IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Dzwonnica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry

Dzwonnica 1ERq90H
Dzwonnica Empty

PisanieDzwonnica   Dzwonnica EmptyCzw Mar 31 2016, 23:50
Dzwonnica

Z niewielkiej dzwonnicy, którą zbudowano z boku szkolnego dziedzińca, już się prawie nie korzysta. Jest dość niedużą wieżą o cebulastej kopule, prawdopodobnie jedyną – choć nieoficjalnie – dostępną dla uczniów. Lata temu jej ogromne mosiężne dzwony służyły do ostrzegania o niebezpieczeństwie, niegdyś również wzywały czarodziejów na zajęcia lub inne ważne okoliczności. Obecnie używane są niezwykle rzadko, niektórzy zdają się nawet nie pamiętać charakterystycznego dźwięku dzwonów, jednakże nigdy też nie wiadomo, kiedy zostaną ponownie wykorzystane, dlatego też nigdy nie należy ignorować sygnałów alarmowych dobiegających z wieży.
Powrót do góry Go down
Sasha Karamazov

Dzwonnica Giphy

Samara, Rosja

półkrwi

wieszczy

18

VIII klasa

majętny
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyNie Maj 08 2016, 18:14
Patrząc na uczniów pędzących korytarzami na kolejne zajęcia, zastanawia się, kiedy ostatnio miał dobry dzień. Jednego jest zmuszony opuścić to, co najbliższe jemu sercu, kolejnego dostaje po mordzie, innego natrafia na nauczyciela, któremu on z kolei ma ochotę przywalić.
Przeciska się między rówieśnikami, obawiając się każdego kolejnego kroku. Co rusz zerka na znajome i nieznajome twarze, ze świadomością, że natrafi w końcu na tę jedną, kruchą, delikatną twarzyczkę, która obróci się w jego stronę z bólem w oczach i złamanym sercem. Wciąga głęboko powietrze, krzywi się, na co reaguje cichym wulgaryzmem rzuconym pod nosem. Dotyka opuszkiem palca rozbitej wargi, która wciąż nie zagoiła się do końca tak, jak powinna. Wzdycha, prostuje się i w tej krótkiej chwili decyduje się opuścić kolejne zajęcia. Lub chociaż się na nie spóźnić. Potrzebuje odpoczynku od wszystkiego i wszystkich, zamknąć się na chwilę, wyciszyć. Wymija znajomych, wita z obojętnością rzucane mu spojrzenia pewne obrzydzenia.
Kieruje się w stronę dzwonnicy, już z pewnej odległości widząc, że nikt nie przebywa w jej okolicy. Niemal się uśmiecha na ten widok. Nie używana specjalnie często, zazwyczaj stoi, opuszczona, smutna, chłodna, zawsze gotowa na jego wizytę. Czuje się tutaj bezpieczny, skryty przez oczami tłumów, które towarzyszą mu każdego dnia. Cichy głos w jego głowie podpowiada, że pewna osoba doskonale zna jego słabość do tego miejsca. Jest to jednak na tyle paskudny dzień, tydzień, że pozwala sobie na te małe, chwilowe potknięcie, licząc na to, że nie będzie go szukać. Dziś, jutro, w ogóle, w żadnym znajomym mu miejscu.
Opiera się o ścianę, wyjmuje papierosa i odpala go, kierując twarz ku górze. Mruży powieki, gdy promienie słońca oblepiają jego policzki. Przez chwilę nawet nie czuje chłodu, nie przeszkadza mu narastający powoli deszcz i odległe grzmoty zwiastujące burzę.
Powrót do góry Go down
Alisa Karamazova

Trust is like a paper. Once it is crumpled it can not be perfect... again.

Kazań, Rosja

błękitna

17 lat

VIII klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Odrodzenie, Werniks
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyNie Maj 08 2016, 18:55
Czwarty września. Kolejny dzień, kiedy należało wstać, ubrać się, zadbać o nieskazitelną fryzurę i witać ze sztucznym uśmiechem wszystkich, którzy raczyli się odezwać. Dziś nie było inaczej. Alisza zwlokła się niechętnie z łóżka, przecierając zaspane oczy, ponieważ tej nocy zmorzyca wyjątkowo nie pozwalała jej zasnąć, mimo wielkiego zmęczenia. Przewracała się jedynie z boku na bok, zagrzebana po uszy w pościeli, wzdychając. Zasnęła dopiero nad ranem - spała krótko, ale zdołała przywołać na twarz szczery uśmiech, gdy Slava powitała ją całusem w policzek i ciepłą bułką z dżemem. Zwykle była przeciwna jedzeniu w sypialni, ale nie potrafiła odmówić kuzynce - poza tym dzięki niej nie musiała udać się do jadalni i modlić się do Welesa o to, aby nie spotkać na swojej drodze Timona. Wiedziała, że nie potrafiłaby wyjaśnić swoich pąsowych policzków nikomu, dlatego wolała uniknąć takiej sytuacji. Lekcje mijały szybko - nowi nauczyciele wydawali się kompetentni. Alisza powoli przyzwyczajała się do rutyny, jaka panowała w Akademii. Sen, lekcje, posiłki, wizyta w bibliotece, sen. I tak w kółko. Zwykle to jej nie przeszkadzało, ale w tym roku coś się zmieniło. Zwłaszcza, że Sasza jej unikał. Widziała to - na uczcie, na korytarzach, nawet po lekcjach. Unikał jej wzroku, obecności. Za każdym razem, gdy zaczynała iść w jego stronę, znikał za rogiem korytarza, zmieniając kierunek swojej wędrówki. Bolało. Nie wiedziała, co się stało. Wszystko zmieniło się po ich powrocie z Petersburga do rezydencji jej ojca. Zniknął bez słowa po rozmowie z nim, nawet nie racząc odpowiedzieć na jej listy. Dzisiaj wypatrzyła okazję. Klasa ósma i klasa dziewiąta miały lekcje w salach znajdujących się w jednym korytarzu. Stał tam. Zauważył ją? Chyba nie - nagle zaczął iść w kierunku wirydarza. Nie szedł na lekcję? Aliszka zmarszczyła brwi i przeprosiła Slavę, Helenę i Veroshkę, z którymi stała. Udała się za Saszą, sztywno wyprostowana, z zaciśniętymi ustami i rękoma skrzyżowanymi na piersi. Szła za chłopakiem aż do dzwonnicy - ile razy spędzali tutaj wspólnie czas? Ile razy przytulał ją oparty o słup na górze? Wspięła się po schodkach do niewielkiego pomieszczenia i stanęła naprzeciwko niego. Nagle wszystkie słowa, które planowała mu przekazać, wyleciały jej z głowy. Podeszła do niego i zabrała mu papierosa z ręki, rzucając na posadzkę i przygniatając butem. Strzepnęła ze spódniczki niewidzialny kurz, jakby ta czynność ją pobrudziła, po czym uniosła głowę i spojrzała prosto w oczy Saszy. Była zła. - Nie rób tego na terenie Akademii - zaczęła dość służbowo, nie mogąc zdobyć się na coś innego. Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego nie odpisałeś? Dlaczego... dlaczego nie potrafię cię o to zapytać, tylko omijam zręcznie ten temat, wysługując się regulaminem? To był pierwszy raz, kiedy byli sam na sam, od czasu zakupów w Petersburgu, a ona i tak nie potrafiła wydobyć z siebie ani jednego adekwatnego do sytuacji słowa. - Ile razy mam ci to powtarzać? - dodała z wyrzutem, mając ochotę tupnąć nogą, ale grzeczność jej na to nie pozwoliła.
Powrót do góry Go down
Sasha Karamazov

Dzwonnica Giphy

Samara, Rosja

półkrwi

wieszczy

18

VIII klasa

majętny
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptySro Maj 11 2016, 23:36
Zaciąga się, mrużąc powieki i ciesząc się tym małym, krótkim szczęściem. Do chwili, w której papieros zostaje brutalnie wyszarpnięty z jego ręki. Kątem oka zauważa, jak zostaje zdeptany przez but, zdąża jednak zacisnąć dłoń w pięść i zamachnąć ją w powietrzu. Wraz z przekleństwem cisnącym się na usta, odwraca się w stronę swojego nowego towarzysza. Przed oczami miga mu znajoma twarz. Jasne włosy okalające drobną buzię, pełne usta często wykrzywione w tym wszystko wiedzącym uśmiechu, śmiech, pogarda, nieustanne uwagi rzucane w jego stronę, troska w jasnych, błyskotliwych oczach. Jego ręka zamiera w powietrzu, podobnie jak on sam. W bezruchu, z rozchylonymi ustami. Po chwili opuszcza powoli dłoń, rzuca ostatnie spojrzenie w stronę Alisy i odwraca wzrok. Patrzy pusto przed siebie, chowając dłonie do kieszeni. Nie chce prowokować Alisy, tym bardziej, że nie ma ochoty z nią rozmawiać, czy dyskutować na jakikolwiek temat.
Nie, to nieprawda, ma ochotę powiedzieć jej tyle rzeczy, wytłumaczyć, jakim jest chujem i dlaczego zachował się w taki sposób, uświadomić, ile dla niego znaczy i co by zrobił, gdyby jej zabrakło.
Odrzuca od siebie te myśli, próbując skupić się na całej złości, którą w sobie tłumi i przelać ją na Alisę. Na jego małą, biedną Aliszkę, która właśnie zgniotła jego papierosa. Chwyta się tej głupiej, małej rzeczy, byleby tylko pomóc sobie w nienawiści do kuzynki.
- Powtarzaj ile chcesz - mówi oschle i wzrusza ramionami, nie obdarzając jej nawet spojrzeniem. Sili się na chłodną postawę, na złość i burowactwo. Nie jest w stanie spojrzeć jej w oczy. Wie, że zbyt wiele byłoby w nich widać.
Proszę, Aliszka, nienawidź mnie, bo ja nie potrafię.
Powrót do góry Go down
Alisa Karamazova

Trust is like a paper. Once it is crumpled it can not be perfect... again.

Kazań, Rosja

błękitna

17 lat

VIII klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Odrodzenie, Werniks
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPią Maj 13 2016, 00:49
Zastygła w miejscu, kiedy Sasza uniósł swoją dłoń i odwrócił się gwałtownie w jej stronę. Zacisnęła usta i patrzyła mu bezczelnie w te jego piękne oczy, czekając na uderzenie, które... nie nastąpiło. Pięść Saszy znieruchomiała kilka centymetrów od jej twarzy, a ona nadal spoglądała mu prosto w oczy. Widziała tam zaskoczenie, przestrach, ból, tęsknotę chyba też? Jednak nie mogła się upewnić - Sasza bardzo szybko odwrócił wzrok, opuścił dłoń, odsunął się. Znowu jej unikał. Nawet teraz, gdy byli obok siebie, wychodziło mu to bardzo dobrze. Szczerze? Wolałaby, żeby wymierzył jej siarczysty policzek. Wszystko było lepsze od jego obojętnego zachowania - zwłaszcza, że nie miała żadnego pomysłu na to, dlaczego tak się zachowywał. Prawie miesiąc nie dawał znaku życia, a teraz udawał, że jej nie zna? Dlaczego nie przytulił jej na przywitanie? Dlaczego nie dał jej całusa w czoło, jak to robił czasami? Dlaczego? Przyjrzała mu się uważnie; jej wzrok zawiesił się na jego rozciętej wardze. Czyżby to była ta pamiątka z Cafe Scheherazade, o której wspominała Tundra?
- Biłeś się z Gonzem - powiedziała nagle, podchodząc do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu. Spójrz na mnie. Nie pytała o bójkę, stwierdzała fakt. Dotknęła palcem jego wargi. Delikatnie, ostrożnie, troskliwie. Czy ktoś mu ją opatrzył? Czy go bolało? Opuściła dłoń dopiero, gdy usłyszała ton, jakim się do niej zwracał - był oschły i chłodny. Westchnęła. Z jednej strony miała ochotę mu nawtykać, a z drugiej przytulić się do niego i powiedzieć, że się nie gniewa. O nic. - Dlaczego taki jesteś? - spytała po chwili Alisza. Irytował ją. Denerwował ją swoją arogancją i tym, że nie chciał na nią spojrzeć. Spójrz na mnie, Sasza. Pragnęła jego uwagi. Chciała, żeby znowu żartował z jej odznaki. Jak kiedyś. Jej kuzyn nieświadomie sprawiał, że cała jej pewność siebie znikała w zastraszającym tempie - opuściła ramiona, dłonie, stała naprzeciwko Saszy jak sierotka i nie wiedziała, gdzie podziać oczy. Czuła się zagubiona. Dlaczego mi to robisz, Sasza?
Powrót do góry Go down
Sasha Karamazov

Dzwonnica Giphy

Samara, Rosja

półkrwi

wieszczy

18

VIII klasa

majętny
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyWto Maj 17 2016, 16:54
Prycha na słowa Alisy, odgarnia włosy i obraca głową, chcąc uniknąć jej spojrzenia. Gdyby faktycznie bił się z Gonzo skończyłoby się dużo gorzej i Alisa powinna zdawać sobie z tego sprawę. Czuje niemal ukłucie w piersi na myśl, że kuzynka tak nisko ceni jego możliwości.
- Nie biłem się z nim, to tylko... - zaczyna oschłym tonem i gwałtownie przerywa, gdy czuje dotyk ciepłej skóry na swojej wardze. Wzdryga się i zastyga w miejscu. Jego warga drży lekko, zaciska zęby, by powstrzymać ten kompromitujący widok. Odsuwa się po chwili, w milczeniu. Chce dać do zrozumienia Aliszce, żeby nie zbliżała się do niego. Jednak gdy próbuje coś powiedzieć, jego gardło zaciska się boleśnie, nie jest w stanie wyrzucić z siebie żadnego słowa.
- Jaki? - odpowiada szybko, chłodno, gwałtownie, jakby nabuzowany całą tą sytuacją. Przez chwilę patrzy Aliszce prosto w oczy i widać w nich cały gniew, smutek i nieporadność. Chce i nie chce słyszeć odpowiedzi na to pytanie, bo przecież sam najlepiej wie, jaki jest. Jest chujem, który najbliższą sobie osobę traktuje gównianie i nie jest nawet w stanie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Czuje się jak ścierwo, ma ochotę powiedzieć to na głos, wyznać całą prawdę, przeprosić, przytulić i już nigdy nie wypuścić. Jednak nie może, powinien wykrzyczeć jej w twarz, że nie chce jej znać, odwrócić się, odejść i więcej z nią nie rozmawiać. Tego jednak także nie potrafi, dlatego stoi, zawieszony między jednym i drugim, nie będąc w stanie podjąć żadnej decyzji.
Próbuje przywrócić samego siebie, tego, jaki jest na co dzień, albo za jakiego go mają i mieli od zawsze. Aliszka jednak jest jego słabością od dziecka i chyba nie jest w stanie porzucić tego jedynego pierwiastka dobra.
- Daj mi spokój - w końcu wyrzuca z siebie jakieś słowa, z obrzydzeniem przechodzące mu przez usta. Nie zastanawia się nawet nad tym, jak głupio to brzmi. Jest chłodny, obojętny i niemal wulgarny w swoim tonie, bezczelnie dalej nie potrafiąc spojrzeć jej w oczy.
Powrót do góry Go down
Alisa Karamazova

Trust is like a paper. Once it is crumpled it can not be perfect... again.

Kazań, Rosja

błękitna

17 lat

VIII klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Odrodzenie, Werniks
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyWto Maj 24 2016, 18:09
Alisza nie spuszczała Saszy z oczu. Przyglądała się ruchom jego warg, kiedy mówił te nędzne zlepki słów, przyglądała się jego ruchom, przyglądała się, jak ciągle się od niej odsuwał, zwiększał dystans między nimi, jakby bał się, że Karamazova zarazi go zmorzycą. Zacisnęła usta w cienką kreseczkę, nie chcąc dać po sobie poznać, co czuła. Kotłowała się w niej nie tylko złość, ale również narastający smutek. Nie miała zielonego pojęcia, co tak niewybaczalnego w oczach Saszy zrobiła, że nie chciał mieć z nią nic wspólnego, bo właśnie na to wyglądało - nie chciał mieć z nią nic wspólnego. - Tylko co? - spytała ostro. Była spięta. Karamazov zawsze był trudnym przyjacielem, ale jednak przyjacielem, na dobre i złe, bez względu na wszystko, wspólnie radzili sobie ze swoimi problemami. A teraz ni stąd ni zowąd... Daj mi spokój. Gdy ponownie się od niej odsunął, coraz bardziej wciskając się w ścianę, zbliżyła się do niego i uniosła drobną piąstkę w górę, jakby planowała uderzyć go w pierś - po chwili jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Nie wypadało. Nie mogła. Była w Komitecie Dyscyplinarnym, nosiła nazwisko Karamazov, powinna zachowywać się poprawnie. W takim razie ciekawe, dlaczego nie było jej teraz na lekcji? Ach, no tak. Jej, w przeciwieństwie do Saszy, zależało. Cholernie. I nie zamierzała odpuścić, dopóki Sasza jej nie powie, o co chodzi.
- Jaki? Ty masz czelność pytać, jaki? - uniosła nieco głos, patrząc na kuzyna z niedowierzaniem. Ciągle patrzył się gdzieś w horyzont, co powodowało, że frustracja Aliszki rosła z chwili na chwilę. - Jesteś... oschły, chłodny, trzymasz mnie na dystans, nie patrzysz na mnie, nie chcesz mnie nawet dotknąć, nie wspominając o jakimkolwiek co słychać, Alisa?, do tego nie napisałeś ani razu od naszego spotkania, martwiłam się... Cholera, spójrz na mnie! - wykrzyczała ostatnie zdanie. Policzki poczerwieniały jej ze złości. Rzadko pozwalała sobie na takie wybuchy emocji, ale Sasza ją sprowokował - nie mogła wytrzymać dłużej. Arogancja Saszy nieraz ją denerwowała, jednak dzisiaj chodziło o coś zupełnie innego. O nich. - Co się stało? Nie lubisz mnie już? Znudziłam ci się? A może już mnie nie potrzebujesz? - zaczęła podsuwać mu pytania, tonem o wiele cichszym niż przedtem. Była totalnie wybita z rytmu, po jej stoickim spokoju nie został ślad. Zaciskała swoje dłonie w drobne piąstki, czując, że powoli ogarnia ją zmęczenie. Przymknęła oczęta i oparła się o słup, próbując złapać równy oddech.
Powrót do góry Go down
Sasha Karamazov

Dzwonnica Giphy

Samara, Rosja

półkrwi

wieszczy

18

VIII klasa

majętny
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyCzw Maj 26 2016, 14:47
Prycha cicho pod nosem, wciska dłonie głęboko w kieszenie i nieruchomieje.
- Nic - odpowiada cicho, jakby zrezygnowany. Ma dość całej tej szopki. Nie chce więcej widzieć Alisy. Nie chce i nie może, każde słowo w jej obecności sprawia, że jego gardło krwawi, jakby każde kłamstwo zostawiało na nim ślady ostrych żyletek.
Próbuje się wyciszyć, odciąć, gdy Aliszka podnosi na niego głos. Taki jest. Jest chujem, a powinien być większym i nie ma innego wyjścia. Sasha zdaje sobie z tego sprawę, wie, że musi tak robić, a i tak słowa przyjaciółki go dotykają. Po tylu latach sama zaczyna wierzyć, że Sasha jest taki, jak o nim mówią. Mimo spędzonych wspólnie chwil, ucieczek, sekretów, nocnych opowieści o bólach i małych marzeniach. Prędzej czy później zawsze jest tym kim jest, człowiekiem narodzonym z piętnem na sobie w chwili, gdy ujrzał ten świat.
Bierze głęboki oddech, próbuje się nie trząść ze smutku, gniewu i zdenerwowania. W końcu nie wytrzymuje. Tak jak Aliszka prosiła, tak robi. Odwraca powoli głowę, unosi powieki i spogląda w jej oczy. Marszczy nieco brwi, zaciska szczękę. Widać w nim tylko obojętność, jakby cała ta sytuacja tylko go nudziła. Chce tyle jej powiedzieć. I nie może nic. Nie może zaprzeczyć wszystkim tym kłamstwom, samemu sobie, wyjaśnić. Dlatego musi pozwolić jej wierzyć, że jest jaki jest.
- Nie chcę cię więcej widzieć, Alisa. Po prostu - wypowiada powoli każde słowo, dosadnie, oschle, by dotarło do niej z całą siłą. Odpycha się do ściany i odwraca w jej stronę, robiąc krok do przodu. Nachyla się nad nią, górując wzrostem i postawą.
- Nie przychodź do mnie. Nie szukaj mnie. Nie pisz do mnie i nie rozmawiaj ze mną. - Prostuje się powoli, rzuca jej ostatnie spojrzenie i odwraca na pięcie. Odchodzi z miejsca z bólem w oczach i ściskającym się gardłem, nie pozwalając, by Aliszka jakkolwiek zdążyła zareagować. Chwila wystarczyłaby, żeby się złamał i powiedział jej prawdę. I wszytko zniszczył.

Sasha z tematu
Powrót do góry Go down
Alisa Karamazova

Trust is like a paper. Once it is crumpled it can not be perfect... again.

Kazań, Rosja

błękitna

17 lat

VIII klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Odrodzenie, Werniks
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyCzw Maj 26 2016, 17:11
Nie chcę cię więcej widzieć, Alisa. Po prostu. Nie przychodź do mnie. Nie szukaj mnie. Nie pisz do mnie i nie rozmawiaj ze mną.
Nie chcę cię więcej widzieć, Alisa. Po prostu. Nie przychodź do mnie. Nie szukaj mnie. Nie pisz do mnie i nie rozmawiaj ze mną.
Nie chcę cię więcej widzieć, Alisa. Po prostu. Nie przychodź do mnie. Nie szukaj mnie. Nie pisz do mnie i nie rozmawiaj ze mną.
Słowa odbijały się echem w głowie Aliszki, kiedy patrzyła z bólem i strachem w oczach na Saszę. Nie chciał jej. Każde zdanie, które wypowiadał, niszczyło ją od środka i sprawiało, że zamiast zaciętości, uporu i starań, aby odzyskać kuzyna, pojawiała się bezradność i rozczarowanie. Kiedy się nad nią nachylił, wstrzymała oddech - początkowo myślała, że ją w końcu przytuli, ale myliła się. Wszystkie oczekiwania Aliszy prysnęły jak bańka mydlana. Ramiona jej opadły, nie miała odwagi wypowiedzieć ani słowa. Przekaz Saszy był jasny i wyraźny - nie chcę cię znać. Przymknęła oczy i nawet się nie odwróciła, kiedy zaczął schodzić w dół. Słyszała jego kroki, słyszała własny, przyśpieszony, nerwowy oddech. Oparła się o poręcz - bała się, że zaraz się przewróci. Ta rozmowa była jednak złym pomysłem, zbyt dużo ją kosztowała. Jeszcze chwila i nie będzie mogła wrócić na zajęcia. Uspokoiła się nieco, oddychając głęboko. Wychyliła się za poręcz dzwonnicy - w oddali widziała sylwetkę Saszy, jak oddalał się prędko z miejsca ich spotkania. Zacisnęła usta, skrzyżowała ręce na piersiach. Nie zamierzała wyciągać znowu ręki. Sasza podjął decyzję - skoro przekreślił ją, ona przekreśli jego.
Jak bardzo się myliła.

Alisa z tematu
Powrót do góry Go down
Serhii Lipka

Dzwonnica Large

Donieck, Ukraina

nieznana

18 lat

IX klasa

ubogi
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 00:03
To po prostu nie bł jego dzień. Nie żeby którykolwiek w świecie uważał za swój, za doskonały i jak należy, ale ten to już kompletnie odbiegał od normy. Wszystko go tak piekielnie męczyło, ciążyło na sercu i w ogóle było nie do zniesienia. Nie wiedział jak ma sobie z tym wszystkim poradzić, zdecydowanie. Czuł też, że sen mu się w ogóle nie przyda i tylko do rozdrażni niemożność zaśnięcia. Spojrzał na zegar. Nie, nie powinien już wychodzić, żeby się szlajać. Nie zdąży wrócić na czas do sypialni i znowu będzie tym niegrzecznym, dającym zły przykład. Westchnął pod nosem, zaciskając palce na pasku od torby, kierując się w stronę drzwi.
- Pieprzyć to - mruknął pod nosem, wychodząc na posadzkę w korytarzu. Szedł szybkim krokiem, nie rozglądał się i nie zastanawiał. Zaufał własnemu ciału. Nie robił tego zbyt często, ale tym razem zasłużyło. Coś mu podpowiadało, że po prostu to dobry pomysł i już. Najwyżej później będzie tego żałował. Przecież ten dzień i tak nie może być już gorszy, prawda? Nie wiedział tylko jak uratować ma go dzwonnica. Ocknął się dopiero, gdy w niej stanął. Panie ciałko, co pan? No, ale niech będzie. Może to ma jakiś głębszy sens. Nie, żeby Serhii kiedykolwiek wierzył w takie pierdoły, ale trudno. Naprawdę było mu wszystko jedno. Usiadł na parapecie niewielkiego okienka, kładąc torbę obok siebie. Wyciągnął z niej dwie pierwsze rzeczy, na które natrafiły jego palce. Książka. To było do przewidzenia. Magia lecznicza. Ciekawy tom. Podobał mu się. Chciał go czytać. Ale czy teraz? Odruchowo otworzył go na jednej ze stron i przejechał wzrokiem po pierwszym zdaniu. Oczywiście nic do niego nie dotarło. Spojrzał na drugi drobiazg. Tego to mieć tutaj nie powinien. W ogóle nie powinien się w to bawić. Żeby umrzeć przez taką bzdurę, no jak słowo daję. Magicznie czy nie, to szajs. Więc czemu je ze sobą taszczył? Dla przekory? A może się przez wakacje uzależnił? Pewnie ani jedno ani drugie. Skupił badawcze spojrzenie na paczce papierosów, jakby co najmniej miała mu wytłumaczyć sens egzystencji.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Dzwonnica L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 00:18
Oczywiście, kiedy ktoś się bawi, ktoś drugi musi czekać w ukryciu, obserwować, wykoncypować w swoim małym móżdżku, że to nielegalne w jakikolwiek sposób nie mieć kija w dupie i wcisnąć szlaban.
Wypucujesz, Valeriev, pomnik żar-ptaka w wirydarzu. I co robić?
Grono pedagogiczne ma na mnie haka: nie chce robić? Zawiesić go w quidditchu na miesiąc, albo chociaż tym zagrozić, a będzie podskakiwał, jak mu zagrać. Smutna to prawda, ale przecież teraz jestem kapitanem, nie mogę zawieść swoich ludzi, wszystko dla drużyny zniosę.
Nigdy nie cierpiałem bezsenności, wręcz przeciwnie: oczy mi się zamykają, raz za razem ziewam, a pieprzona szczoteczka z pieprzonym proszkiem do czyszczenia szoruje niezmordowanie pieprzony dziób posągu. Mój nadzorca dawno poszedł spać, a mnie został tylko ten dziób i jedno pióro sterczące na czubku głowy.
Ale ja już mam w dupie to pióro. Do najbliższego składziku na miotły odnoszę swoje narzędzia tortur i marzę już tylko o śnie, ale-
Coś się poruszyło w dzwonnicy.
Kiedy dokoła ciemno i pusto, zmysły się wyostrzają i każdy ruch łatwiej zauważyć, zwłaszcza oczom szukającego.
Jak mam się przyznać, od lat mnie korciło żeby tam wleźć i zadzwonić na alarm tym cholernym zabronionym dzwonem.
Wszyscy wstawać, ja istnieję, nie marnujcie czasu na życie beze mnie.
Z zupełnie nowymi siłami i mocno bijącym sercem wbiegam po schodach. I zamieram.
- Lipka.
Nie jego się spodziewałem, ale Serhii nie należy do takich, których można kiedykolwiek się spodziewać.
- Co ty tu robisz?
Powrót do góry Go down
Serhii Lipka

Dzwonnica Large

Donieck, Ukraina

nieznana

18 lat

IX klasa

ubogi
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 00:46
Nie po drodze byłoby mu ze szlabanem. I to bardzo. Wolał ich jednak jakoś sprawnie unikać. I dlaczego tak się działo, że w sumie nigdy nie dostawał ich sam? Zawsze przez kogoś. Gdyby nie był sobą, pewnie dostawałby jakieś paskudztwa i już dawno wykończyliby go psychicznie. A tak? Przynajmniej przydzielają mu pracę w bibliotece i porządki w odczynnikach. Co to za kara? Dla nich jeszcze nagroda, bo mieli gwarancję skrupulatności Lipki. Gdyby odciąć od tego salę wstydu to może nie byłoby tak źle. Ale liczył się sam fakt. Vasilja i jej durne pomysły. Musi się kiedyś nauczyć jej odmawiać. Albo chociaż się na nią złościć. Chociaż to i tak lepsze niż oberwanie przez tego małego, durnego... pieprzony, pijany skowronek. Serhiemu oberwało się przez niego zdecydowanie mniej razy niż przez przyjaciółkę, ale sam fakt, że kiedykolwiek do tego doszło. Aż go coś trafiło. Zamiast radości z cudzego cierpienia, którą miał zamiar czerpać, obserwując sylwetkę pucującą pomnik, poczuł tylko złość. I usłyszał dźwięk zgniatanego kartonu. No tak. Zniszczy zaraz te nieszczęsne fajki. Rozluźnił dłoń, pozwalając złości od siebie odejść. Są większe tragedie i ciekawsze rzeczy, by o nich myśleć, a nie ten cały...
- Co? - warknął, spoglądając na nieproszonego gościa. Mielił na języku bezpieczną odzywkę, która da mu święty spokój i wygoni przybysza, ale szybko ją przełknął. To chyba żart. Akurat on? Serhii poczuł, że coś dziwnego w nim drgnęło. Mistrzem okultyzmu nie był, ale chyba jednak miał dostęp do jakiś mocy tajemnych, skoro przywołał tu tego rozbrykanego... a zresztą.
- Na pewno nie odbywam kary za jakiś idiotyzm, który odwaliłem, bo nie miałem lepszych rzeczy do roboty - mruknął, uspokajając się wewnątrz. W takich chwilach dziękował rodzicom i przyzwyczajeniom. Spokojna, nieprzenikniona twarz nie pozwoliła wyjść na światło dzienne krótkiej burzy, którą wywołał w nim chłopak. Teraz o wiele łatwiej było skupić się na obojętności. Stuknął nawet palcem w książkę, dając Antonowi do zrozumienia, że właśnie ona jest świetną rzeczą do roboty i chciałby się na niej skupić.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Dzwonnica L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 19:01
Nie mogę znieść, gdy Lipka jest taki niewzruszony, skrupulatny i porządny. Nie lubię, gdy tę wściekłość, która mogłaby burzyć mury i palić miasta przykrywa ta wyuczona pogarda arystokratycznego wannabe, kiedy cała miotająca się w nim siła jest zamknięta w klatce palców zaciśniętych na grzbiecie książki.
- Zacząłbyś w końcu żyć.
Przecież wiem, że umie. Umiem dopadać go w momentach, gdy tarcze są opuszczone, odzierać ze staranności, zostawiając tylko zarysy, tylko ruch.
Lipka, najbardziej z nas wszystkich człowiekiem jesteś. W twoich oczach widać ulicę.
- A co ty niby masz tak dobrego do roboty?
Nie umiem być taki jak on - obserwować nieruchomo, zamykać wszystko w ruchach dłoni albo uniesieniu brwi. Kiedyś chciałem się nauczyć tak być: osobno, nietknięty.
Teraz wkurwia mnie to w jego osobie, ale jakoś nie mogę przestać patrzeć, nieudolnie naśladować, kiedy nie patrzy. Czasami.
- Daj mi papierosa.
Jakby kiedykolwiek wystarczyło poprosić. Podchodzę i obeznany z tym bezruchem, opieram się na parapecie, znanym mu ruchem wyciągam papierosa ze zmiętej ręką Lipki paczki.
Wytrącam książkę z rąk, mocno, z impetem, który wypędza ją za okno i na sam środek dziedzińca.
Jestem tu i żądam twojej uwagi w całości.
Powrót do góry Go down
Serhii Lipka

Dzwonnica Large

Donieck, Ukraina

nieznana

18 lat

IX klasa

ubogi
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 22:20
Prychnął pod nosem słysząc tę niewybredną uwagę Antonka. No pewnie. Zacząć żyć. A co on niby robi, przepraszam bardzo? Wszystkie funkcje życiowe ma w normie. No mniej więcej. Może norma to mocne słowo, ale wszystkie gdzieś tam są. A ten wydziwia i kręci nosem. Bezczelny. Jak zwykle.
- Próbujesz mi dać siebie na przykład, co? - zapytał, spoglądając na niego z politowaniem. Niech sobie nie myśli, że Serhii kiedykolwiek chciałby sprawić, że przypasowałby do świata, w którym na co dzień żył Valeriev. Niech sobie za dużo nie wyobraża. Lipka zdążył się już nauczyć, że nie ma na to szans, bo jego próby spełzły na niczym. Tylko się na siebie dodatkowo powściekał. Na siebie i na cały świat dookoła. Nie można zbyt długo żyć w złości. Nawet on to wie! On, taki nieobeznany w emocjach i uczuciach.
- Słyszałeś kiedykolwiek o trenowaniu swojego mózgu, nie tylko ciała? A właściwie dupy, trzymającej miotłę? - W innych okolicznościach dziękowałby bogom za ten tyłek, ale na pewno nie teraz. Nie w chwili, gdy chciał osiągnąć przewagę i nie dać mu sobie wejść na głowę. To Lipka był tu tym cwańszym i mądrzejszym. Może nie życiowo, ale tak generalnie. I jakoś to wykorzysta. No, na pewno był lepiej wychowany. Na polecenie chłopaka wywrócił tylko oczami, jakoś nie kwapiąc się do roboty. Valeriev jednak świetnie sobie sam poradził, a Serhii nie zacisnął palców mocniej na paczce, odbierając mu możliwość tej drobnej kradzieży. No niech ma dzieciak coś od życia. Szkoda tylko, że tego nie docenił. To, co stało się sekundę później przeszło wszelkie granice. W Lipce drgnęło coś zdecydowanie zbyt mocno. Spojrzał na książkę leżącą na bruku, by zaraz po tym przenieść wściekłe spojrzenie na Antona.
- Jeszcze raz tkniesz cokolwiek, co należy do mnie, a potraktuję cie tak samo jak tę książkę. Zrozumiałeś? - syknął, czując, że traci panowanie nad sobą. W normalnej sytuacji obietnica przyrównania go do ukochanego przedmiotu Lipki byłaby urocza, ale tym razem... no średnio.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Dzwonnica L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPon Cze 06 2016, 23:18
To, że nie wiem, co robię - to jasne. Planować na ogół nie umiem, nawet nie próbuję, a strateg ze mnie jaki-taki tylko na boisku.
Ale tutaj i teraz nie mam nawet luksusu wiedzy, dlaczego, do jasnej cholery cokolwiek tu z nim robię. Dlaczego z uporem maniaka wikłam się w niego, skąd on bierze tę zdolność niepostrzeżonego wślizgiwania mi się do głowy, podbierania myśli i znikania w mgnieniu oka.
Jak pieprzony złodziej.
W twoich oczach, Lipka, widać ulicę.
- A chociażby i siebie, dobrze, żebyś mierzył wysoko.
Sobą trzeba się urodzić i żałosna to filozofia, coś, czego napisania nie powstydziłby się Coelho. I dlatego jemu nigdy nie wyjdzie moja lekkość bytu (wcale nie zresztą nieznośna) a mnie nie uda się podrobić tego pełnego złości bezruchu.
Nie potrafię już ustać spokojnie. Od różdżki odpalam kradzionego papierosa i zaczynam wędrówkę. Wokół dzwonu, tego największego. Co trzeci krok trącam obcasem jego krawędź, a nieczysty od starości dźwięk ochoczo brzmi: niebezpieczeństwo.
- Tak, tak, Lipka, ty i te twoje groźby, dobrze je znam. Można powiedzieć nawet, że je kolekcjonuję.
Niewiele dobrego można o Lipce powiedzieć, ale oddać mu należy, że co do joty spełnia moje dzienne zapotrzebowanie na dramatyzm.
- Rozejrzyj się. Nikogo tu nie ma. Przed kim odwalasz tę szopkę?
Znam cię Lipka, na twoje przesrane.
Staję na samym środku dzwonnicy, wydycham z ust jego dym. Bezczelny, zgodnie z oczekiwaniami wszystkich, kładę łapska na jego samotni.
I co mi zrobisz?
Powrót do góry Go down
Serhii Lipka

Dzwonnica Large

Donieck, Ukraina

nieznana

18 lat

IX klasa

ubogi
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyWto Cze 07 2016, 00:02
Skąd się w Lipce brała cierpliwość do tych ludzi, cholera wie. Otaczały go takie dziwadła, że to głowa mała. Dawno powinien już je wszystkie w nerwach powyrzynać i mieć święty spokój. A jednak tego nie robi. Nie robi im krzywdy. A przynajmniej nie takiej znaczącej. Chociaż akurat Antonowi dostało się chyba najbardziej ze wszystkich jego dziwadeł. Momentami Serhii troszkę mu współczuł. Nie miał farta, że trafił akurat na niego, że jego upodobał sobie do omotania. Biedaczek.
- Zdajesz sobie sprawę, że twój wzrost nie sprawia, że stoisz nad kimkolwiek? - Na pewno nie da za wygraną. Szanujmy się. Valeriev niestety był od niego wyższy. Drażniło to Lipkę, bo on sam chciał być długi i chudy. Ale nie. Musiał się oczywiście napatoczyć taki większy. Bo dlaczego nie? Wygrywanie nie było takie łatwe i Serhii będzie się musiał tego wreszcie nauczyć. Zmrużył nieznacznie oczy, gdy Valeriev odpalił wreszcie papierosa. Jemu jakoś przeszła ochota na tę przyjemność. Może zaraz. Potem. Jak się go pozbędzie. Odpręży się przy fajce, będzie spokój. Teraz niech on się truje. Niech potem śmierdzi i niech nikt nie chce potem z nim rozmawiać. A najlepiej, żeby go przyłapali. W ogóle niech go szlag.
- Twoje pasje nigdy nie były górnolotne. - Zbieranie akurat gróźb Lipki faktycznie nie brzmiało idealnie. Tyle było ładnych rzeczy, żeby poświęcać im swoją uwagę i pozwalać im wchodzić na stałe do swojej przestrzeni osobistej. A Valeriev wybrał akurat Lipkę? Nie, nie. To mu od początku nie pasowało, coś tu było nie tak. Nie można chcieć go zdobyć, przecież to tylko on. Odruchowo wplótł palce we własne włosy, przeczesując je, niby bezwiednie. W rzeczywistości liczył, że dzięki temu uda mu się wyglądać jakkolwiek lepiej, jakkolwiek pewniej i w ogóle godniej. Ale nie, chyba nie. Anton łaził w kółko i marudził, jeszcze bardziej rozpraszając Ukraińca. No tak się po prostu nie da. Podniósł się z miejsca i błyskawicznie znalazł tuż przy chłopaku. Zirytowane spojrzenie w trakcie drogi utkwił na dłoni chłopaka, która dzierżyła papieros. Złączył część palców. Dla odruchu, wygody. Ale Serhii nie przyjmował tego do wiadomości. Złapał go za nadgarstek zajętej ręki, wysuwając z niej papierosa i odsuwając tym samym dotyk Antona od samego Antona.
- Miałeś nie dotykać niczego, co należy do mnie - poczuł go znów, spoglądając mu tym razem prosto w oczy, licząc, że wreszcie ugnie się pod pewnym, zimnym, ale zadziwiająco ambiwalentnie kłującym spojrzeniem jego ciemnoniebieskich oczu.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Dzwonnica L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyWto Cze 07 2016, 13:14
Może naprawdę miałbym w życiu łatwiej, cholera jasna, bez tych dziesięciu, dwudziestu centymetrów wzrostu. Wszystkim zdają się przeszkadzać, a nie mam pojęcia dlaczego. Mnie to wcale nie robi, od kogo jestem wyższy, od kogo nie - a jeśli zaczyna, to naprawdę rzadko, a i tak jestem na tej wygranej pozycji, więc zbytnio się tym nie martwię.
Ale Lipce najwyraźniej dosyć to dopieka, że ze złości zamiast spojrzeć mi w oczy może co najwyżej ugryźć w podbródek. Nigdy nie próbował, chyba czas najwyższy oskarżyć go o brak inwencji twórczej.
- Wierz mi, Lipka, gdybym się tobą pasjonował, nie stalibyśmy tu tak spokojnie.
Ale lubię się nim truć. Z nim, nim, wszystko jedno. Czuję jak bardziej od dymu jego sama bliskość, wisząca na włosku cierpliwość wżera mi się w płuca.
Pamiętam mimowolnie, jak to moje palce lubią przeczesywać te włosy. Są jak kurz, miękkie, suche i nijakie, ale nie mogę im odmówić. Nie wiem, co w nim jest, może to wszystko sprowadza się do chemii, a jego skóra wydziela jakiś dziwny związek o bardzo długiej nazwie i nigdy pewnie tego nie zrozumiem, ale podziałało.
Skóra na skórze parzy, a ja szczególnie nie lubię, gdy mi się odejmuje coś od ust w połowie degustacji.
- A co w tym złego? - ostatnia chmura dymu otacza niezdrowo bladą twarz. Serhii już przegrał, zbliżając się do mnie na tak małą odległość. Zwrócił uwagę, uznał mnie godnym wysiłku.
Ja jestem bardzo prosty w obsłudze, chociaż przewrotny: im więcej mówić mi, czego nie wolno, tym większą można mieć pewność, że to następna czynność, przy której się mnie zastanie.
Triumfujący, lekko szarpię nienagannie ułożony na powycieranym sweterku kołnierzyk jego koszuli.
- Nie lubisz się dzielić?
Powrót do góry Go down
Serhii Lipka

Dzwonnica Large

Donieck, Ukraina

nieznana

18 lat

IX klasa

ubogi
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPią Cze 17 2016, 23:00
Uniósł nieznacznie jedną z brwi, spoglądając na niego z niedowierzaniem. W takich momentach pojawiały się w nim nieznane wcześniej pokłady pewności siebie. Jak w każdej innej sytuacji odczuwał strach związany z zainteresowaniem Antona, tak w takich chwilach kompletnie to od niego uciekało. Nie przejmował się już czy aby na pewno jest dla niego interesujący, czy jest jakkolwiek wystarczający dla jego świata. Wystarczyło jednak, by Valeriev zaczął zaprzeczać i udawać, że zainteresowania nie ma w nim absolutnie żadnego. W Lipce budził się demon. Demon święcie przekonany o tym, że jest w stanie całkowicie zawładnąć światem Antona i wygrać z nim na każdym polu. Nie dać mu uciec, nie dać o sobie zapomnieć, po prostu go zmiażdżyć. W sumie Serhii lubił to uczucie. Było wygodne. Krótkotrwałe, ale zdecydowanie przyjemniejsze od tej całej niepewności i tych wszystkich obaw.
- Gdybyś się tylko pasjonował, to może nie byłoby z tobą aż tak źle. Ale tobie nie wystarcza sama fascynacja. Oszalałbyś, gdybyś mógł czuć tak mało - odparł on, a może jednak demon, a może oboje. Cholera wie. Słowa po prostu padły, a od Lipki biło uczucie triumfu i niemożności pokonania i zbycia go jakimiś durnymi uwagami. Zdecydowanie za bardzo lubili wychodzić z siebie, żeby tylko mieć przewagę nad tym drugim.
- Nie lubię i nie mam zamiaru - mruknął, zaciągając się odpalonym przez towarzysza papierosem. Niewzruszony przyglądał mu się przez moment, gdy wzięło go na tę paskudną szarpaninę. Nie może tak łatwo dać się zirytować. Znaczy no już był zirytowany, ale trzeba mieć jakieś granice, prawda?
- Chciałbyś żebym obojętnie się dzielił, co? - Przekrzywił delikatnie głowę, znów dając zawładnąć sobą temu stoickiemu spokojowi i nonszalancji, które towarzyszyły mu właściwie bez przerwy. Drobne ucieczki od tych emocji były tylko szansą na umocnienie ich po chwili, jak widać teraz.
Powrót do góry Go down
Anton Valeriev

Dzwonnica L8NoPcA

Petersburg, Rosja

półkrwi

18 lat

VIII klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks, rozgrywający i kapitan w Zmorach
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica EmptyPią Cze 17 2016, 23:48
A może zacząłem żyć, gdy mnie przyłapał?
Nie wiem, na czym. Na pakowaniu się w sieci, które bardziej chciałem, by zastawił, niż zastawił faktycznie. Na tym, że przychodzę do niego po marność, po niezwiązany z niczym gniew; gniew, przez który traci się wszystko, co nieznaczące i zostają prawie obdarte ze skóry dwie siły. Wydzierają sobie wszystko, co się tylko da, ścigają się w wyścigu, który nie ma mety.
W końcu odpuścimy, poddamy się i obudzimy z paskudnym smakiem porażki w ustach. Wdychajmy dym, póki jeszcze on może zabić ten odór.
Nie ma czegoś takiego jak mój świat, nie ma czegoś takiego, jak władza nade mną. Ucieknę, kiedy spróbujesz, wsiądę na miotłę i odlecę i w najbliższym barze zachleję pałę jak głupi, bo będę cię jeszcze chciał.
Taki już jest Lipka niewzruszony, posąg, który ze mnie kpi, a ja gotów jestem wariować.
Może jednak coś o mnie wie, może coś mu dały te obserwacje, których nie mam widzieć.
Ale chuj tam, stać mnie, Lipka. Możesz mnie sobie wziąć, z całą uwagą, z dłonią nieustępliwie czepiającą się tej koszuli, powyciąganego swetra, nadgarstka zwieszonego z nonszalancją.
- Jeśli nie - wzruszam ramionami, jakby całkiem odeszła ode mnie ochota na... cokolwiek. Na tę potyczkę bez powodu, na to przedstawienie, które mimo braku publiczności przecież trwa, dla naszej własnej powykręcanej pod chorymi kątami przyjemności.
- to może będzie trzeba wziąć siłą. Nie lubię, gdy mi się odmawia, zwłaszcza jak jestem taki grzeczny i uprzejmy. Nie słyszałeś, by miłować bliźniego?
Nie wiem, czy podjąłem decyzję, by chwycić go za nadgarstek, czy nie. Może ciała same już działają, może mózgi wyłączyły się, a głos mają stężenia neurotransmiterów.
Podobno dotyk stymuluje wydzielanie oksytocyny, taki fizjologiczny high.
- Nie dał byś sobie rady.
Tak, Lipka, wkurw się w końcu. Pokaż, że nie jesteś taki cherlawy i ulotny, że masz więcej niż słowa. Jesteśmy jak zwierzęta, przy życiu trzyma nas krążąca krew, nie żadne wyższe idee. Tylko puls, pobudzenie nerwowe, automat.
Słyszysz? Pokaż, że nie jesteś na korbkę albo na monety.
Powrót do góry Go down
Dzwonnica Empty

PisanieRe: Dzwonnica   Dzwonnica Empty
Powrót do góry Go down
 
Dzwonnica
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: