IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Dąbrowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
Mistrz Gry

Dąbrowa - Page 2 1ERq90H
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyNie Cze 05 2016, 14:05
The member 'Tündér Szentgyörgyi' has done the following action : Kostki


'k6' : 5
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Dąbrowa - Page 2 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyNie Cze 05 2016, 14:20
Święto to święto. Obchodzi się je hucznie albo skromnie. Jest ono doskonale znane ogółowi społeczeństwa albo łatwo zapominane w nawale codziennych spraw. Jednakże każde święto miało jakieś swoje znaczenie. W przeciwnym wypadku uroczystości na część określonego bóstwa nie nazywano by świętem. Prawda?
Przypuszczalnie taka szkoła jak Koldovstoretz pragnęła żyć w zgodzie z panteonem bogów. Stąd też nie pomijała żadnych większych i mniejszych świąt. Po co ryzykować, że urażone bóstwo ześle klątwę na Akademię. Oczywiście przywiązywanie dużej wagi do świąt mogło wynikać nie z szacunku do bogów, lecz polityki, jaką Starszyzna narzuciła szkole. Tak czy inaczej dyrekcja drżała przed ludzką i boską siłą.
Uroczyście przyozdobiony Gaj nabierał większego uroku. Delikatne światło spływające z wieńców rozświetlało polanę. Sprawiało, że to miejsce zdawało się cieplejsze i na swój sposób radośniejsze. Wrażenie potęgowały wesołe głosy uczniów, którzy napływali grupkami i parami. Zrelaksowanych, zadowolonych z okazji do oderwania się od książek uczniów. I głodnych. Wielu łakomie spoglądało w kierunku zastawionych potrawami stołów. Zapach ciepłej strawy mieszał się z wonią ziół i kadzideł.
Ta urzekająca i jednocześnie pełna wyczekiwania atmosfera oraz beztroska przechadzających się po Gaju kolegów, podziałała również na Yuriego. Pozytywnie podziałała. Mimowolnie odprężył się, zapomniał o dylematach, problemach i reszcie szajsu, który komplikował życie.
Przespacerował się pomiędzy stołami, zamienił parę słów z kumplami. Niemalże trzepnął po głowie tego figlarza Radka, którego chyba nigdy nie opuszczała ochota na żarty. W ramach świątecznego żartu planował dosypać ukradkiem dosypać pieprzu do misy z zupą. Był przekonany, że nauczycielscy pomagierzy z Komitetu Dyscyplinarnego niczego nie przyuważą. Za bardzo absorbowało ich zachwycanie się ważną rolą, jaką powierzyli im belfrowie.
Yuri nie był wcale tego taki pewien. Warująca nieopodal Alisa wcale nie przypominała kogoś, kto zachwycał się lub bardzo przejmował powierzonymi zadaniami. Uśmiechnął się do niej, przywitał krótko i zapytał czy przypadkiem nie wiedziała, gdzie podziewała się Uliana. Narzeczeństwo nie zobowiązywało ich do przebywania ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie musieli stale razem pokazywać się w towarzystwie. Akurat Dożynki były takim wydarzeniem, że wypadało im pokazać się razem. Przynajmniej w czasie rytualnych obrządków. Wspólnie poproszą bogów o łaskę; aby zechcieli przychylnie spojrzeć na ich rody i błogosławili łącząca je rodową przyjaźń.
Przyjaźń pomyślał Yuri zbliżając się do zakątka, w którym Alisa wcześniej dostrzegła Ulę. Ku swojej lekkiej konsternacji odkrył, że po narzeczonej ani śladu. Zamiast Uliany, natknął się na kogoś zupełnie innego.
- Livia, hej - przystanął przy koleżance - Co tak siedzisz całkiem sama?
Nie spodziewał się, że Livka przyciągnęłaby ze sobą chłopaka bądź stadko rozchichotanych dziewczyn. Już dawno przekonał się, że nie była typem osoby, która koniecznie musiała zdobyć chłopaka. Koniecznie przyjaźnić z popularnymi uczennicami. Właśnie za to ją lubił. Za ten indywidualizm i praktyczne podejście do wielu spraw. Ponadto doskonale się biła. Pojedynki z nią nie raz okazywały się sporym wyzwaniem. Wymagały włożenia wysiłku i wykorzystania w pełni swoich umiejętności. Dawały mu autentyczny powód do zadowolenia, kiedy odnosił zwycięstwo. Poczucie, że pokonał nie byle kogo.
Zdarzało się, że zastanawiał się, jak przedstawiałby się ich relacje, gdyby Livia była bardziej dziewczęca. Zamiast o skuteczności bojowego zaklęcia opowiadałaby mu o zakupionym przez siebie markowym tuszu do rzęs. Zastanawiał się i tylko zastanawiał. W rzeczywistości uważał, że Livia była dobra taka jaka była.
Powrót do góry Go down
Andriej Walewski

Dąbrowa - Page 2 QNhbl

Wilno, Litwa

brudna

19 lat

IX klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyNie Cze 05 2016, 14:31
Niepewnie dotknął jej włosów dając Ulianie możliwość zaprotestowania. Nic takiego się jednak nie stało więc głaskał ją po włosach leciutko kołysząc, żeby przestała płakać. Nie musiała mu tłumaczyć swoich motywów i się usprawiedliwiać, ponieważ to co się stało już się nie odstanie. Żal mu było Ofelii, zwłaszcza, że wydał na nią z trzy wypłaty i to tylko po to, aby zaimponować Ulianie, która mogła mieć takich kotów z milion. Wystarczyło poprosić bogatych rodziców. A więc to Livia i Zhu Zhu stały za tym dziwnym rytuałem. Było więcej kotów? Słysząc o demonach miał ochotę wytłumaczyć jej, że one nie istnieją, a na pewno nie pojawiłyby się tylko po to, żeby zabić niewinne stworzenia. Tuląc tak Ulę, zastanawiał się czy Livia mu coś wspomniała albo wyglądała na smutną. Nie, ona słabości chowała głęboko pod skórą. Zdążył się o tym przekonać obserwując poczynania Livii na spotkaniu Czarcich Włóczni.
- Zwierzęta się nie zakochują Ulu - zwrócił uwagę, bo szczerze wątpił, aby koty zapałały do siebie miłością. Bardzo możliwe, że dziewczęta sobie to w mówiły (był bliski stwierdzenia, że Ula bo Livia nie miała głowy do takich rzeczy), albo zadziałała natura.
- A ty nie jesteś szczęśliwa? - zapytał zanim zdołał ugryźć się w język - Z nim?
Miała przecież wszystko czego może sobie zapragnąć młoda dziewczyna. Rodziny na pewno dołożą starań, żeby ślub był huczny i bajeczny. Ile potrwa wesele? Miesiąc? Dobrze, że to stanie się dopiero wraz ze skończeniem nauki w Akademii. Nie będzie musiał ich już oglądać, ani słuchać o rewelacjach z wydarzenia roku.
Powrót do góry Go down
Lívia Bregović

Dąbrowa - Page 2 IFgsiGtF

Pierdiełkino/Belgrad

błękitna

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie, Świtezianka
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyNie Cze 05 2016, 15:44
Dlaczego członkowie Komitetu Dyscyplinarnego muszą być tacy sztywni... Już mi tu niech Pućka nie mydli oczu obowiązkami bo świetnie zdaję sobie sprawę przez kogo tak sonduje tłum. Szuka Andrieja, który i tak na nią nie spojrzy. Prędzej zaczai się za jakimś drzewem niż tak otwarcie, otwieram już usta, żeby jej to wytłumaczyć bo zaczynam Uliany żałować. Jak kobieta kobiety o ile solidarność jajników nie jest przereklamowanym hasełkiem. Zakładam włosy za ucho, żałując, że ich nie związałam bo przy każdym najmniejszym podmuchu wiatru włosy wpadają mi do oczu lub ust. Pierwsza wychwytuję wzrokiem Andrieja i nie za bardzo odpowiada mi to, że tu idzie. Zwłaszcza kiedy zadałam Ulianie ważne pytanie. Prycham cicho. Wyciągnę ją z sypialnie w środku nocy jeśli będzie trzeba.
- Hej - rzucam do Walewskiego, a kiedy pochwala mój wygląd obdarzam go łaskawym uśmiechem.
Jeden rzut okna na Ulianę wystarczy do wydania oceny. Mam ochotę się zaśmiać z jej zachowania. Udawała taką silną i niezależną, a wystarczyła sama obecność Andrieja, żeby traciła resztki godności.
Nie zaprotestowałam, gdy się oddalali. Kiwnęłam jedynie głową oznajmiając, że oczywiście, zajmę nam miejsca. Wybrałam jedną z bliższych ław, które były najmniej oblegane. Ledwo zasiadłam, a materializuje się przy mnie Yuri.
- Cześć - rzucam pogodnie i klepię miejsce obok siebie - Siadaj, chyba znajdziesz trochę czasu dla swojej ulubionej koleżanki. Coś ostatnio ciągle mi umykasz.
Brzmię trochę oskarżycielsko, może na wyrost zważywszy, że prawie zawsze towarzyszył mi Andriej.
A mimo to parę razy próbowałam złapać Aristova na chwilę pogawędki, raz to nawet miałam ochotę wyciągnąć go za fraki z męskiej toalety i wyznać wszystko jak na spowiedzi, bo byłam już taka zła na Walewskiego i Gardonyi, że ustanowiłam się właściwym Sędzią ich dalszego losu. Cel był dosyć egoistyczny ponieważ potrzebowałam skupienia i nienawiści Andrieja, a nie nędznej rozpaczy.
- Cukierka? - pytam wyciągając z kieszeni spodni małe cukiereczki o smaku leśnych jeżyn. Były moje więc raczej nie narażałam się bożkom. Jak na moje to można było już zaczynać, po co tyle zwlekać skoro kiszki grają marsza z głodu? Rozglądam się dookoła szukając wzrokiem Pućki i Andrieja, ale nigdzie ich nie było. Miałam więc trochę czasu na pomęczenie Yuriego.
- Wszystko w porządku? - też wyglądał jakby kogoś szukał. Andriej nie opowiedział mi jeszcze o tym co się stało w sypialni i chyba nie zamierzał, ale i tak wychodziło na to, że jestem bardziej na bieżąco w tym dramacie od Aristova. Wiedziałam przecież więcej, ja której Andriej unikał, a Ula nienawidziła. Zaczynam się z tą wiedzą źle czuć, bo lubię Yuriego i uważam, że nie zasługuje na kogoś takiego jak Gardonyi. Zagryzam więc wargę nie wiedząc czy poruszać to tu i teraz i mieć święty spokój. Może zaproponuję sparing na jutro rano? Gdzieś na osobności, żeby nie najadł się wstydu.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyNie Cze 05 2016, 21:36
Odpoczywałam w ramionach Andrzeja i w końcu poczułam, że ktoś na prawdę umie pojąć moje cierpienie w związku z utratą ukochanego zwierzątka. Po piątym zadrżeniu, przestaję szlochać. Tak bardzo brakowało mi Andrieja, że nie wiem jak mogę się teraz wycofać z jego twoarzystwa. Jest to tak niemożliwe, bo jakbym zapomniała o całym świecie. O dożynkach, Komitecie.. o wszystkim.
Oczy mam jeszcze mokre, a dlonie zaciśnięte na Andrzejowych ramionach, kiedy rozbawia mnie jego pytanie. Mam ochotę dać mu z liścia, ale nie jestem walecznym typem. Patrze na niego z niedowierzaniem i kręcę głową. - A jakie to ma znaczenie, Andriej - przecież to wszystko już nie ma żadnego znaczenia, sam mi tak powiedział. Bronię się tym, że to on mnie rzucił twierdząc, że nic co było pomiedzy nami nie ma już znaczenia. Ederne mówiła, że to tak nie jest, ale sama już nie wiem. Mówię cicho, powoli sie odsuwam, ale nie odsuwam, bo musze, wiem że muszę, ale nie chcę więc tego nie robię. I niby już się odsuwam, ale wciąż trzymam się jego ramion. I najlepiej kiedy miałam je puścić, a zamiast tego przychylam się spowrotem i mówię cicho, żeby nie słyszał nikt inny.
- Przecież ja nie będę już nikim szczęśliwa. Yuri jest miły, nie myśl, sobie że nie, ale nie wiem jak możesz mnie jeszcze o to pytać..- pytam go właściwie, żeby mi odpowiedział szczerze. Jak może? Czy taką przyjemność sprawia mu zadawanie mi bólu?
Nie wiem co mam zrobić odsuwam się znów, rękę trzymam na jego ramieniu.
- Nabrałeś mięśni chyba? - tak mi się wydaje, ale co ja tam wiem. No cóż, wiem jak było wcześniej. Niezręcznie mi jest podejmować temat, który mam pod dłonią, ale o wiele to przyjemniejszy temat.
Inny w każdym razie.
Powrót do góry Go down
Andriej Walewski

Dąbrowa - Page 2 QNhbl

Wilno, Litwa

brudna

19 lat

IX klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 01:52
No właśnie Andrzej, jakie to ma znaczenie? Sam ukręcił na siebie bicz, niech więc cierpi. Zacisnął więc wargi w odpowiedzi, bo czy właśnie się przed nią nie zdradził? Nie powinno go to obchodzić, nic, a nic, a łapał się na myśli, jak chętnie usłyszałby narzekanie Uli na Aristova. Ucieszyłby się chłopak jak tralala i może podręczyłby tym kolegę któregoś razu na dzień dobry. Odzywała się męska natura, gdzie należało dowieść swojej wartości i bycia tym lepszym. Muska ostatni raz jej włosy pozwalając na to, aby się odsunęła. Nadal jednak stała blisko dotykając jego przedramion. On sam ją puszcza. Tak było bezpieczniej. Patrzy ponad głowę Uliany, na drzewo, które zasłania cały świat, drzewo, które oddziela ich od rzeczywistości. Gdzieś tam była Livia, Yuri, Alisa, Timon i reszta znajomych.
- Chcę, żebyś była szczęśliwa - powiedział cicho spuszczając wzrok na jej twarz. Zaraz też ucieka spojrzeniem w bok, bo to kolejna rzecz o której nie powinien mówić. Wyszedł na hipokrytę. Zapada krótka cisza, którą przerywa neutralne pytanie. Jest jej za to wdzięczny, rozluźnia się co mogła poczuć.
- Wróciłem do ćwiczeń - mówi i chciałby mówić więcej, o tym jakie postępy zrobił, jak mocno Livia potrafi bić i jak szybko się porusza i o tym jak tęskni za delikatnością Uli, za jej słodką naiwnością z której mógłby się ponaigrywać, a focha zmyć pocałunkiem. Może powinni już wracać?
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Dąbrowa - Page 2 GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 12:58
Czeka. Chwilę, dwie, trzy, zaczynając skubać wewnętrzną stronę policzka ze zniecierpliwienia, z obawy, że może jednak znowu coś zrobił nie tak. Nawet niechcący, to wychodzi mu ostatnio tak dobrze. Niechcący zapomni się przywitać, niechcący nie odpisze na wiadomość przysłaną mu o bezbożnej godzinie, niechcący zwędzi z półmiska ostatni kawałek morelowego rogalika, na który czaiło się kilka osób, niechcący zamknie przed nosem drzwi spóźnionym delikwentom, niechcący podleje kolegom roślinki na botanikę wyciągiem z blekota, bo ktoś umieścił go w fiolce do złudzenia przypominającą tą, w której zwykle znajdowała się woda. Może więc niechcący ponownie powiedział coś, co ją uraziło? Może powinien wiedzieć, że coś jej jest, że nie chce pojawiać się na Dożynkach, że wypadałoby doprowadzić do porządku najpierw ją, bo tak zachowują się prawdziwi mężczyźni? Może. Ale, kurwa, jest tylko wilkołakiem, nie cholernym jasnowidzem, nie potrafi w legilimencję. Nie wie, co kręci się pod tą jej jasną czupryną.
(ha! hahahaha! haha!)
Co?
(słyszałeś to, piesku? jak trzask bata, którym odgania się niedobre, nieznośne zwierzęta.)
(sio, a kysz, poszedł won!)
Otwiera ze zdumieniem usta, zaraz je zamykając. Bo po miałby powiedzieć? Spierdalaj? To wcale nie wyglądało na „w porządku”? Już nie musisz dołączać, nie mam na ciebie ochoty? Wtedy nie byłoby to już takie niechcący. A jednak coś powinien zrobić. Powinien się wściekać za to kłamstwo, którym rzuca mu w twarz, jak ochłapem jakimś, naprędce wyciągniętym z całej sterty dostępnych jej śmieci. Słyszy przecież jeszcze bardziej przyspieszony puls. Widzi, jak zmieniło jej się spojrzenie – pamięta je, podobne miała, gdy wychodzili od znachorki, z tymi jej nowymi aparatami, z tymi słowami, których udawał, że nie usłyszał. Może wypadałoby zasugerować jej pozbycie się ich, może to one sprowadzają na nią kłopoty, może przez nie żyje w stresie? Powinien ciągle stać w tym samym miejscu, nie pozwalając Tunder zbywać się takimi słowami, nie zostawiając jej ani na chwilę samą, nawet jeśli chciała się tylko wysikać. Mimo to wzrusza ramionami, poddając się tej grze, w którą mimowolnie go wciąga.
(wszystko w porządku, zaraz do ciebie dołączy.
wszystko w idealnym, kurwa, porządku.)
Kilka kroków. Pierwsze niepewne, kolejne nieco bardziej śmielsze, Tundra już znika między gałęziami, przed nim majaczy coraz wyraźniejsza ścieżka prowadząca na polanę, nawet blade światełka ją oświetlające nie są teraz tylko mglistą poświatą, lecz konkretnymi punkcikami unoszącymi się kilka metrów nad ziemią. Chęć odwrócenia się – zawrócenia – nasila się, gdy uświadamia sobie, że nie zabrał choćby jednego grzyba, a wie, wie przecież, że Tunder nie wpadnie na to, by zebrać rozsypane znaleziska. Po co miałaby to robić? To przez nie tak się poturbowali, więc logicznym było zostawienie ich tam, gdzie upadły, by więcej szkód nie przyn… Unosi brwi, gdy jej chłodna dłoń splata się z jego, parząc go bardziej niż srebrny krążek, który powinna nosić na palcu, a którego znowu nie dostrzega. Kiedyś się dowie, po co jej te tandetne ozdoby. Teraz nie czas na to, ludzie powoli ustawiają się wokół ołtarza, część jednak wciąż krąży w okolicach stołów, pewnie czając się na moment nieuwagi członków Komitetu. Przedzierając się przez zgromadzenie, na plecach czuje pojedyncze igiełki spojrzeń, jakie wbijają w nich niektórzy uczniowie.
- Co się stało? – szepce. To nie oskarżenie, to nawet nie ciekawość – trochę troska, trochę niepokój, bo szklanka w jej dłoniach drży, wyciąga ją natychmiast, chowając pod stół, kiedy tuż przed nimi pojawia się postać Alisy, na szczęście odwróconej do nich tyłem.
Powrót do góry Go down
Tündér Szentgyörgyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_nfrfx0zf7k1raievko1_500

Sankt Petersburg, Rosja

czysta

medium

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 14:20
To tylko kompot i szklanka, to tylko bogowie. Czym się tak niepokoisz? Nią? Szlabanem? Bożym gniewem? Tą dłonią chłodną? Tymi listami, które mają w tobie tyle emocji wywołać, tyle gniewu i wstydu, czy ty się czegoś wstydzisz Łaurysz? Coś musi być na pewno. Coś, co sprawia, że chcesz sobie wepchnąć gałki oczne głęboko w oczodoły, żebyś już nie musiał patrzeć, żeby nikt inny już twoich oczu nie zobaczył, coś, przez co na zaognionych policzkach wyrasta nagle tysiące niewidzialnych igiełek, coś, co nie pozwala ci w nocy zasnąć, kiedy sobie to przypominasz, choć minęło już tyle czasu i prawdopodobnie każdy świadek wyrzucił to dawno z głowy.
Bogowie i tak już jej nienawidzą, więc chciała sobie nalać drugą szklankę, ale nie zdążyła. Wodzi wzrokiem za odbieranym jej naczyniem jak kukiełka, nawet głowę nachyla, przecież to nie tak miało być. Przecież to tylko punkty. A bogowie kłody rzucają jej pod nogi od dnia narodzin. Zresztą, nigdy nie czuła potrzeby nawiązywania z nimi kontaktu. Duchy i demony były o wiele bardziej komunikatywne. Ludzie byli niekomunikatywni! Na szczęście Łaurysz nie był przecież człowiekiem : )
Wierz lub nie, ale w innej sytuacji zebrałaby te grzyby. Gdybyś tylko o nich wspomniał wstałaby i wróciła się po nie, specjalnie dla ciebie, specjalnie, aby rzucić ci je na stół, na kolana, pod nogi, masz, udław się nimi, bo od tego wszystko się zaczęło. Wróciłaby tam, nawet, jeśli to oznaczałoby kolejną konfrontację z mężczyzną. Może myślała, że teraz, ubrana w swój gniew, byłaby bardziej przygotowana? Może tak, może nie. Niewykluczone, że byłoby gorzej. Że wyssałby to wszystko z niej wraz z życiem, wraz z wolną wolą, nakarmił się tylko tym, jak ją rozjuszył. Z drugiej strony, co miała do stracenia? Botaniki i tak pewnie nie zda, zdążyła już rozbić swoją roślinkę. Nawet specjalnie się nie starając, po prostu będąc sobą. Żywi i życie nie trzymali się jej wcale, zapewne o wiele lepiej radziłaby sobie z martwą, ususzoną roślinką.
To jak? Trzymacie się z boku czy idziecie obserwować ceremonię? Na pewno dostarczy wam wielu niezapomnianych emocji.
Zerka niecierpliwie na Łaurysza i rozgląda się, omijając jednak wzrokiem twarze uczniów, przecież nie interesują jej wcale. Jedna tylko, cholerna, która zamiast zostać tam, gdzie powinna, przemyka spokojnie między tłumem, przez nikogo nie zauważona, zraszając ich chwilowym chłodem, nagłą gęsią skórką. Znacie to uczucie prawda? Kiedy nagle przeszyje was dreszcz, na ułamek, a potem wszystko wraca do normy.
Przez chwilę mierzy się z nim wzrokiem i wodzi za nim, jak porusza się płynnie, po okręgu niemalże, parę metrów od nich.
- Jeden gnój nie daje mi spokoju. - Mówi w końcu cicho, obserwując, jak gnój uśmiecha się szeroko i w końcu odwraca, przecież też przyszedł tu na ceremonię. Tunder przenosi wzrok na Łaurysza, zadzierając głowę, no i co ma powiedzieć? Przecież pytał. Pytał, to dostał odpowiedź.
- Nieustannie się gdzieś przewija, obserwuje mnie i dotyka, daje mi do zrozumienia, że znał moją rodzinę. Nie, nie rodzinę. Ojca… - Urywa i brwi marszczy, bo może to wcale nie jest tak, że chce, aby się odczepił? Może dlatego niczego nie stara się zrobić, nie szuka rozwiązania. Może kusi ją to. Połączenie pomiędzy światami. A Ty, wilku? Żałujesz już, że zapytałeś, czy jeszcze nie? Czy pożałujesz za parę miesięcy?
Powrót do góry Go down
Weles
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 17:01
Przez dąbrowę przebiegł odgłos trzech krótkich, głośnych klaśnięć, mający zwrócić uwagę rozgadanej gawiedzi – poskutkowało jedynie na mniej niż połowę zebranych na polanie osób. Reszta wciąż jeszcze prowadziła wesołe, żywe dyskusje, po zakątkach poukrywani byli uczniowie nieco bardziej emocjonalni, oddający się rozmową dyskretniejszym, o dużo delikatniejszej naturze, jednak niemniej ważniejszym i pochłaniającym uwagę. Zaproszony specjalnie na tę uroczystość wołchw na kilka chwil gasi więc wszystkie rozświetlone wieńce, dzięki czemu podniesiona natychmiast wrzawa zaraz cichnie, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę ołtarza. To już czas.
Najbliżej ołtarza stoją przedstawiciele magicznych dynastii, wcale spora grupa, w końcu to dla nich istnieje Akademia, to oni są jej wizytówką. To przede wszystkim od nich zależy, ile łask spłynie na Koldovstoretz w przyszłym roku.
- Moi drodzy, podejdźcie tu bliżej, proszę – rozległ się donośny głos. Każdy z darów ustawiony pod ołtarzem uniósł się na wysokość wyciągniętych w górę ramion kapłana. – Dziękujmy bogom za łaski, jakimi nas obdarzyli. Dziękujmy i błagajmy, by w kolejnym roku byli nam równie przychylni! Dziękujmy Swarogowi za promienie słońca, utrzymujące roślinne życie. Dadźbogowi składajmy dzięki za ciepło tych promieni, które sprawiły, że rośliny mogły wzrastać i dojrzewać. – Z każdym wymienionym boskim imieniem, w ogień rozpalony na ołtarzu wkładany był upleciony wieniec. Po polanie rozchodził się przyjemny, ziołowy zapach, niemal wcale nie czuć było swądu ogniska. – Dziękujmy Perunowi za nawadnianie ziemi deszczem i za siłę, jaką nieustannie daje nam do pracy. Dziękujmy również Jaryle za płodność całej Ziemi. Prosimy was, Wielcy, baczcie na każdy nasz uczynek, ześlijcie nam w dwójnasób dóbr za każdy zadowalający was uczynek. – Ostatni z wieńców zajął się jasnym ogniem. Płomienie sięgały wysoko, trzeszcząc radośnie w ciszy, jaka na kilka chwil nastała w dąbrowie. W tym krótkim czasie każdy miał możliwość poproszenia bogów o łaski dla siebie.
Zaraz potem rozległy się pierwsze dźwięki przyjemnej, żwawej melodii rozpoczynającej oficjalną biesiadę. Uczniowie zaczęli zajmować miejsca przy stołach, znów polana wypełniła się gwarem rozmów. Nie wszyscy jednak byli tak skłonni do podejmowania pogawędek, jak wcześniej. Muzyka rozkojarzała tych, którzy siedzieli najbliżej grajka. Andriej, przyjrzyj mu się, pamiętasz tego człowieka? Serce rwie się do znanych taktów, ale co z rozumem?

Rzucasz kością k6:
1, 5 – W ogóle nie przypominasz sobie jegomościa, zauważasz jednak, że fantastycznie gra.
2, 6 – Jak piąte przez dziewiąte majaczą ci sceny z końca wakacji, nie jesteś jednak w stanie dopasować ich do konkretnej sytuacji.
3, 4 – Doskonale pamiętasz spotkanie z metra, z lekką irytacją zastanawiasz się, kim jest, że zaproszony został na obchody szkolnych Dożynek. Zaryzykujesz podejście?
Powrót do góry Go down
Timon Baryshnikov

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o656rpUDJm1tfhh9po1_250

Archangielsk, Rosja

brudna

18 lat

IX klasa

przeciętny

Panacea, Świtezianka
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 17:35
Czasami wydaje mi się, że mamy tych świąt po prostu za dużo. Ale nie marudzę, tylko godzę się, jak zawsze na wyjście z Walewskim nawet jeśli jedyną atrakcją wieczoru jest trzymanie misternych ozdóbek. Zaczęły mnie od tego boleć ręce. W końcu uciekłem pod pretekstem spotkania się z Alisą ale tak szybko jak ją ujrzałem, tak po prostu zgubiłem musząc zadowolić się towarzystwem wszystkich innych. Ostatnio mnie rozbolała noga. Może to dlatego, że w coś kopnąłem w drodze do łazienki – wieczorem. Czas mija mi bez większych rewelacji. Czasami trafię na znajome twarze, czasami sam ucieknę ukradkiem dobierając się do zastawionego stołu. Wcale nie tak, że to ja polizałem tę galaretkę, a teraz patrzę, jak ktoś się nią pożywia próbując ukryć rozbawienie. I obrzydzenie. Trochę to obrzydliwe. Ale tylko trochę. W końcu to mi przyszło niewinne patrzenie, a nie żywienie się tym. A tak to czekam. Liczę na to, że w końcu zabawa się rozkręci. Trzeźwość daje mi trochę popalić. Nie mam w sobie tej złudnej pewności siebie, ale obiecałem ostatnio Alisie. I sobie. Więc taki trzeźwy, jakby mnie mieli właśnie do wielkiego garnka na ognisku jak kurę, na rosół wkładać pałętam się. Przycupuję gdzieś na trawie, wpatrując się w płomienie ogniska które przyjemnie grzeje kiedy wiatr mocno smaga po plecach. Zastanawiam się, o co mógłbym prosić Bogów. Chyba tylko o zdrowe łokcie. Albo o zdrowie zęby, bo na wszystko innego jest już po prostu za późno. Prosiłbym jeszcze o to, żeby ktoś mi zrobił zapiekankę makaronową – nic więcej nie potrzebuje. Chociaż nie pogardzę ręcznie robionym mydłem. Powinienem potraktować sprawę na poważnie, ale o dziwo nie jestem w stanie. I jeszcze ten grajek, który coś tam rzępoli – lubię rzępolenie ale wydaje mi się, że coś jest nie tak. Powinien się więcej napić.
A może mniej? Zarzekam się, że zagrałbym to o wiele lepiej! Ale nie umiem grać. Znaczy umiem, ale na cymbałkach. Strzeżcie się. Musi mi się tylko wydawać, że idzie mu tak kiepsko. Krążę. Szukam. Czego? Oczywiście, że bardziej rozmownego towarzystwa. I ewentualnie ziemniaków z ogniska. Żołądku. Dlaczego Ty tylko o tym jedzeniu byś myślał. Ukradkiem poprawiam jedną z dekoracji stołu, którą ktoś najpewniej wcześniej nadskubał paznokciami wyraźnie przekrzywiając.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 18:35
Z bólem patrzę na Andrieja, siły ze mnie uchodzą, jakbym była balonikiem, z którego uchodzi powietrze. On chce żebym była szczęśliwa, po tym jak mnie zostawił samą sobie? Płakać mi się chce, na szczęście mogłabym to zwalić na tę całą sytuację z koteczkami. Ale czuję oddech czasu na karku, wiem, że nie mamy wieczności, bo chociaż czuję się jakby czas się dla nas zatrzymał, to gdzieś tam z tyłu dzieją się Dożynki. Muszę się zdecydować, czy chcę ostatnie te minuty poświęcić na płakanie, czy może powiedzieć mu to, co miałam mu powiedzieć.
- Będę szczęśliwa, jak przestaniesz mnie unikać i znów będziesz całować - tak mu mówię, a nawet pozwalam sobie na lekki uśmiech w jego stronę. Ale wiem, że to czcze marzenia, więc niedługo później puszczam wreszcie jego ramiona (umięśnione ramiona) i w zakłopotaniu poprawiam włosy i zerkam przez ramię.
- Livia pewnie cię namówiła - chcę być złośliwa, a nie wiem, że taka jest prawda, czy może przynajmniej połowicznie jest, bo jeżeli nawet nie namówiła, to razem ćwiczą. Chcę patrzeć na niego z miłością, która bije mi w sercu, ale wspomnienie Bregovic przypomina mi o tym, co ta małpa wygadywała w dzień w którym zobaczyłam ją po raz pierwszy w tym roku szkolnym. - Powiedziała mi dlaczego mnie rzuciłeś, nie mogłam uwierzyć - kręcę głową i patrzę na niego błagającym spojrzeniem, żeby mi dał znać, że to co mówiła to nieprawda. Zaczyna grać muzyka, więc wycofuję się, ale nim jeszcze zniknęłam za drzewem, to mu mówię: - Na prawdę musiałeś iść z nią odrazu do łóżka? - zmarszczone mam czoło i smutne mam myśli, ale musiałam zobaczyć wyraz jego twarzy, kiedy dowiaduje się, że ja już wiem o ich figlach. Pewnie sypiają ze sobą od lata i dlatego się nie odzywał. Zaciskam dłonie w piąstki i odwracam się, bo jeżeli jezcze sekundę będę stała obok niego, to się rozpłacze albo rzucę mu sie na szyję i zacznę go całować, nieadekwatnie do tego ciężaru, że on woli całować się z Livią. I inne z nią rzeczy robić.
Może byłam naiwna, że uwierzyłam Bregovic, ale jak miałam inaczej zrozumieć to, że chciała znaleźć jakieś miejsce do spania z Andrzejem po Kołowiankach? To mi nie daje spać od wielu dni, jeszcze ta sprawa z Ofelią...
Wróciłam na swoje miejsce, czyli na miejsce obok Alisy. Uśmiecham się do niej lekko i później spoglądam w stronę Yuriego, który siedzi obok Livii. Nie mogę uwierzyć, że ona i jego chce mi zabrać. Spoglądam na Alisę i wzdycham głęboko.
- Trzymaj mnie, kochana, bo to będą bardzo ciężkie święta
Powrót do góry Go down
Andriej Walewski

Dąbrowa - Page 2 QNhbl

Wilno, Litwa

brudna

19 lat

IX klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 19:48
Przesłyszał się chyba. Spogląda w dół, bo Uliana jest niższa od niego o ponad głowę, na dodatek taka drobna sprawia wrażenie kruchej i bezbronnej. Nie mógł spełnić jej marzenia, choć bardzo chciał. Ująć w ramiona i całować mówiąc jak bardzo tęsknił jak... Poderwał głowę patrząc na liście drzewa pod którym się skryli. Nabierały już kolorów, aby opaść z pierwszym, silniejszym podmuchem jesiennego wiatru. Nie przepadał za rosyjskimi porami roku, tęskno mu było każdej jesienie i zimy za domem na Litwie, za polską wsią, gdzie można było skryć się w cieniu zagryzając soczyste jabłko z własnego sadu. Wspomnienie o Livii sprowadza go na ziemię, tak jakby ta cholera była szpilką przekłuwającą balonik szczęścia. Bach! Nie uleciał za daleko, a już leżał na ziemi. Oczywiście, że Bregović go namówiła, za co był jej wdzięczny. Gdyby nie ona to... No właśnie, co?  Andriej milczy, bo w takich chwilach najlepsze co może zrobić przedstawiciel płci brzydkiej to pokornie czekać, aż ta ładniejsza część społeczeństwa skończy mówić. Wraz z muzyką Uliana się odsuwa mówiąc rzeczy, które odbijają się na jego twarzy jako ŻE CO? Robi krok w jej stronę, ale na już mknie ku gawiedzi nie dając mu szansy na wytłumaczenie.
- Co ta Livia jej naopowiadała? - pyta sam siebie i drzewa, które jak stało tak stoi. Walewski też tak by chciał.  Postanowił, że gdziekolwiek była i cokolwiek robiła to weźmie ją na stronę zapyta... Nie, wytrzepie z niej wszystko jak przy pacierzu. A prosił, żeby nie rozmawiała o nim z Ulianą!
Odczekał jeszcze chwilę, Dożynki w końcu się zaczęły, a nie wypadało rozpraszać uczestników swoim powrotem. Szedł naokoło starając się nie narażać nauczycielom. Gdzie jest Livia? Livia? Livia? Przystanął przy jednym z drzew z którego miał dobry widok na stoły i podscenę na której pogrywał grajek. Muzyka była fantastyczna.


Ostatnio zmieniony przez Andriej Walewski dnia Pon Cze 06 2016, 20:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Dąbrowa - Page 2 1ERq90H
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 19:48
The member 'Andriej Walewski' has done the following action : Kostki


'k6' : 5
Powrót do góry Go down
Barbara Karađorđević

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o81kkysxk41r73dymo1_250

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Odrodzenie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPon Cze 06 2016, 21:21
Swarogu, Swarogu, słuchasz mnie czasem? Słuchasz myśli moich, zaglądasz w duszę i czytasz z niej, jak z księgi pełnej niezrozumiałych, dziwacznych znaków? Ja siebie tak często zrozumieć nie potrafię, nie wiem, czego chcę, nie wiem, czego mi potrzeba, nie wiem, nie wiem, nie wiem, bo przecież zadowala mnie wszystko. Wystarczy szmer lekki, bym się uspokoiła, bym cały świat postawiła na nogi, by strachy spod łóżek wypełzły, tańcząc kadryla na żyrandolach, by bogowie uklękli przede mną, mi – mi samej – dary znosząc w podzięce, w przerażeniu, w swojej zuchwałości. Wystarczy suszona żurawina, by zatkać mi usta na długi czas, bym nie przestawała mówić godzinami. Wystarczy bajeczny zachód słońca, feeria pastelowych barw zdobiąca niebo, abym przez długie tygodnie nie potrafiła wyjść spod kołdry, bym co wieczór stawała w oknie trzeciego piętra, upajając się widokiem chowającego się słońca. Swarogu, dlatego ja cię proszę tak mocno, tak z serca całego, z głębi duszy, z jej krańca do ciebie wołam o te wieńce, o światła trochę twojego, bo przecież ono od ciebie pochodzi, tyś je pobłogosławił na tę uroczystość, w nic innego nie chcę wierzyć, wszak innego tak bym nie pragnęła. I oto jest. Ściągnięte, tak po prostu, zaraz po tym, jak mija mnie Livia, cudowne stworzenie, posyłam jej promienny uśmiech, nim zaczynam ciągnąć za ramię Timofeia, prosząc podsadzenie. Tylko na chwilę, na moment, spokojnie, nikt nie zauważy, tyle się wokół dzieje. I już po krzyku. Cmokam go szybko w policzek w podzięce, zakładając wieniec na głowę. Od razu czuję się bezpieczniejsza, wchodzę między ludzi, wyłapując wzrokiem co życzliwsze istoty, z którymi nie dane mi było dziś jeszcze słowa zamienić.
Ceremonia Dożynek rozpoczyna się niespodziewanie, z otępienia wrażeniami wyrywa mnie ciemność, w której nagle pogrąża się cała polana. Na mgnienie oka, a jednak już truchleję, twarzą zwracając się w stronę ołtarza, słuchając słów wołchwa z szeroko otworzonymi oczami, z nadzieją, że stanie się tak, jak mężczyzna chce, że bogowie usłuchają go i w tym roku. Może ta piękna muzyka, w rytm której zaraz po zakończeniu składania ofiary zmierzam w stronę stołów, może ona ich wszystkich przekona?
Zwędzam z jednego z półmisków pieczoną gruszkę. Chrupiąca, przesiąknięta zapachem ogniska skorka schodzi gładko, zostawiając na języku słodko-gorzki smak jesieni. To już dzisiaj. Już od dzisiaj noce będą coraz dłuższe, coraz mniej słońca, którym można będzie się cieszyć.
- Wiecie czego będzie mi najbardziej brakowało? – przysiadam się do Tunder i jej kolegi. Nie przepadam za nim, jest taki szorstki, jak papier ścierny, jak podziurawiony styropian. Chrzęści przy każdym kroku, podczas każdego przypadkowego spotkania. – Truskawek. Takich świeżych, zerwanych prosto z krzaczka, z drobinkami ziemi – wyznaję, nieco zawstydzona swoją śmiałością. Może przerwałam im ważną rozmowę? Widziałam, widziałam przecież, jak tu razem szli, trzymając się mocno za ręce. Nie ośmielam się jednak zapytać, czy to coś poważnego. Sami powiedzą, kiedy będzie potrzeba. Za nich wstawiłam się u bogów, niech im się wiedzie.
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Dąbrowa - Page 2 GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyWto Cze 07 2016, 01:19
Tunder, po kim ty masz tyle niepokory? Z Gonzem idzie się lepiej dogadać. Sprawniej. Bez problemów. Nie protestuje nawet, gdy mu w adamowym stroju paraduje po sypialni, ty byś za to pewnie zaraz krzyk podniosła albo oczy w górę, byleby nie patrzeć tam, gdzie dziewczętom przed ślubem nie wypada. Tobie tylko listy w głowie, wodzenie bogów za nos, łaskotanie ich po stopach, którymi ludziom nad głowami machają. Skąd się w tobie to wszystko bierze, to, co go tak ciągnie ku tobie niebezpiecznie. Rok temu nie byłaś jeszcze tak bardzo ważna, może dlatego, że w oczach trochę mniej smutku miałaś, albo nos odrobinę za mało zadarty, trochę bledszy – teraz kilka niewyraźnych piegów mruga do niego figlarnie, a nie powinno przecież, atmosfera żartom absolutnie nie sprzyja. Już nawet nie o świętowanie chodzi, ono spadło na drugi plan, zastąpione wydarzeniami większej wagi.
(czyżbyś faktycznie się wstydził?)
Na dłoni wciąż czuje jej dotyk, więc raz za razem to zaciska, to rozprostowuje palce, zaciska je na tej szklance, na brzegu ławki i stołu, chcąc zapamiętać inną fakturę, tak różną od jej skóry. Może sięgnąć po ten półmisek? Wygląda na srebrny. Już-już się podnosi, szklankę odstawiając na bok, pod ławę, już prawie dłonią sięga po brzeg naczynia, kiedy dźwięk klaskania burzy budowaną kawałek po kawałku harmonię. Obchody dożynek zaraz się zaczną, a oni wciąż tu siedzą, myślami błądzą po orbitach tak odległych od codziennych trosk tego świata, jakby naprawdę wcale do niego nie należeli. Tunder na pewno miała z nim kłopoty, on jeszcze nie całkiem, prawie, jednak nadal trzymał się ostatkiem sił żywych, pełnokrwistych, mięsistych stworzeń. Ciągnie ją więc lekko w górę, przynajmniej kawałek podejdą, nie wypadałoby tak siedzieć, rzucać się w oczy bezczelnie, podstawiać każdemu pod nos swoją twarz, narażając na zapamiętanie z tak błahych powodów, jak naganne zachowanie podczas szkolnego święta. Im większe zbrodnie są pisane. Urywane oddechy, ogień i lód, ciało przy ciele, zwęglone księgi, zwęglone skrzynie, zwęglone dusze bez naczyń.
(bujasz w obłokach, twoje fantazje kiedyś cię zabiją.)
(nie zapomnij się napić, gdy już nie będziesz w stanie oddychać.)
Jak teraz, gdy jej głos miesza się ze słowami kapłana, potęgując wrażenie upiorności. Choć nie widzi gnoja, jest w stanie wyczuć jego obecność jej strachem, jej rozdrażnieniem, jej gniewem. Czystszego i gorętszego dawno u nikogo nie spotkał. Nawet te wszystkie serca rozdygotane zazdrością, których ostatnio tak dużo wśród ich rówieśników, nie noszą w sobie tak pięknych emocji. A mogłyby przecież, to wszystko jest dla ludzi – nie tylko dla kogoś takiego, jak oni.
- Jak długo? – pyta tylko, dłonią chwytając jej nadgarstek i mocno ją na nim zaciskając. Nie wie przecież, co więcej powiedzieć. Chyba nie oczekiwał, że w ogóle mu powie. Nie coś takiego, nie po w porządku.
Wróciwszy na poprzednie miejsca, nalewa jej pełną szklankę kompotu. Sobie zostawia resztę dzbanka, nie kwapiąc się, by choć przelać ostatki do czegoś mniejszego, bezczelnie wychylając cały kufel i prawie się zachłystując. Z rozdrażnieniem zerka na Barbarę, wycierając rękawem strużkę napoju cieknącą mu po brodzie. Znalazła sobie czas na pogawędki.
- No to świetnie, pewnie jeszcze gdzieś je tu mają, możesz zrobić zapasy na zimę – podsuwa pomysł, licząc po cichu, że dziewczyna zechce z niego skorzystać.
Powrót do góry Go down
Tündér Szentgyörgyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_nfrfx0zf7k1raievko1_500

Sankt Petersburg, Rosja

czysta

medium

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyWto Cze 07 2016, 11:37
Jak długo? Ze wszystkich pytań musiałeś zadać akurat to? Nie mogłeś zapytać o cokolwiek innego? O to, aby się z tobą nie dzieliła tego typu rzeczami? Przecież to pierwszy stopień do piekła. I wcale nie chodzi o twoją ciekawość, tylko o jej historie.
- Od miesiąca. - Odpowiada w końcu jakby musiała się nad tym uprzednio namyślić. Nie patrzy na niego. Od miesiąca powinno być dobrą odpowiedzią? Lepszą niż och wiesz, od ostatniej wizyty u znachorki. Powinieneś ją pamiętać, wywołała w tobie ogromny dyskomfort czy coś.
Ach, dożynki. Dobrze, niech chociaż stworzą pozory, że ich to teraz interesuje. Niech staną gdzieś z tyłu, w końcu nie z przodu, w końcu kim są w obliczu członków rodów, plugawcami, robaczkami malutkimi, chociaż Tunder wie, że stać ich na wiele więcej niż każde z nich. Moja droga, skąd w tobie ta pewność nagle? Skąd ta niechęć, gdzie twoja neutralna postawa? Stoisz tak obok Łaurysza, niemalże wywracając oczami, kiedy wymieniani są kolejno bogowie, przecież to nie jej bogowie, między palcami przerzucając leniwie czas jak monetę, o niskim nominale jednej sekundy, to opóźnienia, to przyspieszenia, aby wyjść na zero, aby jednak się czymś zająć, może wcale nie robiąc tego świadomie. Zapatrzona w jeden punkt gdzieś ponad głowami uczniów, spoglądając na ceremonię dopiero kiedy ostatni wieniec zaczął płonąć.
Dlaczego jej ten nadgarstek tak ściskasz? Boisz się, że uleci wysoko i już nie zdołasz jej zlokalizować? To nie tam byś musiał szukać, tylko w zaświatach, wiesz. W międzyczasie, to prawdopodobne.
Łaurysz, ty gnoju kochany, wilku najsłodszy, jak ty niewiele jeszcze o niej wiesz, jak wiele błędnych ról jej przypisujesz. Gdyby tylko więcej pewności fizycznej miała i nie zasłaniała się tymi warstwami swetrów ogromnych to pewnie byś zrozumiał, że ten Gonzowy brak zakłopotania to w jakiejś mierze domena bjórksonowska. Brata zna dobrze, na tyle, aby nie robiło jej różnicy czy nagi jest czy odziany, w te brzydkie spodnie z wytartymi już nogawkami, byleby nie było mu zimno. Śluby też zawsze były jej obce i dość abstrakcyjne, nie znała dobrze nikogo kto wszedłby w związek małżeński, a w jej bardzo okrojonej rodzinie nie cieszyło się to popularnością. Skoro przed ślubem nie wypada, to kiedy ma patrzeć, ją żaden ślub nie czeka. A jeśli interesują cię pensjonarki to wystarczy się rozejrzeć, jest ich tutaj aż za dużo.
Siada na ławie przyjmując kompot i obserwując jak w bardzo samczy sposób Łaurysz wypija resztę kompotu z dzbanka. Prawie parska. Brawo, masz teraz mokre ślady wokół ust.
Wstaje i sięga po całą paterę z częścią ciasta, dorzucając tam jeszcze kilka rzeczy, jeszcze kilka babeczek, jeszcze trochę tego budyniu, borze, czy to galaretka z masłem orzechowym? Oczywiście, to wszystko co zgarnia, jest dla niej samej, choć mogłoby się wydawać, po ilości, że podzielić się chce z Łauryszem i Basią, która się akurat dosiadła. Nic bardziej mylnego, wciąż jest na etapie zajadania stresu słodyczami i niewykluczone, że dopiero się rozkręca. Siada na miejsce, okrakiem na ławie, przodem do Basi, w końcu któreś z tej dwójki musi być uprzejme. Paterę kładzie przed sobą, oblizując jeszcze palce z białego lukru, który przylepił się do nich kiedy sięgała po kawałek placka z malinami. I tak zaraz będzie cała upierdolona. Do Barbary uśmiecha się uprzejmie słuchając co mówi, chociaż truskawki nie interesują jej wcale, a w głębi czaszki wciąż gromadzi jej się gniew. Ale jest miła. Przecież jest miła. Tunder Szentgyörgyi zawsze była miła.
- Masz ogródek? - Pyta, zanim wpakuje sobie do ust całą babeczkę. Wszystko je zachłannie i zdecydowanie za szybko, aby móc się tym delektować, to ładowanie w siebie cukru, a nie delektowanie się, zdecydowanie. Tunder nie ma ogródka i nigdy nie miała. I nigdy chyba nie zjadła truskawki prosto z grządki? Poziomki owszem, rosnące w lesie, ale dzikie truskawki upolować jest ciężej.
Powrót do góry Go down
Timon Baryshnikov

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o656rpUDJm1tfhh9po1_250

Archangielsk, Rosja

brudna

18 lat

IX klasa

przeciętny

Panacea, Świtezianka
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptySro Cze 08 2016, 17:04
Stół wypełniony różnościami nie rozczarował mnie. W końcu znalazłem przy nim swoje miejsce na ziemi i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie chęć zwykłego zakurzenia która chodziła za mną od dobrych kilkunastu godzin. Wyskubałem się z resztek, a więc taki czysty, pachnący rozglądałem się po wszystkich zebranych próbując namierzyć niczego nie spodziewającego się dorosłego.  Musiałem uważać na nauczycieli, którzy kręcili się w tym gmachu. Wypatrzyłem Ulę, o której zdarzało mi się co nieco od współlokatora przez sen nasłuchać. Znaliśmy się. A może by tak spróbować podejść właśnie do niej? Zakładałem, że nawet palić nie potrafiła. Ale pomiędzy nami tak naprawdę nie było przyjaźni. Nie mieliśmy dla siebie aż tyle czasu, żeby zrozumieć się przez tych kilka lat tak bardzo jak z Karamazovą. Machnąłem w jej kierunku dłonią, a później zwinąłem ze stołu rozkrojone na pół pieczone jabłuszko. Później ruszyłem ten swój kościsty tyłek ku urodziwym dziewczętom – miałem na myśli Alisę i Uleńkę, które ostatnio trzymały się razem. Przywitałem się z najdroższą przyjaciółką bardzo cieplutko, nawet wręczyłem jej jedną połowę jabłuszka drugą zaraz podstawiając na dłoń Ulianie. Wkupywałem się. Powinienem dostać za to lanie, w końcu tak nie powinno się robić ale nie miał mnie kto teraz karać – przynajmniej miałem taką nadzieję. - Uleńko. A z Tobą wszystko w porządku? Zbladłaś. - Trochę się martwię, chociaż nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego kiedy o to pytam, tak zabawnie marszczy nos w zamyśleniu. Karamazova chciałaby, żebym poświęcił jej trochę więcej czasu, abym się z nią przeszedł na krótki spacer ale kulturalnie obiecuję, że zrobimy to zaraz. Chciałbym teraz po wymianie uśmiechów porozmawiać  z drugą z dziewczyn. -  Prosiłaś Bogów o coś konkretnego? Sam nie miałem w tym roku pomysłu, więc sobie odpuściłem. - Przyznaję. Rozglądam się, jakby był to jakiś strasznie wielki grzech którego nie powinienem się dopuszczać, a później trochę się prostuję. Udaję, że w ogóle nie przejmuje się gniewem, który mógłby na mnie spaść za lekceważenie sprawy.
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Dąbrowa - Page 2 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptySro Cze 08 2016, 20:50
Czy znajdzie trochę czasu dla swojej ulubionej koleżanki? Jakże inaczej. Znajdzie go całe mnóstwo. Livia nie musiała się dopominać o jego uwagę. Doskonale wiedział, że ostatnio zaniedbał swoją ulubioną koleżankę. Owszem, spotykali się na treningach Czarcich Włóczni. Widywali gdzieś na korytarzu. Bez nawiązywania dłuższej rozmowy. Niestety.
Yuri był niemalże bez przerwy czymś zajęty. A to należało zrobić szybką powtórkę ze znajomości gatunków magicznych stworzeń. A to wypadało iść i spotkać się z Ulianą.
Nie wspominając już o tym, że w ciągu tych paru tygodni miał o czym rozmyślać. Dyszący nad karkiem i ostrzegający przed straszliwymi egzaminami kończącymi szkołę nauczyciele. Narzeczona dla której było się bardziej opiekunem niż narzeczonym z prawdziwego zdarzenia. Gonitwa myśli. Te czynniki spowodowały, że tak jakby odrobinę przystopował z życiem towarzyskim.
Teraz w obecności Livii odezwał się w nim wyrzut sumienia. Dylematy i masa obowiązków swoją drogą, ale znał się z panienką Bregović szmat czasu. Praktycznie od samego początku szkoły. Czuł, że postępował niefajnie, zaniedbując tą znajomość. Livia, na tyle na ile ją znał, nie obraziłaby się na niego śmiertelnie. Znaczy: nie obraziłaby się w podobny sposób jak uczynił to pewien Walewski. Żadnego boczenia się i unikania na wszelkie sposoby. Urażona Livia od razu oznajmiłaby co jej nie pasuje, a nawet wyzwałaby go na pojedynek w obronie swojego honoru. Że też Andriej nie potrafił przyjść, pogadać z nim jak mężczyzna z mężczyzną.
Szacunek, szczerość i zaufanie. Na tym polegała właśnie polegała przyjaźń, bliskie koleżeństwo.
- Przepraszam - z roztargnieniem przejechał dłonią po czuprynie - Ostatni rok nauki, ostatnia okazja dla nauczycieli do dania mi się we znaki. Korzystają jak mogą. Ciesz się z wolności i swobody, póki jeszcze możesz - westchnął teatralnie, niby to z udawaną zazdrością. Livka powróci na następną jesień do Akademii. Na niego czekały nowe wyzwania i możliwości w świecie dorosłych. Perspektywa opuszczenia szkoły smuciła go i napawała ulgą. Będzie tęsknił za murami Koldovstoretz. Z drugiej strony; nie mógł uczęszczać do końca życia na lekcje botaniki. Zbliżał się czas zmian. Czas podejmowania ważnych decyzji.  
Przyjął od niej cukierka. Bogowie raczej nie przejmowali się takim drobnym poczęstunkiem. Jeśli mieli na coś baczenie, to baczyli czy ktoś nie podjadał ciężkostrawnych klusek polanych warzywnym sosem.
- Mam wolną najbliższą sobotę i niedzielę. Słowo, że nie będę ci nigdzie umykał. Możesz mnie nawet zaciągnąć na całodzienny trening - włożył cukierka do ust. Poczuł słodki smak jeżyn. Tak. Przyda się mu solidny trening. Często ćwiczył z Livią i coraz lepiej radził sobie w rozgryzaniu stylu walki Bregoviców. Solidny trening pozwoliłby mu również oderwać się od ponurych rozmyślań. Im człowiek bardziej zmęczony tym mniej ma energii na wnikliwe przemyślenia.  
- Jest wesoło. Pogoda dopisuje. Na stole pełno żarcia. Niby co miałoby być nie w porządku?
Uogólniał. Zdawał sobie z tego sprawę. Jednak nie był w nastroju do zwierzeń. Do opowiadania Livii, jak bardzo rozczarował go swoją postawą stary kolega. O ile Walewskiego dało się jeszcze nazywać kolegą. Wolał przełożyć poważną dyskusję na następną okazję.
Szczególnie, że szykowano się do złożenia podziękowań bogom. Ofiarowywania darów. Podczas gdy mistrz ceremonii uroczystym głosem wypowiadał formułki, Yuri dostrzegł przy Alisie znajomą postać. Oho. Znalazła się jego zguba. Gdzież przechadzała się ta Uliana przez ten cały czas?
Zapach ziół stał się intensywniejszy. Błoga muzyka koiła zmysły. Pod wpływem łagodnych nut znikały zmartwienia i troski. Nic tylko zasiąść przy stole, słuchać i spróbować którejś z apetycznych potraw. Na ten moment wszystko było w jak najlepszym porządku.


Ostatnio zmieniony przez Yuri Aristov dnia Sro Cze 08 2016, 22:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptySro Cze 08 2016, 21:24
Jestem oszołomiona tym wszystkim. Ludzie właśnie zaczynają pałaszować smakołyki, ja zaś rozmawiam z Aliską i patrzę wprost na swój talerz na który nie chcę nałożyć nic. Popijam wciąż tylko kompotu na zmianę z herbatką. Moje myśli nie są skupione ani odrobinę. Czuję, jak opuszczają mnie siły po tym, jak przed chwileczką pozwoliłam sobie na wyrzuceniu Andrzejowi wszystkiego co leżało mi na wątrobie. Zachowalam się jak kompletna frajerka. Nie mogę sobie już nigdy więcej pozwolić na podobne słabości. Andrzej mnie nie chce, muszę w końcu sobie to zakodować w sobie i nie nękać go więcej swoim żałosnym zachowaniem. Alisa opowiada mi o tym, że widziała, że trochę sie zgubiłam z nim, ja zaś mówię jej, że to nic ważnego, poprawialiśmy dekorację. Aliska patrzy na mnie i pyta o coś jeszcze, ale później pokazuję jej, że nieopodal leżą jej ulubione smakołyki.
Unoszę spojrzenie i dostrzegam Andrieja gdzieś przy drzewie, na co czeka, niech siada. Patrzy w stronę Livi. Ja zaś patrzę tam i widzę Yuriego. Gawędzi sobie z Livią tak chętnie... odwracam od nich spojrzenie. Dobrze, niech tak będzie, że weźmie sobie mojego narzeczonego, ale jak udało jej się wybić mnie z głowy Andrzeja? Przestaję się wgapiać w Walewskiego i nagle pojawia się obok nas Timon. Uśmiecham się ciepło spoglądając na czułe uściski Karamazowej i Tymka. Jak dobrze, że przynajmniej oni... Oczy mi zaszły łzami, ale nie uroniłam narazie żadnej.
Timon wyciąga w moją stronę dłoń i powoli biorę to jabłko, trochę jakbym nie wierzyła, trochę jakby było zatrute, albo jakbym sie tego bała. A przecież nie boję się i nie podejrzewam go o nic.
- O, dziękuje ci Timon - uśmiechnęłam się do niego, to była jedna z milszych rzeczy od kilku ostatnich dni, nagle zaczęłam chyba zauważać jak wspaniałych mam kolegów. Odszedł Andriej, który już nie jest dla mnie miły ani trochę i nagle okazało sie, że zarówno Timon jak i Yuri to wspaniałe chłopaki. - Zbladłam? - przykładam rękę do policzka - Chyba po prostu się trochę źle czuję, powinnam pójść do Oddziału Szpitalnego i poprosić o jakieś lekarstwa. Albo może powinnam pójść spać, ostatnio mało sypiam przez obowiązki w Komitecie - zerkam porozumiewawczo na Alisę, która ma już doświadczenie i nauczyła się żyć z nocnymi obchodami. Kiedy Timon pyta o co prosiłam wzruszam ramionami i uśmiecham się czarująco.
- O to co zawsze, mój drogi, czyli o miłość i szczęście. O to zawsze warto prosić
Szczególnie z zaręczynowym pierścionkiem na palcu.
Powrót do góry Go down
Timon Baryshnikov

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o656rpUDJm1tfhh9po1_250

Archangielsk, Rosja

brudna

18 lat

IX klasa

przeciętny

Panacea, Świtezianka
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyCzw Cze 09 2016, 15:03
Skinąłem twierdząco głową kiedy pytała o to, czy rzeczywiście jest taka blada. Wszystkie dziewczyny, prawie wszystkie wydawały mi się blade. W końcu u nas kanony piękna nie zmieniły się tak drastycznie od lat. Uliana w tym momencie wpisywała się w grupę niebezpiecznie pobladłych, a więc naturalnie zmartwiłem się stanem rzeczy, przewidując najgorsze. Towarzystwo Karamazovej przyzwyczaiło mnie do bezwstydnej obserwacji, wszyscy wiedzieliśmy, że koleżanka Uleńki zmagała się z ciężką chorobą która mogła, ale nie musiała doprowadzić w mgnieniu oka do niesprawiedliwego zgonu. - Ostatnimi czasy Andriej też wygląda jakby się czymś struł. Przyrzekasz Ty mi, że nie próbowaliście razem odprawiać szemranych rytuałów? - Muszę zmrużyć podejrzliwie oczy, trzymając się roli zmartwionego przyjaciela przyjaciela Uliany, jakim był w moim założeniu Walewski. Trzymałem za nich zawsze kciuki przede wszystkim dlatego, że oboje pochodzili z różnych grup społecznych – a mnie to rozczulało, w końcu takie samo podejście do sprawy próbowałem wpoić Alisie z którą spotykałem się regularnie.
- Odpuściłabyś? Uleńko. Powiem Ci w sekrecie, że na wszystkie życiowe troski najlepszym lekarstwem zawsze jest jedzenie i miłe towarzystwo. A najważniejszym składnikiem jest wyluzowanie się, boś się spięła jakby Cię ktoś całą noc chłostał brzozową witką. - Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie trochę za bardzo zapędzając się, w żartowaniu ze wszystkiego co możliwe. Miło by mi się na serduszku zrobiło gdyby mimo wszystko niewyszukane żarciki sprawiły, że rozmówczyni poczułaby się odrobinę lepiej. Wyglądała na nieco zagubioną. Nieobecność czasami malowała się na jej twarzy, kiedy rozmawiała z Alisą, zawsze żywą i chętną do zabierania uczniom punktów chociażby za przeklinanie – nawet prywatne! - Przeto ktoś Cię tu zaobrączkował. O tutaj. A Tobie jeszcze mało miłości? Przyznaj się. Kiedy się ten nicpoń odważył? A co na to Twoja rodzina? A kiedy ślub będzie? - Wypytuję. Trochę się podekscytowałem. Walewski ostatnio nie chciał mi się do niczego przyznawać. Przechylam się nieco w bok, aby przyjrzeć się całkiem ładnemu pierścionkowi. Powinienem być na niego zły, że nie zdradził mi swoich planów wobec Uliany, a przecież wszyscy, przynajmniej ja z Alisą czekaliśmy na ten moment jak na igłach – ale nie mówiliśmy o tym nikomu, w końcu nie wypadało.
Powrót do góry Go down
Lívia Bregović

Dąbrowa - Page 2 IFgsiGtF

Pierdiełkino/Belgrad

błękitna

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie, Świtezianka
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyCzw Cze 09 2016, 16:13
Przyglądam się mu z podejrzliwością człowieka, który nie kupuje bajek na temat braku czasu.
Ja go miałam zawsze w nadmiarze, może dlatego, że nigdy długo nie siedziałam w książkach pałętając się po korytarzach wygrywając zakłady na odrobienie pracy domowej. Czy wiesz Yuri, że jeden z twoich kolegów z roku, taki blondyn w okularkach już za trzydzieści rubli napisze za ciebie referat? Postara się nawet o komentarze, aby wykładowca cię nie zagiął.
Mam już ci proponować te szemrane usługi kiedy wylewasz te teatralne żale. Kiwam miłosiernie głową, bo przecież wiem co się dzieje w twoim życiu. Uliana nie szczędzi informacji, a i Andriej czasami coś wyszczeka. Czuję się w waszej tragedii jak boginka, która mogłaby za jednym razem rozwiązać wasze problemy. Wystarczyło zamknąć was w komórce na miotle i trzymać tam dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnicie. Bałam się jednak w to trochę mieszać, bo sprawy uczuciowe to dla mnie czarna magia. Same utrudnienia, a może to ja jestem dziwna widząc w jak błahe problemy brniecie. Jestem też egoistką, bo chcę Andrieja dla siebie. Nie po to, żeby go całować i chodzić za rączkę. Jest mi potrzebny w przyszłości.
- Ja też. Napisz mi jeszcze dokładną godzinę. – proszę, zastanawiając się jak przeprowadzić nasze spotkanie. Popytam koleżanek czy mają jeszcze te swoje gazetki, gdzie nastolatki zasypują redaktorów pytaniami. Może coś tam będzie o trójkątach i rodzinnych dramatach.
Najwyżej cię zamęczę i dobiję informacjami. Przekrzywiam głowę słysząc te twoje wesoło i jak pogoda dopisuje. Naprawdę? Nic jednak nie mówię bo władze Koldovstoretz rozpoczęły uroczystość. Modły, podarki i moment na który czekałam. Jedzenie. Zauważam Ulianę przy Alisie i tego lisa Baryshnikova. Gdzie jest Andriej? Jeżeli znowu go czymś mamiła to podmienię jej cień do powiek z masą węglową. Nakładam sobie na talerz mnóstwo jedzenia i zanim cokolwiek włożę do buzi odwracam jeszcze głowę do Aristova.
- Wiesz, że możesss...- zaczynam, ale urywam bo wyrasta przy nas Andriej, który zaciska łapsko na moim przedramieniu i podnosi mówiąc, że musimy porozmawiać. Pilnie. Zwraca się ku nam kilka głów, więc nie chcąc zamieszania łapię za marchewkę w cynamonie i daję się potulnie prowadzić Walewskiemu. Rzucam jeszcze do Yuriego, że pogadamy później.
Wyłapuję wzburzenie Andrieja, jego gniew skierowany prosto na moją osobę. Dlatego proponuję spacer z dala od świadków. Jak już się trochę oddaliliśmy uwalniam się z jego ucisku.

z.t x2
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyCzw Cze 09 2016, 19:34
Zawsze cieszyło mnie to, że zostałem wychowany w tak bogatej, romsko-słowiańskiej kulturze, co przecież daje nieskończenie wiele możliwości do obchodzenia rozmaitych świąt. Jednym z nich, wraz z nadchodzącym końcem września, są właśnie Dożynki – kolejna większa uroczystość po Kołowiankach. Choć już zaczyna mi brakować zapachu lata i wolności, tych wszystkich momentów, gdy słońce przyjemnie przygrzewa moją skórę podczas wypoczynku w Batumi, gdzie dni są znacznie dłuższe od nocy i bardziej znośne, bo przecież w Rosji wszystko wygląda zupełnie inaczej. Lubię jednak tę przejściowość między dwoma porami roku, latem a wczesną jesienią – później z kolei robi się już znacznie gorzej i mało przyjemnie, zwłaszcza gdy niespodziewanie dopada mnie niepożądana melancholia, której zwykle przez jakiś czas nie potrafię się wyzbyć. Staram się jednak jeszcze o tym zbyt intensywnie nie myśleć, z wyjątkowo pozytywnym nastawieniem idę więc na szkolne Dożynki, mimo że przychodzę tutaj zupełnie sam.
W gąszczu roześmianych ludzi nie trudno jest mi wypatrzyć znajome twarze, choć nie ze wszystkimi mam dzisiaj szczególną ochotę się bratać. Gdzieś bez słowa zniknęli mi moi najważniejsi towarzysze tacy jak Anton czy Beso, nie wspominając już o Leonidzie czy Veroshce, lecz niemal od razu zauważam Tündér i uśmiecham się mimowolnie na jej widok. Bez większego zastanowienia zaczynam już zmierzać w kierunku Szentgyörgyi sprężystym krokiem, bo przecież wypadałoby się przywitać i trochę pogawędzić, gdy po chwili zastygam w bezruchu. Z trudem przełykam ślinę czując, jakby coś stanęło mi w gardle, a wszystko przez to, że w ostatnim momencie dostrzegłem obok niej jasnowłosą czuprynę Tarsiuka. Niezręcznie byłoby się w tym momencie wycofać; mam nieodparte wrażenie, że na horyzoncie zostałem już zauważony, więc decyduję się chociaż zagadać do Barbary, która najwyraźniej też postradała zmysły przy Łaǔryszu. Co się z tym światem dzieje – nie mam pojęcia, ale nie zmienia faktu, iż coś temu muszę zaradzić.
- Tündér! – mówię wyjątkowo entuzjastycznym tonem głosu, mimo że absolutnie nie jestem zadowolony z tego, co właśnie mam przed oczyma. Na dodatek ostatnio spędzamy ze sobą tak mało czasu i zupełnie nie wiem, czym sobie na to akurat zasłużyłem. Nie mniej jednak zaraz po tym kiwam głową w kierunku Tarsiuka na przywitanie, uśmiechając się dość nerwowo. Nie da się ukryć, że zawsze wolałem się z dala od niego trzymać i mieć z nim jak najmniej wspólnego, dlatego też tak naprawdę nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy się z nim zadawali. A tym bardziej Tündér. Mruczę tylko coś niezrozumiałego pod nosem, bardziej do siebie, niż do któregokolwiek z nich, po czym patrzę karcąco na Basieńkę. – Przepraszam was, ale porywam koleżankę – dodaję tylko po krótkim namyśle, odciągając Karađorđević na bok, choć nie za daleko, by mieć przyjaciółkę na oku. – Dziewczyno, czy tobie już życie niemiłe? Przysiadać się do Tarsiuka? Dobrowolnie? – Oby jeszcze teraz udało się uratować biedną Tündér.


Ostatnio zmieniony przez Milan Vasilchenko dnia Pią Cze 10 2016, 18:23, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyCzw Cze 09 2016, 21:14
- Przyrzekam ci, to przecież niemożliwe - śmieję się, może trochę nawet wyszło to histerycznie, ale robię krzyżyki na sercu, że może mi uwierzyć, przez chwilępatrzę z niepokojem na Alisę a później wracam do uśmiechania się do Timona - Andriej w tym roku wcale już nie chce mojej pomocy przy botanice, może to jego nowa przyjaciółka, pani Bregovic tak go wymęczyła? Nie mam pojęcia, to ty z nim mieszkasz - wzruszam smutno ramionami i spoglądam w bok, żeby pomachać do Yuriego, który odnalazł mnie wzrokiem. Cóż mam poradzić na to, że Andriej już się nie chce ze mną widywać, nawet w taki sposób, który był dla wszystkich postronnych normalnie traktowany: bo przecież na botanice zawsze siadaliśmy razem, pomagałam mu, wszyscy wiedzieli, że lubimy pracować razem. A teraz? Teraz nam nawet nie wolno razem usiąść. Bo on tego sobie nie życzy. Ale, ale znów brzmię jakbym chciała tylko narzekać. A przecież jestem panną Garodnyj, która nigdy na nic nie narzeka. Uśmiecham się lekko i kręcę głową.
- Nikt mnie nie chłostał na szczęście żadną witką, kochany - odpowiadam na tę żartobliwą (?) zaczepkę, oczekując, że mnie Aristov albo chociażby Alisa uwolnią od żartującego w dziwny sposób chłopca. - Zresztą, niestety trudno jest mi się wyluzować, kiedy mam was pilnować. Uwierz mi, że wolałabym być na twoim miejscu - i z tym smutkiem w oczach przechodzę do konsumowania pysznego jabłuszka, które mi przyniósł.
Zabawny jest jednak odrobinę, to takie urocze, że nie ma pojęcia o moich zaręczynach z Yurim.
- Miłości nigdy zbyt wiele - odpowiadam grzecznie i grzecznie mówię mu conieco o moich zaręczynach. - Yuri odważył się na Kołowiankach, a swoją drogą, mam wrażenie, że rodzice nawet nam ten pierścionek sprezentowali. Także są raczej szczęśliwi, ładny, prawda? - unoszę rękę w górę i świecę im diamentem po oczach.
Zauważyłam, że spod drzewa znikł Walewski. Powinnam mieć na niego oko, ale może za dużo już podczas tych Dożynek go widziałam? Wszak o jakieś pięć minut dłużej niż przez cały ostatni miesiąc.
Powrót do góry Go down
Barbara Karađorđević

Dąbrowa - Page 2 Tumblr_o81kkysxk41r73dymo1_250

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Odrodzenie
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPią Cze 10 2016, 09:27
Bujam się lekko w rytm ulatującej w niebyt melodii. To takie rozczulające, że pomyśleli, by w tym roku uroczystość uświetnić jeszcze muzyką, można by robić tak co święto, ewentualnie co rok, może mniej byłoby tych twarzy skwaszonych, do cna przeżartych zobojętnieniem i nudą. Nie rozumiem tego, co dzieje się w sercach moich szkolnych kolegów, co rodzi się w ich głowach i czym musieli zawinić, że bogowie postanowili pokarać ich w tak okrutny sposób. Coraz więcej z nich pojawia się tu jedynie z obowiązku, z ochoty zapełnienia żołądka wykwintnymi daniami, z chęci spędzenia kilku godzin poza akademickimi murami, z dala od szkolnych obowiązków. Coraz więcej uwagi poświęca się sprawom błahym, nadmuchując je do niebotycznych rozmiarów, skupiając uwagę każdego tylko na nich. To nie jest złe, ach, wcale nie jest złe! Tak istotną sprawą jest poświęcanie sobie wzajemnie zainteresowania, to człowiek, człowiek jest najpiękniejszym cudem świata. Każdy. Ty, ty i jeszcze ty. Ty tam również! Nawet Łaurysz, któremu w niesmak moje towarzystwo, który w nienachalny sposób próbuje dać mi do zrozumienia, że może jednak powinnam zostawić ich samych. Nie musisz mi powtarzać tego dwa razy, wilku kudłaty, ale truskawki mi przecież nie uciekną, ty owszem. Zabierzesz mi jeszcze Tunder ze sobą, zostawisz samą z tym wieńcem świecącym, z niedopowiedzeniami okrywającymi nam twarze kirem. To byłoby nieuprzejme, futrzaku, a ty taki nie jesteś. Prawda?
- Dziękuję za troskę, Łauryszu. – Mrugam do niego, przezwyciężając z trudem chęć położenia mu ręki na ramieniu. Obawa, że zechce mi ją odgryźć, nieznośnie daje o sobie znać, szybko odwracam się więc do Tunder, w milczeniu chwilę obserwując, jak raz za razem pochłania jedzenie. To takie niezdrowe, prawie ciężko robi mi się w środku, gdy te wszystkie słodkości w błyskawicznym tempie znikają z patery. – Mogę? – pytam tylko z uprzejmości, bo i tak sięgam po jedną z babeczek z kremem, przystrojoną jarzębinowymi owocami. – Och, nie, nie mam – gwałtownie kręcę głową. To miłe, że pomyślała, że mogłabym mieć swój ogródek. Kiedyś chciałam, chciałam przecież tak wielu rzeczy. Ogródek był prawie na pierwszym miejscu. Taki niewielki, kilka grządek zaledwie pod oknami żółtego domku otoczonego akacjami. Grządki pełne byłyby truskawkowych krzaczków, marchwi i cukinii. Kawałek dalej krzaki malin i czarnych porzeczek, i agrestu. I drzewo uginające się pod ciężarem nabrzmiałych czereśni. I mama, mamusia w bujanym fotelu na ganku; tatuś okrywający ją kocem. To było piękne chciejstwo, ale bez mamusi nie byłoby kompletne, więc schowałam je do skrzyni. – Sąsiedzi mają, czasem, wieczorami, zakradałam się do nich – przyznaję konspiracyjnym szeptem i zaraz podskakuję, gdy tuż nad głową rozbrzmiewa czyjś głos. By zamaskować strach w oczach, wgryzam się w babeczkę, z której krem zdążył ścieknąć mi na palce. – Smacznego! – zdążam powiedzieć jeszcze, nim Milan odciąga mnie od Tundry i Łaurysza.
Słucham jego zarzutów ze skruszoną miną i kremowymi wąsami pod nosem. Nie jestem w stanie powiedzieć nic na swoją obronę, wzruszam więc przeprośnie ramionami. Ma rację, nie powinnam tak ryzykować, co też mi do głowy strzeliło.
- Przysiadłam się do Tunder, on tam tylko był… – Ostatecznie próbuję się wytłumaczyć, chyba w najgorszy z możliwych sposobów. – Może masz ochotę na babeczkę? – podsuwam mu pod nos nadgryzione ciastko, zmieniając ten niewdzięczny temat.
Powrót do góry Go down
Weles
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 EmptyPią Cze 10 2016, 13:50
A co to za urwisy postanawiają dezerterować? Nieładnie, nieładnie! Staruch ma Walewskiego na oku, odprowadzając go wraz z jego towarzyszką do linii drzew, gdzie chwilę później oboje znikają mu z oczu. Zaraz za nimi kilka innych gołąbków postanowiło skorzystać z nieuwagi profesorskiej i zaszyć się w bardziej ustronnych miejscach z całymi naręczami dożynkowych smakołyków. Zabawne, wyglądało to tak, jakby trzymany w Akademii rygor nie pozwalał młodym czarodziejom na chociaż chwilę spokoju. To ważne spostrzeżenie, zainteresuje odpowiednie osoby. A możliwość stawienia temu oporu i zwalczenia panującego w Koldovstoretz reżimu może wzbudzi ciekawość co bardziej niepokornych i żądnych wolności duszyczek? Muzyka zaczyna być skoczniejsza, intensywne dźwięki nie pozwalają skupić się na niczym konkretnym, odwracając uwagę każdego od subtelnych ruchów wykonywanych przez mężczyznę. Zwinięte w kulki ulotki szybują pomiędzy tłumem, wpadając do kieszeni szat, wiją się między wieńcami, spadając na stoły. Trafiają w ręce otumanionych nastolatków, zgrabnie omijając co większe skupiska nauczycieli. Jedna z kulek trafia Timona w głowę, kolejna ląduje na środku talerza Tunder, nawet w kieszeni Yuriego znalazło się miejsce dla kawałka zwiniętego papieru, na który trafi dopiero kilkanaście godzin później. Ilość wszystkich jest właściwie niezauważalna, każda już znalazła swojego właściciela, reszta rozejdzie się pocztą pantoflową. „Razem zerwiemy starszyźniane kajdany”, kuło młodzieńcze oczy, tworząc w młodych umysłach lepką sieć zaciskających się szybko myśli. Czy faktycznie Starszyzna komukolwiek założyła kajdany? Czyja to inicjatywa? Czy aby na pewno wypadałoby zgłosić to któremuś z nauczycieli?
Co teraz zrobicie, owieczki?
Powrót do góry Go down
Dąbrowa - Page 2 Empty

PisanieRe: Dąbrowa   Dąbrowa - Page 2 Empty
Powrót do góry Go down
 
Dąbrowa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: