|
| | |
Fortepian Pią Kwi 01 2016, 00:23 | | |
Fortepian Wolnostojący fortepian zdecydowano się umieścić w ustronnym miejscu, bo na końcu drugiego piętra, zaraz przy ogromnym oknie z zapierającym dech w piersiach widokiem na tereny zielonego. Ten antyczny instrument stoi tam od zarania dziejów, zachęcając młodych wirtuozów do grania w wolnych chwilach. Niektórzy powiadają, że jest jednym z pierwszych skonstruowanych fortepianów na świecie – najprawdopodobniej jego powstanie datuje się już na 1670 rok, jednakże te informacje wciąż pozostają niepotwierdzone, przez co można wyłącznie domniemywać. Niekiedy, a już zwłaszcza po północy, na szkolnym korytarzu rozbrzmiewają przyjemne, delikatne dźwięki jednej z najbardziej znanych sonat rosyjskich, mimo że przy fortepianie nigdy nikogo nie widać. Jedni twierdzą, że to złośliwość lubiących psoty duchów, drudzy z kolei dopatrują się w tym wszystkim choć odrobiny magii. |
| | | |
Ambrolauri, Gruzja półkrwi 17 lat VIII klasa przeciętny Werniks
Re: Fortepian Pią Paź 21 2016, 01:57 | | |
Zawsze mnie to zadziwiało. Muzyka przecież miała łamać obyczaje, pokonywać bariery czy też wznosić się ponad nimi. Tego uczył mnie tata, kiedy w końcu gitara spoczywała w moich rękach. Czułem wręcz obowiązek kultywowania tego, przekazywania dalej. Tylko miałem z tym pewne problemy, całkiem spore problemy, ale nie mówiłem o tym tacie. Z powodu tego wszystkiego lubiłem przychodzić właśnie tutaj. Na koniec korytarza na drugim piętrze, gdzie ludzi było tak mało, że nie musiałem się niczego ani nikogo obawiać. Ten wspaniały fortepian wzbudzał we mnie skrajne emocje. Jawił mi się jako doskonałe dzieło, coś będącego wręcz w sferze sakralnej, do której nie można było po prostu sięgnąć. Jego kształty przypominały mi swoim majestatem dostojne pnącza winorośli wspinające się ku słońcu. Niezapomniany widok. A bałem się go dotknąć. Jak gdyby moje palce nie były gotowe, aby go dotknąć. Jakby moja muzyka nie była na tyle doskonała, aby doścignąć wirtuozerię samego instrumentu. A może to po prostu fakt, że nie umiem grać na fortepianie. Strach przed błędem był zbyt wielki, kolejny lęk, z którym nie mogłem sobie poradzić. I nie chciałem znów prosić mamy o pomoc, chyba zaczynała się o mnie martwić. Dlatego przychodziłem tu, siadałem na stołku i dawałem się ponieść. Trzymając dłonie centymetry nad klawiszami zamykałem oczy i wyobrażałem sobie, że gram. Doskonale słyszałem w swojej głowie muzykę, tak różną od tej, którą tworzyłem na gitarze, a jednak czułem się tak samo wolny, tak samo spokojny. Nie bałem się więc wpuścić do swojej bańki szczęścia swojego przyjaciela. Wiedziałem, że nie wyśmieje z tego dziwnego powodu. Siedziałem więc po raz kolejny przed instrumentem, tym razem z dłońmi na kolanach. Zastanawiałem się jak to możliwe, że czas biegnie tak szybko. Winorośle pewnie już dawno zapadły w sen, jesień musiała przygarnąć je do swojej piersi. Zajęcia skończyły się całkiem niedawno, a niebo za oknem zdążyło się pokryć ciemniejszymi odcieniami. Już po Dziadach. Gdzie jesteś Milan? Pokaż mi, że wszystko jest w porządku. |
| | | |
Kijów, Ukraina błękitna wieszczy 17 lat VIII klasa bogaty Alrauna
Re: Fortepian Wto Lis 01 2016, 19:34 | | |
Muzyka jest we mnie od zawsze. To nieodłączny element każdej cygańskiej familii, bo my, Romowie, kochamy dźwięki – nie tylko te skoczne, ale i mniej radosne, tańce szalone w barwnych strojach do białego rana, śmiechy głośne i rubaszne i chwile ulotne, choć niezapomniane. Muzyka jest przecież namiętnością, miłością i tęsknotą. Smutkiem, żalem i złością. Lekarstwem i narkotykiem – zawsze pomaga mi w kiepskich momentach w moim życiu, ale też doprowadza do szału, gdy nie ma jej obok. Zupełnie jak dzisiaj. Nogi same zaniosły mnie w kierunku wolnostojącego fortepianu na końcu drugiego piętra. Musiałem się uspokoić, widmo ostatnich dni wciąż ciążyło w mojej głowie. Nie chciałem tego pamiętać, ale jednocześnie nie potrafiłem się od tego uwolnić. Koszmar, który powraca każdej nocy. Nie mam pojęcia, kiedy to się skończy, nie znam dnia ani godziny, choć wiele bym teraz oddał, by było inaczej. Na swojej drodze niespodziewanie zauważyłem zamyślonego Beso, którego przez ostatni tydzień celowo unikałem. Przyznam szczerze – nie było mi z tym najlepiej, gdyż nie chciałem nikomu zawracać głowy swoimi niecodziennymi problemami; żyłem więc ze świadomością, że muszę sam się z tym wszystkim uporać. Niełatwe zadanie, ale jeśli nie ja, Milan Vasilchenko, to kto da radę? Wzdycham ciężko pod nosem i uśmiecham się w twoim kierunku, mój drogi przyjacielu, dłonie kładąc na klawiszach zakurzonego fortepianu i wystukując prostą, choć dobrze znaną nam melodię. Nic nie mówię, nie czuję takiej potrzeby, ale cieszę się, że cię widzę. Chyba nie powinienem tak się zachowywać. Nie mam nic już na swoją obronę – o tegorocznych Dziadach wolałbym po prostu zapomnieć. |
| | | |
Re: Fortepian | | |
|
| | | | |
| Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
|
|
|