IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry

Korytarz 1ERq90H
Korytarz Empty

PisanieKorytarz   Korytarz EmptyPią Kwi 01 2016, 01:38
Korytarz

Najwęższy, najbardziej ciemny i z największą ilością zakrętów, rozwidleń i skrótów, jest prawdziwym labiryntem, w którym nie trudno się zgubić lub przyprawić siebie albo innych o nieprzyjemne kontuzje. Pod sufitem, w bardzo dużych odstępach, umieszczone są trójramienne kandelabry dające światło, które rzuca niepokojące cienie na przeciwległe ściany – niektórzy jednak stwierdzili, że może to być przednia rozrywka, dlatego od czasu do czasu straszą swoich kolegów lub urządzają teatrzyki cieni.
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Korytarz GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Maj 08 2016, 23:09
Jeszcze jest cicho, jeszcze nie słychać szmeru odsuwanych w czytelni krzeseł, zarzucanych w pośpiechu na ramię toreb, tłoczenia się przy kontuarze, by jak najszybciej oddać bibliotekarce książki i czym prędzej pognać w stronę swojego skrzydła, skończyć na dziś z nauką, odpocząć chociaż chwilę przed kolejnym pracowitym dniem. Jeszcze wieczorne łasuchy nie postanowiły ruszyć na przedsenną wyprawę do kuchni, zwędzając krasnoludkom szykowane na śniadanie potrawy. Jeszcze chwilę może posiedzieć w bezruchu, przyglądając się drgającym w hipnotycznych podrygach płomykom świec: ściany, bez przemykających po nich cieni, wydają się jak obdarte z charakteru, puste, wypłowiałe, nienależące do żadnego ze znanych miejsc – na pewno nie do Koldovstoretz. Jeszcze przez moment ma okazję do zaplanowania zasadzki, chociaż ile razy by tu nie przychodził, ile razy nie wykonywałby mechanicznie tych samych gestów, ile razy nie spotykałby tych samych osób, wciąż zawsze kogoś przyprawi o stan przedzawałowy, zawsze co wrażliwsze pierwszaki rozbeczą się w głos, ktoś spróbuje mu pogrozić.
(cowieczorna plebejska rozrywka. Tarsiuk, niżej upaść nie mogłeś?)
Może. Zawsze. Nie ma granic, których nie można przekroczyć. Nie ma końca i początku. Wszystko siedzi w głowie, ograniczenia, zasady, regulaminy są dla słabych, dla tych, którzy nie potrafią samych siebie utrzymać w ryzach, którzy mają problem z samokontrolą.
(i kto to mówi?)
Pierwsze skrzypnięcie, gdzieś dalej, to chyba poręcz na klatce schodowej. Pospieszne kroki, przyspieszony oddech. Uśmiecha się do siebie, wyobrażając, kogo i w jakim stanie zaraz ujrzy, a brzydkie, bardzo brzydkie to wizje, za nie również powinni wsadzać do sali wstydu. Nim jednak zza zakrętu wyłania się postać, drzwi biblioteki otwierają się, zapełniając wąski korytarz zmęczonymi twarzami, tak obrzydliwie pozbawionymi emocji aż wszystko w nim woła rozdzierająco i skręca się z niezadowolenia, pragnie wyrwać się i każdego z tych żywych trupów ocucić, przywrócić do życia, wlać odrobinę więcej pasji – to dopiero początek, strach pomyśleć, jak te same osoby wyglądać będą za pół roku. Wyciąga się jak długi w poprzek wąskiego przejścia, z powycinanych zawczasu figurek próbując odegrać pełną makabry scenkę. Na dobry sen.
- Chodź no tu, mam za mało rąk – ciągnie za szatę pierwszą mijającą go osobę, nawet nie wyobrażając sobie, że zechce mu odmówić. Spójrz tylko ile będziecie razem mieli zabawy!
Powrót do góry Go down
Tsisia Janashvili

Tibilisi, Gruzja

błękitna

17

VIII klasa

przeciętny

uczennica

Odrodzenie, Panacea
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Maj 09 2016, 00:53
No to się bawimy?
Pierwszą osobą była Janashvili. Otumaniona ilością przeczytanych stron, z czerwonym śladem na palcu wskazującym lewej ręki. Zawsze ten odcisk wracał w roku szkolnym. Przyzwyczaiła się, jej dłonie mało arystokratyczne były, blizny po nożykach, gdy poniosło ją siekanie ingrediencji czy sezonowe poparzenia - wrzątek, kwas, ług, co za różnica, a i powróz do winorośli też nie był łaskawy. Babka musiała się z wnuczki przypadłościami pogodzić, z trudem, jak z bólem godziła się, że Tsisia była mańkutem. A przecież to wada, wypaczenie.
Wyszła z biblioteki, jak zwykle, ten szum, inni uczniowie, którzy szli obok, to było za głośno, za szybko. Żywe trupy, Tsisia całkiem je teraz rozumie, żywi byli irytujący. W tym wszystkim, coś zaczepiło o skraj jej regulaminowej spódnicy. Pierwsze skojarzenie, znowu się zaczepiła o ogrodzenie albo postronek lub winorośl, więc lekko ciągnie materiał w swoją stronę. Będzie miała szczęście, to dziury nie zrobi. Zaraz trzeźwieje, jaki płot, to jest wszak w podziemiach Akademii, to nie dom.
- Co? - wypowiada pytanie, zanim wypracowane niedawno mechanizmy każą zamilknąć.
Spojrzała na rękę Tarsiuka, jakby widziała coś takiego pierwszy raz. Pokręciła głową, jakby chciała się wybudzić. Jednak delikatnie odkłada torbę i siada obok.
- Znowu? - Janashvili człowiek-pytanie.
Mogę się założyć, że Cyzia padła ofiarą takiej zabawy. Pewnie instynktownie rzucała za ten róg ciężkimi książkami i z sercem, które nie wiedziało czy ma bić jeszcze szybciej, czy całkiem się zatrzymać, uciekła kilkanaście schodów w górę. Chwilę później w ciszy, w której słyszała każde skrzypienie ścięgien wracała, bo książki były cenne i nie wypadało nimi miotać.
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Korytarz GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Maj 09 2016, 11:53
No już, nie opieraj się tak, dziewczyno, jeszcze nie ma ochoty cię zjeść, chociaż już na pierwszy rzut oka widać, że byłabyś jednym ze smaczniejszych kąsków: trochę więcej mięsa, nie same kości. Za dużo tu patyczaków, aż szkoda na jakimś wzrok zawiesić, jeszcze się pod jego ciężarem ugnie, połamie i posądza go o dewastację mienia szkolnego. Każdy uczeń na czas pobytu w Akademii za takie uchodzi, własność Starszyzny, na szczęście jeszcze nie całkiem podpisane, nieostemplowana. Tego tylko brakuje, kością w gardle mu to staje. Może za stary już jest na trzpiotowate zabawy swoich rówieśników, może za młody, jeszcze nie potrafi zrozumieć, jak grać w politykę, czy w ogóle w nią zaczynać. Podnosi głowę do góry nieco, kręcąc nią w zniecierpliwieniu. Światło całe Tsisia zasłania, nie dając możliwości odgrywania teatrzyku cieni, a przecież nie chce tu siedzieć całej nocy, nie ma tyle czasu, za pół godziny cisza nocna, do tej pory oboje winni w swoich łóżkach się znaleźć, bez żadnego włóczenia się poza bezpiecznymi murami Koldovstoretz. On wie, co jej po głowie chodzi, przecież noc bezchmurna ma być, to aż się prosi o wypad do obserwatorium.
(nie dziś, nie jutro, lecz pod koniec miesiąca sam ją tam zaprowadzisz, co?)
Kciukiem przeciera kącik warg. Ależ byłaby chryja, gdyby tylko spróbował cokolwiek jej zrobić, do końca życia nie udałoby mu się już tych ichnich win spróbować, z Chatangi też by nie wyszedł, o ile pozwoliliby mu tam dotrzeć. Nie, nie powinien mieszać się w politykę, nawet na stopie czysto koleżeńskiej.
(zjadanie szkolnych znajomych ciężko nazwać koleżeństwem, mój drogi.)
- Nigdy nie było inaczej, Janashvili. Trzymaj to. – Podaje jej dwie z pięciu kartonowych figurek: łoś i topór szalenie pasują do jej niekonfliktowego charakteru, na pewno uda jej się stworzyć zaskakującą historię. – Czy może chcesz wymienić? WEŹ SPIERDALAJ, NIE CHODŹ KOLEŻANCE PO MUNDURKU, GNOJU! – Prawie się podrywa z podłogi, gdy jeden z piątoklasistów z krótkimi nóżkami nie jest w stanie zrobić większego kroku, stając Tsisii na spódnicy. Chwyta go za szmaty, ściągając w dół, nos przy nosie, przerażony wzrok i trzęsące się ramionka. – Zrobisz to jeszcze raz, a będziesz przystawką dla rusałek. Przeproś i jazda! – Wydukane pospiesznie przeprosiny zlewają się z ponaglającymi nawoływaniami z końca kolejki, jaka zdążyła się utworzyć, a on uśmiecha się paskudnie, bez entuzjazmu. Przecież nie martwi go, czy się Gruzinka pobrudzi, bardziej interesuje go, czy porobiła obszerne notatki na teorię magii.
Powrót do góry Go down
Tsisia Janashvili

Tibilisi, Gruzja

błękitna

17

VIII klasa

przeciętny

uczennica

Odrodzenie, Panacea
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyWto Maj 10 2016, 00:36
Siada, przecież nie bardzo idzie jej odmówić. Zresztą na swój sposób jest to śmieszne, ona jest śmieszna, wszystko się zgadza. Komiczne były te starcia z otoczeniem i bliskie choroby dążenie do magicznej medycyny, nic tylko temat do żartów. A smutni znajomi są nieznośni.
Chciałaby jeszcze wyjąć z futerału teleskop przed rozpoczęciem się zajęć praktycznych, noc zapowiadała się doskonałymi warunkami. Pod koniec miesiąca miała być pełnia, a wtedy księżyc utrudnia obserwacje. Pełnia nie była dobrym czasem, wino nabierało za dużej mocy. Nie, nie była głupia.
Obróciła w dłoniach obie figurki. Cóż ten łoś z siekierą zrobić może?
- W porządku - odpowiedziała, chyba dotyczyło to tak zadeptania jej spódnicy, jak i figurek. Nie chciała testować szybkości nadejścia kolejnej fali gniewu. Znała ten pomruk, tę złość, choć zwykle towarzyszyły im kolejne puste butelki, karty lub niezgodność w zapamiętanej historii (szczególnie w temacie kto i co zaczął). Dlatego zawsze było w porządku.
- Mało precyzyjne narzędzie, trzeba do niej siły włożyć - dzieliła się swoimi spostrzeżeniami za łatwo, powinni ją wychować w myśl milczenie jest wszystkim. Ułatwiłaby sobie życie. - Na łosia dobra a dla niego też?
Przez chwilę siekiera śledziła zwierzaka, dlaczego sama? Łoś niech też ma zabawy, niech on kieruje ostrzem. Tsisia spojrzała z boku na pozostałych tekturowych aktorów.
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Korytarz GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptySro Maj 18 2016, 10:38
Nie, nie jest głupia. Widzi świat szerzej, nie zamyka go, nie zamyka nikogo w ciasnych, wysłużonych ramach szablonowego myślenia, jakie narzucają im profesorowie, szkolni znajomi, te wszystkie głośno wschodzące gwiazdy i gwiazdeczki, młodzieńczy idole, których opinie ważniejsze są od porannych modłów do Peruna, Białoboga i Welesa. Nie, Tsisia nie jest głupia, jest jednym z nielicznych filarów podtrzymującym ten ich mały, czarodziejski świat we względnie stabilnej pozycji. Absolutna chluba Starszyzny, tak niedoceniana przez ogół społeczeństwa, jak czarna owca, wystawiona na pokaz, na pośmiewisko, na zniesławienie. Ilu z nich zdaje sobie sprawę z tego, że za sobą pociągnęłaby wszystkich? Rada Czarodziejów jest teraz zbyt słaba, ciągle nie potrafi podnieść się po wymordowaniu Romanovów, kolejny cios byłby jak pchnięcie pierwszej kostki domina.
(podobne myśli sprowadzą na ciebie gniew boży. dziękuj, że nikomu nie spieszy się, by poznać, co skrywa twoja głowa.)
Zerka na postać, o którą pyta. Z założenia chyba miała być czartem, w praktyce bardziej przypomina skrzyżowaną z żółwiem dziwożonę. Prawdopodobnie niczego to nie zmienia: i w jednej, i w drugiej formie siekiera raczej by nie wystarczyła. Wzrusza niedbale ramionami, unosząc w dziwnym grymasie kąciki ust i rozpoczynając niemy, cienisty atak na najbliższe widmo osoby przesuwające się  w ich kierunku po przeciwległej stronie korytarza.
- Przekonajmy się. Wszystko w racicach tego dżentelmena. Jeśli nie podoła, zgarniam od ciebie jedną trzecią notatek na jutro - stawia bezczelny warunek, uprzejmie zostawiając Tsisii decyzję o tym, które fragmenty mu udostępni i czego sama będzie mogła zażądać, gdy rogacz wyswobodzi nadchodzącą niewiastę z opresji. - Możesz wziąć jeszcze tego, dla podniesienia szans.
(słońce pada, deszczyk świeci,
czarownica masło kleci.)
(już się zgubiłeś?)
Powrót do góry Go down
Tsisia Janashvili

Tibilisi, Gruzja

błękitna

17

VIII klasa

przeciętny

uczennica

Odrodzenie, Panacea
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPią Maj 20 2016, 11:06
Chwilę poświęca więcej uwagi samemu Łauryszowi. Po wcześniejszym wybuchu nie było śladu. Nie uspokoił się, mogłaby się założyć. Tam się za dużo działo płytko, nieledwie pod powierzchnią. Pewnie dlatego inni go unikali, ale nie wszyscy, nie Tunder. Ona też nie była spokojna. Może, dlatego się trzymają. Tsisia nie wiedziała, nie zapyta, to też nie powinno ją interesować.
Wraca do kukiełek, pokręciła głową, nie potrzebowała forów. Poradzi sobie, jakoś. Trzecia część notatek to dużo, było co bronić. Bardziej jej zależało na nich, niż osobie, która schodziła. Niedobrze, tak być nie powinno. Tsisia powinna wykazać się empatią, ale nawet jeśli ją miała, to się gdzieś przez ostatnie kilka lat zagubiła. Często podejmowała się pomocy dla swojego spokoju.
- Odbierzesz moją książką od Loli - stawia swój warunek. Niby pożyczył, ale wynikało to z chęci sprawdzenia czy się postawi, oczywiście nie. Teraz nie potrafiła się upomnieć, bo Lola ją przytłaczał.
Tsisia przesuwa łosia, który wysuwa się za cienia osoby, która się przybliżała. Wychodzi naprzeciw cienia kolegi, stara się odcinać go od tego kogoś.
Powrót do góry Go down
Łaǔryš Tarsiuk

Korytarz GlcHGuk

Orsza, Białoruś

półkrwi

wilkołak

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Czarcie Włócznie
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Maj 26 2016, 16:07
A jednak, a może wypadałoby się zainteresować? Podjąć się kolejnego aktu pomocy. Dla świętego spokoju, dla siebie, trochę może dla innych. Tsisia, ty przecież wiesz, wiesz czym to może grozić. Ta bezczynna obserwacja, ryzykanckie czekanie do ostatniej chwili na kolejny wybuch gniewu, żalu, rozczarowania, bezsilności, ucieczki. Wiesz, że to, co na powierzchni, to jedynie wierzchołek góry lodowej, niegroźnie wyglądający z wierzchu, a tak szalenie niebezpieczny pod spodem, pod tym bezmiarem nicości, w który nikt nie chce zaglądać, o którym wszyscy świadomie zapominają, potem dziwiąc się skutkom powstałej katastrofy. To nieodpowiedzialne, to głupie. Wystarczyłoby słowo, odpowiednio sformułowana prośba skierowana do właściwej osoby, usunięcie się z drogi, zatrzaśnięcie w porę tych konkretnych drzwi, których żadne z nich nie powinno otwierać. Rutynowe działania, o których wykonywaniu z biegiem czasu zapomina się całkowicie.
(przez was Koldovstoretz pójdzie na dno jak Titanic.)
Przesada. To tylko złość, już znowu przykryta niedbale kłamstwem utkanym z uśmiechu i nonszalancji. Ile raz Tsisia była już świadkiem podobnych sytuacji, gdy mimowolnie wilcza natura przejmowała kontrolę nad umysłem, by zaraz zostać wyparta przez ludzki rozsądek? Nie jest w stanie tego zliczyć – nie zwraca uwagi na podobne szczegóły, bo to w końcu nic takiego, to tylko zabawa.
(do wyczerpania człowieczeństwa.)
(do bólu.)
(na zawsze.)
Zamiera w pół ruchu, gotowy zasypać ją serią mało przyjemnych pytań i domysłów. W porę gryzie się w język, skinieniem głowy zgadzają się na jej warunek. Nie ma sprawy. Książka od Loli. Nie musi zostać jej zwrócona, o tym nie wspomina – tomiszcze zatem pozostanie w obiegu, do następnego zawarcia układu. O ile łoś okaże się dzielnym stworzeniem, a dzierżona oręż osławionym Malleus Maleficarum.
Gardłowy warkot niesie się echem po korytarzu, gdy pokraczny cień stwora przysłania większą część ściany, prawie pochłaniając zarysy cyziowych figurek.
- Nie przejdziesz, nie okupiwszy swej drogi tym, co ci najcenniejsze, nieboraku! – odzywa się, a widmowe cienie monstrum to wydłużają się, to skręcają, to bledną, jakby próbowały wydostać się ze ściany i wedrzeć się w stojącego kawałek dalej ucznia, pochłaniając lichego strażnika.
Czyżby?
W najlepszym momencie zabawę przerywa im niezadowolony, profesorski głos, nakazujący udanie się do swoich komnat.

oboje z tematu


Ostatnio zmieniony przez Łaǔryš Tarsiuk dnia Nie Lip 17 2016, 18:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptySob Lip 09 2016, 23:25
Zawsze wydaje mi się, że na zaplanowane czynności nie wystarczy mi czasu. Wiem ile poszczególne z nich zajmują. Wiem, jednak zawsze wstaję znaczenie wcześniej i od samego rana krzątam się niepotrzebnie po pokoju, sali, podwórku albo jak dzisiaj- korytarzu. Nie jestem nerwowym człowiekiem, nie wpadam w panikę, nie stresuję się. Tylko czasami. (Prawdopodobnie za każdym razem.) Nie znoszę oczu na moich plecach. Ludzi, którzy na mnie liczą. Dłoni, które naprzemiennie biją brawa i zaciskają się w złości.
Mam wszystko w głowie, niczego nie zapomnę. Mam, jednak zawsze zapominam. Nie jestem sklerotykiem, nie zdarza mi się zapominać o wszystkim, nie muszę zapisywać dat, aby pamiętać o urodzinach członków rodziny. Tyko czasami. Prawdopodobnie za każdym razem składam życzenia w złych terminach. Jednak nikt nic nie mówi. Jestem zbyt szczęśliwa możliwością życzenia komuś miłych rzeczy, aby ktokolwiek ośmielił się to przerwać i mnie zmartwić.
Biegłam, oddech zabrało mi niemal całkowicie, a bladą twarz podkoloryzowały czerwone rumieńce. Przystanęłam, opierając się o ścianę. Jestem wręcz zawalona szkolnymi materiałami. Noszę ich więcej niż jest mnie samej. I kiedy tak o tym myślę, jeden z plakatów wymyka mi się z rąk i upada z głuchym odgłosem na kamienną posadzkę. Ciężkie westchnięcie, którego nie umiem powstrzymać, jest oznaką odczuwalnej porażki. Gdy tylko się schylę, poleci cała reszta. Na dodatek czuję, że włosy zaplątały mi się w suwak od kwiecistej bluzy. Mam wrażenie, że wewnętrznie umieram. Dolna warga mi drży. Nie chcę płakać. Uśmiecham się na siłę, sama do siebie, żeby podbudować się na duchu.
Czemu ktoś zostawia tak małe stworzenie z tak wieloma rzeczami na głowie?
Jeszcze ten krótki kaszel, który postanowił wpaść z wizytą. Kiedy kaszlę, z rąk wypada mi kolejny rulon. Próbuję opanować przyśpieszony oddech. Nie jestem urodzonym sportowcem. Nigdy nie miałam nawet szansy spróbować, być może jest mi z tego powodu trochę przykro, jednak nawet nie odważyłabym się o tym marzyć. Dużo choruję- chociaż mam wrażenie, że od kilku lat przeciętnie- nigdy nie mogłam się zgrzać, żeby wyjść na dwór musiałam iść do mamy, żeby dowiedzieć się, czy temperatura jest odpowiednia. Nie żałuję. Zawsze miałam wystarczająco dużo rozrywek w domu. Ale pies zawsze wybiegnie za otwartą bramę, koń zawsze będzie jadł trawę, która znajduje się za ogrodzeniem, a kot będzie chodził po dachu sąsiada. Nikomu się nie przyznaję, ale- gdy tylko przyjechałam do szkoły- biegałam jak szalona, w deszczowe dni otwierałam okno i siedziałam bardzo blisko, piłam sok prosto z lodówki, wcześniej nie trzymając go w buzi w celu zagrzania, zanim spłynie po wrażliwym gardle.
Czuję, jak wszystko dookoła wypełnia zrezygnowanie. Nawet w moich kościach. Rzucam się więc na podłogę. Tak po prostu, na kolana, które zaraz zrobią się czerwone od zimna i podrażnione od granulek piasku lub innego żwiru naniesionego przez buty. Być może wygląda to wszystko trochę komicznie. Zwłaszcza wśród cieni, które niepokojąco tańczą po korytarzu i przyprawiają mnie o dreszcze. Czuje rosnące napięcie. Nie wzięłam termosu z herbatą. Wiem, że będę tu jeszcze trochę siedziała, zanim odpocznę chociaż trochę. Mam czas. Nie wiem po co biegłam. Rozkładam trzy duże brystole na kamiennej posadzce. Torbę, która do tej pory była przerzucona przez ramię, rzucam nieuważnie zaraz obok. Papier ciągle zwija się, niewdzięcznie. Nieważne. Nie potrzebuję na niego patrzeć. Jest dopracowany.
Cyril mnie zabije.
Zabije.
Sprawdzę jeszcze raz. Gimnastykuję się, wyginam i rozciągam kończyny na wszystkie strony, byle przytrzymać ten c h o l e r n y brystol.
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 02:16
Nigdzie się nie spieszę.
Zwykle kiedy ludzie coś takiego słyszą, wyobrażają sobie totalną flegmę, nie? Kogoś, kto z prędkością żółwia stepowego drepcze przed siebie. Gdybym mógł, na najnowszej miotle wyścigowej zapierdalałbym przez korytarz tak, że dla innych byłbym co najwyżej kolorową smugą i nagłym podmuchem powietrza, a jednak wciąż nigdzie bym się nie spieszył. Nigdzie konkretnie.
Spieszenie się to jakiś kapitalistyczny wynalazek, choroba przenoszona z pokolenia na pokolenie przez ludzi, którzy wiedzą tylko, że należy się spieszyć, choć nawet nie potrafią wytłumaczyć - po co. Szczerze - ja nie mam pojęcia, po co. Spieszenie się uważam za jeden z najbardziej groźnych niszczycieli radości z życia; wydaje mi się czasem, że ogromna część ludzi najchętniej przeskakiwałaby od jednego celu do drugiego, jakby zupełnie nieświadoma tego, że najwięcej zabawy można wycisnąć z samego środka. Zresztą może kiedyś to objaśnię szerszemu gronu, niektórym to by się chyba przydało.
Na przykład takiej Bercie. Zaciskam wargi w wąską kreskę, patrząc na cały ten bałagan, który narobiła. Pewnie z każdą inną osobą w roli bohaterki tego dramatu świetnie bym się bawił, móc obserwować ten chaos, tylko akurat z nią nie wyjdzie. Nie chodzi o to, że jakoś wybitnie ją lubię. Jest szurnięta, to na pewno pewna zaleta. Po prostu Berta wygląda tak dramatycznie, że ciężko jej w tym momencie nie współczuć. Jak gdyby przez upuszczenie tych plakatów zawalił jej się świat.
No i po co jej to było? Mogła zatrudnić jakiegoś frajera w postaci tragarza. A jeśli nikt nie pokwapiłby się na ratowanie damy z opresji, ostatecznie wystarczyłoby zabrać wszystko na dwie tury. Widocznie gdzieś się spieszyła (patrz punkt pierwszy).
Podchodzę w końcu do dziewczyny i czubkiem buta przytrzymuję krawędź uciekającego brystolu. No dobra, mogłem przy tym trochę go pobrudzić, ale jego właścicielka właśnie próbuje rozprostować go na niezbyt czystej posadzce, niech mnie nie wini za brak szacunku. Przez chwilę przyglądam się plakatowi, po czym podnoszę wzrok na Bertę.
- Co ty robisz? - Tak naprawdę w tym pytaniu zawiera się wiele innych. Jak: po co biegłaś? Na chuj tyle tego wzięłaś ze sobą? I czy nie powinnaś ich... no nie wiem, zwijać? - To trochę słabe miejsce na wystawę. - Wierzcie albo nie, ale jestem miły, chociaż właściwie nie mam ku temu powodów. Po prostu Berta emanuje aurą skrzywdzonego szczeniaczka, a trzeba być skurwielem bez serca, by kopać szczeniaki.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 10:28
Mogłam się tego spodziewać. Jeśli miałabym spotkać kogoś w miejscu tak ciemnym i przepełnionym wilgotnym powietrzem, które błądzi po korytarzu, jakby samo zgubiło się w jego murach, to byłby to właśnie Gido. Zawsze wydawał mi się nieprzewidywalny. Miał smukłą twarz, ładnie zakończoną zgrabną brodą, która marszczyła się lekko przy każdym uśmiechu- w przyjemnym uśmiechu, który wydawał mi się nie grać z oczami. Jego wzrok zawsze błyszczał, płonęły diabliki, jakby ciągle obmyślał plan zniszczenia świata. I mimo że potrafiłam dyskretnie mu się przyglądać, bo miał w sobie coś nietypowego, co zwracało moją uwagę, sama zawsze bałam się, że i on spojrzy na mnie. Kiedyś doszłam nawet do wniosków, że jest w nim coś uroczego. Jego wyraz twarzy towarzyszący triumfowi w dokuczaniu. Potrafił się naprawdę cieszyć. A ja nie potrafiłam powstrzymać własnego uczucia szczęścia, kiedy na to patrzyłam.
Żadna ze mnie artystka. Czasami wykonam jakiś plakat lub planszę, żeby pomóc Cyrilowi w zajęciach- nauczycielom wydaje się, że dziewczyny potrafią zrobić takie rzeczy staranniej od chłopców, nawet jeśli nie mają talentu plastycznego. Jednak kiedy mam ochotę rysować, sama z siebie, najczęściej szkicuję właśnie Gido. Stawiam jego postać w wielkim oknie. Widzę, jak stoi tyłem do mnie, z rękoma w kieszeni, lekko zgarbiony, ze wzrokiem wbitym w ziemię, chowa twarz od światła, które pada prosto na niego. Wciąż pozostaje czarny, zza jego konturu wyłania się kolorowe światło padające z szyby okna, którą pokolorowałam stwarzając witraż. I chociaż z mojej perspektywy wydaje się zamknięty we własnym mroku, jakby nie przepuszczał, a nawet pochłaniał i tłumił piękno światła, to wiem, że gdybym stanęła inaczej, widziałabym, że jego ciało z przodu jest równie kolorowe.
Na innej kartce dorabiam mu okrągłe rumieńce na twarzy, kolorowe pasemka, ubieram w jasne ubrania. Staram się wprowadzić trochę słońca do jego postaci. Zastanawiam się, jakby to było, gdyby przestał być tak zbuntowany. Zastanawiam się, jakie kwiaty mogłabym postawić koło jego łóżka, żeby rano budził się z ich zapachem i czuł, że dzień, który się rozpoczyna, będzie udany.
Jednak teraz, kiedy go widzę, krzyczę. Przestraszył mnie. Wydawało mi się, że byłam świadoma czyjejś obecności. Głowa mi pulsuje, wariuję. Wiedziałam, że ktoś zbliża się w moim kierunku, jednak się wystraszyłam. Spoglądam na jego twarz i śmieję się głośno.
-Przepraszam, Gido- wzdycham nieśmiało, trochę zażenowana sama sobą -Że musisz na to wszystko patrzeć. Już się stąd zwijam -wyjaśniam i zaczynam zwijać pierwszy plakat, jednak widzę, że chłopak pomaga mi. Na swój sposób, jednak pomaga. Rezygnuję więc ze sprzątania i unoszę głowę. Widzę na jego twarzy coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam. Jest miły, zachowuje się tak i wygląda.
Powinnam go takiego zapamiętać.
-Muszę dostarczyć to do sali od geografii. Ostatni raz sprawdzam, czy aby na pewno wszystko jest tak, jak było umówione- próbuję ubrać zaistniałą sytuacje w słowa, które załagodzą to, jak teraz wygląda.


Ostatnio zmieniony przez Berta Sikvdili dnia Pon Wrz 19 2016, 19:14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 18:07
Czekaj, przepraszasz mnie? Trochę to zaskakujące, w końcu nic mi nie zrobiłaś (albo jeszcze o niczym nie wiem), ale zanim zdążam zapytać, ty już wyjaśniasz, o co chodzi. Wzruszam tylko ramionami, wciskając dłonie do kieszeni - znam gorsze krzywdy, niż zmuszanie kogoś do oglądania umiarkowanie żenującej sceny. Czasem mnie zastanawia, jak ludzie pokroju Berty są w stanie funkcjonować, we wszystkim znajdując powód do przejmowania się i świadectwo swojej winy. Ups, wywróciłaś się, a ja jestem tego świadkiem... i co? Równie dobrze ja mógłbym cię przeprosić za to, że tak się pławię w twojej porażce. To chyba trochę gorsze. Na to, że brystole poleciały ci z rąk, nie miałaś w ogóle wpływu.
Inna sprawa, że mimo wszystko nie przeproszę. Przyglądam się dziewczynie przez chwilę, nim zabieram się za zwijanie najbliższego plakatu.
- Tak myślałem - mówię całkiem lekkim tonem, po czym zerkam z uśmiechem na Bertę - że dałaś się wyruchać - uściślam. - Wiesz, że za kilka lat to w ogóle nie będzie miało żadnego znaczenia? Że ślęczałaś nad tymi plakatami i w imię dostarczenia ich do celu stłukłaś sobie kolana. Kuragin zawsze sobie znajdzie kogoś do odwalenia własnej roboty, no bo wyposażenie klasy to jego problem, nie twój? - Wyprostowuję się i opieram rulon o ramię. Trzymam go trochę jak karabin; Gideon Khmara, żołnierz batalionu Bolesnej Prawdy. - Coś dostaniesz za to chociaż? - pytam z ciekawością w głosie. Jeśli nie, to wybacz, Berta, ale jebaniec-Cyrylek wykorzystał cię do reszty.
W sumie cieszę się, że powiedziała mi, że to na geografię - przynajmniej wiem, czyją winą jest ten bałagan. Jasne, pośrednio samej Berty, ale sam uważam, że zatrzymując się na ostatnim ogniwie Łańcucha Odpowiedzialności, popełnia się błąd. Na przykład ilekroć ktoś się poślizgnie na schodach, można powiedzieć, że sam sobie jest winien. Mugole mają takie nakładki na stopnie, może nie zapewniają całkowitej ochrony przed wypadkami, jednak gdybyśmy coś takiego nałożyli na schody w Koldovstortzu, o ile rzadziej ktoś by kończył posiniaczony - tylko że dyrekcja zadziera dupę wyżej od głowy i w życiu nie zezwoliłaby na jakieś podrzędne mugolskie wynalazki.
Innymi słowy - kto jest winien tego, że tydzień temu prawie zwichnąłem sobie na tych schodach kostkę? Jebana Starszyzna!
Wyciągam rękę z brystolem przed siebie, zupełnie jakbym chciał go oddać dziewczynie, ale zmieniam zdanie i podnoszę go nieco wyżej, uderzając lekko końcówką rulonu w czubek głowy Berty i dopiero wtedy go jej wręczam.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 19:20
Jestem lekko poddenerwowana jego obecnością. Wędruję wzrokiem dookoła, jakby w obawie, że wśród papierów może znajdować się rysunek, którego nie powinien zobaczyć. Próbuję to zrobić dyskretnie, jednak wiem, że to tylko zwróci jego uwagę. Robię to więc bardzo wyraźnie, jednocześnie przybierając minę, która daje mu sygnał, że nie powinien pytać. Być może jest to trochę komiczna mina. Jak wszystko dzisiaj. Nie potrafię ani kłamać, ani stwarzać pozorów. I chociaż zawsze wydawało mi się, że właśnie tacy powinni być ludzie, wśród innych- którzy tacy nie są- wiem, że jestem ofiarą.
Gido jest drapieżnikiem. Nie wiem, czy potrafię sobie z nim poradzić.
Spoglądam na niego i widzę uśmiech. Dodaje mi trochę otuchy. Jednak zaraz słyszę słowa, które całkowicie wybiją mnie z rytmu. Marszczę więc czoło i spuszczam wzrok, unikając kontaktu. Hej! Bardzo krępują mnie słowa, które rzucasz tak swobodnie! Nie można rozmawiać tak z dziewczyną... Czuję, że czerwone rumieńce, które miałam do tej pory, teraz rozlewają się po całej twarzy.
-Wcale...-zaczynam, przekrzywiając przy tym lekko głowę i zaciskam dłoń na kartce A4, która prawdopodobnie jest jakimś dokumentem z pracowni Kuragina.- Wcale, że...-ciągnę, ale czuję, że język zaczyna mi się plątać. -Wiesz co, Gido? -pytam i rzucam się na niego z miną godną zdenerwowanego dziecka. Teraz uświadamiam sobie, jak bardzo w innych światach żyjemy. Boli mnie, że nie widzi mojego wkładu pracy- że wydaje mu się to do zastąpienia i bez większego znaczenia. A ja się staram. Nie szukam pochwały od nikogo. Nie szukam podziwu. Chciałabym po prostu zobaczyć, że Cyril ma mniej pracy i może w spokoju wypić herbatę, a potem prowadzić lekcję na porządnych materiałach. Ktoś może wiele się z nich nauczyć. Może nawet pomyśli sobie, po cichu, w głowie, że te plakaty mu się podobają. A ja wtedy będę szczęśliwa, chociaż nie będę potrafiła podać powodu.
Chciałabym po prostu zrobić coś dla innych, żeby potem ktoś miał powód, żeby zrobić coś dla mnie.
Nie potrafię być taka jak Gideon. Czasami, kiedy przejmuję się czymś zbyt mocno, zazdroszczę mu tej obojętności. Chociaż nie wiem skąd się wzięła. Nie wiem, czy przetrwałabym to, co on, aby taką zdobyć.
Chciałabym to wszystko wykrzyczeć, jednak po prostu patrzę na jego buty. Mój nos zachowuje się jak u przestraszonego królika. Wydaje mi się, że to najgorszy z możliwych dni w moim dotychczasowym życiu.
Emocje opadają, staram się powrócić do myśli, które mieszkały w mojej głowie jeszcze rano. Cyril popatrzy na materiały i powie coś dobrego. Przyda mi się dobre słowo.
Zabiorę to do Cyrila.
-Masz chorą duszę, Gido! -wydobywam z siebie ostatnie oznaki złości. -Dostaję więcej, niż jesteś w stanie zrozumieć. Spróbuj kiedyś zrobić coś dla innych. Może wreszcie będziesz lepiej znosił sam siebie- dodaję i uśmiecham się kwaśno. Ni to do siebie, ni to do niego. Gładzę dłonią czubek głowy i biorę plakat.
-Dziękuję- nie wiem czy powinnam, jednak to robię. Postąpił tak, jak powinien. Mimo swojej dupkowatości zrobił coś tak, jak powinien. Podnoszę się, otrzepuję kolana, zgarniam wszystko i znów jestem założona papierami po samą brodę. Wymijam chłopaka trochę skruszona. Nie chciałam takiego końca rozmowy.
Co za teatrzyk.
-Miłego dnia!- krzyczę, kiedy jestem już kilka kroków od niego i przystaję po chwili zastanowienia. -Hm, wiesz? Mógłbyś na przykład pomóc mi zanieść to wszystko na miejsce.
Nie chcę go tak zostawiać. Nie chcę, żeby moje słowa sprawiły, że będzie mu przykro.
Wiem, że nie będzie. Pewnie już zapomniał co powiedziałam.
Ale ja pamiętam.


Ostatnio zmieniony przez Berta Sikvdili dnia Pon Wrz 19 2016, 19:16, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 20:51
No dobra, teraz to zabawne. Ledwo powstrzymuję drgające kąciki warg, gdy Berta próbuje coś z siebie wydukać. Nigdy jeszcze nie widziałem jej czerwieniącej się z innego powodu niż nadszarpująca jej siły przebieżka. Właściwie byłem przekonany, że przyszła na świat z wrodzoną dysfunkcją złości i nieważne, ile sił się w to włoży, niemożliwe jest wyprowadzenie tej dziewczyny z równowagi. Proszę, jednak okazuje się, że tyle lat tkwiłem w błędzie! Ciekawe, jakie jeszcze tajemnice skrywa, może potajemnie gra na pieniądze w gargulki po północy?
Zaraz jednak wychodzi na jaw, że pomyliłem się o co do Berty podwójnie. Nie tylko da się ją wyprowadzić z równowagi, ale jeszcze doprowadzona do takiego stanu, może kąsać. Niezbyt dotkliwie, no bo... "masz chorą duszę", serio? Co to w ogóle znaczy? Nie wiem, jak to ocenić, ale moja znajduje się chyba w całkiem dobrym stanie, a w każdym razie jakoś nigdy mi nie dokuczała. Skrzywiłem się tylko na koniec jej wątpliwej jakości tyrady, nawet nie dlatego, że Berta uderzyła w czuły punkt. Po prostu zawsze mnie wkurwiały te wszystkie próby psychoanalizy. Nie rozumiem, dlaczego ludzie zawsze zakładają, że jeśli nie zachowujesz się tak, jak oczekują i nie mówisz tego, co chcieliby usłyszeć, oznacza to, że masz jakiś problem ze sobą samym. Tak jakby ich fałszywie cukierkowy świat mógł tyyyle zaoferować i tylko wybitnie poharatana jednostka rezygnowałaby z takiego ogromu dobrodziejstw.
Nie i nie. To nie jest żadna gra w stylu "udaję drania, ale chcę, żeby ktoś mnie pogłaskał". Ani "pragnę się z tobą zaprzyjaźnić, ale nie wiem jak". Zachowajcie takie scenariusze na kiepskie komedie romantyczne.
Nic jednak nie mówię, bo co mam niby na to odpowiedzieć? "Sama masz chorą duszę"? Hej, nie jestem aż tak dziecinny. Czekam po prostu, aż się odwróci i odejdzie na te kilka kroków, po czym bez skrępowania pokazuję za nią środkowy palec. Kiedy widzę, że dziewczyna przystaje, w pierwszej chwili myślę, że dojrzała jednak ten ruch i szybko wsadzam dłoń do kieszeni, udając, że ona tam sobie bezpiecznie tkwi od prawieków i nigdy nie używałem jej do czynienia jakichś wulgarnych gestów. Z tym, że wychodzi na to, że Bercie w ogóle nie o to chodziło.
Unoszę brwi do góry, zaskoczony tą propozycją. No... naprawdę? Prosisz mnie o pomoc teraz? Uśmiecham się jednak, bo w jej słowach jest coś bezczelnego, co oznacza, że sam tym bardziej mogę być.
- Jeśli nie przeszkadza ci moja chora dusza - stwierdzam, podchodząc do niej. - Trzymaj to mocno - radzę, nim łapię dziewczynę w pasie i przerzucam ją sobie przez ramię. Możliwe, że jakiś z tych plakatów (jeśli nie wszystkie) mocno na tym ucierpi, zakleszczony pomiędzy moim ramieniem a jej brzuchem, ale trudno. Miałem jej pomóc zanieść je do sali geograficznej, tak? Więc... pomagam?
Z pokerową miną zaczynam kierować się w stronę klasy Kuragina. Berta waży tyle co nic, więc ten żart nie kosztuje mnie wiele. Bardziej prawdopodobne, że po drodze się znudzę, niż zmęczę.
Powrót do góry Go down
Inna Sorokina

Irkuck

czysta

tęsknica

10

I klasa

bogaty
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lip 10 2016, 21:07
Snuję się po zamku, podjadając czekoladę. Jeśli nie liczyć podglądanych przez lornetkę Obiektów Badawczych, w ciągu całego życia nie widziałam tylu ludzi, co w ostatnich miesiącach. Prawdopodobnie zgubiłam się, a przynajmniej nie mam pojęcia, gdzie jestem. Zbyt wiele razy zmieniłam kierunek wędrówki, szerokim łukiem omijając zbyt radośnie wyglądających uczniów. Nie lubię patrzeć na blednące szybko uśmiechy, z drugiej strony obserwowanie innych jest dla mnie hipnotyzujące. Cała paleta emocji, tak blisko.
Koledzy i koleżanki z klasy są beztrosko nieświadomi. Błąd logiczny, przeciwnie. To ja jestem cholernie nieświadoma, nieświadoma jak to jest żyć bardziej. Wybrakowana a jednocześnie przepełniona. Krzyk rozpaczy zawiera teraz i gniew.
Bezpiecznym towarzystwem są ci rozedrgani. Nerwowi, niepewni własnych odczuć. Ruchy, mimika, sposób ubioru – nic w nich nie pasuje do siebie nawzajem. Z kwiatka na kwiatek, z myśli na myśl. Kęs irracjonalnego smutku? Proszę bardzo. Taa, tylko to mam w ofercie. Zagubieni we własnym wnętrzu, nie zastanawiają się, skąd może pochodzić zmiana. Taką przynajmniej mam nadzieję. Drobna część mnie chichocze, diabolicznie, sucho i bardzo gorzko. Nadzieja to najzabawniejsza rzecz pod słońcem.
Mogłabym trzymać się pogrążonych w żałobie. Oni także nie oskarżyliby mnie. Mogłabym odezwać się do kogoś…
…i patrzeć jak moja skaza narusza napiętą do granic możliwości równowagę psychiczną zaczepionego, nie kropla a potok przelewa czarę. Wszystko się wali.
Niektórzy marszczą brwi, rozglądając się wokół. Wycofuję się, wyliczając w myślach powody, dla których mieliby nie zwyzywać mnie za popsucie im dnia.
Tęsknice są rzadkie. Oni mogą nie wiedzieć o mojej tragicznie niewłaściwej egzystencji na tym świecie. Tęsknice nie przebywają w dużych skupiskach ludzkich. Ciekawe, dlaczego?
Potem przechodzę do wymieniania czarnych scenariuszy wydarzeń, te brzmią swojsko i znacznie bardziej mnie przekonują. W pustym zaułku wyciągam dziennik i dodaję w słupku garść punktów paniki.

Ja, wstyd i obsesyjne myśli. Drużyna marzeń.
Umrzyjmy, co?

Dobra, trudno uznawać się za zagubioną, tak naprawdę nie chcąc dojść donikąd. Jestem w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Jak zawsze.
Znowu błąd. Bardziej. W moją stronę maszeruje Gido, obładowany chaosem, wśród którego znajduje się i żywa dziewczyna.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lip 11 2016, 13:33
Bardzo często się złoszczę. Łatwo jest wprowadzić mnie w zachwyt i równie łatwo w granice płaczu. Jednak zaciskam zęby i uśmiecham się szeroko, mówię spokojnym tonem, wybaczam szybciej niż jestem w stanie przeanalizować przykre sytuacje. Tato mówił, że życie jest piękniejsze, kiedy pozbywamy się negatywnych emocji. A ja zawsze go słucham.
Chłonę wszystko tak szybko. Kiedy jestem wśród śmiejących się ludzi nie potrzeba mi powodu, aby śmiać się jak oni. Kiedy jestem wśród smutnych ludzi, wieczorem wracam do domu i nie potrzeba mi powodu, aby płakać. Jakby uczucia, kłębiące się w ludziach dookoła, zbierały się we mnie.
Kiedy jestem blisko Gido, w jakiejś mierze pochłaniam od niego emocje. I nie wyobrażam sobie, jak może być takim człowiekiem i akceptować to. Czuję, że stojąc przy nim, jestem trochę jak on. Płakać mi się chcę nad samą sobą. Nad tym jaką tragiczką się staję.
Omija go tyle pięknych rzeczy.
Nie wiem czy to, co dostaje w zamian, jest tego warte.
Ślepa obojętność. A przecież na moich rysunkach ma drugą stronę. Tą, która już nie tylko mnie intryguje- jak pierwsza, a daje się lubić i spędzać czas wspólnie. Mógłby słuchać moich skrzypiec, mieszać farby i myć pędzelki, żebym nie musiała robić tego sama, przerywając napływu wizji artystycznej, na której skupiam się tak bardzo, że na chwilę nie potrafię mówić. Moglibyśmy razem przecierać wilgotną ściereczką liście kwiatków w moim pokoju. Musiałby zakrywać uszy, kiedy bym im śpiewała- żeby lepiej rosły- bo bardzo bym się przy nim wstydziła.
Śniło mi się kiedyś, że leżałam chora w łóżku. Miałam podkrążone oczy i nieumyte włosy wplątane w niechlujny koczek, z którego wypadały kosmyki. Dookoła były zasmarkane chusteczki. Na dworze padał deszcz, było już ciemno. Bardzo chciałam otworzyć okno, żeby poczuć świeży zapach tej ulewy. Nie mogłam. Dlatego przyszedł Gido, cały zmoknięty, ze swoją gitarą. I mogłam spokojnie spać-przyniósł mi zapach deszczu i ostre dźwięki, które sprawiały, że głowa bolała mnie jeszcze bardziej, ale z ulgą zapominałam wtedy o żalu do własnej odporności.
Widzę go takiego. I nie daję sobie wmówić, że to tylko moja wyobraźnia.
Dlatego tak bardzo jest mi przykro, że tak się zachowuje i nie potrafię tego przemilczeć.  
Zawsze kiedy widzę człowieka, który jest pochłonięty swoim zajęciem i widzę, ile przyjemności mu to sprawia. Kiedy widzę kogoś utalentowanego, kto dzieli się swoim darem z innymi. Mówię, że ma piękną duszę. Tak właśnie widzę tych ludzi. Są czyści. Wyobrażam sobie, że wokół nich latają błękitne motyle.
Wokół Gido latały ćmy. Symbol zagubionej duszy.
Nie wiem co chce zrobić, ale pod wpływem jego dotyku, na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Halo?! Czuję, jak gwałtownie zmieniam położenie. I muszę przytrzymać sukienkę, żeby wciąż zakrywała pupę!
-Odstaw mnie na ziemię, Gideonie, proszę... natychmiast!- krzyczę, chociaż nie mogę opanować śmiechu. Nie stawiam oporu. Rozkładam ręce, skazuję plakaty na tkwienie między naszymi ciałami. Na chwilę przestają być dla mnie ważne. I wyobrażam sobie, że lecę. Nie wiem czy nie jestem trochę za ciężka. Długa droga do celu.
Najwyżej przedstawimy scenę upadku Ikara.
Być może powinno mi to dokuczyć. Ale ja się cieszę. Naprawdę się cieszę. I lecę.
Dziwnie się czuję, wszystko pulsuje w mojej głowie. Nie potrafię myśleć. Gido działa na mnie w ten sposób już drugi raz. Kiedyś siedziałam blisko niego w przerwie między zajęciami i złapałam gorączkę. Na tę myśl sięgam dłonią do czoła.
Jest niepokojąco gorące.
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lip 11 2016, 15:39
- Co tam mówisz? Na dół, tak? Jasne, już się robi. - Przechylam się powoli na bok, by wyczuć ten moment, kiedy zacznę tracić równowagę. Mogę Bertę postraszyć, ale nie jestem aż tak złośliwy, by naprawdę ją zrzucić na podłogę jak szmacianą lalkę... no, a na pewno nie zrobiłbym tego umyślnie. Staję pewnie na obu nogach, kiedy czuję, że grawitacja zaczyna ściągać dziewczynę na ziemię. Tak więc mimo prośby o odstawienie, Berta wciąż dynda na moim ramieniu.
Sama sobie zgotowała ten los! Mogła nie używać słowa "natychmiast" ani nie nazywać mnie Gideonem. "Gideon" jest zarezerwowany na moment, kiedy mam kłopoty, a w tej chwili to raczej Berta je ma. Albo i nie - w końcu rozbawiła mnie swoją reakcją, spodziewałem się raczej obrażonej miny, poprzedzającej tydzień udawania, że nie istnieję. Za brak kija w dupie gotów byłbym jej odpuścić.
Otwieram usta, by coś powiedzieć i wtedy dociera do mnie, że ktoś się na nas - na mnie - gapi. Nie miałem aż tak rozwiniętego szóstego zmysłu, by zawsze to zauważyć, ale czasem obce spojrzenie stawało na tyle nachalne, że nie sposób go przegapić. Rozejrzałem się podejrzliwie, bo od tego, kto nas uświadczył w takiej scenie, zależało, co powinienem z tym fantem zrobić. Gdyby wyszły z tego jakieś durne plotki, mógłbym nawet nie zdążyć się zorientować, kiedy Beso by mnie zamordował.
Kiedy w końcu natrafiam wzrokiem na Innę, rozluźniam się, choć nie do końca. Nie była najgorszym świadkiem, jaki mógł się tu przypałętać, ale i tak wolałbym, by mnie nie widziała w takim momencie. Już bez żadnych wygłupów odstawiam Bertę na podłogę i nawet strzepuję z jej ramienia wyimaginowany kurz. Gdzieś czytałem, że dzieci uczą się przez naśladownictwo, lepiej żeby Inna nie pomyślała sobie, że tak wyglądają normalne relacje między chłopakiem i dziewczyną - tak, drogie dziecko, to wyglądało setki tysięcy lat temu, kiedy typową formą flirtu stanowiło zaciągnięcie wybranki za włosy do jaskini. Zresztą, po skąpych opisach Reginy mogłem podejrzewać, że tylko trochę mniej brutalnie wyglądała, ee, produkcja Inny. Nie wiem, ale czy ktoś będący workiem na depresję potrafiłby poczuć cokolwiek do drugiej osoby?
Inna jest mieszanką, chyba to czyni ją bardziej... normalną?
- Berta, to Inna, Inna, to Berta - przedstawiam je sobie, dla ułatwienia kiwając głową w stronę dziewczynki; stanęła tak, że łatwo ją przegapić. - Moja siostra - uściślam, nie przejmując się tym, jaki potok domysłów może to wywołać. Zazwyczaj ludzie przypuszczają, że któreś z nas jest czyimś bękartem i zwykle pada na mnie, w końcu mam gorsze nazwisko. Wiecie co? Wyjebane. Niektóre z chodzących po szkole plotek są całkiem zabawne.
Powrót do góry Go down
Inna Sorokina

Irkuck

czysta

tęsknica

10

I klasa

bogaty
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lip 11 2016, 17:17
Mnie i Gido nie łączy żadne podobieństwo. Nie muszę przyglądać się twarzy brata, ani porównywać nas na nowo. Z rzadka rejestruję nieznaną wcześniej minę w jego repertuarze. Wiem, że wciąż rośnie, dla mnie nie ma to znaczenia – i tak jest zbyt wysoko. Mimo to, znam całą listę cech jego wyglądu.
Gdy któregoś dnia ktoś przefasonuje mu pysk, będę wskazywać magomedykom miejsca do poprawek.
Gido zawierałby nowe znajomości nawet w drodze do celi śmierci. Jestem pewna, że gdyby się postarał, w jedno przedpołudnie zyskałby tuzin nowych, niepowiązanych ze sobą przeciwników. Dziwią mnie dwie rzeczy: to ja mam kogoś poznać i ten ktoś najwyraźniej nie jest wrogiem. Szykuję się na sromotną porażkę. Życie składa się z niepowodzeń, łatwo przyswoić sobie ten fakt gdzieś w trzecim roku życia, kiedy pamięć zaczyna kształtować się w coś spójnego. Łatwo odjąć sobie połowę rozczarowań.
Dziewczyna Gida – bycie niesioną przez mojego brata w jakiś sposób przypisywało ją do niego – nie wydaje się być stabilna emocjonalnie, ale przelotna obserwacja zwyczajnie nie wystarcza mi do zrozumienia. Nie chcę gapić się na nią nachalnie. Chcę stracić wzrok. Przez chwilę skupiam się na nagłym pragnieniu i spóźniam z odpowiedzią.
- No. – bąkam zaledwie. Elokwencją nigdy nie grzeszyłam. Nie miałam na kim.
Sztywno wyciągam w kierunku Gideona i Berty tabliczkę czekolady, poniewczasie spostrzegam, że trzymam już tylko samo sreberko. Chowam ręce za plecami.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lip 11 2016, 20:14
Od Gido jestem starsza dwa lata. Całe dwa lata. A kiedy tak wiszę na jego ramieniu, czuję się jak małe dziecko. I mam wrażenie, że to nie w porządku. Jest jeszcze młodszy od Beso! To cała przepaść. Chyba powinnam być poważniejsza.
Zazwyczaj jestem.
Jedną ręką wdzieram mu się pod ramię, aby objąć go w klatce piersiowej. Odruch, który powinien zapewnić większą stabilność, podczas jego wygłupów. Kiedy jestem z nim tak blisko, czuję jak pachnie. (Nie wiem czym, proszę o podpowiedź!)
Moje włosy rozwiały się, wyciągając kosmyki ku podłodze i zasłaniając mi cały widok. Oglądałam świat przez jasną, rozczochraną czuprynę. Podoba mi się, jak z tej perspektywy wyglądają światła i cienie korytarza. Mam ochotę zagrać jedną z piosenek. Dźwięki skrzypiec mogłyby płynąć, a kiedy odbijałyby się od ścian, tworzyłyby się fale. Wyobrażam sobie mały statek, którego załoga krząta się po pokładzie zmartwiona tym, jak szybko morze zamienia się i staje się wzburzone. Szarpnęłabym wtedy mocniej za jedną ze strun. Nadpłynęłaby fala, która niemal sięgałaby wysokości całego okrętu. Zachwiałby się wtedy mocno. Melodia ustąpiłaby na chwilę, pozwalając marynarzom odetchnąć. Po chwili jednak szarpnęłabym drugi raz, tym razem mocniej. I kiedy wydawałoby się, że to koniec, pozwoliłabym, aby statek wpłynął na spokojną wodę i bezpiecznie prowadziłabym go do portu.
Boli mnie głowa. Czuję, że zaraz zacznę majaczyć, jak zawsze w gorączce. Teraz jestem pewna, że ją mam. Oddycham jednak głęboko i staram się ustać stabilnie, kiedy Gido pozwala moim nogom dotknąć ziemi. Błądzę wzrokiem za jego dłonią i uśmiecham się lekko, zaraz zgarniając włosy za ucho i odwracając się w kierunku osoby, którą mi przedstawia- której przedstawia mnie.
-Cześć, miło mi cię poznać!- odpowiadam i macham do niej lekko- naprzemiennie chybotając palcami- w celu powitania. Jednak jest to bardzo krótkie. Muszę łapać brystole, które znów wymykają mi się z rąk.
Nie wiedziałam, że Khmara ma rodzeństwo. Do tej pory widziałam tylko jedno imię dopisane do tego nazwiska. Ominęły mnie plotki na ich temat. Zazwyczaj wszystkie mnie omijają- nie jestem osobą, która lubi ich słuchać. O ile rozpoznawałam jeszcze osoby z rocznika Beso i niektórych z rocznika Gido – plus wyrywkowo tych, którzy wałęsali się po pracowni Cyrila- te najmłodsze były mi całkowicie obce.
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lip 12 2016, 15:58
Zauważam tę próbę poczęstowania nas nieistniejącą już czekoladą i mimowolnie uśmiecham się, choć nie jest to absolutnie starszobraterski uśmiech pełen rozczulenia - nawet mnie o posiadanie takowego w repertuarze min nie podejrzewacie. Zawsze mnie bawi, że ta mała zołza potrafi pochłaniać jedzenie całkiem bezwiednie, niekoniecznie nawet zdając sobie sprawę z tego, że jakaś przekąska znajduje się blisko. Berta chyba nie zauważyła tej wyciągniętej ręki ze sreberkiem, ale z drugiej strony, nie zorientowała się, że w ogóle ktokolwiek poza nami znajduje się na korytarzu. Nasuwa mi to pewną myśl.
Zerkam na dziewczynę i wtedy orientuję się, że nie wygląda za dobrze. Mam na myśli "niedobrze-choro", a nie "niedobrze-twarz dwa na dziesięć". Może źle się czuła już kiedy mknęła z tymi plakatami, a może dopiero teraz dopadł ją jakiś kryzys. Jej kolejne słowa utwierdzają mnie w przekonaniu, że coś jest stanowczo nie tak.
- Eee, naprawdę? - bąkam, skonsternowany. Inna i "miło poznać"? Tego chyba jeszcze nie grali. Odchrząkuję, trochę zmieszany - nie chodzi o to, że z dziewczynką jest coś nie tak, to znaczy... chodzi o to, że jest z nią mocno nie tak. Nikt chyba nie lubi wpadać w irracjonalne poczucie smutku z powodu obecności jakiejś małoletniej, słowiańskiej upiorzycy. I nikt dotąd nie był zadowolony, mogąc ją poznać; nawet jeśli ktoś wyduszał z siebie jakieś grzecznościowe formułki, to zwykle z miną sugerującą coś zupełnie odwrotnego. Berta natomiast powiedziała to tak naturalnie, że zacząłem podejrzewać dwie rzeczy. Albo też należy do grona normalnych inaczej i urok Inny na nią nie działa, albo należy do tych legendarnie miłych ludzi, którzy potrafią błyszczeć uprzejmością nawet wtedy, gdy dosłownie żal im dupę ściska. Tak czy inaczej - mutantka!
- Berta, czy... - ...ty jesteś na pewno człowiekiem? - ...wszystko z tobą w porządku? - Ciągle mocno czerwieni się na twarzy i jej oczy dziwnie błyszczą. Trochę chorobliwie.
...ale to chyba nie jest moja wina? Nie da się wywołać gorączki u człowieka, majtając nim trochę w powietrzu? Zerkam z niepewnym wyrazem twarzy na Innę. Może właśnie u Berty w taki dziwny sposób objawia się czarna... czerwona rozpacz? Nie, to bez sensu.
Powrót do góry Go down
Inna Sorokina

Irkuck

czysta

tęsknica

10

I klasa

bogaty
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lip 12 2016, 16:59
Nie pamiętam, co się mówi, słysząc: miło cię poznać. Teraz chyba każdy uznałby mnie za niewychowaną. Regina niejeden raz wspominała o istnieniu dobrych manier, ale, mówiąc szczerze, sama nie wierzyła, że mogą mi się przydać. Nie chciała żebym klęła, jadła niewłaściwymi sztućcami niewłaściwe rzeczy – byłam posłuszna. Ona za to zachowywała praktyczny umiar.
W pierwszej chwili myślę, że Gido znowu działa. Że znalazł sposób na bezkarne obejście zabezpieczeń i nawet tutaj może być sobą. Przeczy temu jego reakcja.
Zrób coś. Powinnaś mieć w sobie więcej niż jedno słowo. Tyle książek przeczytałaś, uciekając od samotności, beznadziei i powolnej agonii każdego głupiego dnia! „Kłamiesz.”? Tekst prawdopodobnie bliski obeldze. „Wszystko jedno.”? Mogłoby załatwiać sprawę polubownie. Nie sugerowałoby, że nie zgadzam się z Bertą lub uważam ją za dwulicową. Otwieram usta, jednak wtedy znowu odzywa się Gido. Po sprawie.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lip 12 2016, 21:27
Marszczę brwi. Rozumiem, że są rodzeństwem, a rodzeństwo nie zawsze jest zgrane, tak jak ja i Beso. Jednak pytanie Gido wydaje się być przesączone zdziwieniem naprawdę, nie tylko uszczypliwie. Spoglądam na Innę. Szukam w niej czegoś, czego nie zauważyłam w pierwszej chwili- a co miało sprawić, że nie powinnam się uśmiechać. Skąd mogę wiedzieć, że jest tęsknicą?
Nawet gdybym wiedziała- spostrzegła od razu- to wciąż tylko dziecko. Dziesięcioletnia dziewczynka. Z dużymi oczami, gładką cerą i małymi dłońmi, które ściskają papierek po czekoladzie. Dlaczego miałabym nie cieszyć się na jej widok? Na dodatek okazała się rodziną Gideona. Przedstawił nam siebie nawzajem i bardzo mi z tego powodu miło.
Cieszę się na widok dzieci. Nawet teraz, kiedy nie czuję się zbyt dobrze.
Kiedy świat przestaje być kolorowy. Kiedy blaknie.
Wszystko pulsuje w mojej głowie, odbija się echem, miesza i... czuję, jak więdnę. Potrzebuję wody. Nie zauważam, żeby obecność dziewczynki jakkolwiek na mnie wpłynęła. Czuję przygnębienie- ale ten dzień nie jest zbyt dobry od samego początku. Staję się cicha, a z mojej twarzy znika uśmiech- ale mam drgawki, jakby temperatura nagle spadła. Kiedy czuję fizyczny ból- jakby ktoś uciskał mi skronie- wydaje mi się, że robię się smutna z tego powodu. I nie zwracam na to uwagi. Stoję otępiała.
Wszystko odbija się echem, miesza.
Może to smutek.
Może to gorączka.
Słyszę ciche stukanie, nic więcej. Korytarz zniknął, wszystko zasłaniają białe, skaczące plamki. Przypominają mi śnieżynki. Unoszę głowę do góry i wszystko wiruje. Widzę wyciągnięte w moją stronę dłonie. Są blade i zimne. Dotykają mojej twarzy, a ja zamykam oczy i nogi uginają się pode mną. Znów lecę. Mam wrażenie, że opuszczam ciało. Najpierw głowa. Lodowate powietrze wypełnia moje wnętrze. Kawałek po kawałku. Schodzi w dół. Teraz szyja, obojczyki, ramiona. Moje ciało leci w dół, mój duch ku górze. Ale kiedy ono upada na ziemię, dotyka mnie ból. Jakby znów mnie do siebie przyciągnęło. Gwałtownie.
Wszystko chłonę tak szybko.
Smutek i chorobę.
A mimo to uśmiecham się, chociaż nie mogę otworzyć oczu. Dopiero teraz docierają do mnie głuche dźwięki. Muzyka.
Chcę tańczyć.
Czuję, że po mojej twarzy maszerują mrówki. Schodzą w dół, po rękach i nogach. Łaskoczą. Delikatnie drgam z gorąca.
Chcę tańczyć.
Ale upadam. I mdleję.
Powrót do góry Go down
Gido Khmara

Korytarz Andy-andy-biersack-andy-sixx-black-veil-brides-Favim.com-2489902

Irkuck

¾

obstaculus

16

VII klasa

bogaty

Piromanci
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptySro Lip 13 2016, 15:32
- Berta? - pytam jeszcze raz, kiedy po chwili nie dostaję odpowiedzi. No dobra, to nie wygląda zbyt optymistycznie, ale dajmy dziewczynie szansę. Może jeszcze się opamięta i jej się poprawi, bo właściwie to nigdy nikogo nie reanimowałem i wolałbym sobie oszczędzić takich przygód.
Powoli wyciągam rękę przed siebie i macham przed twarzą Berty. Halo, Sikvdili, wiesz, że ciągle tutaj jesteśmy? Dziwna sprawa, bo mimo że trzymam dłoń naprzeciwko wpółprzymkniętych oczu dziewczyny, ta ciągle zdaje się jej nie zauważać. A może ona próbuje mnie nabrać? Przyglądam się jej ze sceptyczną miną; jeśli to prawda i Berta naprawdę się zgrywa, to musi mieć ona fatalne poczucie humoru. Coś mi jednak podpowiada, że pewnych objawów nie da się tak łatwo symulować i odstawienie tak wiarygodnego teatrzyku wymagałoby od niej zażycia szeregu różnych eliksirów. Wierzyć mi się nie chce, że przygotowała się do tego, tym bardziej, że nasze spotkanie było przecież całkiem przypadkowe. Cofam rękę i odwracam się do Inny, chcąc jej powiedzieć, by przyprowadziła tu kogoś ogarniętego, kto opanuje to... cokolwiek działo się z Bertą.
Z tym, że nie zdążam. Bo dziewczyna traci równowagę i pada na ziemię, a ja w pierwszym odruchu cofam się gwałtownie o dwa kroki, wpatrując się w jej ciało. Nabieram powietrza w płuca. Kurwa, ja w ogóle nie wiem, co tu się...
- W dupę jeża, ona nie żyje?! - jęczę, czując pierwsze ukłucie nadchodzącej paniki. Czy ja, eee... zabiłem Bertę Sikvdili? Nie, to jakaś bzdura, przecież nic jej nie zrobiłem, to... ale... wcześniej wszystko z nią było w porządku... to znaczy... dopiero kiedy ja... wtedy ona...?
Powrót do góry Go down
Inna Sorokina

Irkuck

czysta

tęsknica

10

I klasa

bogaty
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptySro Lip 13 2016, 16:56
Rąbnęła o podłoże jak wór cegieł. Większą gracją wykazuje się Dno, dla którego wyzwaniem jest trafienie do miski z pokarmem, nawet jeśli ta znajduje się kilka centymetrów od jego dzioba.
- Lepiej odnieś ją tam, skąd ją wziąłeś. – radzę ponuro. Mamy szansę zwiać, zanim ktoś zobaczy nas nad zwłokami. Jeszcze zanim dobrze przyjrzę się leżącej dziewczynie, wyobraźnia podsuwa mi obraz ciepłej, intensywnie czerwonej plamy barwiącej posadzkę.
Pochylam się nad Bertą. Krwi nie widzę. W ogóle nie dostrzegam nic szczególnie dramatycznego. Czyżby śmierć miała być nudna? Trochę dziwnego zachowania, głuchy odgłos upadku, i już? To wszystko? Okropnie, beznadziejnie niesprawiedliwe! Przynajmniej zgon powinien mieć w sobie odrobinę godności. Zalewam się łzami. Grube krople kapią bezpośrednio na nieruchomą dziewczynę. Obrzydliwe uczucie, jakbym bezcześciła ciało. Postanawiam, że przyjdę na pogrzeb. Podczas uroczystości nigdy nie ujawnia się żenujących fragmentów. Zmarły w trumnie prezentuje się dostojnie. Posiada niezaprzeczalne przymioty ducha. Jest szlachetnym przyjacielem, ukochanym członkiem rodziny, pozostawia po sobie nieutulony żal. Wszystko jest jak należy.
Powrót do góry Go down
Berta Sikvdili

Korytarz 2009978

Ambrolauri, Gruzja

półkrwi

18 lat

IX klasa

przeciętny

Alruana
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz EmptySro Lip 13 2016, 18:42
Dlaczego upadamy?
Szum wodospadu, zapach wody. Szum koron drzew, zapach jesiennych liści. Czuję chłodną ziemię pod plecami. Nierówną, szeleszczącą sciółkę leśną. Mam zamknięte oczy.
Czarne. Wszystko jest czarne. Zlewa się w całość.
Tylko pojedyncze jaśniejsze smugi. Od czasu do czasu. Promienie słońca wpadające przez liście i gałęzie. Opiekające moje ciało. Opiekujące się mną. Wiatr biegający dookoła, porywający moje włosy i sukienkę do tańca.
Muzyka ciągle gra. Kościelne organy i damski chór. Lament.
Jaśniejsze smugi migają szybko. Przecinają je ptaki pędzące na północ. Trzepoczą skrzydełkami. Omijają mnie. Nie spoglądają w dół. Nie widzą ciała, które porasta mech.
Uciekają przed deszczem.
Nagłe chmury, zimno. Zimno i wilgotno. Krople rozbijają sie dookoła, niszczą domy i ogrody.
Spadają na moją twarz- delikatnie.
Nagle słyszę łamiące się, suche gałęzie.
Upadek z wysokości. Nie mogę otworzyć oczu, zobaczyć co się stało. Wyciągam więc dłoń, przeszukuję palcami przestrzeń na tyle, na ile mogę wyciągnąć rękę. Napotykam przerażone stworzenie, panikujace, podejmujące złe decyzje, wycofujące się, uciekające od mojej bliskości. Podczas kiedy wystarczy po prostu wstać i wspiąć się w powietrze raz jeszcze. Wyobrażam sobie jego wzrok. Małe, czarne oczka.
I szepczę do niego:
Dlaczego upadamy?
Powrót do góry Go down
Korytarz Empty

PisanieRe: Korytarz   Korytarz Empty
Powrót do góry Go down
 
Korytarz
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: