IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Jadalnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry

Jadalnia 1ERq90H
Jadalnia Empty

PisanieJadalnia   Jadalnia EmptyCzw Cze 09 2016, 18:33
Jadalnia

Jadalnia jest w stanie pomieścić wszystkich zaproszonych gości. Iluzja? Czary? A może niezwykła rozwaga i kunszt architekta? Utrzymana w podobnej do reszty domu tonacji. Nie ma tu przesadnej ilości ozdób, poza paroma obrazami na ścianach i kilkoma kunsztownie wykonanymi meblami porozstawianymi w sensownych od siebie odległościach. Stół w jadalni jest tylko jeden, ale sporych rozmiarów. Pod nim ciepły dywan, nad nim zaś przemiłe żyrandole z iskrzącym się płomieniem żywych świec. Na końcu sali, przy sporych oknach rozstawionych zostało parę mniejszych stolików i wygodne, choć inne niż przy tym głównym stole, krzesła z jasnym, kremowym obiciem.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySob Cze 11 2016, 12:18
Kolejny głupi pomysł, chociaż ten w swojej bezmyślności przejawiał znamiona nie bycia aż tak bardzo złym. Ubrana w zeszłoroczny prezent urodzinowy od pani Valeriev, Zula wkroczyła na teren posesji, od samego rozrzucając dookoła swój czar. Sukienka, którą na sobie miała wyprzedzała współczesne trendy, którym to Białorusinka nigdy jakoś nie zawierzała, że mogły się ona komuś podobać, wydawały się być jej jakieś takie nie do końca. Długa o asymetrycznym dole sukienka, bez ramiączek i odsłaniająca jej długie (jak na kogoś kto ledwo sięga głową ponad stół) nogi. Buty na dwunastocentymetrowym obcasie sprawiały, że z rozmiaru krasnoludek przeskakiwała do poziomu przerośniętego niziołka. Co pozwalało jej w mniejszym stopniu zadzierać głowę przy rozmowie z innymi ludźmi.Maska, ach maska bo jak można by było o niej zapomnieć na balu maskowy. Prosta, pozbawiona jakiś świecących elementów, ale za to wytworzona w wielkim kunszcie, prezent od rodziców na któryś ze szkolnych bali.
Na wejście na bal Zula oszczędzała od momentu, w którym Zosja opowiedziała jej o tym, że Shoshana postanowiła wyprawić wielkie przyjęcie. Przecież cel był szczytny, a bal oprócz szansy na odrobinę zabawy i pokazania się w środowisku miał jeszcze jeden plus, w stronę którego właśnie zmierzała. Wielki stół syto zastawiony pysznym jedzeniem. Widząc je całe Zula z bólem serca zaczęła wyobrażać jaki ogromny jego procent się zmarnuje, bo przecież nie ma we wszechświecie takiej siły, której udałoby się to wszystko przejeść. Ze szczytnym celem, który zakładał jedzenie dużo i często, wszystko oczywiście po to, żeby nic się nie zmarnowało, Lazareva wzięła do rączek talerzyk i zaczęła sobie wszystkiego nakładać.
Trzeba przyznać, że samotne życie z daleka od rodzinnego domu nauczyły Zulę jeść wszystko, z dziewczynki, która wybrzydzała na warzywa, na kotlety mielone na wszystko co w jej oczach nie wyglądało estetycznie albo chociaż nieśmiało zbliżało się do daty ważności, stała się osobą wszystko żerną, no może oprócz flaków na nie nadal nie jest wstanie patrzeć.
Tak więc Zula stoi nad stołem i zaczyna sobie nakładać tutaj udko kurczaka, zrazik z zająca, kawałek schabu z dzika, a wszystko co próbuje jest tak pyszne i tak delikatne w smaku, że nie wie jak będzie mogła wrócić do swojego domu i znowu spojrzeć do wnętrza swojej lodówki, gdzie oprócz światła wita ją zupa z soczewicy i karton przeterminowanego mleka, które boi się dotknąć w obawie, że wybuchnie albo zacznie do niej mówić mamo.
Chyba jednak przyjście tutaj nie było głupim pomysłem?
Powrót do góry Go down
Skandar Lazarev

Jadalnia OLXcZz9

brak stałego zam.

błękitna

33 lata

przeciętny

łowca niebezpiecznych stworzeń, US
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySob Cze 11 2016, 22:04
Znalazł miejsce w jednym z tych obskurnych lokali, które dawały od siebie tyle co nic, więc przede wszystkim chodziło o niski czynsz. Niczego więcej nie było mu trzeba jak kawałka materaca do spania, dostępu do wody i bezproblemowych właścicieli. Uznał, że dopóki nie zbada kilku spraw, zatrzyma się w Petersburgu na dłużej. W żargonie łowców jak najbardziej pospolitych, to obskurne mieszkanie, które nosiło na sobie jeszcze zapach poprzedniego domownika, było swego rodzaju bazą wylotową, od której można było załatwiać co ważniejsze sprawy.
Naturalnym odruchem grzeczności osoby zaproszonej listownie jest na tę korespondencję łaskawie odpisać. Czego Skandar rzecz jasna nie uczynił. Mimo zachowania uwag w nosie, nie mógł po prostu jak obrażony chłopiec wściekać się, odwrócić plecami i odejść. Chodziło o Zulę. Chodziło o Tatianę i wreszcie coś, czego jeszcze nie rozumiał, a miało bezpośrednie znaczenie w jego zachowaniu wobec Shoshany Aristovej. Spoglądając na małą buteleczkę z korzennym zapachem perfum, tak przecież kobietom często nieprzystającym, wiedział, że na długo mu ten niepokój pozostanie między ściągniętymi podejrzliwie brwiami.
Poinformowany został zawczasu, że bal ma charakter szczególny. Idzie pan więc na maskaradę? Uśmiech nie spełzał mu z ust, choć wcale nie powinno mu być do śmiechu. Powolnym kiwnięciem głową przytaknął sprzedawcy i uiszczając odpowiednią sumę zakupił tuż przed przyjęciem, miedzianą maskę, która skrzyła się mocą poprzylepianych do siebie trójkątów o różnym odcieniu.

Posiadłość mogła budzić podziw, dla niejednego oka. Podejrzewał, że w środku zastanie równie wyrafinowany gust. Nie mógł w to wątpić, w końcu wiedział z kim ma do czynienia. Cała była wyrafinowana. Maskarada miała jakiś cel. Cel odmienny niż charytatywne porywy serca. Ktoś kto daruje swoim dłużnikom połowę zobowiązania może wydawać się hojny, podejrzliwość z natury i zawodu mówiła mu jedno. Miej się na baczności. Jakbyś wchodził do legowiska potworów. Zdążyli się już wszyscy rozleźć, a Skandar każdemu z kolei uważnie się przyglądał. Kelner wepchnął mu w ręce alkohol, dalej stadnym odruchem skierował się w stronę jadalni. Zatrzymał się dopiero gdzieś w pośrodku sali. Przechylił głowę w bok podchodząc do jednej z kobiet, a przeczucie nie mogło go mylić. Stanął obok Zuli i słowem się nie odezwał sięgając po winogrono.

(Maska podobna do - tej, ale zakrywa twarz w całości)
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySob Cze 11 2016, 22:30
Powoli Zula dochodzi do kresu swoich możliwości przerobowych, a w zasadzie doszła do niego już jakieś dwa udka temu, ale nadal jedzie na wyparciu tego faktu. Już wyciąga rękę po dokładkę pieczonego królika, już prawie czuje w ustach jego smak, delikatną fakturę mięsa, które zdaje się rozpływać w ustach, doskonałą kombinację przypraw, czasu pieczenia i prawdziwego kunsztu sztuki kulinarnej, kiedy czuje jak żołądek podchodzi jej pod gardło. Niechętnie cofa rękę, a do swojego organu zaczyna krzyczeć, żeby się cofnął i nawet nie myślał o wyrzucaniu tego całego pysznego jedzenia, które właśnie skonsumował. Z prawdziwą rozpaczą malującą się na pięknej zulowej twarzy, dziewczyna rozgląda się za czymś do picia, taką ilość pysznego mięsiwa trzeba popić czymś godnym, ciekawe czy mają tu miód pitny.
Nie całe zjedzone przez Zule jedzenie było spowodowane łakomstwem, nie większą winą za ten wilczy apetyt trzeba było obarczyć zdenerwowanie i stres. Ostatnio życie Zuli jest ciągiem coraz to większych upadków, a utrata przyjaciela przynajmniej w jej mentalnym przekonaniu dobiła ją na tyle, że gdyby było ją na to stać to od tygodnia nie robiłaby nic innego tylko jadła. Jak na biednego człowieka Lazareva miała bardzo kosztowny sposób na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami, na przyszłość musi znaleźć coś tańszego, nie wiem zbieranie kamyków, one są za darmo. Zawsze może jeszcze spróbować krzyczenia na ludzi, jej braciszkowi to chyba pomagało, może w tym szaleństwie była metoda?
W czasie poszukiwania czegoś zacnego do picia wzrok Zuli trafia na tajemniczego mężczyznę odzianego w miedzianą maskę. Ciekawe jak się w niej je? Zastanawia się nad tym przez chwilę po czym widzi jak mężczyzna bierze winogrono, a to jakby przenika przez maskę i trafia do ust mężczyzny, i wszystko staje się jasne.
-Niech pan spróbuje królika, jest pyszny.- Mówi wskazując na odpowiedni półmisek. Wcale nie brakowało na nim trzech kawałków, a nawet jeśli to nie wszystkie zjadła ona, byli tu przecież jeszcze inni ludzie i oni też coś jedli. Nie zrzucajcie całej winy na biedną Zulcię.
Powrót do góry Go down
Skandar Lazarev

Jadalnia OLXcZz9

brak stałego zam.

błękitna

33 lata

przeciętny

łowca niebezpiecznych stworzeń, US
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySob Cze 11 2016, 22:49
Maskę sobie zaczarował. Prosta sztuczka, która pozwoliła mu zachować odmalowane za nią emocje. Nie żeby ekspresja Skandara wyrosła nagle ponad oczekiwania. Nie przyszedł tutaj, aby zabawić na długo. Zniknie prędzej niż się tu pojawił. Obserwował kobietę na tyle, na ile miał możliwość. Był może świadkiem tego etapu w zulowym łakomstwie, które sięgało końcowi spontanicznej wyżerki. Domyślił się o co mogło teraz chodzić. Spojrzała na nią maska bez wyrazy, błękitne oczy przebijające się ledwo poza wyrzeźbionymi wgłąb otworami.
- Jakoś nie mam apetytu. - powiedział robiąc dwa kroki w bok. Stał za nim półmisek z ponczem. - Nie powiem, że się nie spodziewałem - podszedł w tamtą stronę, utrzymując krótką konwersację z własną kłótliwą siostrą. Nie miał zamiaru psuć jej zabawy na tym wątpliwej sławy balu. - ale może się czegoś ze mną napijesz? - zerknął w stronę młodej Lazarevny czekając na jej przyzwolenie. Nagle był szarmancki, uprzejmy i przede wszystkim nieskory do kłótni.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySob Cze 11 2016, 23:31
Brak apetytu! Przy tak syto i zastawionym stole, z możliwością jedzenia ile się chce, czego się chce i kiedy się chce. Gdyby nie to, że stała przed "całkowicie obcym" mężczyzną, który na dodatek zakrywał swoją twarz maską i był wyższy od Zuli o dużo za dużo, to pewnie teraz sprawdzałaby ręką czy przypadkiem nie ma gorączki. Po co przychodzić na bal i pościć, po co, dlaczego, kto tak widział, jak tak można, czy nie jest to łamanie wszystkich możliwych zasad dobrego wychowania, ach jak tak można żyć?
-A czegóż to pan się nie spodziewał.- Spytała przyglądając mu się z ciekawością i zastanawiając się czy przypadkiem nie usłyszała jakiejś części jego wypowiedzi. A może spodziewał się, że nie będzie głodny, to po co przychodził, może komuś obiecał albo miał tu coś do załatwienia, skoro tak to po co marnował czas na rozmowę z nią. Ach zachowanie mężczyzn było tak bardzo irracjonalne i pozbawione logicznego sensu, że aż zaczynała ją od tego głowa boleć. Spojrzała na niego jeszcze raz upewniając się, że dobrze widzi po czym jednogłośnie w swojej głowie stwierdziła, że jej towarzysz nie może być mężczyzną z jednego prostego powodu, nie je, a przecież każdy wie, że faceci to worki bez dna, w które nie ważne ile jedzenia się wrzuci zawsze chcą więcej, trochę tak jak Zula przed pięcioma minutami kiedy zjadała drugi kawałek królika. Był taki dobry.
-Poproszę.- Ostatni raz tęsknie spoglądając na otaczające ją jedzenie, na co żołądek zareagował nieprzyjemnym uczuciem, jakby coś po nim jeździło. Skwitowała to w myślach tylko cichym "no zamknij się wreszcie" po czym podeszła do stołu z ponczem i Skandarem.
Powrót do góry Go down
Skandar Lazarev

Jadalnia OLXcZz9

brak stałego zam.

błękitna

33 lata

przeciętny

łowca niebezpiecznych stworzeń, US
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyNie Cze 12 2016, 01:59
Nie rozwodził się nad wykwintnie zdobionym stołem z poczęstunkiem, ani dekoracjami wszystkich dostępnych pomieszczeń. Choć uważnie się wszystkiemu przyglądał pozostawał bierny. Bierny nawet temu, że Zula mogła być już dawno podchmielona. Racjonalnym zachowaniem było więc pojenie jej ponczem? Nie przyszło mu od razu do głowy, ze mogła go nie rozpoznać. On sam miał zadanie o niebo ułatwione. Siostra przybrała na twarz yspecyficzn maskę, przez którą wydobywał się niestłumiony głos. Rozpoznał ją już wcześniej, obserwując sylwetkę, ruchy podobne do tych ojca.
Nalał trochę do jednego kieliszka i podsunął go siostrze. Sam miał przecież darowanego drinka. Czyżby naprawdę go nie poznała?
- W tej chwili to już nieistotne czego się spodziewałem lub nie. - odparł dziewczynie. - Gdzie znaleźć właścicielkę tego lokalu? - pytał rozglądając się niby od niechcenia.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyNie Cze 12 2016, 11:17
Skandar nie miał co zauważać, gdyż Zula od początku swojego pobytu na dworze sióstr Aristov nie tknęła jeszcze nawet kropli alkoholu. Ogrom pysznego jedzenia urzekł ją do tego stopnia, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że wybór napojów procentowych był równie bogaty jeśli nie większy.
Z wdzięcznością przyjęła od niego drinka. Nieśmiała powąchała zawartość kieliszka po czym wypiła łyczek ponczu. Smak był dobry, a przyjemne ciepło powoli przesuwało się w dół zulowego przełyku.
Lazareva przygląda się mężczyźnie, ma wrażenie jakby już go kiedyś spotkała na swojej drodze, ba mogłaby się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest to ktoś jej całkowicie nieobojętny, a jednak za Chiny Ludowe nie może sobie przypomnieć kim on jest. Świadoma jest jednak, że kiedy w końcu uświadomi sobie to do końca dnia będzie sobie pluła, że tak późno udało jej się dopasować wszystkie rozrzucone elementy układanki.
Jest wysoki, kto z jej znajomych jest wysoki? Czyżby Anton, a może Serek? Nie no przecież bal był przeznaczony tylko dla dorosłych, to nie mogą być oni, może Pan Lebiediev? Niemożliwe, temu człowiekowi brakowało tej przerażającej aury. Przygląda mu się bliżej, niebieskie oczy, rude włosy, nie to nie może być Skandar, Zula jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić swojego brata na takim przyjęciu, na polowaniu, umorusanego błotem i z rozharataną połową klatki piersiowej tak, ale na balu, w towarzystwie, nigdy.
-Nie mogę Panu pomóc, gdyż z radością muszę stwierdzić, że jeszcze jej dzisiaj nie widziałam. Jednak słyszałam jak ktoś mówił, że wygłaszała jakieś przemówienie w Bawialni. Nie jestem jednak pewna na ile można zawierzyć słowom tego człowieka.- Stojąc w tych spaniałych salach, na balu, mimowolnie udziela się Zuli klimat podobnych wydarzeń z czasów Wiktoriańskich, ach jak ona chciałaby to przeżyć chociaż raz.
Powrót do góry Go down
Skandar Lazarev

Jadalnia OLXcZz9

brak stałego zam.

błękitna

33 lata

przeciętny

łowca niebezpiecznych stworzeń, US
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyNie Cze 12 2016, 14:37
- Tym większa moja radość. - odparł uśmiechając się cwaniacko pod maską, choć daleko mu było do człowieka zadowolonego z obrotu spraw i osobistości. Uprzejmość nakazywała mu, nawet wobec własnej siostry nie mieć wątpliwości, że zachowywała się jak dama. Kto by zresztą pomyślał, że zjadła połowę tego co przygotowano dla kilkudziesięciu innych gości balu charytatywnego?
Myliła się co do niego, w niejednej kwestii. Bez wyjątku również tym razem, gdyby wiedziała że ma do czynienia z rodzonym bratem. Postanowił pociągnąć tę grę, która poniekąd sprawiała mu satysfakcję. Przynajmniej się w ten dziwny sposób dogadywali. Ktoś kiedyś powinien Zulę zrzucić ze schodów powodując amnezję.
- Jeszcze się z nią nie przywitałem, jestem więc poniekąd zobligowany, żeby to uczynić. – powiedział zerkając w kierunku drzwi, za którymi miał ktoś przemawiać. Wszystkiego się można było spodziewać. – Dziękuję za pomoc. Na pewno się jeszcze spotkamy. – skłonił się, lekko, szarmancko. W zachowaniu był nienaganny, jeśli chciał. W końcu wcześniej obracał się w podobnym towarzystwie. Robił to też na zachodzie, a ojciec nie przestał zawracać mu o tę błazenadę głowę.
- Smacznego. – dodał jeszcze na odchodne i rzucając Zuli ostatnie spojrzenie, uniósł swój kieliszek na znak toastu. W tłumie gości nie wypatrywał nikogo znajomego. Przeszedł obok bawialni, lecz wcale do niej nie wstąpił.

ZT
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Jadalnia E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyPon Cze 13 2016, 00:21
Przygotowania do balu były wręcz okropne, można powiedzieć, że zahaczyły o próg bólu, nawet dosłownie, gdy wcześniej przez przypadek zaciąłem się przy goleniu - nawet zaklęcia czasem zawodzą.
Nawet leżący w łóżkach uczniowie wyczuli chyba, że jestem podenerwowany i doradzali mi: wziąć krawat czy muszkę. Oczywiście, że wziąłem muszkę, wiązaną. Ale i tak denerwowałem się, zupełnie jakbym znowu był na piątym roku i zabierał dziewczynę na bal zimowy.
Tutaj jest inaczej - miejsce jest jakby bardziej uroczyste, nie ma atmosfery sali gimnastycznej udekorowanej serpentynami. Nie byłem jeszcze w takim domu, gdzie starość i tradycyjność towarzyszy na każdym kroku, a wysokie sklepienia i ciężkie drewniane meble każą zastanawiać się, czy kobiety w krynolinach i białych perukach dwieście lat temu tak samo jak my widzieli to miejsce.
Czuję się tu jak u siebie a jednocześnie jak wyrzutek. Nie spodziewałem się zobaczyć tylu starych przyjaciół z pracy, a i przed niewieloma mogę ukryć swoją tożsamość. Maska, zwyczajna, kolorowa i może nieco zbyt dziecinna przykrywa tylko połowę mojej twarzy, więc większość poznaje mnie po brodzie.
Za mało ci dziękowałem, zdecydowanie, a wieczór dopiero się zaczyna. Za skombinowanie dla mnie skądś maski, za zgodę, żeby tu ze mną w ogóle przyjść, za to, że tak pięknie wyglądasz i tak ujmująco rozmawiasz ze wszystkimi, którzy chwytają mnie za ramię, ściskają mocno dłoń albo bez ogródek biorą w objęcia, jak towarzysza broni.
Miszka, Miszka, chodź, zatańczycie przecież chyba, i tak od razu wciągnięto nas na parkiet. Tańczyliśmy inaczej niż ostatnio, ale i tak świetnie sobie poradziłaś. W końcu cichnie walczyk i udaje nam się umknąć do jadalni.
- Masz ochotę na... - rozglądam się po suto zastawionych stołach. Wybór mnie przytłacza i zastanawiam się nawet przez moment, po co to wszystko. Wystarczyła by ciepła zupa. Ale skoro musimy sprawiać pozory wielkiego państwa na wystawnym balu, możemy raczyć się kawiorem albo perliczką.
-...coś? - dopowiadam w końcu, pokonany różnorodnością potraw.
Powrót do góry Go down
Dragan Bregović

Jadalnia Tumblr_mv0fdtzs7D1segk5lo1_500

Belgrad, Jugosławia. W roku szkolnym Akademia Koldovstoretz

błękitna

28 lat

przeciętny

Nauczyciel zaklęć praktycznych
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyPon Cze 13 2016, 23:06
Jak się bawią wyższe sfery? Aby odpowiedzieć sobie na to niełatwe pytanie wystarczyło wybrać się na bankiet do Aristovów. Ci dyktowali i wyznaczali wszelkie trendy. Jeśli Aristovie decydowali się urządzić bal w zachodnio - burżuazyjnym stylu glamour to niemal pewne, że Sorokinowie, Lazarevowie i cała reszta za jakiś czas powyprawia własne bale w stylu glamour. Bo jak na kimś się wzorować to wzorować się na najlepszych.
Wiele dało się powiedzieć o rodzie Aristov. Wzbudzali w społeczeństwie zawiść, niechęć a także podziw i szacunek. Aristovie byli potężną i jednocześnie dziwną rodziną. By osiągnąć cel nie wahali się zastraszyć, zauroczyć czy przekupić człowieka. Uśmiechając się przy tym na ten swój aristovy sposób. Tacy odlegli a zarazem bliscy. Zimni i ciepli.
Dragan potrząsnął głową. Pomyśleć, że był spokrewniony w żeńskiej linii z ową dynastią. Właściwie to jego przemyślenia na temat Aristovów płynęły z wieloletniej obserwacji oraz znajomości z kuzynkami. Pięknymi, inteligentnymi i aristovatymi.
Przypuszczał, iż to z powodu łączącego go z szóstką sióstr pokrewieństwa zaproszono go na Maskaradę. Pokrewieństwa oraz niezmiennego faktu, że w jego żyłach płynęła szlachetna krew dawnych bohaterów. Bądź, co bądź Bregowicze nie należeli do najbogatszych rodzin.
W związku z czym nie popisał się hojnym datkiem na cele charytatywne. Wrzucił do urny tyle ile wrzucił. I poszedł witać się z kuzynkami.
Któraś perliście się roześmiała, któraś syknęła, żeby nie przesadzał z uściskami. Dragan tylko przewrócił oczętami w odpowiedzi na te syknięcia. Niewiele brakowało, żeby niczym smarkacz wystawił język. Ileż miałby zabawy oglądając zbulwersowane miny kuzynek! Ale nie. Dookoła roiło się od gości. Nie był aż taki wredny z natury, by narobić im wstydu przed śmietanką towarzyską.
Pogawędził sobie z kilkoma urzędnikami z Ministerstwa. Pracownik z prikazu Współpracy z Zagranicą narzekał na beztroskę swojego francuskiego kolegi, z kolei podstarzała urzędniczka z prikazu do spraw Magicznej Flory i Fauny wolała paplać o swoim stadku domowych kotów. Bregović szybko wycofał się z urzędniczego grona rozmówców. Gadanie o kotach i Francuzach okazało się dla niego nazbyt wyczerpujące.
Złożył więc wizytę w jadalni. Przy suto zastawionym; obfitującym w najwymyślniejsze jadło i doskonałe napoje stole szło się lepiej dogadać. Towarzystwo po paru kieliszkach robiło się mniej sztywne. To również była zasługa Aristovów. A dokładnie ich niezastąpionej wódki. Dragan zdawało się, że jednym z zamaskowanych biesiadników był Mikhail. Zaś damę o rudych włosach poznałby wszędzie.
Dama miała pierwszeństwo...
- Panna Zula jak zwykle piękna i oszałamiająca swym gwiezdnym blaskiem - powiedział nadając tonowi głosu aksamitną, słodszą barwę. Ciemna czekolada zmieszana z karmelem. Ujął delikatną kobiecą dłoń i złożył pocałunek. Tak jak przystało prawdziwemu dżentelmenowi.
Któż z postronnych obserwatorów odgadłby, jakie to w rzeczywistości łączyły ich relacje.


Ostatnio zmieniony przez Dragan Bregović dnia Wto Cze 14 2016, 09:07, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Jadalnia C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyPon Cze 13 2016, 23:27
Ciężko w dniu pracy myśleć o przygotowaniach - może to i nawet lepiej? Za każdym razem kiedy pojawiało się zdenerwowanie, pojawiał się i nowy obowiązek skutecznie odganiający myśli od przyjemności. Najpierw zwichnięty nadgarstek, potem paskudne zatrucie. Pamiątka z alchemii w postaci wysypki, połamane nosy dwóch bohaterów z czwartej klasy. I mój brat,
Mój brat najlepiej zajmuje wszystkie myśli.
Potem był już bieg. Wyścig z czasem. Sukienkę włożyć, włosy rozpuścić, szminkę nałożyć, maski nie zgubić - a o to nie trudno, wcale nie jest wielka i wymyślna, prosta, posrebrzana (taka się przynajmniej zdaje), dobrze, że wybrałeś równie małą. Chyba źle bym się czuła, wiesz, z całą zasłoniętą twarzą. Chłodna pogarda pozłacanej twarzy i dwa puste oczodoły.
Wiesz, takie przyszło mi do głowy pytanie - czy ukryci za maskami nie są bardziej szczerzy? Luksus drugiej twarzy. Wszystko co stanie się dzisiejszego wieczoru wcale nie jest naszym udziałem, czy tę myśl można uznać za przewodnią, czy przekonanie o bezkarności dyktuje rytm każdego kroku?
A przecież wszyscy cię tutaj rozpoznają, zakleszczają w przyjaznym uścisku, śmieją się i pytają o nowe czasy, wspominając stare. Zagadując przy tym i mnie, takiej serdeczności nie trudno odpowiedzieć równą przyjaźnią, wcale nie czuję się jak niepasujący dodatek do butonierki. Taniec też idzie mi nie najgorzej, w połowie przestaję liczyć kroki, wychodzi naturalniej.
Nawet nie patrzę na wysoki sufit czy posadzki, na których tańczyły pewnie całe pokolenia bogatych rodów. Dziewczęta prowadzone przez mężczyzn w brodach, pewnie nawet dłuższych niż twoje, w sukienkach znacznie strojniejszych niż moja.
Piękne musiały być te dziewczęta. Tutaj pewnie też dużo pięknych twarzy chowa się za maskami.
- Wino. Białe wino będzie w porządku - odpowiadam i po raz pierwszy czuje się nieco przytłoczona tą ilością jedzenia, aż nazbyt ogromną, przecież nie ma tu aż tylu brzuchów do wypełnienia - Coś podoba się tobie? - pytam, potrzebuję w tej kwestii podpowiedzi by nie wyjść na gbura i kapryśnicę. Nie wiem też ile czasu można spędzić przy bufecie, pięć minut, dziesięć - przy której minucie wychodzi się na żarłoka? Czy trzeba spróbować wszystkiego, czy ograniczyć się tylko do trzech przekąsek?
Nie zgadłabym nigdy, że największym wyzwaniem wieczoru okaże się brak zupy.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 14 2016, 15:42
Uparte przeczucie, że skądś go zna nie daje Zuli spokoju, przez cały czas spędzony obok starszego Lazareva uparcie przeczesuje swoją pamięć by dojść do tego kim może być człowiek w miedzianej masce. Nie dane jest jej jednak uświadomienie sobie tego, gdyż jej towarzysz postanawia ją opuścić i przenieść się do bawialni. Na pożegnanie, rzuca jeszcze mimowolnie w jego stronę kilka słów.
-Mam nadzieje, że zaprosi mnie pan do tańca.- W zasadzie to nie do końca wierzy w to by ją usłyszał, śledzi więc jeszcze tylko przez chwilę, znikającą w tłumie sylwetkę brata, po czym na nowo całą swoją uwagę skupia na stojących przed nią frykasach. To przyglądanie się, nie kończy się jednak dobrze, już po chwili Białorusinka zmuszona jest odwrócić od nich wzrok, gdyż dopadają ją okropne mdłości i nieprzyjemne wrażenie, że wszystko co zjadła zaraz na nowo ujrzy światło dzienne. Czemu ona zawsze musiała najpierw coś zrobić, a dopiero potem zastanawiać się nad konsekwencjami. Szybko skup się na czymś innym. Nakazuje sobie w myślach i rozpoczyna swój rajd po zasłoniętych twarzach. Czy tylko jej maska była taka dziurawa? Nic nie ukrywająca i niezostawiająca żadnej szansy wyobraźni? Przez chwilę robi jej się głupio z tego powodu, przecież mogła wybrać coś bardziej odpowiedniego, pożyczyć coś z pracy albo kupić, chociaż nie kupowanie nie było najlepszym pomysłem.  Przy tej całej kolorowej propagandzie Zula czuje się jakby była goła, a przynajmniej tak metaforycznie, tak w przenośni czuła, że jej twarz jest naga, była takim twarzowym ekshibicjonistą.
Rozmyślanie na temat masek musiało zostać jednak tylko w zakresie dywagacji i wolnych rozmyślań, no niby mogłaby spróbować zmienić ją, transfigurować tak, żeby nie było widać jej twarzy. Byłoby to jednak ciężkie zadanie, które w najlepszym wypadku zakończyłoby się tylko niepowodzeniem, w trochę gorszym kilkoma nowymi dziurami, a w przypadku tragicznym, brakiem jakiejkolwiek osłony na twarz. Nie ryzykując więc, że nagle wszyscy Ci czarodzieje zostaną świadkami jej wielkiej porażki, Zula decyduje się zostać tak jak jest. Jakoś magiczna część Sankt Petersburga będzie musiała przeżyć fakt, że można ją rozpoznać.
Chwilę przed podjęciem męskiej decyzji, dotyczącej tego czy zostać w jadalni, czy pójść obejrzeć resztę Aristovego dwory, Zula słyszy za sobą znajomy głos. Szybko odwraca się w tamtą stronę, a na jej twarzy pojawia się wyraz miłego zaskoczenia i radości na widok stojącego obok mężczyzny.
Dragan Bregović. Człowiek, który jednym czynem dał jej życie, uratował ją wszak przed brudną i zimną wodą w jednym z petersburskich kanałów, ale z drugiej strony zesłał ją do piekła, miejsca gdzie miała odpokutować swoje durne pomysły. Mimo wszystko na jego widok nie może się nie uśmiechać, z trudem powstrzymuje się przed rzuceniem mu się na szyję, przecież tak nie wypadało.
-Pan Bregović jak miło znowu Pana widzieć, wygląda pan jak zwykle doskonale.- Widząc jak całuje jej dłoń ma ochotę wybuchnąć śmiechem, z trudem jednak udaje jej się wytrzymać. Kto by przypuszczał, że spotkają się w takim miejscu, tak diametralnie odmiennym od tego, gdzie zwykle dane im było spędzać razem czas.
-Dawno mnie pan nie odwiedzał, czyżby znudziło się już panu moje towarzystwo?- Lubiła kiedy Bregović pojawiał się na widowni, czuła się wtedy bezpieczniej świadoma, że pod bystrym spojrzeniem byłego milicjanta nic złego nie może jej się stać, w końcu była jego małym zwierzaczkiem. Tak Pan i jego mały niesforny kotek, który lubi wpadać w kłopoty, tak doskonale można było opisać łączącą ich relację.
Powrót do góry Go down
Mikhail Lavrinenko

Jadalnia E2fB5Be9koix

Petersburg, Rosja

¾

35 lat

bogaty

uzdrowiciel szkolny
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 14 2016, 18:07
Nie lubię szczególnie wkładać masek, ani nawet ich oglądać: od dawna wolę zamiast sekretów widzieć bez żadnych ograniczeń w polu widzenia, z czym przychodzi mi się mierzyć, a to, co naprzeciw mnie wolę też móc obejrzeć bez żadnych udziwnień.
A ogromna maska, złota i z piórami, to - jak na pewno śmiałby się Freud - nie mógłby być nic innego niż jakiś mechanizm kompensacji. Zresztą, i tak chyba zrujnowaliśmy już zamierzony efekt zakładania masek, może powinniśmy wejść osobno, nie rozmawiać o ostatnim pacjencie tego dnia na zaledwie minuty przed wkroczeniem we wspaniałe progi dworu sióstr Aristov.
Ale jakoś tak wyszło, pośpiech znowu postawił nas pod ścianą i ledwie pozwolił ściągnąć kitle, umyć ręce. Nie było czasu na dworskie maniery, to i teraz nie ma sposobności ku przesadnym gestom, na które można by się pod osłoną anonimowości odważyć.
- I jak ci się podoba ta maskarada, mogłaby konkurować z weneckim karnawałem? Nie opowiadałaś mi jeszcze, jak tam jest.
Mamy już dwudziesty wiek, ba, on nawet ma się już ku końcowi, a mimo to każdy mężczyzna zdaje się być tu nader szarmancki, żywcem wyjęty spomiędzy stron powieści Jane Austen.
Czy ty też kochałaś się w panu Darcym?
O kobietach już nie wspomnę, o tym, jakie są strojne, ugrzecznione, obnoszące się ze statusem bogiń, który w połowie im się należy rzeczywiście, a w połowie jest sennym marzeniem, półproduktem maskarady.
Czas jakby się zatrzymał, zamknął nas pod baśniowym kloszem. Pachnie pietruszką, pewnie od misternie ułożonych na srebrnych paterach ślimaków. To znaczy, to już nie są ślimaki, tylko pewnie escargots a la Bourguignonne.
Pewnie wymówiłabyś to lepiej, niż ja pomyślałem. Często uciekają mi twoje francuskie korzenie, tak skutecznie sprawiasz pozory, jakbyś wcale ich nie miała.
- Może... może to. - ściszam nieco głos, przecież skoro wyglądamy tak dostojnie i wysławiamy tak nienagannie, nie mogę przyznać się do nieznajomości połowy potraw zdobiących stół. Może kojarzę ich nieco więcej niż ty, co jest zasługą licznych nadętych bankietów, na jakie zabierał mnie ojciec, ale udało mi się znaleźć, coś, czego za nic nie umiem zidentyfikować. Na wierzchu są truskawki i mięta, ale nie dam głowy, że to jakiś deser.
Zanim decyduję się na degustację, iskierka dżentelmeństwa oczywiście nakazuje mi podać ci wino. Jest w sam raz schłodzone.
A przekąska z truskawkami jest wyśmienita, zaraz podaję ci jedną, spróbuj, nikogo prócz nas przecież tu nie ma.
A raczej tak mi się tylko zdawało, bo wtem słyszę znajome nazwisko i odwracam się, zanim dotrze do mnie, że to chyba niegrzeczne. Dragan? Kto wie, chyba jest w końcu spokrewniony z paniami dworu, a jeśli o milicjantów mowa, to i Boris napisał mi rozżalony liścik, jak to wzięli go do ochrony.
Ach, to chyba bez znaczenia. Ja sam się obronię, a jeśli trzeba, to i ciebie, przecież wiesz, a dopóki nie będzie można w końcu zdjąć tych durnych masek, każde słowo jest potencjalnie ładunkiem wybuchowym, a lepiej nie ryzykować eksplozji w tak eleganckim miejscu.
Powrót do góry Go down
Élodie Osyena

Jadalnia C0611ae4f07fc9fa2bd96a2304d714f1

tu i tam

czysta

26 lat

ubogi

pielęgniarka
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 14 2016, 22:57
Przesadne gesty byłyby naprawdę niepotrzebne - podobnie jak konspiracja, nakładanie masek i zabawa w poszukiwanie się w tłumie. Nie przeszkadza mi w żaden sposób to wejście z biegu, wymienianie się uwagami dotyczącymi pacjentów i poprawienie muszki tuż przed wielkimi wrotami. Przekrzywiła się, pewnie przez pośpiech.
Podoba mi się ta równowaga. Dookoła nas maskarada i wieczór zapomnienia, a mimo to udało się nam zachować naturalność. Nie udawać, nawet jeśli to podstawa całego wieczoru. Nie udajemy też zabawnych kiedy spotykamy twoich przyjaciół. Nie muszę silić się na żarty o naszej pracy czy grać przesadnie czarującej. Nie należę do gatunku dziewczyn czarujących, tych chichoczących, o szerokich uśmiechach i ładnych twarzach. Ja jestem raczej miła, może interesująca - ale nie ładna.
To dobrze, ładne dziewczęta zawsze muszą spełniać wygórowane oczekiwania.
Cieszę się, że nie wyglądasz dzisiaj na przygnębionego czy zmęczonego, nie chciałabym żebyś czuł się zobowiązany do uczestnictwa w przyjęciu nawet jeśli nie masz na to ochoty. To obowiązek, być tutaj, ale przecież nie wszystkie muszą być czymś nieprzyjemnym.
- Podoba - przyznaję, wzruszając lekko ramionami. To chyba niezbyt eleganckie? - Ale ciężko porównać mi ją do karnawału. Jest zupełnie inna. Pewnie dlatego, że tutaj wiele znajomych twarzy - jak Boris. Groźnie łypiący na całe towarzystwo, stojący na uboczu, czy wypada nam poczęstować go wódką na służbie? Nie jestem też pewna czy to poprawi mu nastrój, raczej nie. Podejrzewam, że zasępi się jeszcze bardziej. Podobni do siebie jesteście w przekonaniu o odpowiedzialności za cały świat spoczywającej na waszych wątłych barkach - Zaczynam to doceniać - tak jest. Były czasy kiedy najpewniej czułam się wśród obcych twarzy. W każdym miejscu nowych, nie czując potrzeby zapamiętywania szczegółów. Ty, przykładowo, masz już zmarszczki wokół oczu i mrugasz nimi intensywniej, pewnie całkowicie bezwiednie, kiedy przez dłuższy czas wpatrujesz się w papiery. Kiedy coś cię niepokoi marszczysz czoło tak intensywnie, że pomiędzy brwiami pojawia się bruzda - to czas na gorącą herbatę. A dzisiaj się goliłeś, na policzku został ślad.
Kiedyś te nowe twarze i puste pokoje oznaczały dla mnie pełną wolność. Dzisiaj są obojętne - i zastanawiam się czy za jakiś czas nie staną się przeciwieństwem wolności. Kolejnym schematem.
I nie, nie kochałam się w Panie Darcym. Moje serce skradł chmurny i ponury książe Andrzej Błoński. Pewnie całe pokolenia książąt Andrzejów Błońskich tańczyły w podobnych salach, na podobnych maskaradach, a potem raczyły się escargots a la Bourguignonne. Akcentu nie wyssałam z mlekiem matki. W domu mówiło się po rosyjsku, nie ważne jak śmiesznie przeciągała końcówki. Francuskiego porządnie nauczyłam się dopiero mieszkając w Nicei, trzy miesiące wystarczy by stracić naleciałości ojcowskiego języka. Pół roku wystarczyło by nauczyć się mówić jak pan Darcy. Cztery miesiące - by chociaż trochę poznać język Łukasza. Dogadam się też w kilku innych, nie jest to trudne. Wystarczy słuchać - Może być - kiwam głową. I rzeczywiście jest doskonała, te smaki dobrze się łączą. Pieprzowy aromat mięty z lekko kwaskowatym smakiem truskawki. Niby banalne, a działa. Obracam się za twoim przykładem, czy to nie kolejna znajoma twarz? Sporo ich tutaj, to dobrze.
Myślałam, że poczuję się przez to nieswojo, wcale tak nie jest.
- Może spróbujemy teraz tego? - wskazuję palcem na wymyślną potrawę, czy to nie krewetki? Nie jestem co do nich przekonana, ale kto wie. Może warto zaryzykować.
Powrót do góry Go down
Aleksander Lebiediev

Jadalnia UdOvWbYv

Arbat, Moskwa / Metro D-6

półkrwi

przyłożnik

33

bogaty

Inwestor / Łamacz klątw i uroków / Właściciel Arkadii / Wynalazca / Wróżbita
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 21 2016, 02:04
Pozostawił Arinę w gronie koleżanek z pracy, a sam postanowił przejść do jadalni, skąd dochodził gwar i smakowity zapach potraw. Wydawałoby się, że Aleksander nigdy nie je, a dzisiejszego dnia nie tknął nawet wybornego szampana. Miał pewne zasady, które aktualnie realizował. Po balu czekała praca, która wymagała umysłu ostrego jak brzytwa, niezmąconego żadną używką. Z misternie zdobioną maską na twarzy, nie był zagrożony ze strony rozchichotanych i po części wstawionych panien. Zaklęta krew rusałki świetnie spełniała swoje zadanie, może oprócz małego incydentu w ogrodzie, ale składał to na karb rodzaju znajomości. Mijał kobiety, które powłóczyły zanim spojrzeniem. Nie powinien kusić losu swoją obecnością na hucznych przyjęciach, czego się jednak nie robi dla panny Aristovej? W jadalni przebywało niewiele mniej osób niż w bawialni co nieco zniechęcało Lebiedieva. Z gracją ominął szerokim łukiem ludzi z którymi nie chciał rozmawiać i podszedł do jednego z szwedzkich stołów rzucając okiem na to czym chciano raczyć gości.
Wyszukane potrawy były czymś normalnym dla arystokratycznego podniebienia więc nie dziwił go widok kawioru, ani sprowadzanej zza granicy pasty. Nie zamierzał jednak nic jeść, sięgnął po wysoką szklankę i nalał sobie wody z kryształowego dzbanka po czym całość przyozdobił dwoma plasterkami cytryny. Odwrócił się, żeby rzucić okiem na innych gości, wyłapać znajome sylwetki. Zauważa Lazarevę, bez błędnie dopasowując ciało do właścicielki. Zadziwiająca zdolność jak na takiego człowieka. Podszedł bliżej, stała do niego tyłem.
Z udawanym zainteresowaniem zastanawiał się nad wyborem deseru kiedy to jego zaczepiono.
- Aleksiej! - tyczkowaty i chudy mężczyzna najwyraźniej rozpoznał Lebiedieva. - Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Co to? Lemoniada?
- Abstynencja - usta wykrzywiają się w uśmiechu zarezerwowanym wyłącznie dla tych, którzy stoją wyżej do znajomych w hierarchii Aleksandra. - Olegu, malarz i bale?
W odpowiedzi usłyszał śmiech i zapewnienie o poszukiwaniu weny.
- Czy to prawda, że chcesz kupić teatr? Plotkują, że Bolszoj ma problemy finansowe...
- Chcę kupić - przyznał - Może nawet Mariński o ile rozpatrzą ofertę, ale wolałbym wykreować coś własnego. Na razie pozostaję przy szukaniu aktorów i wygraniu konkursu artystycznego.
- Jesteś już bogaty, dałbyś innym wygrać milion rubli. - głos Olega jest żartobliwy, z pewnością wypił już nie jedno tego wieczoru. - Mam kontakty w rosyjskiej bohemie to popytam.
- Państwo daje to trzeba brać - zacytował Joachima upijając łyk wody - Wydatki w tym roku szykują się ogromne, dlatego najpewniej na początek poszukam jakiejś rudery za grosze. Pełno takich w miastach. W Sankt Petersburgu nie jedna taka straszy swoim złym stanem. - powrócił jeszcze do tematu teatru. Zula mogła słyszeć ich rozmowę, bo stali niedaleko.
- Mój pan czeka... - uśmiechnął się Oleg szukając w tłumie twarzy swojego aktualnego ukochanego. - Odwiedźcie Arkadię. Mirka sprowadziła dla ciebie nowe farby. - rzuca na odchodne bo jego przyjaciel odszedł już w stronę partnera.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 21 2016, 21:50
Niech bal trwa, niech panny wirują, a panowie podziwiają, niech czas zatrzyma się na chwilkę niczym w szklanej kuli. Melodio ze starej pozytywki płyń, opowiadaj swą historię, niech wszyscy zapomną, że jutro kiedyś nadejdzie i niech cieszą się chwilą, która właśnie trwa. Bo jeśli dzisiaj jej nie docenią to ona już nigdy nie wróci.
Czemu ona musi stać, czemu wszyscy tylko mówią, jedzą, piją, kiedy obok orkiestra gra walca, jak można pić kiedy smyczki czarują, a fortepian snuje swą opowieść? Ze zdumieniem rozgląda się dookoła, dopiero uświadamiając sobie, że nikt nie widzi problemu w swoim zachowaniu, że wszystkim to w jakiś sposób odpowiada.
Kiedy Zula słyszy piękno otaczającej ją muzyki, ma ochotę tańczyć, płynąć w walcu, wrócić do wspaniałego czasu wielkich rosyjskich balów, do epoki pięknej, kiedy to arystokracja spotykała się na takich salonach, kiedy wszystko było niczym z bajki. Takie piękne czasy, musi poprosić Anię, żeby jej kiedyś więcej o nich opowiedziała, żeby ta bajka odżyła na chwilę w jej pamięci.
Wyczekująco spogląda na swojego rozmówcę, jej zielone oczy starają się pytać, dlaczego pan jeszcze nie zaprosił jej do walca, dlaczego tak bardzo ją nienawidzisz, czy cała dobroć przeznaczona dla jej osoby została już zużyta? Dragan zdaje się jednak nic nie zauważać, jakby był ślepy albo przynajmniej głupi, a to ona miała być tą tępą.
Nagle gdzieś niedaleko niej przez gwar rozmów przebija się magiczne słowo "teatr". Zapominając na chwilę o Draganie z ciekawością obraca się wokół własnej osi w poszukiwaniu człowieka, który mógł je wypowiedzieć. Kupić teatr? Jak można myśleć w tak ograniczony sposób, teatru nie można było kupić, można go było wspierać, dawać dotacje i szczycić się wpływem na kulturę, ale kupowanie i kształtowanie na własną modłę zabijało ducha teatru, zabijało czyste, nieskalane ziarno sztuki.
Oburzona Zula szuka po twarzach obecnych człowieka, w którego głowie mógł narodzić się tak straszny i obrazoburczy pomysł. Widzi go i od pierwszego spojrzenia wie, że zna tego człowieka. Jakiś cichy głosik w jej głowie krzyczy do niej, że to Aleksander Lebiediev, jej nowy osobisty diabeł.
Przez chwilę zastanawia się czyby nie umknąć jego spojrzeniu, ale jest już za późno ich oczy się spotykają. Jej wiosenno zielone i jego mroźne niczym zima. Mimowolnie Zulę przechodzi dreszcz. Nie daje jednak po sobie poznać, ze osoba Lebiedieva w jakikolwiek sposób wpłynął na jej zachowanie. Odruchowo dyga pod spojrzeniem czarodzieja, po czym z powrotem odwraca się w stronę Bregovica.
Powrót do góry Go down
Aleksander Lebiediev

Jadalnia UdOvWbYv

Arbat, Moskwa / Metro D-6

półkrwi

przyłożnik

33

bogaty

Inwestor / Łamacz klątw i uroków / Właściciel Arkadii / Wynalazca / Wróżbita
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 21 2016, 22:24
Rozrywki przychodzą nieoczekiwanie. Tak jak spotkanie przyjaciela lub rudowłosej diablicy, która ośmieliła się marnować cenny czas Lebiedieva. Spijał właśnie własnoręcznie uczynioną lemoniadę kiedy ich spojrzenia się spotkały. Ciepło i chłód. Na wargach Aleksandra pojawił się lisi uśmieszek doprawiony grzecznym skinięciem głowy. Rozpoznali się bezbłędnie i to ona pierwsza zerwała kontakt, jakby miała obawy. Słusznie, w końcu znajomość z Lebiedievem nigdy nie pozostawała bez konsekwencji. Odstawił szklankę ruszając w stronę młodej kobiety oraz jej towarzysza. Niczego nie planował, szczęśliwe rozwiązania podpowiadali mu sami bogowie.
- Czy mógę prosić do tańca? - pyta dwornie z ukłonem godnym arystokratycznego wychowania jakież przecież otrzymał. Zula miała przed sobą teraz nikogo innego niż Sorokina. Ujął kobiecą dłoń i poprowadził na parkiet, kiwając głową Bregoviciowi. Skoro dama nie miała nic przeciwko to nie zamierzał bawić się w podpytywanki. Dołączyli do krążących już par, ale dopiero jakby teraz zaczęto przykładać większą uwagę do tego kto tańczy walca. Położył dłoń na wątłych plecach i nie musiał czekać na reakcję. Zaczął prowadzić, jednak po chwili stanowili już jedno ciało zachwycając widzów płynnością ruchów.
- Znowu się spotykamy panno Zakrzewska - jego wargi się poruszają, a oczy wwiercają w twarz Zuli, ale nie tak jak wcześniej. Nie uroczył, a badał ciekaw. Poza tym miał maskę więc była bezpieczna. - Zajacew dotrzymał słowa? - pyta, otrzymując zaraz odpowiedź. Nawet przez maskę Zula nie może ukrywać zdziwienia czy też konsternacji, więc uznał, że właściciel Burleski nie wywiązał się z umowy.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 21 2016, 23:04
Rozmawiaj, bądź naturalna, przecież potrafisz. Krzycz do siebie w myślach, szybko jednak się uspokaja. Nic się jej przecież nie może stać, a przynajmniej tak sobie wmawia. Jest tu zbyt dużo ludzi, ktoś na pewno by zareagował, na pewno. Wmawia sobie w swojej głowie. Nie odwraca się w stronę Aleksandra, swój wzrok skupia na byłym policjancie, tak tam patrz, o coś do ciebie mówi, uśmiechnij się i przytakuj, a teraz chyba czeka na jakąś reakcję, zaśmiej się, oni lubią kiedy śmiejesz się z ich żartów nawet jeśli te nie są nawet trochę zabawne.
W momencie, w którym Lebiediev do nich podchodzi Zula wybucha perlistym śmiechem w odpowiedzi na jakieś nieistotną wypowiedź Bregovica. Już ma mu coś odpowiedzieć, zarzucić jakimś żartem, który nie rozśmieszy nikogo po za jej skromną osobą, kiedy tuż przy nich materializuje się lis w króliczej skórce. Przez chwilę Zula ze zdziwieniem przygląda się ostawianej przez Aleksandra szopce. Kiedy ten prosi ją do tańca, z nadzieją spogląda na Dragana, ma nadzieję, że ten powie, że właśnie miał ją prosić do tańca albo potowarzyszeniu mu w spacerze po ogrodzie, cokolwiek wymyśl, błagam Cię, czy nie widzisz moich sygnałów. Z premedytacją, a może przez czysty przypadek Dragan nic nie mówi więc Lazareva tylko uśmiecha się promieniście i najnaturalniej jak tylko może dziękuje za poświęcony jej czas.
Raz, dwa, trzy, obrót, raz, dwa, trzy, kolejna figura, na którą inne kobiety patrzą z zazdrością, a mężczyźni starają się tępo naśladować, jednak są to tylko nieudane próby, wszystkim tym parom, nie ważne jak świetnym brakuje tego wdzięku, tej gracji, w której Lebiediev i Lazareva zdają się tonąć. Oni nie chodzą, oni nawet nie tańczą, oni zdają się płynąć, każdy krok wydaje się być tak naturalny, tak oczywisty, że wręcz wynika z poprzedniego. Kto by uwierzył, że to ich dopiero trzecie spotkanie i na żadnym wcześniejszym nie mieli okazji ćwiczyć walca.
Wzrok zebranych zazdrośnie spoczywa na tej parze, już nikt nie pamięta o ostatnich ekscesach.
Czy to nie to czego chciałaś Zulu? Sunąć w tańcu, być podziwianą przez wszystkich? Dlaczego więc czujesz taki niepokój, dlaczego raz na jakiś czas niby przypadkiem zerkasz w stronę drzwi, szukasz tam ratunku, ale nikt nie przychodzi.
Nagle ciszę panującą między wami przerywają jego słowa. Zakrzewska. To nazwisko brzmi tak samo irracjonalnie jak wypowiedziane ostatnio nad rzeką Moskwą Zula Lazareva. Kim ona była jeśli przy wypowiadaniu każdego z jej nazwisk czuła się dziwnie nie cała nie będąc ani jedną ani drugą.
-Chciałabym wierzyć, że to tylko nieszczęśliwe zrządzenie losu, a nie jego kolejny żart.- Obdarza go swym słynnym uśmiechem, kto by przypuszczał, że w tak słodkiej istocie tyle śmiertelnego jadu drzemie.
Kolejny obrót i przez chwilę stykają się ze sobą, szybko jednak wplatając w to kolejne kilka kroków Zula odsuwa się od niego.
-Jakiego słowa?- Przygląda mu się uważnie i dostrzega jaką wielką satysfakcję sprawia mu to, że wie czegoś co ona nie wie, że to on jest panem sytuacji. Mężczyźni lubią czuć się ważni, lubią dzierżyć władzę. Zakrzewska nie rozumie tego, ale pozwala często tak myśleć wtedy są szczęśliwi, a szczęśliwy mężczyzna daje większe napiwki.
Powrót do góry Go down
Aleksander Lebiediev

Jadalnia UdOvWbYv

Arbat, Moskwa / Metro D-6

półkrwi

przyłożnik

33

bogaty

Inwestor / Łamacz klątw i uroków / Właściciel Arkadii / Wynalazca / Wróżbita
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyWto Cze 21 2016, 23:56
Pięknie, wręcz wybornie. Para idealna, której można było pozazdrościć niemal wszystkiego. W złotych włosach Aleksandra odbijał się blask ogromnych, wiszących kandelabrów, a parkiet pustoszał stwarzając dla nich więcej przestrzeni do prezentowania tanecznych umiejętności. Byli w tym tak dobrze, że mogli sobie pozwolić na odrobinę prywatności w rozmowie z której byliby obdarci nawet w jednym z kątów pomieszczeń jakie udostępniono dla gości. Nawet gdyby któreś z nich popełniło błąd lub straciło rytm należało do pewników, że się poratują z gracją czarnego kocura spadającego na cztery łapy. Przyglądał się jej twarzy, którą ledwie skrywała maska szukając najmniejszych oznak poszczególnych emocji. Nie zamierzał jak na razie robić nic co wprawiłoby ją w drżenie kolan, ani wywoływać potoku łez obraźliwą uwagą. Nie, nie. Ten wieczór był wyjątkowy, a on nie patrzył na Zulę jak wcześniej, przez pryzmat innych kobiet. Dostrzegł jej kruchość i maskowanie niskiego wzrostu wysokimi obcasami, dzięki którym była teraz od niego niższa zaledwie o głowę. Odwzajemnia jej uśmiech, który przypomina mu o ogrodowej towarzyszce. Zabawne jak łatwo popaść w skojarzenia. Krok do przodu, dwa do tyłu i obrót. W lewo, w lewo i do tyłu i proszę, jaka Zula jest lekka. Powracają kroki, nadal płyną. Widzi, że jest ciekawa, że bardzo chce wiedzieć dlaczego wspomniał właściciela petersburskiej burleski.
- Jeśli chce pan przejąć władzę nad moim losem, to musi pan rozmawiać nie ze mną, a z Zajacewem i z Zuzanną Aristov, to oni dzierżą władzę nad mym życiem. - zacytował jej słowa z Arkadii z dokładnością godną pozazdroszczenia. - Już myślałem, że jeden odhaczony, a będzie potrzebna ponowna fatyga. Tak między nami to dość nieciekawy wybór na powierników swojego życia panno Zuzu - wypowiada jej fałszywe imię miękko - Bardzo będzie ci smutno, gdy zabraknie burleski w Petersburgu? - kolejny obrót. Nie lubił lekceważenia, a tym właśnie naraził się mu właściciel lokalu. Co spotka Zajacewa? Czarna Wołga, pożar, nurkowanie w jeziorze z zabetonowanymi stopami? Historia dawała wiele inspiracji.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySro Cze 22 2016, 13:50
Niechciany z upadłą.
Ona w białej sukni, on ukryty za maską.
Król i Królowa piekła.
Los dla żartu splótł ich drogi, związał ze sobą dwie nici przeznaczenie, warunkując sukces jednego zwycięstwem drugiego. Droga Zuli do sławy, do spełnienia marzeń została nierozerwalnie połączona, ze spełnieniem kolejnej zachcianki Lebiedieva, o jego własnym teatrze. Natomiast wielka scena Aleksandra była niczym bez tej małej diablicy, bez jej głosu, emocji, tego jak potrafiła zawładnąć ludzkimi sercami i okręcić je sobie wszystkie wokół paca. Gdyby jej nie zdobył jego sztukom, choćby nie wiem jak wspaniałym z jak doskonałymi aktorami, już zawsze byłyby puste, pozbawiona najważniejszego elementu. Jeśli ich sny mają się spełnić to muszą w końcu zacząć współpracować, walczyć o nie razem.
Kolejna ucieczka nie ma sensu, trochę późno, ale Lazareva zaczyna gdzieś podświadomie czuć, że ta pogoń lisa za zającem nie będzie trwać wiecznie i jeżeli tym razem czmychnie przed tymi niebieskimi oczami, to o swoim małym śnie będzie mogła na zawsze zapomnieć.
Wirują więc w tańcu, pomiędzy dźwiękami muzyki, pod swoimi uważnymi spojrzeniami, wspólnym badaniu tej drugiej strony, ustalaniu kto na ile może sobie pozwolić.
-Wiem, ale człowiek ubezwłasnowolniony rzadko ma wpływ na to w czyich rękach spoczywa jego los.- Kolejny obrót, jeden, dwa kroki i już znowu tworzą idealną ramę. Słowa Lebiedieva budzą w niej niepokój, co on chce zrobić, dlaczego pyta się czy będzie tęsknić za Burleską.
Nienawidzi Burleski, nienawidzi tego jak nisko upadła przekraczając próg tego przybytku. Jednak tak samo mocno jak jej nienawidzi, jest jej również wdzięczna, bo to tylko dzięki tej pracy ciągle jest i ciągle trwa. Gdyby nie te brudne pieniądze wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
-Bardzo. Gdyby nie ona już dawno by mnie tu nie było.- Teraz ona wie coś czego on nie wie. Coś czego nikt oprócz niej i Dragana nie wie, ich mały słodki sekret powstały pewnej listopadowej nocy.
Powrót do góry Go down
Aleksander Lebiediev

Jadalnia UdOvWbYv

Arbat, Moskwa / Metro D-6

półkrwi

przyłożnik

33

bogaty

Inwestor / Łamacz klątw i uroków / Właściciel Arkadii / Wynalazca / Wróżbita
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySro Cze 22 2016, 16:49
Do tyłu, do przodu. Kątem oka mignęła mu szmaragdowa kreacja Aristovej z pawim piórem we włosach. Powinien jedno z nich podarować również Zuli, dzięki czemu dodatek podkreśliłby barwę jej tęczówek. Ona nie wiem ale on już tak, co zrobi i jaką karę wymierzy człowiekowi, który zmarnował jego czas. Już się nie spotkają, a może się pojawi popatrzeć. Lubił patrzeć jak są wykonywane jego rozkazy. Niczym król na tronie podpatrujący starania kata chcącego przypodobać się publiczności. Zadziwiające, że za każdym razem, gdy starał się wykazywać swoją dobrocią to ludzie okazywali się straszliwymi niewdzięcznikami. I jak tu być prawym człowiekiem kiedy dookoła same zdradzieckie kurwy? Do tyłu, do przodu, obrót. O narzędziu kary jakim wymierzy własną sprawiedliwość zadecyduje później. Jurko z pewnością podsunie mu kilka bezsprzecznie ciekawych rozwiązań.
- Nie zgodzę się - odparł - Ale rozumiem. Świat nigdy nie był bezpieczny dla artystycznych dusz.
Płynnie ją okręcił i ponownie spoczęła w jego ramionach. Wraz z ich rozmową zdążył zmienić się taniec, ale zdawało się, że ich nogi same odnajdywały właściwy rytm.
- Mogę zaoferować coś lepszego - kontynuował bez zająknięcia zarówno taniec jak i przypatrywanie się zulowej twarzy - Rozwinęłabyś skrzydła, a ja czerpałbym z tego zyski. Owca cała i wilk syty. - uśmiechnął się na koniec jednym kącikiem ust przywołując stare powiedzonko. Czy musiał mówić więcej, żeby roztoczyć przed nią wizję blasku sławy? Dobrze wiedziała, że pieniądze ułatwiają wszystko, a upartość Lebiedieva zaowocuje spełnieniem ich wspólnego marzenia.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySro Cze 22 2016, 18:23
Z zainteresowaniem Lazareva przygląda się parom, które zaczynają na powrót zajmować każdą wolną przestrzeń bawialni. Widzi jak wszyscy razem zaczynają się kręcić w sposób, prawie, że zsynchronizowany, jeszcze trochę i może uda jej się uwierzyć, że właśnie znalazła się w bajce Disney'a. Wirując do rytmu całe towarzystwo zaczyna przypominać kwiaty, które wraz z pierwszymi wiosennymi promieniami wracają do życia.
Chciałaby móc na to wszystko spojrzeć z góry, uwiecznić na kliszy aparatu albo na nagraniu kamery, żeby potem w móc to narysować. Zapisać dla wszystkich przyszłych pokoleń, żeby pamiętali, jak dawniej wyglądał świat, kiedy na świecie było odrobinę więcej magii. Jakiś cichy głosik w głowie Zuli uparcie twierdził, że w przyszłości nie będzie już takich bali, nie będzie wirujących par, pięknych sukni, masek, które pozwalały oderwać się od codziennej rutyny, za dziesięć lat, może więcej zostanie im już tylko szara codzienność, przerywana sporadycznymi problemami i radościami. Zula nie chce żyć w takim świecie, dlatego maluje się, przebiera w te wszystkie piękne stroje, sprawia, że otaczająca ją rzeczywistość staje się trochę bardziej bajkowa, magiczna.
Na słowa Lebiedieva tylko uśmiecha się trochę smutniej, trochę mniej pięknie, nie myśl, że ją znasz, nie myśl, że wiesz co tkwi w jej sercu, bo jeszcze grubo się pomylisz.
Nie artystyczna dusza, nie wrażliwość, miłość do teatru zgotowała jej taki los, wszystko było prostsze i mniej filmowe, bo kto by się przyznał, że prawdziwą przyczyną problemów głównego bohatera jest jego głupota. Fakt, wszyscy to wiedzą, ale nikt nigdy nie powie tego na głos. Zula przemilcza pierwszą cześć wypowiedzi byłego Sorokina by dodać od siebie tylko jedną smutną prawdę.
-Świat nie jest bezpieczny dla biedaków, dla tych którzy poza swoimi marzeniami nie mają nic.- Melodia się zmienia, a razem z nią ten misterny mechanizm, w którym teraz tkwią.
Nie musi się zastanawiać nad nowymi ruchami, ręce, nogi, całe jej ciało odruchowo dobiera coś co jego zdaniem będzie najlepiej pasowało. Kątem oka dostrzega jak pojedyncze pary się gubią, nie wiedzą jak to wszystko powinno teraz wyglądać, to prości ludzie, którzy tańczą tak jak potrafią i to też jest na swój sposób piękne. Na parkiecie zostają tylko te "biedne" szlachetne rody, które od maleńkości były katowane wszystkimi klasycznymi tańcami, jakby kiedyś od tego miało zależeć ich życie.
Kolejne słowa Aleksandra wymagają od niej reakcji. Kolejny, który obiecuje jej złote góry, czy oni myślą, że jest taka naiwna, źle powiedziane, że nadal jest taka naiwna że nadal wierzy, że pojawi się przed nią dobra wróżka z Kopciuszka, wypowie magiczne zaklęcie i wszystko będzie dobrze, tamta Zula już umarła, co prawda raz na jakiś czas wydaje jeszcze ostatnie tchnienie, ale nie ma już takiej władzy, jest już bliska zapomnienia przez świat.
-Skąd ta nagła zmiana. Na tym "wspaniałym" castingu pragnął mnie Pan odesłać z kwitkiem, a teraz?- Spogląda na Aleksandra z ciekawością.-Kim Pan jest i gdzie jest haczyk?- Przyglądając się Zuli trudno zauważyć moment, w którym przestaje być sobą, a jej zachowanie staje się grą. Teraz w czasie rozmowy z Aleksandrem w jednej chwili jej oczy z zafascynowanych otaczającym ją światem z mieniają się w dwa szmaragdowe ostrza wbite prosto w twarz przyłożnika. Ma dość niedomówień, tego, że wszyscy dookoła doskonale bawią się manipulując jej osobą.
Powrót do góry Go down
Aleksander Lebiediev

Jadalnia UdOvWbYv

Arbat, Moskwa / Metro D-6

półkrwi

przyłożnik

33

bogaty

Inwestor / Łamacz klątw i uroków / Właściciel Arkadii / Wynalazca / Wróżbita
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptySro Cze 22 2016, 22:40
- Ależ skąd - odparł rozbrajającym tonem - Bardzo podobał mi się twój występ. W pierwszej chwili Pani nie poznałem, ale na scenie wiedziałem już z kim mam do czynienia. Nie lubię jednak desperacji, a wtedy taka mi się wydawałaś. Mówiłem o ostateczności bo chcę mieć pewność, że moja aktorka poświęci się dla mojego teatru. - pełen obrót i rozłączenie, tylko po to by krążyć wokół siebie z przyłożonymi dłońmi. - Uciekłaś tak pospiesznie, całkiem niepotrzebnie.
Wszystko to jej mówił z powagą niepodszytą żadnymi gierkami ciałem czy perswazją.
- Pytasz kim jestem i gdzie jest haczyk. Na pierwsze pytanie trudno mi odpowiedzieć jednym zdaniem, ale mogę być dla ciebie kim zechcesz. Przyjacielem, szefem, podporą, a nawet wrogiem. Nie zawieram cyrografów jak Aristova więc z mojej strony nie grożą ci tego rodzaju niedogodności. Niemniej mam swoje zabezpieczenia na wypadek nielojalności... Tak, wymagałbym od ciebie lojalności ofiarując to samo. Domniemywam, że mamy wspólny cel. Sztuka jest mi bliska, ale nie mogę występować publicznie. Ty z kolei marnujesz się w spelunach, w łapskach Zajacowa dla którego jesteś jedynie ładnie śpiewającą dziewuchą. Z moimi możliwościami i twoim talentem możemy sięgnąć gwiazd panno Zakrzewska. - rytm znowu nakazał zbliżenie, więc ponownie jego dłoń znalazła się na jej plecach. - Gdybym miał wobec Pani nieczyste zamiary już dawno bym je zrealizował. Daję słowo - uśmiechnął się, a uśmiech ten objął również błękitne oczy wyzierające spomiędzy otworów maski godnej Aleksandra Wielkiego. Wyglądał wtedy tak... Chłopięco.
- Ostatecznie więc, żeby nie przedłużać... Proponuję zatrudnienie i wynagrodzenie. Dwadzieścia tysięcy rubli oraz dodatkowe fundusze na potrzeby związane z występami. Kosmetyki, kostiumy, podróże. W zamian żądam poświęcenia i lojalności.
Powrót do góry Go down
Zula Lazareva

Jadalnia 4319b890aee71

Petersburg, Rosja

błękitna

20 lat

biedny

aktorka w burlesce
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia EmptyCzw Cze 23 2016, 20:03
Słowa, słowa, słowa. W wypowiedzi Lebiedieva można utonąć, zostać zmiażdżonym pod naporem kolejnych słów, jedyne, które się powtarza i na którym jest się wstanie zawiesić jest lojalność. Zauważając to, jak bardzo jest ono podkreślane w tym monologu Zula dochodzi do wniosku, że ktoś go kiedyś bardzo poważnie zranił, zdradził i Lebiediev nadal sobie z tym nie poradził.
Nie znała go, nie wiedziała czy jej przypuszczenia są prawdziwe, takie wrażenie się w niej po prostu urodziło, a przy każdym powtórzeniu "lojalność"  albo jej zaprzeczenie, to przeczucie tylko się potęgowało, rosło w siłę.
Ciekawe jakiego właściciel burdelu miał trupa w szafie. Z jeden strony to pytanie zaczęło ją nurtować, gdzieś w odłamach zdrowego rozsądku tlił się jednak cichy głosik, że są rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.
Lazareva to pasjonatka historii, tych małych i dużych, tych spisanych na kartach powieści, a także takich, które istnieją tylko przez chwilę na scenie, ona kocha je wszystkie, przyswaja i zapamiętuje, jakby to od jej pamięci zależało czy będą miały szansę przetrwać. Dlaczego więc nigdy nie mogła się przekonać do przedmiotu historii? Bo był suchy, to były tylko fakty i w większości przypadków przedstawione w sposób tak bardzo obdarty z emocji jak się tylko dało. Gdyby o wojnach uczono przez pryzmat sieci intryg, zdrad, złamanych serc i bólu cierpiących matek, może Zuli łatwiej byłoby się tego wszystkiego nauczyć.
Wlepia wzrok w Aleksandra czuje, że jego opowieść byłaby bardzo ciekawym skarbem w jej małym kuferku wspomnień. Nie będzie go jednak o nic pytać, może kiedyś, jeśli zaufają sobie na tyle, sami zdradzą szczegóły swojej przeszłości, chociaż jak na razie Sorokin i tak wygrywał w grze kto wie więcej.
-Twój teatr, twoja aktorka, może jeszcze twoja autorska sztuka?- Jego, wszystko jego. Jednak Zula nie do końca jest przekonana czy potrafi być kogoś w całości, czy umie istnieć w stanie, w którym nie ma nad niczym kontroli. Co prawda jej kontrola nad własnym życiem rzadko kończy się dobrze, jednak to inna sprawa.
Moment, w którym odsuwa się od Lebiedieva daje szansę na złapanie oddechu, na zastanowieniu się co tak na prawdę się tu teraz dzieje. Czas, a raczej rytm jest jednak nieubłagany i zanim Zula zdąży się dobrze zastanowić już znowu są tak blisko, jak na jej zdanie trochę zbyt blisko.
-Istnieje jednak pewien drobny problem. Ostatnio dostałam kuszącą propozycję od właścicieli kawiarni Cafe Minuit, zostałam zaproszona do cotygodniowych niedzielnych występów na deskach ich małej sceny. Pana propozycja wydaje się być bardzo kusząca jednak, dotrzymywanie umów, czyli jak pan to określił lojalność jest bardzo ważna, czy można byłoby wierzyć w moją, gdybym bez mrugnięcia okiem zgodziła się dołączyć do pańskiej...- przerywa na chwilę ma ochotę powiedzieć zabawy w teatr, ale gryzie się w język.-Działalności.
Przygląda się Lebiedievowi, który jeszcze przed chwilą wyglądał niemal chłopięco.
-Po za tym codzienne wyprawy do Moskwy mogłyby być problematyczne, wie Pan jak to jest z siecią Błysk, raz działa, a raz nie. To wszystko naprawdę bardzo hojna propozycja, jestem za nie bardzo wdzięczna, ale przy obecnej sytuacji i jakoby wyłączności z Pana strony czuję, że złamanie umowy zawartej z Cafe Minuit, mogłoby zniszczyć moją wiarygodność i resztki dobrego imienia.- Zula chce ugrać możliwość występowania u Ani, wie, że stąpa po cienkim lodzie, że zaraz może stracić 20 tysięcy i szansę występowania w teatrze, ale musi spróbować. Nie chce robić przykrości kuzynce, szczególnie, że ta dała jej tak wiele, bo nadzieja w występy w czymś na poziomie, w tak wspaniałym miejscu jak kawiarnia Wujka, była szansą odbicia się od dna Burleski.
Powrót do góry Go down
Jadalnia Empty

PisanieRe: Jadalnia   Jadalnia Empty
Powrót do góry Go down
 
Jadalnia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: