IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Oddział medyczny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Anton Valeriev

Oddział medyczny - Page 3 L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptyCzw Paź 20 2016, 16:20
I w pizdu, i wylądował; ja robię to co chcę, a on? Wymyśla sobie tylko, że on też nie może. Ja usunąłem pierwszą granicę, która mi nam zawadzała: chcieliśmy być, to jesteśmy. Prawie cały rok do niego tęskniłem, to on chyba może wytrzymać miesiąc? Musimy przecież zacząć sezon na pełnych obrotach, muszę zgrać się ze wszystkimi, których zostawiłem na wakacje i nie widziałem cały ten czas. Jego nie zostawiłem przecież i, co więcej, zostawiać nie zamierzam.
- Wody. - usycham przecież. Z pragnienia, z bólu i mi-. Mi- mi- mi-. No, do jasnej cholery. Następnym razem.
Chociaż razem to też dość zdradliwe słowo.
Zanim przyszedł, cierpiałem i quidditch był tego przyczyną na równi z bólem odniesionej kontuzji. Każdą przytomną chwilę spędzałem rozmyślając, co by tu zrobić, żeby przyspieszyć powrót do kondycji i zapewnić Zmorom lepsze warunki.
Teraz, być może od gorączki, ból zelżał nieco, ale też nieco się zmienił.
Zapomniałem.
Zapomniałem wśród tego wszystkiego, że to już. Że teraz jak tęsknię, to już nie jest tak, że ja sobie mogę, a on i tak nie przyjdzie. Że on też ma swoje koszmary i że klasa, w której siedzimy razem nie musi już być przedzielona na dwie i nie ma już kilometrów.
Ale jak ja to zapomniałem, to nie mam pojęcia.
- Pokroić bym się dał za ciebie. Wronom rozdziobać, pługiem przeorać bym się dał.
Trzymam się tej ręki i czuję, że gdybym puścił, to jak statek kiedy podnosi kotwicę, zdryfowałbym gdzieś tam i nadal nie wierzył w to, że przyszedł do mnie.
- Chodź tu.
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Oddział medyczny - Page 3 Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptyPią Paź 21 2016, 00:39
W porządku. Anton zrobił pierwszy krok, na który ja nie mogłem się zdobyć przez bardzo długi czas. Nie było to dla mnie takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. On ma prościej – nie pochodzi z dynastii magicznej, nie musi się niczym martwić, rodowe zasady nie mają dla niego najmniejszego znaczenia. Mógłbym bezmyślnie powiedzieć, że dla mnie też, z tym że w tym przypadku to wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Wciąż takie jest, choć oswajam się z tą myślą coraz bardziej. Chcieliśmy być, to jesteśmy. Czasem jednak odnoszę wrażenie, iż nie jest tak, jak sobie to wyobrażałem. Z drugiej strony ciężko mi powiedzieć jak powinno być, skoro nie mam absolutnie żadnego doświadczenia w tych sprawach. Może po prostu na siłę wszystko utrudniam? Gubię się i nie wiem, co powinienem zrobić, by było dobrze.
- Zaraz ci przyniosę, spokojnie – odpowiadam dość szybko, w międzyczasie nalewając mu zimnej wody z kranu do szklanki i podsuwając mu ją pod nos. Pij, mój biedny Antosiu, pij, może zrobi ci się lepiej, bo chyba nie bardzo masz pojęcie, co się teraz dzieje. Z westchnięciem siadam na łóżku, na którym leży połamany Valeriev, krzyżując ręce na klatce i wpatrując się w niego z niemałym zmartwieniem w oczach. Serce mnie boli na ten widok, lecz cóż więcej jeszcze mogę zrobić? – No już, nie gadaj głupot, Antek. Powinieneś wypoczywać, by szybko powrócić do zdrowia. Jestem przy tobie. – Kręcę ostentacyjnie oczami, kurczowo trzymając się jego rozgrzanej dłoni. Co ja z tobą mam, Antek.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Oddział medyczny - Page 3 L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptySob Paź 22 2016, 00:46
O to właśnie – to są te bzdurne wymysły. Punkt widzenia zależy, jak wiadomo, od punktu siedzenia i mając w zanadrzu jedynie doświadczenie przesiadywanie na schodach albo krawężniku nie wiem, w jaki sposób ograniczony może czuć się ktoś, kto całe życie siedział w rzeźbionym krześle i to jeszcze z poduszką obszytą perkalem pod zadkiem. Zawsze może wstać od stołu, pójść, gdzie tylko chce; zabrać ze sobą tyle, by nie musieć nigdy wracać – i siadać na innych ławkach, innych kanapach, ba, może nawet na schodach do kościoła albo muzeum.
Wcale nie musimy się różnić, ani na pierwszy rzut oka, ani na siłę. Nie wiem, czy wstyd mi było, czy przykro zwyczajnie, czy dla samego podśmiewania się prychałem, kiedy nie chciał, by widziano nas razem. Żal mi było tego strachu, bo to przezeń właśnie nigdy nie dorównamy oczekiwaniom.
Ja też przecież wolałbym więcej. Niekoniecznie coś innego, ale zawsze wolałbym więcej. Prawda jest taka, że nawet gdyby krok w krok za mną łaził, przestałby wystarczać. Chcieliśmy być, to jesteśmy. Ale nie można żądać ode mnie, bym chciał tylko tej jednej rzeczy.
- A słomka? – pytam z miną zbitego psa. Tak to już się zdążyłem oblać, jeszcze mi bandaże przemokną. Tragedia. – Albo pomóż mi się podnieść.
Dźwigam się z jękiem na łóżku, podpieram na łokciach z trudem operując prawym ramieniem. W życiu nie powinienem się opierać na zrastającej się ręce, ale zakazy i wskazania rozsądku nigdy nie były dla mnie szczególnie czytelne.
- Już nie mogę więcej odpoczywać, bo oszaleję.
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Oddział medyczny - Page 3 Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptyPon Paź 24 2016, 01:22
- Co, słomka? – powtarzam z niemałym zmieszaniem w głosie, unosząc jedną brew, po czym kręcę głową na jego słowa. Nie dość, że zaczyna majaczyć i niespodziewanie prawić mi komplementy, to jeszcze muszę spełniać jego zachcianki. – Co to za wymagania? Prawie jak dziecko! – narzekam szeptem, odgarniając ciemne włosy i spinając je lekko, a następnie od razu zabieram się za poszukiwania. Pech chciał, że nigdzie nie mogę ich znaleźć. – Nie ma, nie mam pojęcia, gdzie są, Antek. No już, pomogę ci podnieść i potrzymam szklankę – mówię spokojnie, po chwili siadając na łóżku. A jak powiedziałem, tak zrobiłem. Podłożyłem mu poduszkę i ułożyłem, przy okazji uważając, by nic sobie nie zrobił.
- Powiedz mi, od kiedy tu niby jesteś? – zastanawiam się dość głośno, jednocześnie przykładając palec do ust w geście zamyślenia i spoglądając na niego karcącym wzrokiem. Bez przesady, mój drogi, masz za swoje. – Od wczoraj czy przedwczoraj? I ty już mi mówisz, że zaraz oszalejesz? – Nie marudź, Antek. Nic ci się nie stanie jak przez chwilę odpoczniesz od swoich przyjaciół i obowiązków kapitana Zmor. W tak wyjątkowej sytuacji quidditch może poczekać; jak nie ten mecz, to następny. Zastępstwo w drużynie znajdzie się w mig, a nieopisana chwała i nieznośne piski małolat mogą poczekać. Najważniejsze przecież, żebyś wyzdrowiał, choć odnoszę wrażenie, że dla ciebie to bez różnicy.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Oddział medyczny - Page 3 L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptyPon Paź 24 2016, 21:08
Pf. Jak gdyby komplementy były najgorszą rzeczą, która może go spotkać z moich ust. Gdybym tylko wiedział, że akurat to go w moim zachowaniu uwiera, z pewnością bym się oburzył; spokój, zwłaszcza mój, ma swoje granice, a ja w pędzie wpadam na nie, najwyraźniej, zbyt często.
- Leżałbym jak kłoda, gdyby nie ten mecz. Urwę sobie chyba łeb jak mnie nie puszczą na boisko i chciałbym już wszystko normalnie. Lavrinenko obiecywał, że żebra będą się zrastać jeszcze najwyżej dwa dni, i jak mnie wtedy wypuści, nie będzie tragedii.
Nie tylko mecz mnie dobija, gdybym miał powiedzieć mu całkiem szczerze. Powinienem chyba. Z Bełtami dalibyśmy sobie radę nawet gdyby każdy przewiązał sobie oczy i trzymał się miotły jedną ręką. Prawdziwy szkopuł tkwił w zamyśleniu, w jakie łatwo człowiek wpada - nawet człowiek przyzwyczajony do wielozadaniowego trybu życia - przez ten bezruch i tę ciszę. Gdyby chociaż ktoś przez cały czas dotrzymywał mi towarzystwa, nawet gdyby trajkotał nad uchem najbzdurniejsze bzdury, czas mijałby szybciej i teraźniejszość zajmowała bardziej efektywnie niż rozpamiętywanie albo planowanie.
Gdzie pojadę na wakacje. Czy pojadę, czy jeszcze pojedziemy.
To wcale nie jest tak, że o nim nie myślę.
- Dziękuję. - bąknąłem, nieco speszony przez jego narzekania. Veroshka na jego miejscu od razu na pewno by mnie opieprzyła, żebym nie zachowywał się jak ciućmok, ale może on ma dla mnie zbyt miękkie serce.
Łyk wody, dwa, trzy i od razu mi lepiej. Nabieram trochę perspektywy i przypomina mi się, że zapomniałem zapytać, co miałem zrobić na astronomię, ale przecież jakoś tak wyszło, że nie pracujemy razem w tym roku. Miałem przypomnieć mu o tej nowej piosence na Werniksy, ale nie był przecież w Werniksach. Przyłapałem się na tym, że nie miałem zbyt jasnego pojęcia, co tam się dzieje w jego życiu. A to przecież nasze życie, prowadzimy je obok siebie. Czasem gdy mu ręka z łóżka spadnie, mógłbym jej dosięgnąć - tak blisko jesteśmy na co dzień.
A ja nie wiem.
- Milan, ja jestem skończony idiota.
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Oddział medyczny - Page 3 Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptyNie Paź 30 2016, 14:48
- Nie będzie tragedii? Chyba jesteś niepoważny – krzywię się, gdyż wcale nie podobają mi się jego słowa. Jak zwykle wszystko lekceważy, nie ma w nim odrobiny odpowiedzialności i instynktu samozachowawczego. Wzdycham ciężko pod nosem, wciąż trzymając mocno jego dłoń i przysłuchując mu się uważnie. Niby jesteśmy gdzieś obok siebie na wyciągnięcie ręki, ale co z tego, skoro nieustannie mijamy się i nie mamy dla siebie czasu w tej szarej codzienności. Bo Anton nie wie, co się u mnie dzieje – zdaje się nawet, że nigdy specjalnie go to nie interesowało. Jest zbyt skupiony na sobie i swoich zajęciach. Chcieliśmy być, to jesteśmy, ale skończyło się wyłącznie na byciu. Nie ma żadnych nas. Potwornie męczy mnie ta perfekcyjna iluzja, która rozsadza moją głowę od środka. Zupełnie jak wizje.
- Jesteś, Anton, jesteś. – W żadnym przypadku nie zamierzam zaprzeczać, bo w rzeczywistości jesteś trochę tym idiotą, skoro nie widzisz w tym wszystkim mnie i moich starań. Tu nie ma złości i przeraźliwego krzyku, choć może powinny być, by w końcu coś ci uzmysłowić. Jest żal w oczach i sercu, ale kryję go pod lekkim uśmiechem na twarzy. Chyba pierwszy raz w życiu, bo prawda jest taka, że przecież nie znoszę udawać. Nie wiem jednak, co powinienem zrobić; to wszystko jest takie zupełnie nowe i obce, aż nie mam pojęcia jak się zachować, co jest właściwe a co nie. – Muszę zaraz iść, przełożyli nam zajęcia z okultyzmu – kłamię na poczekaniu, po czym dodaję szybko: – Zajrzę do ciebie później. – Tak zrobię, ale raczej nie dzisiaj. Może w końcu coś do ciebie dotrze. Choć tylko chyba się łudzę.

Milan z tematu
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Oddział medyczny - Page 3 L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 EmptySob Lis 05 2016, 23:01
Razem to było zawsze dla mnie pojęcie krótkoterminowe. Razem na imprezę, razem w ławce na botanice. Chyba tylko razem w dormitorium wytrzymało próbę czasu, a to nawet mimo ciągłych utyskiwań i gróźb ze strony chłopca od smoków. Może na tę drobnostkę, na te kilka godzin spokojnego snu co noc zmarnowałem swoją cierpliwość, która tak naprawdę jemu się należy?
Wolałbym ją przecież Milanowi poświęcić niż na własny szkielet. Szkielet wszystko wytrzyma, z wyjątkiem może fortepianu. Szkielet to ma każdy.
A jego mam tylko ja, ale jakoś mi to nie przeszkadzało w zakładaniu wciąż na nowo, że też tragedii nie będzie.
Kiedy się ma osiemnaście lat i wybujałe marzenia, wszystko jest jedyne. Jedyna szansa wygrać mecz z Bełtami, jedyna prawdziwa miłość, jedyna taka maskarada, jedyna taka butelka taniego wina. A tu się okazuje, że ja dla niego zwyczajnie kolejny jestem. Następny nieznośny ucisk w głowie, jak migrena, którą lubi się tylko, kiedy jest nieobecna.
Nie było widowiska, to i nie zauważyłem. Że to pragnienie bycia jeszcze nie przekształciło się w nic... trwałego. Że nie mam pomysłów na żadną formę przyszłości. Zawodową, życiową, rozrywkową, sercową.
Za kilka dni mecz. A ja jestem skończony idiota.
- Dobrze. - nie wiem, czy zauważam, że coś kręci, czy sam już chcę, żeby sobie poszedł. Nie wiedziałbym przecież, co mu dalej powiedzieć. - Dzięki, że przyszedłeś. Do zobaczenia później.
Nie spuściłem z niego oczu dopóki nie wyszedł. Dopiero potem walnąłem, rozzłoszczony, pięścią w poduszkę, aż zabolał zabandażowany bark.
Zasnąłem z nudów po nieznośnie długim czasie, a obudziło mnie dopiero wołanie pielęgniarki kilka godzin później.

Anton z/t
Powrót do góry Go down
Oddział medyczny - Page 3 Empty

PisanieRe: Oddział medyczny   Oddział medyczny - Page 3 Empty
Powrót do góry Go down
 
Oddział medyczny
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: