IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Hol

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry

Hol 1ERq90H
Hol Empty

PisanieHol   Hol EmptyPon Maj 16 2016, 21:49
Hol
Hol to duże, przestrzenne pomieszczenie o ciemnej, niemal hebanowej podłodze. Ściany pokryte były ciemnozieloną tapetą o misternym, florystycznym wzorze. Zdawać by się mogło, że małe, malowane gałązki poruszają się, gdy otwierano i zamykano drzwi wejściowe. Jakby oddziaływał na nie ten drobny powiew. W oczy od razu rzucał się widzący na naprzeciwległej ścianie duży herb rodziny. Niedźwiedź, o pijanym nieprzyjemnym spojrzeniu. Światło w złotych kinkietach nie było zapalone - było jeszcze widno, jeszcze wpadały tu promienie słoneczne.
Powrót do góry Go down
Gonzo Szentgyörgyi

Hol RLD1uDa

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptySro Cze 01 2016, 19:37
Sprzedawca w księgarni dał mu bez słowa jedynie ciasno zwinięty rulonik papieru, przewiązany zwykłym sznurkiem. Kupił dwie książki o tym jak uporać się ze zjawami i jak rozumieć prorocze sny po czym pospiesznie opuścił lokal.
Z duszą na ramieniu, sercem w kieszeni, czując się bardziej żywym niż kiedykolwiek wcześniej w życiu szybko wcisnął się między budynki, w wąski, ciemny zaułek by drżącymi palcami rozwinąć pergamin. Ukrywał się, jakby treść zapisana na tymż skrawku mógł kogoś zgorszyć, jakby była największym sekretem.
Bo trochę była.

Niedługo potem stawił się pod wskazanym adresem, cały spięty i gotów. Zdążył jedynie naskrobać pospiesznego orła do Sikvdili, by w razie czego, jakby cokolwiek, gdyby miało się... nie powieść.
Nie miał przecież odwagi napisać do siostry. Ona miała swoje tajemnice, a byli zbyt podobni, by on nie zaczął mieć swoich. Byli tacy sami, tym samym zarażali się wzajemnie, tak samo reagowali mimo wszystko, choć tak strasznie różne mieli charaktery. Nie miał serca do niej pisać, nie chciał, żeby wiedziała co planował. Chciał postawić na szali zbyt wiele, by móc o tym lekko opowiadać.
Poza tym... ona zaczęła bawić się w czas.
Tak jak ojciec, ich cholerny, przeklęty ojciec. Tylko tego mu brakowało, by próbowała coś zmienić, by chciała go ratować, utknęła tam, w tej pustce, w nigdzie, razem z tym chorym, strasznym człowiekiem za którym tak okropnie tęsknił.
Chwycił mosiężną kołatkę i zastukał dwa razu, by po chwili już przekroczyć próg wielkich drzwi uchylonych przez lokaja.
Powrót do góry Go down
Shoshana Aristova

Hol W7gAR9h

Sankt Petersburg, Rosja

błękitna

medium

26 lat

bogaty

stażystka w Hotynce
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptySro Cze 01 2016, 20:31
Drzwi otworzyła mu gosposia. Wiedziała, że pani domu spodziewa się gościa, toteż nie zadając żadnych pytań wprowadziła Gonzo najpierw do holu. Było to duże, przestrzenne pomieszczenie o ciemnej, niemal hebanowej podłodze. Ściany pokryte były ciemnozieloną tapetą o misternym, florystycznym wzorze. Zdawać by się mogło, że małe, malowane gałązki poruszają się, gdy otwierano i zamykano drzwi wejściowe. Jakby oddziaływał na nie ten drobny powiew. W oczy od razu rzucał się widzący na naprzeciwległej ścianie duży herb rodziny. Niedźwiedź, o pijanym nieprzyjemnym spojrzeniu. Światło w złotych kinkietach nie było zapalone - było jeszcze widno, jeszcze wpadały tu promienie słoneczne.
Zuzanna przebywała w pokoju gościnnym. Wyglądała, jakby siedziała nie w fotelu, a na tronie królowej. Cienki warkocz oplatał jej głowę nad czołem reszta włosów spływała po ramionach. To prawie jak korona, którą wedle własnej opinii mogłaby nosić. Czekała na niego starając się nie pokazać przed Ruslanem siedzącym obok tego, jak bardzo wypatruje gościa. Kiedy Gonzo wszedł do środka aż dreszcz przebiegł szybko po jej plecach, by musnąć kark i ukryć się w burzy czarnych pukli. Przystojny chłopiec, pomyślała. Jaka szkoda. Nie sądziła, że znajdą go tak szybko. Że jej drobna, przelotna zaledwie wzmianka, wspomnienie o darze tak szybko zacznie się realizować. Że nabierze to wszystko kształtów materialnych, fizycznych. Zerknęła na Ruslana, spojrzenie szarych, ciemno oprawionych oczu zaraz wróciło do przyglądania się Szentgyorgyiemu. Mierzyła go uważnie, oceniając. Ramiona miał dobrze zbudowane, włosy jak boże. Postawny, ale wciąż nastolatek. Przez myśl nawet jej przeszło niemoralnie, by zwieść go dla uciechy własnej. Jak kupiec towar na rynku.
- Czekałam na ciebie - oznajmiła w końcu oczywiste.
Powrót do góry Go down
Ruslan Borisov

Hol B7cqah

mobilne

nieznana

35 lat

przeciętny

handlarz marzeniami
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyCzw Cze 02 2016, 17:59
Był w wyśmienitym humorze już od kilku dni. Zawsze finalizacja transakcji wywoływała w nim euforyczne odczucia, jednak taki deal, ach słodcy bogowie, dwie pieczenie przy jednym ogniu. Uśmiechał się więc pod nosem, kupując rano w sklepie dwie półlitrówki zwykłej gorzały, uśmiechał się pochłaniając jedną łapczywie tuż przed progiem Aristovy, uśmiechał się dalej opróżniając skrupulatnie zawartość drugiej, już kulturalniej, bo z kieliszka i na kanapie. Wyglądał na niebywale zadowolonego z siebie i swoich poczynań, a w rzeczywistości pił, bo zrozumieć nie mógł tego ogromnego smutku jaki ogromnym ciężarem siedział mu na wnętrznościach. Spełniał przecież marzenia, dwa nawet za jednym zamachem, a jednak czarcia dusza wiedziała, że w rzeczywistości wynikiem tych marzeń będzie jedynie krzywda wyrządzona obu odbiorcom.
I żadna ilość alkoholu nie mogła wypłukać tego głazu winy, który zgniatał mu klatkę piersiową.
Siedział więc nonszalancko na sofie, rozpostarty niby król, popijając zimną wóde i kiwając brwiami w stronę Shoshany, gdy przyuważył lekką nerwowość na jej twarzy. Krótki grymas, dreszcz emocji.
Tak, to dziś.
- Chodź, chodź. - pokiwał lekko na chłopca. Chciał trochę złagodzić przytłaczający obraz jaki tworzyła władcza królowa Shoshana siedząca na swoim krześle. Ileż ten mógł mieć lat, osiemnaście? Dwadzieścia? Widział w jego oczach niepokój i napięcie, podniecenie zmieszane ze strachem, czuł niemal zapach emocji kłębiących się w jego głowie. Nie mógł jednak żadnej sprecyzować, jakby umysł blondyna był upośledzony w jakiś sposób, jakby on sam nie rozumiał co czuje.
To mogło skomplikować pewne sprawy.
- Jak tam podróż? Wszystko potrwa dłuższą chwilę, mam nadzieję, że zarezerwowałeś sobie trochę czasu. - uśmiechnął się zdejmując pięty z podłokietnika kanapy i wstając by uścisnąć rozmówcy rękę.
- Jestem Ruslan. To Shoshana, będzie ...naczyniem. Potrzebujemy naczynia. Bez obaw, wszystko niemal gotowe. - zachęcił go gestem do zajęcia miejsca na kanapie.
Powrót do góry Go down
Gonzo Szentgyörgyi

Hol RLD1uDa

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptySob Cze 11 2016, 20:11
Wszedł do pomieszczenia krokiem powolnym, ale przecież zawsze był powolny. Gdzieś mu umknęła powinność podziwiania wnętrz, podziwiania Aristovy na tronie, podziwiania splendoru i dobrobytu, bo gdy tylko zbliżył się do dwójki nieznajomych, aż kaszlnął, tak przygniotła go ta druga rzeczywistość. Tysiące, nie, setki tysięcy linii strzelało w różne strony, pod różnymi kątami od postaci, która nazwała siebie Ruslanem. Otworzył szerzej oczy nie mogąc nadziwić się temu zjawisku, bo o pierwszy przecież raz, pierwszy w życiu taki węzeł widział, taką plątaninę nici, tańczących, wirujących, splatających się i ostro rozpościerających w przeróżne wachlarze. W ciągłym niespokojnym ruchu, drżące, ostrzegały go przed czymś niewyobrażalnie złym. Podniósł rękę jakby chciał pochwycić te linie, jednak szybko umykały przed jego palcami, wprawiając go w jeszcze większe zdumienie, bo przecież zazwyczaj były mu posłuszne Struny energii, strumienie życia. Mógł grać na nich swoje słodkie bezdźwięczne melodie.
Kim Ty do cholery jesteś...
Zmrużył oczy przyglądając się czarnowłosemu, po czym przeniósł wzrok na kobietę o lodowej masce. Nie była taka jak on, choć jego linie łapczywie prężyły się w jej kierunku.
- Witam. Też... czekałem na ten moment. - podświadomość grała niemal histeryczną arię, skamląc o ostrożność, każąc mu zawrócić, uciekać, natychmiast, ale... no cóż, był tylko sobą. Nigdy nie był zbyt dobry w rozumieniu sytuacji, wszystko jakoś nieporadnie składał w kupę, a ostatnio żył jedynie tą jedną chwilą. Tym teraz, które w końcu nadeszło.
- Mam... czas. - nienawidził tego słowa. Szczerze.
Usiadł nieopodal istoty, która udawała mężczyznę i wciąż podziwiał tańczące rozety linii wirujące wokół jego postaci. Naczynie? Chwilę? Potrzebujemy?
- Mam też jeszcze jeden warunek. Poza darem, chcę, żebyś pozbawił mnie mojej ułomności. - spojrzał kobiecie prosto w oczy. Co jeśli ona ją otrzyma? Wraz z mocami medium zostanie przeklęta zaburzeniem psychicznym? Czy miał chwilę by się nad tym pochylić, zastanowić? Możliwe, ale czy tego chciał? Wcale.- Inaczej wycofuję się z transakcji.
Powrót do góry Go down
Shoshana Aristova

Hol W7gAR9h

Sankt Petersburg, Rosja

błękitna

medium

26 lat

bogaty

stażystka w Hotynce
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyNie Cze 12 2016, 20:01
Wstała z fotela, podeszła te kilka kroków do Gonza. Obeszła go wokoło bacznie przyglądając się jego sylwetce. Jeszcze raz, dokładnie, z bliska. Zatrzymała się wreszcie naprzeciw, wyciągnęła rękę by pochwycić już nie chłopięcą twarz za żuchwę. Odwróciła jego głowę w lewo, w prawo. Puściła, odpychając go lekko.
- Czas. Czas... - to było bardziej przedrzeźnianie, niż jakieś tajemnicze niedopowiedzenie kogoś, kto może wiedzieć więcej. Nie, nie wiedziała. Wróciła na swoje miejsce.
Czuła ekscytację, jednak starała się jej w żaden sposób nie okazywać. Nie spuszczała z młodego wzroku, jakby miał się zaraz rozmyślić i stąd uciec. Byłaby gotowa się zaraz uśmiechnąć, i już, już drgał jej kącik ust. Szentygyorgyi szybko jej go zmył.
- Nie zamierzam przyjmować ułomności - powiedziała zaraz. Tego nie brała pod uwagę. Spojrzała pytająco na Ruslana.
Powrót do góry Go down
Ruslan Borisov

Hol B7cqah

mobilne

nieznana

35 lat

przeciętny

handlarz marzeniami
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyWto Cze 28 2016, 19:21
Spożyty alkohol powoli wsiąkał do krwiobiegu dając się we znaki, choć ku niezadowoleniu rzeczonego, nie miał tak zbawiennego wpływu na umysł jaki Ruslan mógł sobie zażyczyć. Nie był w stanie się upić. Wspomnienia jego ciała dawały obietnicę błogiej obojętności po odpowiedniej ilości spożytych procentów, ta jednak używka śmiertelników nie miała na niego żadnego wpływu. Nawet najdrobniejszego.
Choć czuł lekkie mrowienie palców!
I to im się przyglądał w momencie, w którym padły słowa o ułomności. Zamknął na chwilę oczy, bo wszystko zdawało się wyjaśniać. Chaotyczne emocje, wysoki poziom rozwinięcia jego daru, chęć pozbycia się go, flegmatyczne ruchy i te cholerne, pół-martwe spojrzenie starego analityka.
- Masz ją od zawsze, prawda? - odezwał się po chwili ciszy, która dla obojga jego rozmówców zdawała się nieludzko dłużyć- W porządku, likwidacja zdolności powinna poważnie wpłynąć na zaburzenia neurologiczne związane z wizjami. - trochę mądrej gadki szmatki.
Wstał zdejmując z ramion kurtkę i mrugnął do Szosy z jednoznaczną miną. "Ciebie będze to kosztować znacznie więcej."
- Daj mi rękę. - wyciągnął dłoń do blondyna i pokręcił głową na boki, aż chrupnęło mu w karku.
Powrót do góry Go down
Gonzo Szentgyörgyi

Hol RLD1uDa

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyPon Paź 03 2016, 22:48
Wyciągnął bez słowa rękę w kierunku mężczyzny, obserwując jak cała lepka sieć jego niekończących się, szalonych, wirujących linii zamyka się wokół jego jasnych palców znacznie szybciej, niż palce rozmówcy. Przeniósł spojrzenie szklanych oczu na Szoshane, czując pewien żal. Dlaczego w ogóle miałaby chcieć wziąć to przekleństwo? Może była szalona, może bardziej szalona od niego. Może umiałaby poradzić sobie z tym niewybrednym darem losu. Wzruszył nieznacznie ramionami.
- Od zawsze. - a wiedział co mówi. W pamięci miał każdą sekundę swojego życia. Każdy bodziec, każdą chwilę krótką zapisaną na niekończących się pergaminach i zwojach mózgowych. Choćby chciał się ich wyprzeć, choćby upychał je skrzętnie w zakamarkach i kątach - były tam.
Dłoń Ruslana była ciepła, być może dlatego, że jego własne ręce były zawsze takie zimne. Stawała się jednak nieznośnie gorąca z każdą następującą sekundą, z każdym oddechem. Patrzył na kciuk mężczyzny, rysujący leniwie okrąg na wierzchu jego nadgarstka i przekrzywił głowę widząc, jak palec ten zagłębia się coraz bardziej pod bladą skórę. Niczym pijawka, robak, niczym szary wąż. I choć ich dłonie dalej tkwiły w dziwnym splocie bez ruchu mógłby przysiąc, że mężczyzna wpijał się w cienkie nitki jego nerwów, szarpiąc je tak brutalnie, że zaciemniało mu przed oczami.
Powrót do góry Go down
Shoshana Aristova

Hol W7gAR9h

Sankt Petersburg, Rosja

błękitna

medium

26 lat

bogaty

stażystka w Hotynce
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyPon Paź 03 2016, 23:16
Odsunęła się o krok przyglądając spektaklowi. Jeszcze nie miała okazji zobaczyć, co też Ruslan naprawdę potrafi. Oddalona więc, zapuszczała jednak wprawnie żurawia czując w końcówkach palców ciarki ekscytacji. Wielka czarna dama wyglądała teraz jak ta dziewczynka, która miała zaraz dostać wymarzony prezent.
Nie, Zuzanno, nic z tych rzeczy. Marzyłaś o czymś, co przyniesie ci jedynie cierpienie, męki i zgubę. Jeszcze nie wiesz, co będzie cię czekać w dalszym czasie. Coś, co nigdy nie należało do ciebie, nie stanie się twoim. Nie zrośnie się z tobą, zawsze będzie oznakowane grubą, czarną nicią, która będzie was łączyć. To początek twojego końca, moja droga.
Przytknęła dłoń do ust, dotykając opuszkami palców wargi. Ruslanie Borisov, niezwykły z pana jegomość. Jak to dobrze, żeśmy się znaleźli. Wbiła spojrzenie w ich dłonie, choć z zewnątrz zdawało się wszystko wyglądać zupełnie normalnie. Twarz jasnowłosego chłopca zdradzała jednak wiele.
Szybciej, pomyślała sobie. Niech że to już się wszystko zrobi!
Powrót do góry Go down
Ruslan Borisov

Hol B7cqah

mobilne

nieznana

35 lat

przeciętny

handlarz marzeniami
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyPon Paź 03 2016, 23:48
Oczy zaszkliły mu się od świadomego niemrugania, wzrok zasnuwał powoli siny odcień burgundy, czuł napięcie mięśni szyi, pleców, nieznośne, czuł ponownie, mimo szmatu czasu jaki upłynął, czuł jak mu niewygodnie w tym ograniczonym ludzkim ciele. Skóra na dłoniach naciągała się niemiłosiernie, tak jak suche usta, których nie oblizał. Alkohol wirował procentami w żyłach, zaklęcia podchodziły pod powieki, kciuk powoli, skrupulatnie rysował runy jedną po drugiej, pieczęcie na nadgarstku blondwłosego chłopca.
Robiło się zimno, nieznośnie zimno, po chwili ich milczące oddechy zamieniały się w obłoczki pary, widział kątem oka nadciągające rzesze umarłych, dusze bezszelestnie wślizgujące się do pomieszczenia, krążące wpierw ostrożnie po kątach holu by z czasem coraz śmielej stawiać swoje iluzoryczne kroki w stronę Szentgyorgiego. Wyciągały ręce chcąc go schwycić, zabrać, chcąc przerwać koszmarny rytuał który powoli i bez litości rozdzierał czarny całun żałoby wiszący między nimi a rzeczywistością. Całun, który ten chłopiec wytrwale nosił na plecach. Pół-żywy, pół-martwy.
Nie miały śmiałości podejść bliżej, wyciągały suche dłonie by zaraz cofnąć je od postaci Borisova niczym sparzone gorącym olejem. Zaczęły cicho łkać, zawodzić, szeleścić szatami szepcząc szpetne przekleństwa.
- Shosha. - ton jakim wypowiedział jej imię był daleki od codziennego, miękkiego, lekko kokieteryjnego do jakiego ją przyzwyczaił. Głos miał niski, lekko sykliwy, oczy zaczerwienione, tak jak dziurki nosa i koniuszki palców. Było na prawdę zimno.
Wyciągnął drugą rękę w jej stronę w geście nieznoszącym sprzeciwu, z palcami rozpostartymi szeroko niczym orle szpony. Pułapka ostateczna, tego chcesz dziewczyno, nie masz odwrotu ten gest jest jedynie strzępkiem konwenansu w jaki demon ubrał ten zabieg, by nie wystraszyć tego chłopca, którego duszę zapragnęłaś zniszczyć swoją zachłannością. Chodź tu teraz, usiądź obok, a nie ukrywasz się między duchami. Widzisz? Przyszły tu polamentować, zapłakać nad wami obojgiem. Chodź.
Powrót do góry Go down
Gonzo Szentgyörgyi

Hol RLD1uDa

Petersburg, Rosja

czysta

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyWto Paź 04 2016, 00:55
Dłonie Ruslana traciły ostrość, miał wrażenie, że widzi wybrzuszające się formy pod jego skórą, jedna za drugą wędrujące wzdłuż palców, nadgarstka, po przedramieniu i wślizgujące się miękko pod krawędź rękawa. Jak małe zwierzątka, których nigdy nie lubił, jak myszy, robaki, wzdrygnął się. Obłoczki oddechu powoli ulatywały z jego nosa, niemal tak pięknie papierowo białe jak jego rzęsy. Podniósł więc wzrok i z trwogą zobaczył, że już nie są sami w tym bogatym domu. Korowód dusz, podrygujących to tu to tam, próbujących sięgnąć ich palcami jak szpony i umykających w trwodze, rozmywających się. Jego zmarli, jęczący, o pustych oczach, zmarli, którzy chcieli wszystkiego, ostatniej kropli życia jaka płynęła w jego żyłach. Histerycznie rzucił się wolną dłonią w kierunku torby próbując w panice odnaleźć swoją szklaną szyszkę, jego szyszkę na czarnym rzemyku. Zawsze nosił ją przecież przy sobie, stare schematy, proste zadania zakodowane w korze mózgowej, wypalone jak w drewnie już na stałe.
Moja szyszko.
Lód wpełzł leniwie, jak to lód, w nitki żył, usztywniając najpierw dłoń, nadgarstek, całe ramię, obejmując kark czułym uściskiem, znacząc skórę sinymi pocałunkami jak kwiaty wybroczyn pękających naczynek. Zacisnął palce na szyszce tuląc ją do siebie jak najcenniejszy skarb, zacisnął powieki na oczach, chcąc uchronić się przed migoczącymi w tle duchami. Zacisnął usta w wąską linię, by nie powiedzieć, że nie chce, nie wykrzyczeć z dna płuc, że się rozmyślił. Panował to tak długo, tak dokładnie, nie było odwrotu. Zimno zwalniało bicie jego serca, przysypiał zastanawiając się tylko nad jedną rzeczą.
Tunder.
Dlaczego, och dlaczego jej tu nie ma. Powinna widzieć jego sukces, powinna chwycić go za rękę i zrobić dokładnie to samo. Poczuć zimne błogosławieństwo, wraz z którym przekleństwo rodziny umykało z jego ciała. Nowo narodony. Katharsis. Oczyszczenie. W lód w sen włożony, z lodu wykuty, zimny książę. Wciągnął lekko powietrze do płuc.
I wszystko zgasło.
Powrót do góry Go down
Shoshana Aristova

Hol W7gAR9h

Sankt Petersburg, Rosja

błękitna

medium

26 lat

bogaty

stażystka w Hotynce
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyWto Paź 04 2016, 01:08
Jeszcze nie widziała, ale czuła. Niewidoczne, niewidzialne zaczynało stawać się realne. W pomieszczeniu pociemniało, temperatura malała. Trząść zaczęła się Zuzanna mimowolnie, kiedy na ciele jej powstałą gęsia skórka. Urywany oddech przybrał postać pary widocznej gołym okiem. Po podłodze, w szparach pod drzwiami, przez okna wślizgiwały się cienie. Cichutko, początkowo nieśmiało, by wezbrać, zaistnieć. I ona wreszcie zobaczyła. W przerażeniu zaczęła żałować swojej decyzji, jednak było już za późno. W pierwszym i ostatnim odruchu złapała za wyciągniętą dłoń demona dając się tym samym uwięzić na zawsze.
Ból, jaki poczuła był nieporównywalny z tym, który sprawiały jej złamane weksle. Rwało nie tylko trzewia, nie tylko krew gotowała się w żyłach. Każdy nerw, jak napięta struna, nici błądzące przez całe ciało. A może jej się tylko wydawało. Wzdrygnęła się, szarpnęło nią, wywróciła oczami tak, że zobaczyć w nich można było li białko. Dusze zbierały się wokół. Mogłaby przysiąc, gdyby tylko była w stanie cokolwiek pomyśleć, że obłapiają jej ciało, prześlizgują się przez nią.
Kryształowy żyrandol, choć przecież dający światło w magiczny sposób zamrygał nerwowo, by zgasnąć na dobre. Choć na zewnątrz było jasno, ogarnęła ich ciemność. Ją także ogarniało zimno. Szron malował wzroki na jej dłoni, przedramieniu i piął się dalej. Krzyczała. Głośno, jak tylko potrafiła. Ale nie słyszała tego. Opadła na kolana, lecz Ruslan trzymał dalej, nie puszczał.
Nie wytrzymasz, Zuzanno? Boisz się? Przecież tak bardzo tego chciałaś. Ile razy ktoś ci mówił, że ta chciwość i pycha zaprowadzą cię do nikąd? Sprawiłaś sobie bilet w jedną stronę.
Powrót do góry Go down
Ruslan Borisov

Hol B7cqah

mobilne

nieznana

35 lat

przeciętny

handlarz marzeniami
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol EmptyWto Paź 04 2016, 16:23
Czas przyspieszył gwałtownie, by za chwilę zwolnić, duchy zbiegły się by rozpierzchnąć po chwili, światło zgasło, by zapłonąć jaskrawym blaskiem oślepiając wszystkie zerkające w zgrozie z ram postacie obrazów. Poczuł się zmęczony, fizycznie i psychicznie, wyzuty z energii, magii, z emocji, czucia i wszelkich potrzeb. Zawisnąć na chwilę w cichym niebycie, jak przez wieczność będąc jedynie strzępkiem wspomnień powtarzanym szeptem z ust do ust przez starych ludzi wierzących w pogańskie bajki. Działał w zgodzie ze swoją naturą, jednocześnie naprzeciw wszystkiemu w co wierzył w swoim niematerialnym bycie. Pomagał, ale szkodził.
Zamknął oczy biorąc powolny wdech i rozchylił usta wypluwając z nich setki wielkich przekleństw i małych klątw w języku, którego nikt już nie pamiętał. Chłopiec trwał sztywno, niczym figura z marmuru, ściskając w naiwny sposób ten drobny artefakt w swojej młodzieńczej dłoni. Pół-żywy, prawie martwy, wraz ze swoją zdolnością gubiąc samego siebie. Czuł jego jaźń zapadającą się głęboko, niczym szary kamyk w mętnej wodzie, wirując leniwie jak gruba, nieudolna tancerka na scenie. Z drugiej strony chuda dłoń Aristowy, wypielęgnowana, gładka i pachnąca perfumami. Wykręcona i zastygła w geście bólu, czuł ten ból naprzeciw fali ciszy rozchodzącej się od jej nieszczęsnego darczyńcy. Cała jej dusza rozpadała się na kawałki pod naporem nienaturalnej siły, próbującej wcisnąć w nią dar medium. Dar, którego tak żarliwie pragnęła. Z trudem, raz za razem składał w całość jej rozpadającą się jaźń z obawą, że już nigdy nie będzie gładką, piękną całością.
Minęły dni, tygodnie, czas w dworze zastygł w miejscu wciągając całą posiadłość w czarną dziurę pustki, rozkładając wszystko na atomy, spopielając i budując z niczego. Każdy element, każda mosiężna klamka, każda szybka w witrażowych oknach i grudka wosku zastygła na świecznikach.
Uwolnił posiniałe dłonie z uścisku swoich nieprzytomnych kompanów i podniósł się z fotela otrzepując spodnie. Z oczy płynęły mu czarne łzy, z nosa brudna, szara krew. Nie był fizycznie przystosowany do wykonywania takich zadań w tym świecie, za co przyjdzie mu ponieść wymierne konsekwencje. Wyciągnął zza paska kobiety haftowaną w inicjały chustkę i wytarł nią powoli twarz, by po chwili wezwać kamerdynera.
- Panna Aristowa musi się zdrzemnąć, jutro powinna poczuć się lepiej choć polecam naszykować jej mnóstwo kwaśnych napojów.[/b - zakomunikował przestępując zesztywniałe ciała wijące się groteskowo po podłodze i meblach.
- [b]Co do chłopca...
- chrząknął spoglądając na papierowo białą skórę naznaczoną sinymi wybroczynami - Magomedycy byliby wskazani. Natychmiast.
Kiwnął głową i powolnym, spokojnym krokiem opuścił budynek, by na zewnątrz, w spokoju zwymiotować niemal wszystkie swoje wnętrzności.

3x zt
Powrót do góry Go down
Hol Empty

PisanieRe: Hol   Hol Empty
Powrót do góry Go down
 
Hol
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: