraliśmy podobne nauki Mikhaile, więc co nieco wiem, ale na zwierzęta rzuca się uroki, a nie klątwy. Powiedz mi więc jak będzie wyglądała moja dalsza egzystencja. Czy ten mrok w żyłach opanuje całe moje ciało?
Czy włosy i zęby wypadną? Czy stracę siły i będę przykuta do łóżka? Jeśli tak to będę musiała mieć do ciebie prośbę. Wiem, że to będzie dla ciebie trudne. Dla mnie też. Jednak nie chcę być dla nikogo ciężarem. Chcę odejść z godnością.
- Zrezygnowałam - mówię tylko, mając świadomość, że nie będziesz zadowolony.
Nikt mi jednak nie pomoże, a ja nie zamierzam zostawać ich królikiem doświadczalnym nad którym będą urządzać debaty. Nie ma lekarstwa. Nie ma ratunku. Nie zmieniam tematu. Jak już jesteśmy przy niewygodnym temacie to go dokończmy i zamknijmy. Wrócimy do niego za jakiś czas.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Kompleks szklarni E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyCzw Cze 09 2016, 16:20
Nie chcemy mieć wokół siebie granic, a dotyczy to zarówno nas obojga jak i tendencji całego gatunku. Obalamy mury, łamiemy zasady, coraz bardziej zbliżamy do siebie czarne i białe, aż w szarych laboratoriach przed ludźmi w maskach i kitlach ujawni się ostatni sekret tego świata.
Pamiętasz na pewno te czasy, kiedy nie mogliśmy nawet marzyć o wyjeździe ze Związku - to przecież nie było wcale tak dawno. Ale czas wygrał ten konflikt, mentalność ludzka uparcie ewoluuje. Tyle innych sporów już wygraliśmy. Leczymy polio, obsadzamy kobiety na wysokich stanowiskach, w parlamencie. Wydłużyliśmy życie o niemal trzydzieści lat na przestrzeni minionego stulecia i ciągle wynajdujemy sposoby na poprawienie kolejnych rzeczy, choćby wbrew ich porządkowi.
Pewnie zgodzisz się, nawet prędzej niż ja, że to próżny trud, w końcu jesteśmy gatunkiem tak samo jak inne zwierzęta i niewyobrażalnie długo ziemia radziła sobie bez nas.
A jednak nic innego niż porażka nie przychodzi teraz do mnie. Z momentem, gdy tylko słowo rezygnacja pada z twoich ust, ja przegrałem; przegrałem walkę, której nie pozwoliłaś mi stoczyć.
Oto kolejny absurd, którego się nie pozbędziemy: nawet ci z ludzi najbardziej zaznajomieni ze śmiercią nigdy się z nią nie pogodzą. Do tej pory zapach bzów przyprawia mnie o mdłości, przypomina o naiwnej, prącej przeciw rozsądkowi potrzebie nadziei.
- Dobrze - mówię w końcu, po długiej chwili milczenia. Jakbym próbował samym tylko dotykiem uspokoić cię i przekazać zrozumienie, którego tak naprawdę jeszcze we mnie nie ma. Pojawi się za kilka dni, kiedy wszystko przemyślę, kiedy dojdę do wniosku, że nie chciałabyś, nawet gdyby się dało, żyć na kredyt, na zasadach leków i ze strachem każącym się zastanawiać, kiedy przestaną pomagać.
Nie wiem, co się z tobą stanie, nigdy nie widziałem choroby takiej, jak twoja. I nie śmiałbym na tobie eksperymentować, nie śmiałbym nalegać, że badania na tobie mogą pomóc przyszłym ofiarom.
Jestem ci to winien, to zawsze był ten jeden warunek między nami: każde ma swoje sprawy i o ile jedno drugiego nie poprosi o pomoc, zostają osobne i niekwestionowane.
Więc kiedy poprosisz, zrobię, co trzeba. Będzie ciężko, ale pacta sunt servanda.
- Nie odejdziesz z pracy.
Nie wiem sam, czy pytam, czy znam cię na tyle, by stwierdzić to jako fakt. W pewnym sensie skończył się teraz świat, na nic już nie ma potrzeby, nie ma po co się starać.
Ale zwierzęta dostają kolki i ktoś musi je podleczyć. To wystarczy i za to zawsze będę cię szanował.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptySob Cze 11 2016, 11:36
Zawsze uważałam się za osobę, która znajdzie jakieś rozwiązanie. Nie wpuszczano mnie drzwiami to potrafiłam wejść przez okno. W mojej pracy nieustępliwość to nieodłączna cecha, jaką powinien wykazywać się nie tylko inspektor, ale i treser. Nie odpuszczałam swojej matce, siostrze i nawet tobie Mika, gdy działo się źle. Motywowałam, podsuwałam rozwiązania, które według mnie były najlepsze, ale nigdy nie mówiłam kto co ma robić. Za duża to odpowiedzialność, trzymać w rękach cudze życie. Dlatego współczuję. Sobie też. Nie jeden raz musiałam już podejmować decyzję, którą obarczę cię za jakiś czas. Mówią, że ludzie umierają inaczej od zwierząt. Wznioślej, bo one przecież zdychają. Mylą się. Przymykam na chwilę oczy, wciągając nosem tą parność naszego otoczenia.
Czy się poddałam? Czy za szybko uznałam swoją przegraną? Nie wiem, może jeszcze zmienię zdania. Ale skoro jednak umrę i czeka mnie bolesna agonia to chcę żyć. Tak jak nigdy tego nie robiłam, nie ośmielałam się, bo nie wypadało lub uznawałam, że taka nie jestem. Może zmienię się na tyle, że mnie nie poznasz i będę tego żałowała, albo przywołam na twoją twarz jeszcze nie jeden uśmiech, gdy zobaczysz, że mam namiastkę szczęścia. Nie potrafię jeszcze o tym myśleć, błąkam się na rozstaju wielu decyzji. Teraz chcę jeszcze poudawać, że mam tylko katar, a Ty jak zwykle przepiszesz mi wodę z pieprzem lub rumiankową herbatkę.
- Nie odejdę - potwierdzam, bo kto zaopiekuje się moimi zwierzętami? Co ja, Mikhaile, mam zrobić ze swoją hodowlą? Nie mam męża ani dzieci, które przejęłyby po mnie dziedzictwo. Teraz chyba dopiero do mnie dochodzi jak bardzo jestem samotna. Jak wiele szans zaprzepaściłam. Może gdyby nie mój trudny charakter to sprzeczalibyśmy się teraz o przyszłość naszych dzieci? Nie musiałabym umierać, a ty odnalazłbyś spokój? Nie, nie powinnam się tak zadręczać. Wyjmuję delikatnie dłoń z twoich rąk, drugą je przytrzymując. Ściskam delikatnie chcąc dać Ci do zrozumienia to czego nie wyrażą żadne słowa.
- Dostałeś już niezdrowych rumieńców od tej duchoty - zmieniam temat, biorąc cię pod rękę.
Pomów ze mną na tematy, w których będę mogła zasugerować najlepsze rozwiązanie. Może być polityka, może być religia, albo powiedz, po co przyszedłeś do szklarni to raz dwa się z tym uporamy, żebyś nie musiał się męczyć w szklanym foliaku.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Kompleks szklarni E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptySob Cze 11 2016, 21:20
Pamiętam, jak to jest sprzeczać się z tobą - przegrywałem niezmiennie i z kretesem, dopiero od ciebie podebrałem więcej siły charakteru. Wolę, gdy się nie kłócimy, po prostu odchodzimy, gdy pojawiają się spięcia. Nie wyobrażam sobie, jak dziwne życie miałyby nasze dzieci, w ogóle nie wyobrażałem sobie nigdy dla nas przyszłości dalszej niż ukończenie szkoły, a rodzicielstwo pozostanie dla mnie tajemnicą, czymś, do czego ze strachu nie chcę się zbliżać.
Nie wiem, czy znaleźlibyśmy czas na kłócenie się o nie, każdą chwilę spędzając w strachu o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Pamiętam jak kolegom z Hotynki rodziły się pierwsze dzieci - wynajdywali u nich objawy każdej możliwej choroby, radzili się mnie, a ja otwierałem przed nimi podręczniki, przypominałem o rozsądku.
- Nie znaleźli by nikogo tak dobrego - zapewniam cię i wracam do zbierania swoich ziół: okropnie tu gorąco, a bezczynność tylko nasila duchotę. Żyjmy, skoro tego chcesz - nie jesteś przecież sama, a małżeństwo jest jedynie opcją, nie koniecznością warunkującą osiągnięcie szczęścia. Znam cię i wiem, że to nie jest coś dla ciebie. Pewnie już się zmieniłaś, ale niektóre rzeczy pozostają takie same.
Kiedy zmienisz się po raz kolejny, zaadaptuję się do tego. Nie ma w prawdziwym życiu, między ludźmi, czegoś takiego jak homeostaza: nie ma co się przyzwyczajać.
- Być może. - Uśmiecham się i mnie też kręci się w głowie, gdy wstaję. Na chwilę unoszę włosy z szyi, cieszy mnie odrobina chłodu. Wyrosły już zdecydowanie zbyt długie. Jak to się stało, że ci się spodobałem, taki nieuważny, tak drastycznie niezainteresowany własną powierzchownością.
- Jeszcze tylko miętę wezmę. Do herbaty.
I oregano, takie ładne wyrosło. Będzie w sam raz do zupy.
Mów, mów.
Powrót do góry Go down
Skaidra Vikentijs

Kompleks szklarni Tumblr_mdz9ciQYJT1qg53c2o3_250

SOLNECHNY, OB.TWERSKI, ROSJA

czysta

poświst

33 lata

zamożny

Magizoolog / Treser / Nauczyciel

Opiekunka Bobaków
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni EmptyWto Cze 14 2016, 10:51
Uśmiecham się skromnie, pomimo że twoje słowa zasługiwały na szerszy uśmiech. Masz rację. Nie znajdą nikogo lepszego. Nie przemawia przeze mnie pycha, a wieloletnie doświadczenie. Opieka nad zwierzętami to nie tylko ich karmienie i dopatrywanie czy nie chorują. To coś więcej, coś, co zrozumie pasjonat i poświst. Pomagam ci w zrywaniu ziół, informuję, co już zostało nadgryzione przez szkodniki i na co najlepiej zwracać uwagę. Kiedy z trudem przykucasz, przyglądam się chcąc zachować w pamięci twój obraz. Tak na wszelki wypadek, by móc cię przywołać w ciężkich chwilach. Nie mogę przecież prosić o to, żebyś był przy mnie. To byłaby słabość, kłopot i nietakt. Masz swoje życie, a ja nie mogę kierować się strachem, który podstępnie wdziera się w moje myśli podczas spokojnych, bezsennych nocy. Zbieram ślimaki do kieszenie i potrzebne mi rośliny do przygotowania lekarstwa dla moich podopiecznych. Widzę jak męczą cię za długie włosy. Pamiętasz jak proponowałam, że cię ostrzygę? Moja propozycja jest nadal aktualna, mimo że nigdy nie przeszkadzało mi to jak wyglądasz. Zawsze akceptowałam innych takimi jakimi byli. Nie każdy to potrafił.
- Może napijemy się razem? - proponuję z delikatnym uśmiechem, prowadząc nas ku wyjściu.

Skaidra i Mikhail z tematu
Powrót do góry Go down
Kompleks szklarni Empty

PisanieRe: Kompleks szklarni   Kompleks szklarni Empty
Powrót do góry Go down
 
Kompleks szklarni
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: