IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 ambroise osyen

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Ambroise Osyen

watch the world burn

tam, gdzie melodia ulotna

czysta

siedemnaście lat

VIII klasa

ubogi

często zawodzi

pałkarz w Bełtach
ambroise osyen  Empty

Pisanieambroise osyen    ambroise osyen  EmptyPią Cze 10 2016, 20:07

Меня зовут
ambroise yaakovich osyen

DATA URODZENIA
18 X 1979
NAZWISKO MATKI
POINCARÉ
WIEK POSTACI
17
MIEJSCE ZAMIESZKANIA
tam, tu i za rogiem
STATUS KRWI
czysta
STAN MAJĄTKOWY
ubogi
KLASA W KOLDOVSTORETZ
VIII
KORGORUSZ
piesiec


ALCHEMIA: 2
FAUNA I FLORA: 10
LECZNICTWO: 1
MAGIA KREATYWNA: 2
MAGIA ZAKAZANA: 0
OKULTYZM: 1
SIŁA FIZYCZNA: 18
TRANSFIGURACJA: 1 + 2
WIEDZA MAGICZNA: 2 + 3
ZAKLĘCIA I UROKI: 19
SZCZĘŚCIE: 1
TALENT: 18

Podaj mi rękę, Élodie.

Przeprowadź mnie przez ten koszmar.
Wskaż drogę do siebie, doświetl ją nawet najwątlejszym płomieniem myśli - tak, był mógł Cię odnaleźć.
Widzę Cię co noc, w moich snach snujesz się na krańcach świata, w tumanach kurzu tańczysz na górskich rumowiskach, w sitowiu migoczesz na dnie leśnych stawów; jesteś w miejscach, o których opowiadałaś mi rozmarzonym głosem (na dobranoc, nim piasek mokry od marzeń zlepił moje powieki). W tych, których nazwy powtarzałem bezgłośnie, smakując egzotyki na języku, pod językiem, pożerając nieznane w całości - wiesz, rozpoznaję te miejsca bez wahania, zarysowują się przed moimi oczami w pełni barw i wyimaginowanych kształtów, smaków, zapachów, odczuwam je nawet pod palcami, tak jakbym naprawdę dotykał faktury obcych ziem, stąpał po nich beztrosko. Kiedyś będę.
Teraz dygoczę w Workucie, ale od środka rozgrzewa mnie myśl o Twojej wolności, o uśmiechu tak przejmująco radosnym i Twojej duszy wyzwolonej. Wygrywasz swoją melodię, chłonę ją całym sobą, dajesz mi siłę, by zwlec się rano z łóżka, by odliczać dni do naszego spotkania.
Bo wiem, że wrócisz. A wtedy już nie pozwolę Ci wymknąć się z mojego życia niepostrzeżenie. Będę jak cień - tuż za Tobą, niezależnie od okoliczności, zawsze blisko. Bliżej.
Nawet teraz jest tak, jakbyś nigdy nie odeszła, a przynajmniej, jakby cząstka Ciebie wciąż była we mnie. Ze mną. Obok mnie.
Budzę się rano, pod paznokciami mam atramentowe plamy, a kościste konstrukcje kolan pokrywają senne hieroglify. Znowu pisałem do Ciebie list na swoim ciele, znowu tego nie pamiętam. Choć nie umiem jeszcze zgrabnie łączyć ze sobą liter, choć robię błąd w co drugim wyrazie (nawet linijka dźwięcznie uderzająca o moje dłonie nie motywuje mnie do zapamiętania tych wszystkich reguł, zasad wymyślonych nie wiadomo po co), choć palce księżycową porą zamoczone w inkauście suną po skórze nieporadnie, tworząc plątaninę znaków, która nie ma przecież najmniejszego sensu - pomimo tego wszystkiego piszę. Nie zawsze, często. Nie co noc, co trzy, może cztery.
To właśnie jest mój list do Ciebie, ten najszczerszy, treść wypływa z podświadomości, nie mam nad nią kontroli, nie ograniczam jej niczym.
Szkoda, że nie potrafię go przeczytać. Chciałbym potrafić, ale to niemożliwe. Tylko jedno słowo zaokrągliłem perfekcyjnie, wyrzeźbiłem bez trudu.
Widzisz, o, tutaj właśnie. W zagłębieniu, koło rzepki, nad tym paskudnym strupem. Atrament wywija się, dogniata, spływa po warstwie rogowej skóry, lecz Twoje imię nie ma w sobie ani milimetra niedoskonałości.
Nie mogłoby mieć.



Chodźmy już, dobrze?

Ściskam w dłoni trzon drewnianej pałki lakierowanej potem, chyba drzazga wbija mi się w palec rzekomo serdeczny, krew kapie na poranną trawę (w rytmie wiedeńskiego walca - kap, kap, kap), ale nie myślę o tym wcale. Posyłam tłuczek wprost do nieba bram, zupełnie bez celu, byle tylko poczuć ogień w mięśniach, zamachnąć się mocno, siłować z powietrzem. Fen czesze moje włosy, uda zaciskam kurczowo na wyślizganej rączce starej miotły, po czym pod wpływem impulsu - w ułamku sekundy zbłąkanej myśli - obracam się tak, by zawisnąć głową w dół. Trzonowcem łapię muchę, czuję, jak ślizga się po tafli szkliwa, gdy uśmiecham się do świata niczym szaleniec tańczący nad przepaścią.
Spadam. Wzbijam się. Kołuję nad życiem, krążę wokół niego. Dosiadam wiatru, fauluję bez opamiętania, bezczelnie, byle tylko zdobyć przewagę.



Uciekam do Ciebie.

Polerujesz akurat cynowy garnek, gdy cynamon osiada mi na płucach, a okruszki z ostatniego ciastka wylizuję z kryjówki w kącikach ust. Chowam w kieszeni dziurawych spodni dłonie przesiąknięte dymem papierosów i sfermentowanym zapachem ulicy; ciąży mi na duszy czyjś portfel schowany za pazuchą, ale rozgrzeszam się szybko. Nonszalancko oparty o próg patrzę, jak naznaczasz kuchnię swoją obecnością. A potem sięgam po wieczorną porcję naszej namiastki domu - kroję suszone pomidory, żebyś mogła wypróbować nowy-stary przepis... lekko zmodyfikowany - ze względu na pustkę świecącą na półkach kuchennej idylli.
Ręce mi zdrętwiały po całym dniu roznoszenia gazet, mrówki przemykają po sztywnych palcach, ale nie będziesz przecież znowu gotowała sama. Staram się ciąć równo, tylko że o mały włos nie odkroiłem sobie opuszka, na szczęście nie zauważyłaś, bo znowu mówisz o naszej pierwszej wspólnej podróży, którą odbędziemy w drugiej połowie wakacji - nie przerywam, słucham (rzadko kiedy milczę tak długo). Wiesz, koncentruję się na rytmie Twojego głosu i wszystkich obietnicach, które mi składasz. Wyobrażam sobie, jak to będzie wyglądało, a każdy kolejny oddech zaczerpuję pełną piersią. Wreszcie poznam Twoją melodię świata, wyściubię nosa z ograniczonej przestrzeni, nauczę się, co oznacza prawdziwa wolność.
Zawsze chciałem bliżej, więcej, wciąż za daleko, by mieć. Nie dbam o oceny, kolekcjonuję szlabany i pobijam rekordy wizyt u szkolnej pielęgniarki. Cały jestem chaosem, ścigam się z samym sobą, prześcigam w głupich pomysłach. Na ścianach akademii bazgrzę wulgarne apostrofy do moich wrogów, pod osłoną nocy przemykam do miejsc, w których być mi nie wolno, może teraz włamię się do tego pomieszczenia na drugim piętrze? Lubię słuchać plotek i ploteczek o innych, sporo z nich sam zresztą tworzę, chyba trochę mnie to bawi. Sam nie wiem. Nie wiem też, co zrobię ze swoją egzystencją, gdy już skończy się szkoła, ale myślę o tym w kategoriach abstrakcyjnych, zależnie od fazy księżyca. Dzisiaj na przykład chciałbym oblecieć glob na miotle.
Często również zakładam się z życiem. Dziewczyna nosząca długi warkocz, zakończony czerwoną kokardą, odda pracę szybciej niż kujon smarujący nosem po pergaminie, na którym kończy się już wolne miejsce? Więc trudno, o północy przebiegnę nago przez dzieciniec, a potem popływam w fontannie. Maszeruję po podłodze przypominającej pole szachowe - jeśli lewą nogę postawię na dwudziestej pierwszej płytce i będzie ona w kolorze białym, pocałuję pierwszą uczennicę o ustach malinowych, pełnych, do całowania stworzonych. Dla takich chwil warto żyć, nawet w pysk opłaca się dostać. To jest mój świat, mój dzień, chcę czuć, że naprawdę istnieję, szukam skrajnych emocji, doznań, rewaloryzuję wartości.



Dobrze, że jesteś już na zawsze.

Znowu sprawdzasz, czy mam wszystkie żebra nieporysowane, czy palce są nieprzekręcone, czy nos wciąż tkwi na swoim miejscu (ta kość zawsze była taka koślawa, czy nie zauważyłem, że zdążyłem potknąć się o życie po raz kolejny?).
Nastawiasz mnie.
Kojące słowo, zmartwione spojrzenie, kurze łapki w kącikach czujnych oczu - wszystko takie różne od metod, które stosował on. Ale jego już nie ma. Już nie pamiętam, nie chcę pamiętać przedzierania się się przez śnieżne połacie wprost w ramiona leśnej głębi, jego ramion naprężonych do ataku (rozszerzających się jak wachlarz kobry) też nie pamiętam, ani swoich ramion - złamanych kości pokrytych startym, umoczonym czerwonym pigmentem papierem; kości porachowanych nie aż tak bardzo, jak moja przetrącona dusza.



Obiecaj, że będziesz.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

ambroise osyen  1ERq90H
ambroise osyen  Empty

PisanieRe: ambroise osyen    ambroise osyen  EmptySob Cze 11 2016, 17:17
Здравствуйте!

Chwytać życie za gardło i wyciskać z niego tyle, ile się da. Wielu by chciało, tylu samo boi się, nieliczni robią to naprawdę. Jednak Ty, Ambroise, robisz to tak, jak powinno być to robione. Intensywnie, mocno, bez barier. I chociaż może się wydać, że wręcz zatracasz siebie w tym szaleństwie to ukochana siostra jest przecież twoją kotwicą, która utrzymuje Cię na powierzchni. Trzymaj się jej mocno, bo kto wie, może nadchodzi sztorm?

Bonusy za kartę postaci

Po krótkim namyśle postanawiam przyznać Ci:
+ 3 punkty do wiedzy magicznej, żebyś nie był aż takim ignorantem na jakiego się kreujesz;
+ 2 punkty do transfiguracji, bo taki z Ciebie zmiennokształtny zwierz.

Jako prezent chcę dać Ci jeszcze niekończące się pióro. Być może po tylu listach do siostry nie piszesz już wiele, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Niepozorny przedmiot przyczepiony był do portfela, który ukradłeś. Szybko przekonałeś się, że czarne, metalowe pióro nie posiada naboju z atramentem, a mimo to cały czas można nim pisać. W dodatku z drugiej strony znajduje się zapalniczka, zdecydowanie częściej ci się przyda.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 300 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!
Powrót do góry Go down
 
ambroise osyen
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: