IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Rohan Alyokhin

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieNa skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyNie Lip 10 2016, 01:16
Nigdy nie lubiłeś podróżować koleją. Monotonia kilkudniowych ekspedycji spędzonych w obskurnych ścianach przedziału, w niekoniecznie pasującym ci towarzystwie, po dotarciu do celu wyprawy skutecznie zabijała w tobie chęci do czegokolwiek poza zaszyciem się na kolejnych kilka dni w miejscach, w których gwar nigdy nie gaśnie, gdzie ogrom wolnej przestrzeni przytłacza swoją monumentalnością, gdzie sam sobie wybrać możesz kompanów rozmów i ciszy. W pociągu nigdy nie udaje ci się zaznać podobnych luksusów – przynajmniej na początkowych stacjach oczy zawsze musisz mieć szeroko otwarte, paszczę zamkniętą, pomimo że na usta tak często cisną się słowa palące wszystko wokół żywym ogniem, jakby w twoich żyłach płynęła krew Drăculeșcu, nie zaś najwyższej jakości mugolskie pomyje. Z którymi obnosisz się, jak z klejnotami koronnymi, aż na wymioty bierze co niektórych, słabszych zawodników, w gębie mocnych jedynie w silnej grupie.
W pierwszych latach nauki jeszcze ci przykro było, słysząc za plecami mało przychylne epitety, naznaczające twoją osobę niezrozumiałym wtedy dla ciebie piętnem. Jakbyś, pomimo swoich zdolności, mimo otrzymania listownego potwierdzenia tego dziwacznego snu, wciąż był gorszego sortu. Za bardzo udowodnić chciałeś, że wszyscy wokół się mylą. Wielu twoim kolegom nie podobało się, że taki wypierdek, któremu nadal obce są arkana nieco bardziej skomplikowanej magii, osiąga wyniki lepsze od tych, co czary wysysali z mlekiem matki. A tobie coraz większą przyjemność sprawiało deklasowanie każdego z nich, do tego stopnia, że wreszcie na piedestale starczało miejsca jedynie dla ciebie i twojego wybujałego ego.
W tej chwili chciałeś przełożyć tylko tę umiejętność na warunki, w jakich przyszło ci się znaleźć, pozbywając się z w miarę wolnego przedziału nieproszonych gości. Zaglądasz więc do każdego, co rusz spotykając się z rozczarowaniem w postaci kompletu pasażerów. Wędrówka wzdłuż klitek zaczyna coraz bardziej męczyć i sypać ci w gardło ziarenka wkurwu, pęczniejące w żołądku szybciej niż powinny. Słychać to z kolejnymi, energicznie zatrzaskiwanymi drzwiami, z sapnięciami wtórującymi skrzypieniu kółek w toczącej się za tobą walizce. Nie jest w stanie zadowolić cię już nawet przedział prawie pusty, zajmowany przez jedną, dwie osoby, bo wiesz, że wystarczyłaby iskra – choćby słowo wypowiedziane nie w ten sposób, w który chcesz – a rozniósłbyś wszystkich i wszystko. Z rozmachem, prawie zrywając zasłonkę przesłaniającą ci widok do kolejnego pomieszczenia, odsuwasz materiał, nawet nie licząc na to, że przedział będzie pusty. Denerwujesz się bardziej, chociaż to już inny rodzaj zdenerwowania – zimne fale zalewają ci kark, spływając gwałtownie niżej i z powrotem wdrapując się po plecach na szyję, opasają klatkę piersiową, oplatają długimi mackami gardło od wewnątrz. Poprawiasz prędko firankę, byleby nikt nie spostrzegł się, że zawłaszczyłeś sobie tyle wolnego miejsca. Nie spostrzegasz się nawet, że na półce, na którą wrzuciłeś swój bagaż, znajduje się już inny. Nie. Widziałeś go już tyle razy, że nie jesteś w stanie zarejestrować, że nie powinno go tu być. Jakby od zawsze był nieodłączną częścią przedziałowego wyposażenia. Albo twojego życia.
Powrót do góry Go down
Bruno Słowacki

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim FMClgys

Moskwa, Rosja

¾

27 lat

ubogi

nauczyciel języka polskiego
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyNie Lip 10 2016, 16:21
Jedziesz. Znowu w drodze. Nie możesz powstrzymać fal szczęścia, które przepływają przez ciebie, od kiedy twoja stopa przekroczyła magiczny próg wagonu. Chociaż czujesz się już w akademii lepiej niż gorzej to i tak nic nie może równać się z tym. Z pociągiem. Z twoim domem. Inni tego nie rozumieją, ale nie wymagasz tego od nich. Prawdę mówiąc nie interesuje cię już, co oni sobie myślą. Nie są tobą, nie siedzą w twojej głowie, nie przeżywają za ciebie twojego życia, a więc są nie istotni. Liczyć się tylko, co jest teraz. To, że rok szkolny nareszcie dobiegł końca, a ty jesteś wolny. Każdy krok zbliżający się do dworca był co raz szybszy, przypominał susy niecierpliwego zwierza, który gotuje się do biegu. Na szczęście zdołałeś pokonać tę trasę nie zwracają na siebie zdegustowanych spojrzeń innych pasażerów. Natomiast kolejarze witali cię jak starego przyjaciela. Nic dziwnego, znają cię od małego wyrostka i chociaż jesteś coraz większy to nadal lubią cię tak samo. Tak jak ty ich. Nie musisz kupować biletu, już nikt dawno cię tutaj nie sprawdzał, wszyscy mają po prostu wrażenie, że jesteś już częścią tego składu. Zresztą ty masz takie samo wrażenie.
Wybierasz ten przedział, co zwykle. Nie da się tu spać, twoje łóżko znajduje się konduktorskim wagonie, tuż za lokomotywą. Lubisz tu jednak przesiadywać, bo zazwyczaj jesteś sam. Klamka w oknie zacina się od niepamiętnych czasów i jeśli jest tu więcej osób - robi się duszno. Zwłaszcza latem. Tobie jednak to nie przeszkadza. Jesteś przyzwyczajony do każdej jednej niedogodności tego miejsca, tak jak w domu akceptuje się to, że fotel skrzypi albo, że trzeba puknąć czajnikiem w palnik, aby ten zaczął działać jak należy. To wszystko jest nieistotne, kiedy jesteś tutaj. Rozkładasz się wygodnie na siedzeniu, a spojrzeniem uciekasz przez okno. Wiele z tych krajobrazów znasz już na pamięć, ale to nie szkodzi. Lubisz oglądać poruszającą się w rytm kół pociągu scenerię, dzięki której możesz uwolnić myśli. Bo tak naprawdę dopiero teraz jesteś wolny. Niczym nieograniczony. To doprawdy ironia, biorąc pod uwagę to, że jesteś zamknięty w czymś na kształt metalowej puszki. Jednak to jedynie sprawia, że na twoich wargach pojawia się blady uśmiech. Inni tego nie zrozumieją. Może lubią podróżować koleją, ale na pewno nikt nie ma jej tak naprawdę w sercu jak ty. Wychowałeś się tutaj, wszyscy konduktorzy i bileterzy to twoja rodzina. To z dziećmi pasażerów bawiłeś się jako chłopiec, a od tych starszych podróżnych usłyszałeś, że istnieją inne języki niż polski czy rosyjski.
Nawet chwila samotności w przedziale jest błogosławieństwem, chociaż towarzystwo innych nigdy specjalnie ci nie przeszkadzało. Wiesz przecież, że każdy człowiek wiezie ze sobą oprócz bagażu jakąś historię. Nie spodziewałeś się jednak akurat tej jednej osoby, która z hukiem odkłada swój bagaż na jedną z półek. Prośba o nie zamykanie drzwi z powodu popsutego okna zamiera ci na ustach.
- Rohan - mówisz tylko tonem zachrypniętym z zaskoczenia.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyNie Lip 10 2016, 22:06
Nie odwracasz się od razu, słysząc swoje imię. Trudno powiedzieć, czy jesteś zdziwiony, spotykając akurat w takim miejscu kogoś, kto cię zna, zdenerwowany, że jednak nie udało ci się trafić do pustego przedziału – tym bardziej, iż wchodząc nie zarejestrowałeś w nim czyjejkolwiek obecności – czy zadowolony, że swoim wtargnięciem niemal przyprawiłeś kogoś o zawał serca. W zmatowiałej ze starości rurce tworzącej front półki próbujesz rozpoznać odbicie niespodziewanego towarzysza podróży, ponieważ zmieniony wyraźnie pobrzmiewającym tonem zaskoczenia głos niewiele jest ci w stanie powiedzieć. To mógł być ktokolwiek z twoich szkolnych znajomych, choć rozsądnie byłoby postawić na Bruna. To mógł być któryś z frajerów poznanych na ekspedycjach do Nowej Holandii, od kilku lat będących nieodłącznym elementem każdych wakacji. To mógł być choćby kuzyn Osyen, który postanowił akurat dzisiaj rozpocząć podróż do Czyty, by wreszcie swoją obecnością zaszczycić dawno niewidzianą rodzinę. Nie wypada ci jednak dłużej pozostawać biernym na to powitanie, choć próba rozszyfrowania tożsamości kompana spełzła na niczym. Wbijając dłonie w kieszenie spodni, odwracasz się więc z miną tak obojętną i znudzoną, że chciałoby się po mordzie cię obić, byleby oblec ją w jakiekolwiek wyraźniejsze emocje. Kiwasz głową w ramach powitania – widzieliście się w końcu niecałe kilka godzin temu na śniadaniu – i opadasz ciężko na siedzenie naprzeciwko Bruna.
- Nie przeszkadzaj sobie w... Cokolwiek robiłeś – mówisz bezczelnie, nie racząc w ogóle przeprosić za to nieoczekiwanie wtargnięcie, narobienie hałasu i niezamierzenie opuszczenia przedziału aż do końca podróży.
Ręce zakładasz za głowę, nogi opierając o przeciwległe siedzenie. Stopy bolą cię jak skurwysyn, znajdują się teraz jednak za daleko, by ściągnąć z nich buty i pozwolić im nacieszyć się pierwszymi godzinami wakacji. Droga do domu jest szalenie daleka, gdybyś tylko mógł, gdybyś miał okazję, skorzystałbyś z o wiele szybszego środka transportu. Jednak egzamin na teleportację czeka cię dopiero w przyszłym roku, zaś wasz kominek nie został podłączony do sieci Blysk. Zresztą rodzice chyba by cię zajebali, gdyby dowiedzieli się, jakim monstrum jesteś. Czasem sam masz na to ochotę, częściej tylko zwyczajnie zazdrościsz swoim czarodziejskim kolegom magicznych rodziców, magicznego wychowania, magicznego wszystkiego, zapewniając sam siebie, że mając to wszystko, czego nie otrzymałeś od losu, byłbyś lepszy niż dotychczas. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że wówczas nie potrafiłbyś docenić tego, co posiadasz – jak większość twoich znajomych.
- To o tym mówiłeś? – zagajasz do Słowackiego, jakby nigdy nic, spojrzeniem tocząc po pomieszczeniu. – To jest twój dom? – W twoim głosie nie słychać ani grama pogardy, jest równie neutralny, jak cała postawa, jaką przyjąłeś. Gdyby cię nie znał, mógłby uznać, że wyjątkowo przykładny i ułożony z ciebie młodzieniec. Prawie sam się nabierasz.
Powrót do góry Go down
Bruno Słowacki

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim FMClgys

Moskwa, Rosja

¾

27 lat

ubogi

nauczyciel języka polskiego
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyPon Lip 11 2016, 23:34
Proszę, niech się nie odwraca.
Mówisz do siebie, powtarzasz, prosisz, błagasz. Całkowicie bezgłośnie, wargi nawet się nie poruszają, nie zadrżały chociażby odrobinkę. Bo chociaż czujesz w środku to okrutne ciepło, to dogłębnie irytujące pragnienie wypowiedzenia tych słów na głos to nie byłbyś zupełnie w stanie tego zrobić. Po pierwsze z góry uznałby cię za kompletnego kretyna. Nawet teraz nie masz ani gram pewności, że takie przekonanie nie krąży w jego głowie. Nie rozważasz tego jednak, bo tylko byś się pogrążył, a nie ma nic gorszego niż dobijanie się w pierwszy dzień wakacji. Po drugie - totalnie cię sparaliżowało. Jak gdyby ktoś użył na tobie tego zaklęcia, o którym uczyłeś się mniej więcej trzy miesiące temu. Wszystko kamienieje, następuje totalny bezruch, językiem nie jesteś w stanie mlasnąć. Jednak wszystko pracuje jak należy. Myśli natomiast najbardziej. Kotłują ci się pod czaszką aż dziwisz się, że nie wydobywa ci się z uszu dym niczym z lokomotywy. Zabawne. To tylko chłopak, którego od czasu do czasu mijasz na szkolnych korytarzach zamieniając kilka słów. W dodatku rok starszy.
Proszę, niech się nie odwraca.
I odwraca się. W dodatku spogląda na ciebie i kiwa na powitanie. A ty odpowiadasz, wiedziony automatycznym odruchem, zakodowaną w myślach powtarzalnością. Zaraz potem odwracasz spojrzenie, w końcu i on przestaje się tobą interesować. Grzebiesz intensywnie w swojej torbie podręcznej w poszukiwaniu swojego brulionu. Wcale nie robisz tak, bo on kazał zająć ci się na powrót sobą. Musisz się czymś zająć, aby nie zwariować. Najchętniej wstałbyś i wyszedł, w końcu kto, jak kto, ale ty masz wiele opcji w tym pociągu. Nie chcesz jednak. Walczysz ze sobą, bo nie chcesz być słaby. Chcesz przezwyciężyć tę słabość. To dziwne uczucie, przez które tak łatwo wpadasz w fascynację innymi ludźmi. Może i masz wrażenie, że oddałeś serce jednej na wieki, ale twojemu umysłowi to nie przeszkadza. Być może gdybyś umiał malować przelewałbyś to na papier i po problemie. Umiesz jednak tylko zapisywać, a jak wiele stron można poświęcić najbardziej niesamowitym ustom, jakie widziałeś oraz które chciałbyś tak bardzo posmakować, że aż sam jesteś zaszokowany, że chcesz to zrobić? Wiesz, że dużo. Wewnętrzne rozmyślania nad dziwnością samego siebie sprawiają, że kiedy twój towarzysz podróży odzywa się znów podskakujesz lekko na swoim miejscu. Unosisz głowę znad zeszytu i po drodze zauważasz leżące na siedzeniu obok buty. Twój tata byłby zniesmaczony, ale nic nie mówisz na ten temat.
- Tak - odpowiadasz ostrożnie, subtelnie ważąc w głowie słowa zanim zadźwięczą w dusznym powietrzu przedziału. - Jeżdżę koleją odkąd pamiętam. - Wzruszasz ramionami, bo nagle opuściło cię to otępienie, chociaż spoglądasz na twarz Rohana. W końcu przyszło ci mówić o czymś niezwykle bliskiemu twojemu sercu. - Mów co chcesz, ale czuję się tutaj lepiej niż na szkolnych korytarzach. - Lepiej niż wszędzie. Nie wymagasz od niego, żeby to zrozumiał. Mało kto rozumie.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyWto Lip 12 2016, 20:02
Nie jesteś złotą rybką, nie spełniasz niczyich życzeń, zwłaszcza tych niewypowiedzianych. Nawet gdyby – nie potrafisz czytać w myślach, zlewasz więc bezczelnie to nieme błaganie, choć już sama żarliwość, z jaką jest powtarzane, powinna palić cię w twarz, zmusić do zmienienia swoich zwyczajów, potraktowania go nieco życzliwiej niż całą resztę; takie starania wymagają przecież odpowiedniej nagrody. Mógłbyś mu ją dać, gdybyś tylko wiedział, a raczysz go jedynie iluzją niezainteresowania. W każdym znajdującym się w przedziale przedmiocie odszukujesz jego odbicie, głównie z przyzwyczajenia, by każdą sytuację mieć pod idealną kontrolą, by nic niespodziewanie nie wymknęło ci się z rąk, robiąc wiele niepotrzebnego hałasu. Od zawsze ceniłeś sobie spokój, ten wewnętrzny jest dla ciebie szczególnie ważny. Perfekcyjne zbilansowanie między nieustannym gonieniem za nieuchwytnym, a wiecznym zatraceniem się w chwili zwycięstwa, gdy udaje ci się choćby musnąć je palcem. Niewiele masz tu jednak powierzchni, w których wyraźnie widać postać Bruna. Z jednej strony okno wychodzące na wagonowy korytarz, z drugiej na resztę świata, tak mało cię w tym momencie interesującą. Nad siedzeniami zajmowanymi przez Słowackiego – lustro, z zajmowanej przez ciebie pozycji odbijające tylko półkę bagażową znajdującą się nad tobą. Metalowe numerki przyszyte do tapicerki oparć i wieszaki na ubrania – wszystko równie matowe, co poręcze. Niewiele masz dziś szczęścia, to samo myślisz także o Brunie, któremu raz po raz rzucasz niby ukradkowe spojrzenia, jakby naprawdę mało interesowało cię, co właściwie robi. Sam nie zajmujesz się absolutnie niczym, siedząc w bezruchu i poddając się miarowemu kołysaniu, w jakie wprawia cię ruch pociągu. Jednostajne dum-dum, dum-dum, dum-dum drażni ci uszy, a wiesz, że to dopiero początek. Niemal cztery dni nieustającej jazdy, urozmaicane widokami rosnącej w nową siłę Mateczki Rosji. Ile z tych dziewiczych terenów uchowa się w następnej dekadzie? Może powinieneś rozważyć możliwość spędzenia całej podróży z nosem przylepionym do szyby, chłonąc całym sobą mijane krajobrazy? Za dziesięć lat wyciągniesz te wspomnienia, tworząc jeden z tych śmiesznych wernisaży, których nie rozumiesz, a o których tyle świergoce ci matka. Szkoda, że nie mógłbyś pokazać jej swojej pracy.
- Uhym – mruczysz w odpowiedzi, w specyficznym dla ciebie uśmiechu wyginając wargi w dół. – To dlaczego jesteś taki spięty? Możesz mnie stąd wypierdolić bez wahania, jeśli tylko ci przeszkadzam. Twój dom – twoje zasady. – Bez skrepowania podsuwasz mu jedno z rozwiązań, bezczelnie świdrując go spojrzeniem. No co? Wyrzuci kumpla z pokoju?
Mimo wszystko jesteś w stanie zrozumieć, gdybyś zaraz usłyszał, że masz się stąd wynosić – sam nigdy nie byłbyś gotowy zabrać któregoś ze szkolnych kolegów do własnego domu. Dom rodzinny to świętość, należy tylko do najbliższych, nieupoważnionym wstęp wzbroniony. To twój azyl, twoja ostoja, jedyny bezpieczny kąt na całym zawszonym świecie. Pierwsza, cudownie utkana iluzja; fasada, której nikt nie ma prawa zniszczyć bez zniszczenia całego świata. Więc, choć starasz nie dawać tego po sobie poznać, w napięciu czekasz, na reakcję Słowackiego. Zdradzać cię może jedynie pospieszne zwilżanie warg czubkiem języka. Gest, w twoim wypadku, mogący znaczyć absolutnie wszystko.
Powrót do góry Go down
Bruno Słowacki

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim FMClgys

Moskwa, Rosja

¾

27 lat

ubogi

nauczyciel języka polskiego
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyNie Lip 17 2016, 16:53
To dziwne. Początki są zawsze najgorsze. Ta pierwsza chwila, niespodziewane zderzenie z czymś, z kimś. Uderzenie tych wszystkich emocji, nad którymi nagle nie możesz zapanować. Znasz to dobrze. Jesteś przecież Bruno typem obserwatora. Lubisz uczucia, uwielbiasz wręcz, ale te otaczające innych, promieniujące z nich, często nawet bez słów. To dzięki nim powstają te wszystkie historie, które skrzętnie spisujesz. Słuchanie ich pozwala ci poszerzać wyobraźnię, możesz sprawiać w swoim umyśle, że to ty je odczuwasz, bo w rzeczywistości jest przecież inaczej. Trudniej. Nie znasz zakończenia historii, którą piszesz żyjąc i to cię martwi. Masz taki mały wpływ na scenariusz, od tego jednego pisarza jesteś uzależniony i nie możesz nic z tym zrobić. Cofasz się więc, próbujesz wymknąć się tylnymi drzwiami. Co prawdo ostatnio coraz mniej, ale ciężko zniwelować w krótkim czasie przyzwyczajenia, które stały się drugą naturą.
Dlatego teraz się spiąłeś. To, co uderzyło w ciebie, kiedy wszedł Rohan było takie nieznane, takie nowe. Nie potrafiłeś przez pierwszą sekundę złapać tchu, a twoje myśli kręciły się tylko wokół jednej rzeczy. Ale dałeś radę. Opanowałeś się. W końcu wpuściłeś powietrze do płucu, a ono pchnęło umysł zmusiło cię do działania. Do opanowania się. Nie uciekłeś z przedziału unikając natarczywego bodźca, jak to miałeś w zwyczaju. Zostałeś. Znajomy przedmiot w dłoniach był kotwicą, która utrzymała cię na siedzeniu. Tak samo jak tamten temat o domu. Jeśli ktoś porusza dobry temat to wszystko idzie łatwiej. Bo twój dom jest dla ciebie wszystkim. Ten skład jest twoją ostoją. Dzięki temu mogłeś być przy ojcu, gdy pracował. Uniknąłeś siedzenia z tymi wszystkimi niańkami, obcymi i widzeniem jedynej, najbliższej ci osoby raz na zdecydowanie za dużo jak dla małego chłopca dni. Co prawda zawsze jest przy tobie ona. Pamiętasz o małym, kieszonkowym zegarku, którego nie wypuszczasz z kieszeni. Rzadko go otwierasz, ale zdjęcie, które jest tam schowane znasz na pamięć. Każdy najdrobniejszy szczegół. To przecież jedyna matka, jaką znasz.
Sam musiałeś się nauczyć tych wszystkich emocji i widzisz jak to wyszło. Miernie, Bruno. Czujący się idealnie w swojej skórze Rohan gra na tobie niczym na ulubionym instrumencie. Jest uważny, nawet jeśli sądziłeś, że wcale ci się nie przygląda. Zauważył tę nagłą zmianę w twoim zachowaniu. Wpadłeś. Podnosisz na niego wzrok. Nie byłbyś w stanie go wyrzucić, zresztą to nie o to przecież chodzi. Nie chcesz się go pozbyć, walczysz ze swoją słabością. Tylko potem muska językiem te usta i nagle cała wypracowana równowaga obraca się w perzynę. Raptownie obracasz głowę w stronę okna, chciałbyś je otworzyć, bo nagle zrobiło ci się nieprzyjemnie ciepło, ale przecież jest zepsute. Musisz się odezwać, Bruno. Musisz uwolnić wargę z okowów swoich zębów, tylko jeszcze bardziej się zdradzasz.
- Kupiłeś bilet, masz prawo tu być - odpowiadasz wymijająco wzruszając ramionami. Powoli odrywasz wzrok od szyby i spoglądasz na swojego towarzysz podróży. - Poza tym nie przeszkadzasz mi. - Nie będziesz się tłumaczył, bo tylko zrobi mu się ciebie szkoda. Nie potrafisz jednak znów spojrzeć na coś innego. Chcesz mu udowodnić swoją rację, jak zahipnotyzowany wpatrujesz się w niego i czekasz jak na zareaguje. Boisz się, że wyjdzie.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyWto Sie 02 2016, 19:04
Nieprzyzwoitą satysfakcję czerpiesz ze stanu, w jakim znajduje się Bruno. Powinieneś smażyć się za to w ogniach piekielnych, a i tak jedyne, na co masz ochotę to śmianie się w głos. Jak szaleniec. Jak osadzeni w magicznych więzieniach – swojego czasu chorobliwie interesowałeś się Chatangą. Obudzony w środku nocy byłeś w stanie wyrecytować bez zająknięcia wszystkich osadzonych aktualnie więźniów, spośród nich wybrać tych, którzy uznawani są przez ogół społeczeństwa za najniebezpieczniejszych, opisać dokładnie każde możliwe wejście do środka, zupełnie jakbyś spędził w murach czarodziejskiego pierdla więcej lat niż wynika to z twojej metryki urodzenia. Dziś po zainteresowaniu została jedynie wiedza, z którą nie wiesz, co zrobić, zaśmiecająca ci głowę, zajmująca miejsce, które mógłbyś wypełnić informacjami zgoła ważniejszymi, potrzebnymi do perfekcyjnego zdania egzaminów; zostały wspomnienia spotkań i niewygodnych pytań, na które taki gnojek, jak ty nie potrafił wówczas właściwie odpowiedzieć, nie prowokując lawiny kolejnych niewyjaśnionych kwestii. Może, gdybyś to teraz musiał na nowo się z nimi zmierzyć, poszłoby ci lepiej, może potrafiłbyś zakończyć rozmowę w pół godziny i nie doprowadził do kolejnej, może odesłaliby cię do Chatangi – może nawet do Azkabanu albo innego piekła na końcu świata. Może mógłbyś tą pozostała wiedzą podzielić się z Brunem? Błądzi spojrzeniem po przedziale, to uciekając od twojego wzorku, to kurczowo chwytając się go i nie chcąc puścić.
Już prawie się podniosłeś z miejsca, chcąc mu ułatwić zadanie i samemu opuszczając tę duszną klitkę, noga jednak drży ci tylko nieznacznie w kolanie, gdy Słowacki dobrodusznie postanawia zostawić ci nieco miejsca w swoim azylu. Bardzo nierozsądnie zresztą, ale pewnie nie wie jeszcze, że, mając ku temu możliwość, lubisz się rozgościć wszędzie tam, gdzie pozwalają ci czuć się jak w domu. Kiwasz potakująco głową, wstając ze swojego miejsca i nadal bezczelnie taksując chłopca wzrokiem, jakbyś za wszelką cenę nie chciał, by umknęła ci najdrobniejsza zmiana w wyrazie jego twarzy, jakbyś autentycznie bał się, że przeoczysz jakiś drobny gest. Potem jednak odwracasz się do niego tyłem, wskakując na siedzenie i zaczynając grzebać przy swojej walizce. Przedział na kilka minut pogrąża się w ciszy przerywanej zgrzytami zamków, twoimi ciężkimi oddechami i niezbyt wyszukanymi wulgaryzmami mającymi pomóc ci w odnalezieniu niewielkiego, metalowego puzderka, które, kiedy wreszcie je znajdujesz, podajesz Słowackiemu.
- Poznajesz? – pytasz tylko w ramach formalności, bo widzisz już, jak oczy mu ciemnieją. Trudno nie zapamiętać takiego cacka, białego kruka – to podobno w tym pudełeczku profesor warzelnictwa trzyma wszystkie najniebezpieczniejsze eliksiry. Podobno. Zeskakujesz na podłogę, kucając tuż przy Brunie. – To powiedz mi, czy teraz też ci nie przeszkadzam? – Nachylasz się w jego stronę, kciukiem lewej dłoni sunąc w tę i we w tę po krawędzi szkatułki, a bijący od niej chłód zlewa się z ciepłem ręki Słowackiego znajdującą się parę centymetrów pod twoją.
Ciekawi cię, czy będzie w stanie dostrzec różnice między profesorskim skarbem, a falsyfikatem, który mu podałeś; czy zawartość tego puzderka jest równie groźna; czy Bruno będzie chciał się pobawić.
Powrót do góry Go down
Bruno Słowacki

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim FMClgys

Moskwa, Rosja

¾

27 lat

ubogi

nauczyciel języka polskiego
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptyCzw Wrz 15 2016, 21:44
Myślałeś, że to koniec. Że nareszcie nachodzi chwila spokoju, upragnionej samotności. To nie tak, że nie lubisz ludzi. Przecież nic do nich nie masz, przyzwyczaiłeś się do uporczywej obecności człowieka, czy to w pociągu, czy w szkole. Po prostu czasem nachodzi taki moment, w którym wolałbyś być sam. Z dala od innych, niezłomnie paplających na temat, który cię nie interesują. Owszem, lubisz słuchać, ale przecież każdy ma swoje granice. Czasem trzeba odsunąć się od wszystkiego i wszystkich, wziąć głęboki oddech i uciec. Od nich wszystkich. Pod koniec roku szkolnego następuje takie dziwne spięcie, kumulacja tego wszystkiego. Tęsknota, z którą dotychczas sobie radziłeś nagle uderza z podwójną siłą. Przez sny przesuwają ci się obrazy niczym zza okna pociągu, a na jawie towarzyszy ci w uszach dziwny dźwięk przypominający leniwy stukot kół na torach. Potrzeba wolności wypełniała płuca i zostawiała coraz mniej miejsca na tlen.
I teraz miał nadejść dzień odkupienia, wynagrodzenie ciężkich dziesięciu miesięcy w zamknięciu z zdecydowanie zbyt dużą liczbą innych dzieciaków. Dlatego odległość dzielącą cię z dworca do wagonu pokonałeś niemal na palcach, chociaż do baletnicy było ci daleko. Upragniona chwila trwała jednak zbyt krótko, brutalnie przerwana czyjąś obecnością. Może każda inna osoba na świecie nie byłaby w tym wypadku niedogodnością. Jesteś przyzwyczajony do przeciętnych pasażerów kolei transsyberyjskiej. W dodatku tak przesycony entuzjazmem z powrotu na stare śmierci wszystko powinno być ci doskonale obojętne. I byłoby. Tylko nie on.
Rok starszy, a więc bardziej nieznany, bardziej niedostępny. Znałeś go bardziej z widzenia niż z rozmowy, przecież nie miałbyś, o czym z nim rozmawiać. Może nie jesteś typem o największej nieśmiałości, ale nie zaczepiasz nagle na środku korytarza ludzi, których chciałbyś poznać.  A czy jego chciałeś poznać? Chyba sam do końca nie wiesz jak to działa. Wydawał się interesującą twarzą w tłumie, inną. A tacy ludzie na ciebie działają. Widać to po twojej przyjaźni z Umut. Zapragnąłeś więc poznać jego historię. Dowiedzieć się czegoś, poznać co skrywa. Kim jest, ale tak naprawdę. Tylko to wcale nie jest łatwe, mało kto chce się odkrywać przed byle kim. Do tego trzeba przyjaźni, a tego nie umiesz. A teraz utknąłeś z nim w jednym przedziale i nie wiesz, co robić. Nie masz klaustrofobii, ale wszystko jest nagle jakieś mniejsze, bliższe, w dodatku powietrze jest dziwnie przegrzane, duszne. Co robić? Nagle sięga do swojego bagażu i masz wrażenie, że to cię uwalnia. Starasz się nie obserwować go konwulsyjnie, skupiasz się na widoku za oknem, próbujesz się przenieść myślami daleko stąd. Prawie ci się udaje. Prawie.
Bo nagle jest bardzo, bardzo blisko. Zupełnie inaczej niż wcześniej. Twoje oczy wariują, najpierw przenoszą się na niego, a potem na to, co trzyma. I wtedy prawie gałki oczne wyskakują ci z orbit. Skąd on to ma?! Przecież Rohan nie jest złodziejem, to niemożliwe. Tylko jakim cudem wszedł w posiadanie tego niezwykłego pudełka. Nie patrzysz na nie, jakbyś się bał zostać współtowarzyszem zbrodni. Patrzysz wprost na niego, w jego oczy, wyjątkowo niezainteresowany ustami. To drugie pytanie jest takie irracjonalne. Do czego on pije? Specjalnie chce cię przegonić? Nie możesz się dać, przecież jesteś u siebie, pamiętasz?
- Poznaję – chrypisz, po czym dodajesz jeszcze jedno słowo, które sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, czy w tym krótkim czasie nie uszkodziłeś sobie mózgu. Może to niedotlenienie? – Nie.
Powrót do góry Go down
Rohan Alyokhin

Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim IkYh1Lk

Petersburg

brudna

28 lat

zamożny

fałszerz
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim EmptySro Paź 05 2016, 17:19
W przyszłości Ryszard Riedel będzie śpiewał, że samotność to taka straszna trwoga. Mogłoby się zdawać, że ty wyczuwasz to teraz, dlatego z taką pasją, jakby naprawdę ci zależało, nie dajesz spokoju młodszemu koledze, choć przecież nadal mógłbyś bez chwili wahania opuścić zajmowany przez niego przedział. Dłuższa chwila wytchnienia od tak dobrze znanego wam zgiełku, od obecności innych uczniów, z którymi przecież za trzy miesiące ponownie się zobaczycie. Może nie w pełnym składzie, ale to normalne – rok w rok, co roku Akademię opuszczać muszą najstarsze klasy, rok w rok mury Koldovstoretz witają najświeższych młodych czarodziejów. Rok w rok historia zatacza koło – zawsze pierwszego dnia wakacji każdy chciałby odpocząć od znajomych twarzy, czasem tak denerwujących, niemalże nie do wytrzymania, innych zbyt uwielbianych, przez co również szalenie bolesnych, jeszcze innych do znudzenia przeciętnych, swoją pospolitością także doprowadzając do szału. A tobie zachciało się łamać z hukiem odwieczne, wakacyjne prawa ucznia jedynie dla chwilowego kaprysu, dla chęci nie spędzenia połowy dnia na pociągowym korytarzu, gdzie musiałbyś co jakiś czas przepuszczać wózek z przekąskami, wciskając się do przypadkowych przedziałów, nawiązując jeszcze mniej znaczące interakcje i znajomości niż ta teraz. Poza migawkami twarzy zmęczonych rozpoczętą dopiero co podróżą, poza obwolutami książek, za którymi postanawiają kryć się co poniektórzy pasażerowie, poza wymuszonymi, wyuczonymi frazesami serwowanymi na dzień dobry nie byłoby nic, co zwróciłoby twoją uwagę, nic na czym mógłbyś się skupić, czemu poświęciłbyś tych kilka minut więcej. Tutaj masz przynajmniej Słowackiego i jego fascynujące zachowanie. Obserwując go z takiej odległości nabierasz ochoty sprzedania mu prztyczka w nos tylko po to, by sprawdzić, jak zareaguje. Może później, jeszcze na podobne zabawy będzie czas.
- Świetnie – kwitujesz zwięźle, pozwalając koledze uważniej przyjrzeć się pudełeczku.
Siadasz wygodniej na podłodze, chociaż miejsca nie jest dużo, to nie ma znaczenia. Łokcie opierasz na kolanach skrzyżowanych nóg, brodę podpierając na splecionych dłoniach i z uwagą, w kolejnej dawce ciszy, obserwujesz, jak wzrok sunie mu po puzderku, jak kątem oka spogląda w twoją stronę, może chcąc uzyskać jakiekolwiek wskazówki, których nie raczyłeś mu udzielić. Na jego miejscu czułbyś się zapewne mocno zagubiony, otrzymawszy od prawie nieznanego sobie ucznia przedmiot należący do jednego z belfrów. Ciekawość pewnie i tak by wygrała, wcześniej jednak zbombardowałbyś swojego towarzysza serią pytań-pułapek, mających na celu wywęszenie podstępu. Nie chciałbyś przecież brać udziału w czymś, co naraziłoby cię na łamanie prawa w jakikolwiek sposób. Tkwisz więc w tym zawieszeniu, w ciszy przed burzą, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że Bruno nie przejdzie obojętnie nad czymś takim. Czegokolwiek nie zrobi, wszystko doprowadzi do rozpętania w tym małym pomieszczeniu burzy piaskowej. Może więc dobrze by było, gdybyś zawczasu otworzył okno?
- Nie jest ci za duszno? – Sam mógłbyś nabrać się na tę zatroskaną nutę wyczuwalną w ostatnich sylabach zadanego pytania. Ostentacyjnie rozpinasz nawet dwa guziki pod szyją, rozluźniając bardziej krawat, którego wcześniej nie zdążyłeś się pozbyć. Albo nie chciałeś. Wygodnie ci wszak w szkolnym mundurku, zawsze twarzowo, w domu bowiem nieczęsto mogłeś pozwolić sobie na noszenie tak wyszukanych ubrań.
Powrót do góry Go down
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty

PisanieRe: Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim   Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim Empty
Powrót do góry Go down
 
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych, czerwiec '85 ze Słowackim
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Złota rączka (Anton Valeriev, Lyov Osokin; czerwiec 1996)


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: