IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Scena główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry

Scena główna 1ERq90H
Scena główna Empty

PisanieScena główna   Scena główna EmptyWto Kwi 19 2016, 17:33
Scena główna

Niewysoka, choć wyjątkowo szeroka scena, która jest zarazem podium, jak i miejscem dla magicznych artystów. Przyozdobiona pękami zboża, czerwoną jarzębiną i mnóstwem kolorowych kwiatów robi ogromne wrażenie za dnia, wieczorem zaś rozbłyskują wszystkie przygotowane lampiony, pięknie oświetlając zespół i stragany poustawiane po obu stronach sceny. To właśnie tutaj w tym roku mają wystąpić dwie grupy muzyczne – Krambambula, uwielbiana niemal przez wszystkich młodych czarodziejów, a także debiutujące Gnuśne Chochliki, którzy powoli zdobywają fanów w świecie magicznym.
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Scena główna 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyNie Kwi 24 2016, 15:26
Kołowianki. Radosne, szczęśliwe święto. Jak co roku pojawiło się na nim mnóstwo ludzi. Rozgadanych rodzin z gromadką dzieci. I samych dzieci, które z szeroko otwartymi oczami przyglądały się wszystkiemu co działo się dookoła nich. Setki kolorowych wieńców. Barwne fantazyjne stroje. Tańce. Zapach dymu z ogniska i woń gorącego jedzenia. W tym uroczystym dniu nawet skłóceni sąsiedzi tak jakby zapominali o kłótniach. Co samo w sobie już było magią.
Yuri zręcznie omijał te co większe i bardziej rozbawione grupki przechodniów. Kto by tam chciał przypadkowo oberwać grubą laską, którą entuzjastycznie wywijał jakiś zagadany z małżonką czarodziej. Albo wpaść na mocno już podpitego dryblasa wesoło wyśpiewującego którąś z tradycyjnych piosenek. We łbie musiało mu nieźle szumieć, a jednak wyglądał na szczęśliwego. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Bez względu czy wędrowali w większym towarzystwie czy spacerowali samotnie. To zmusiło Yuriego do zadania sobie prostego, aczkolwiek ważnego pytania. Co on tu właściwie robił? Skłamałby gdyby powiedział, że przyjechał dobrze się bawić. Wcale nie był w nastroju do zabawy. Dobrej albo złej. Dałby wiele żeby móc spędzić ten dzień w zaciszu domu. Również nie pojawił się po to, aby zastanawiać się ze znajomymi czy stary Drăculeșcu wystawi w tym roku swojego faworyta do wyścigu, a jeśli tak, to czy karosz pozostawi w tyle pozostałe rumaki. Więc po co przyszedł? Jedyna logiczna odpowiedź, jaka przychodziła mu na myśl brzmiała: po to żeby udowodnić sobie i pozostałym, że nadal potrafi normalnie bawić się i funkcjonować w społeczeństwie. Nic nie zyska, przebywając w samotności i w nieskończoność roztrząsając przeszłość. Co oznaczało, że w końcu będzie musiał pójść do znajomych, podyskutować z nimi o koniach. To było normalne. Może wpić kieliszek czegoś mocniejszego. To także było normalne.
Póki co, zupełnie normalnie przechadzał się pomiędzy straganami. Oglądał wystawione na sprzedaż wyroby okolicznych rzemieślników oraz rzemieślników, którzy pofatygowali się na festyn z dalekich krańców kraju. Oczywiście nie mogło zabraknąć stoisk z lokalną kuchnią. Sporym zainteresowaniem cieszyły się kramy z pierogami i świeżo wypieczonym chlebem. Podobnie jak przy ognisku i stole z poczęstunkami, przy scenie panowała radosna atmosfera. Radośnie. Kolorowo. Wesoło.W czerwonej kosoworotce ładnie zdobionej przy kołnierzu oraz rękawach, bladozłotej szarfie okręconej wokół pasa i w ciemnych spodniach nie wyglądał na syna arystokraty. A przynajmniej na syna bogatego arystokraty. Prędzej na dzieciaka ze średnio zamożnej rodziny. I świetnie. O taki efekt mu chodziło. Wybrał z domowej garderoby ten strój, gdyż nie chciał szczególnie rzucać się w oczy. Wybrał coś uroczystego się (żeby zadowolić rodzinę) i jednocześnie wygodnego (żeby zadowolić siebie).
Spędził ponad godzinę przechadzając się od jednego straganu do drugiego. Aż zrobiło mu się trochę głupio, że na każdą przymilną ofertę sprzedawców odpowiadał przeczącym ruchem głowy. Nie musiał niczego kupować, doskonale o tym wiedział. Wiedział również, że nie zbiednieje, pozbywając się z kieszeni paru rubli. Przy którymś tam z rzędu kupił pięknie wyrzeźbioną i staranie pociągniętą farbą figurkę żmija.
I co mam zrobić z tą zabawką? Zastanawiał się w połowie zakłopotany, w połowie rozbawiony. Zatrzymał się gdzieś z boku, gdzie nie przewalał się tłum ludzi i z namysłem obracał figurkę w dłoniach. Gładził palcami powierzchnię drewna, jakby chcąc poznać jego obecny kształt.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Scena główna Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyPon Kwi 25 2016, 21:15
Głosy krewnych już dawno nie były tak niemiłe jej uszom. Chciała zostać na tej planecie na którą wylecieli z Andriejem. Nie zdązyla mu się nawet pochwalić mieszkaniem w Sankt Petersburgu, czy tym, że jej ukochany kuzyn Cyryl od tego roku będzie pracował w szkole i powinni na niego uważać. Nie zdążyła nacieszyć się jego ustami i dłońmi, a już została wywołana do odwrotu. On mówi, ona nie słucha. On mówi, że musi iść, że się zobaczą, do niej dociera głos kuzynki. I język węgierski, który otrzeźwia ją. Ona go jeszcze ściska za rękę, oczywiście, że się spotkają. Zasłania twarz chustą w którą ją ubrał, by nikt nie dojrzał żywych rumieńców na jej policzkach.
I wychodzi z namiotu, śmieje się na pytanie dlaczego nigdzie nie można było jej znaleźć. Wciąż marzy o tym, że za kilka godzin przejdą z Andrzejem przez lustro i za nim będą mieli dużo więcej możliwości na spotkanie się. Będą tak blisko, w jednym zamku, nie tak jak dotychczas, rozsiani na dwóch krańcach świata. Chciałaby już go spytać jak było na tajdze i czy widział prawdziwego rysia. Lecz musi jeszcze poczekać. Prawie zemdlała od tych amorów, a teraz przebiera nogami i biegnie już praktycznie ciągnięta przez kuzynkę w stronę sceny głównej. Śmieje się, kiedy widzi na niej rodziców i pyta kuzynki, czy nie upili się za mocno, bo po cóż mieliby się tam wspinać. Wypatruje braci, szczególnie dorosłego Saszy, który nadużył już pewnie także wina. Nigdzie go jednak nie widzi. Kuzynka ciągnie ją w stronę sceny, ona idzie. Przestępuje kolejne metry, kroki, centrymetry. I wchodzi na schody, popchnięta przez ciotkę. Uśmiecha się do Yuriego, przyjaciela ze szkoły, ale cóż on robi na scenie? Dlaczego spogląda na nią takim poważnym wzrokiem? I co mówi ojciec?
Uliana spogląda po twarzach zgromadzonych w tłumie. Wygląda tego jednego, jedynego, ale nie jest pewna, czy gdzieś tam on się znajduje. Uśmiechięta zwraca spojrzenie znów na rodziców.
Że co, ale jaki ślub, czyj niby?
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Scena główna 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyPon Kwi 25 2016, 23:07
Dostrzegł kątem oka nadciągającą rodzinę. Ojciec maszerował na czele gromadki Aristovów. Poważny i skupiony. Tak jakby nadal siedział w pracy, a nie uczestniczył w radosnym festynie. Tak w ogóle, czy ten człowiek potrafił jeszcze oddzielić życie zawodowe od życia prywatnego? Albo jeszcze lepsze pytanie. Czy potrafił żyć bez poczucia obowiązku i obsesyjnej lojalności wobec rodu?
Matka prezentowała się lepiej. Przynajmniej uśmiechała się. Był to jedynie cień tamtego dawnego radosnego uśmiechu, jakich obdarzała członków rodziny, zanim... Nieważne. Miał o czym teraz myśleć. Przywoływanie z odmętów umysłów tamtego wspomnienia w niczym mu nie pomoże. Po raz kolejny przejechał palcami po skrzydłach drewnianego żmija. Niech podejdą. To, że nie sprzeciwił się nowemu pomysłowi ojca (och, jaką łaskę mu wyświadczył informując go tuż przed festiwalem o wyniku prowadzonych od pewnego czasu rozmów z Gardonyieiem), nie oznaczało, iż zamierzał z żywym zapałem brać udział w tym cyrku.
Spokój. Oddychaj.
Pochylił się nad malutką kuzynką, która dzielnie przydreptała za dorosłymi, po czym wręczył jej figurkę. Mała rozpromieniła się na widok wężopodobnego stwora. Przez chwilę Yuri miał okazję podziwiać szeroki dziecięcy uśmiech. Policzyć szczerby po wypadniętych mleczakach. Przynajmniej ona jedna zyskała dzisiaj powód do prawdziwej radości.
Wyprostował się i spojrzał ojcu prosto w oczy. Zobaczył w nich dokładnie to samo, co ujrzał wcześniej. Zdecydowanie. Przeświadczenie o słuszności decyzji. Tak będzie lepiej dla rodziny. Uszanuj to, mówił jego wzrok.
Lepiej dla rodziny. Czyżby?
Stara krew musiała pozostać czysta. Stare przyjaźnie pomiędzy rodami należało umacniać. Szczególnie w tych niespokojnych czasach. Związek między członkami obu rodzin był idealnym sposobem zarówno na utrzymanie czystości krwi, jak i wzmocnienia przyjaźni.
Oddychaj.
Za późno na zaplanowanie odwrotu. Nie pozostało mu nic innego, jak rozegrać to zgodnie z życzeniem ojca. Odegrać wyznaczoną rolę. Na scenie. Co za ironia.
Cierpliwie czekał aż starsi skończą wygłaszać pełne patosu przemowy na temat tradycji, obyczajów i sojuszy. Zamiast pilnie wsłuchiwać się w ich słowa, obserwował Ulianę. Była o wiele zdolniejszą aktorką od niego albo nadal nie rozumiała sytuacji, w jakiej się znalazła. Zdusił nagły impuls nakazujący złapać ją za ramiona i porządnie nią potrząsnąć. Tudzież warknąć do niej coś niemiłego.
Oddychaj.
Oficjalnie ogłoszono zaręczyny. Yuri zacisnął usta w wąską linię. Zdołał się jednak przełamać i delikatnie ująć narzeczoną za ramię.
Czerwona sukienka przy czerwonej kosoworotce. Surowa mina i uśmiech. Chcąc, nie chcąc odgrywali swoje role. Chmurny sokół i pogodna jaskółeczka. Niejednej rozczytanej w romansach panience wyrwało się z piersi westchnięcie. Niejedna poczęła marzyć o chwili, gdy stanie u boku swojego sokoła na bogato ozdobionej kwiatami scenie.
- Dziękuję - zwrócił się do rodziców Uliany; wyczuwał że jego głos brzmi matowo - To dla mnie wielki zaszczyt. Nie zawiodę pokładanego we mnie zaufania. Obiecuję, że dobrze zaopiekuję się waszą córką i uczynię ją szczęśliwą.
Sztywna tradycyjna formułka, którą wypadało wypowiedzieć. Zanim posypią się gratulacje i owacje.


Ostatnio zmieniony przez Yuri Aristov dnia Wto Kwi 26 2016, 00:28, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Andriej Walewski

Scena główna QNhbl

Wilno, Litwa

brudna

19 lat

IX klasa

przeciętny

Świtezianka, Werniks
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyWto Kwi 26 2016, 00:27
Komu bije ten dzwon?

Odczekał dobrą chwilę po wyjściu Uliany po czym sam opuścił namiot z kostiumami kierując się w stronę drewnianych ław, gdzie liczył na spotkanie z Erdene i rozmowę. W połowie drogi jednak zasłyszał podekscytowane rozmowy o ważnym ogłoszeniu przy scenie głównej, to wiedziony złudną ciekawością poszedł wraz z innymi. Może odnajdzie tam nie tylko przyjaciółkę, ale i swoją Ulianę.
Z pobliskiego straganu wziął kubeczek z winem korzystając z zamieszania, bo ciurek ludzi przerodził się w strumień ciekawskich. Czyżby zaczynał się koncert? Andriej nie był fanem żadnej czarodziejskiej kapeli pozostając wierny mugolskiemu światu muzyki. Z nieznajomych twarzy wyłowił swoją siostrę nakazując jej zostanie. Jak jeszcze raz ujrzy ją w towarzystwie arystokratycznych miernot to jej powyrywa wszystkie kudły. Takiego poddaństwa Andrzej już dłużej nie zniesie. Obejmując siostrę przeszedł pod jedno z drzew skąd miał dobry widok na scenę. Nie przepadał za tłumami, a ten tu był podekscytowany jakby sam Weles miał się objawić i sypnąć galeonami. Dostrzegł Ulianę. Dostrzegł Yuriego. Dostrzegł Gardonyiów i Aristovów. Co...?

Bije tobie on!

Zanim myśl się wykluła przyszła odpowiedź. To było proste i do przewidzenia. Kolejny cios, kolejne show mające pokazać, gdzie tak naprawdę jest w tym Walewski. Zabrali mu nawet ten dzień. Ostatni dzień, a przecież obiecał... Zrobiłby to co kazali! Ścisnął kubek wyobrażając sobie, że to szyja Aristova. Życie lubiło płatać figle. Wróg z dobrego kumpla zamienił się ponownie wroga, bo w obecnej chwili cała sympatia Andrieja do Yuriego wyparowała. Tak jak jakiekolwiek pozytywne uczucia do tego świata. Poczuł uścisk siostry na przedramieniu, widziała, że chce wyjąć różdżkę i rzucić się w bezsensowną walkę z wiatrakami. Słyszał uspakajające słowa szeptane na ucho, lecz on patrzył na Nią. Ze złością i pogardą dla całego tego przedstawienia. Myśli szalały oskarżając Ulę o najgorsze rzeczy jakie mogą przychodzić do głowy człowiekowi w gniewie.
- Puść mnie - wysyczał do Walewskiej strzepując jej rękę. Zgnieciony kubek wyrzucił gdzieś w bok, a sam odwrócił się plecami do triumfujących Węgrów i ruszył przed siebie chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie łudził się, że Uliana zerwie z tradycją. Ród, koneksje, pieniądze... Kim bez tego była w tym świecie? Zrzucił z siebie kurtkę ze smoczych łusek i aportował myśląc o jednym konkretnym miejscu, które przyniesie krótkotrwałą ulgę.

Bije dzwon
Tak odmierza los
Bo wszystko to nie będzie wieczne trwać.

z.t
Powrót do góry Go down
Svietlana Wrońska

Scena główna 2wgehoj

Kaliningrad, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Czarcie Włócznie, Świtezianka
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyWto Kwi 26 2016, 21:41
Kołowianki zawsze miały dla niej słodko-gorzki smak. Wszędzie jest głośno i radośnie, a powietrze niemal wibruje od nagromadzonej wokół energii. I to przemawia do duszy Svietlany, porusza ją w sposób w jaki nic inny nie potrafi. Garściami czerpie więc siłę z tych ostatnich dni wakacji, odkładając ją na nadchodzące miesiące. Jest w tym jednak szczypta desperacji, gdy tak zachłannie zaciąga się odchodzącym latem - gdzieś w głębi przerażona czającą się za rogiem przyszłością. To przecież ostatnia chwila przed rozstaniem z domem i powrotem w mury Akademii. Znów przyjdzie jej porzucić rodzinną rezydencję i ukochanego ojca. A kiedy wróci..? Przyjdzie czas, by dorosnąć - i to chyba przeraża ją najbardziej.
Cały dzień przechadzała się po terenie wygospodarowanym pod wydarzenie. Brała udział w konkursach, śpiewała, piła i tańczyła. Ściskała znajomych i śmiała się w głos. Uśmiech nawet na moment nie schodził jej z ust. Zdaje się, że nikt nie dostrzegł w jej oczach smutku. Kto by w to zresztą uwierzył? Wrońska przecież nigdy nie bywa smutna! Gdy po raz kolejny tego wieczoru wybuchła śmiechem, nagle odniosła wrażenie, jakby coś ściskało jej boleśnie klatkę piersiową. Nie mogła złapać tchu. Wyłgała się zmyśloną na poczekaniu wymówką, obiecała, że jeszcze się potem napiją i ruszyła dalej przed siebie.
Przeciskała się przez tłum, w szybkim marszu znajdując nieco ukojenia dla swoich nerwów. Nogi zaniosły ją aż pod scenę główną - akurat na czas, by usłyszeć nowiny o zaręczynach Yuriego. Jej brwi błyskawicznie powędrowały w górę, gdy z niedowierzaniem wpatrywała się w szopkę prezentowaną ku uciesze tłumu. Na bogów, czy aranżowane małżeństwa wyjdą wreszcie z mody? - pomyślał z przekąsem, przyjmując jednocześnie kubek wina wręczony jej przez jednego z Aristovów. Wraz z wszystkimi wzniosła toast za szczęście narzeczonych, z trudem panując nad grymasem wykrzywiającym jej usta. Znała swojego kuzyna dość dobrze, by bez trudu przejrzeć jego maskę... I jeśli coś mogło ją zdenerwować jeszcze bardziej, to właśnie myśl, że ktoś tak bliski jej sercu właśnie został pozbawiony możliwości wyboru swojej drogi. Cisnęła kubek na ziemię i ruszyła w stronę sceny. Pomagając sobie łokciami, przepchnęła się na sam przód, by jak najszybciej dostać się do Yuriego, którego coraz ciaśniejszym kołem otaczały obie rodziny.
- No może zrobi pani trochę miejsca, chciałabym gratulacje złożyć! - ofuknęła stojącą jej na drodze kobietę, prawdopodobnie jakąś dalszą ciotkę lub kuzynkę. Jeśli jakimś cudem jej ton nie zdradziłby rosnącego zdenerwowania, to z pewnością uczyniły to jej gesty. Kiedy wreszcie dopadła do kuzyna, zarzuciła mu ramiona na szyję i uścisnęła go mocno. Rozpaczliwie. Jakby próbowała bez słów powiedzieć wszystko to czego nie wypadało teraz mówić na głos.
- Och, Yuri. - szepnęła mu do ucha z żalem, gdzieś w środku gotując się z wściekłości, bo jak oni mogli? Kto im pozwolił? Przecież on jeszcze nie doszedł do siebie po tym co się stało z Serafimą! Trzeba mu dać czas, a nie narzucać kolejne zobowiązania! Ucałowała go w oba policzki, a potem zatrzymała wzrok na przyszłej pani Aristov. Biedna, wyglądała jakby jeszcze nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Na jej widok serce Sviety ścisnęło się boleśnie po raz kolejny tego wieczoru. W porywie uczuć ucałowała również oba policzki Uliany, mocno ściskając przy tym jej dłonie. Krewni już przepychali ją na bok, kolejka chcących im pogratulować rosła w zastraszającym tempie. Svieta złapała spojrzenie kuzyna i ruchem głowy pokazała gdzie będzie czekać. Zeskoczyła ze sceny tylko po to, by przyczaić się przy stole z winem, które tak szczodrze dziś polewano.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Scena główna Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyWto Kwi 26 2016, 23:07
Yuri, pamietasz kiedy byłeś przyjacielem Uliany? Teraz jesteś jej narzeczonym.
I wszystko się zmieni.
Uliana powoli zaczyna rozumieć słowa swojej matki, słowa swojego ojca. Zamrugawszy kilkakrotnie, zaczyna nawet widzieć na nowo ich twarze. Bo znikły jej, stały się rozmazane i nagle stanęło przed nią oślepiające światło.
Bo okazało się, że ten ś l u b, to wszystko, to nie tylko wyobraźnia, ale to słowa jej rodziców skierowane do tłumu, ale mające uderzyć przedewszystkim w nią. Ten sens, zdaje się przyległ do jej ciała i uniemożliwił jej jakąkolwiek reakcję. Zdołała jedynie odwrócić głowę w stronę widowni i ujrzeć na niej Andreja. Niestety wszystko słyszał, przecież widzi jego wyraz twarzy. A właściwie oczy, które wywiercały jej dziurę w głowie. Takim wzrokiem nigdy na nią nie patrzył, na odległość czuć było, że najchętniej zacisnąłby dłonie na jej szyi i trzymał tak aż jej nie odpadnie. Bo chyba chciał ją ukarać za to, że mu nie powiedziała? Oczywiście nie miała pojęcia o zamiarach rodziców. Może nieuwaznie słuchała ich w ostatnich dniach, ale trudno jej się dziwić, żyła w świecie szczęśliwości wypatrując dnia Kołowianków w którym Andriej i ona mieli na dobre znów się spotkać. Jak w takich okolicznościach miałaby słuchać tego co ma do powiedzenia pani albo pan Gardonyj? Nie sposób. Uliana chce otworzyć usta i zaprzeczyć wszystkim tym rewelacjom, ale absolutnie nie może tego uczynić. Nie wie co się dzieje, czy to jej wrodzony-wyuczony sposób reagowania, czy po prostu szok ją sparaliżował. A może coś dodano do jej jedzenia? Tak czy inaczej, kiedy stoi na scenie i patrzy w oczy Andreja, zaczyna odczuwać dokładnie jak wszystkie części jej serca zaczynają wybuchać. Po kolei rozbryzgują się wewnątrz, sprawiając, że cierpienie zostanie na jeszcze długi czas. Kawałek po kawałeczku, a czas mija. Błagalne spojrzenie Uliany rzucane w jego stronę i to, jak go absolutnie nie zrozumiał. Odwraca się i znika, zamiast wyjść po nią i zabrać ją ze sobą.
Ale brak Andrieja pomaga. Uliana przestaje wstrzymywać powietrze i lapie kilka oddechów. Spojrzeniem rzuca to na lewo, to na prawo.  I dowiaduje sie, że on ją obejmuje. W ramieniu. To dzięki temu jeszcze stoi, bo gdyby nie on, najpewniej wcale by nie dała rady. Nie odzywa się, słaby ma uśmiech, ale nerwowy, za to oczy wciąż wytrzeszczone w przerażeniu. Czy to się dzieje na prawdę?
Dlaczego nie było jak w książkach, dlaczego tak jak w filmach nie wskoczył na środek i nie wyznał jej miłości. Cóż ma zrobić ona, kiedy nie zapalił w niej tego ognia, jeżeli zamiast sceny przepełnionej magią, on znika pozostawiając po sobie jedynie pióra latające w powietrzu od rzuconej niedbale kurtki. Uliana skinęła głową, dostała buziaki, buziaków stos. Za co? Chyba za to że straciła swoje życie. Czy nieodwracalnie? Jednym z ostatnich (wcale nie było ich tak wiele) były buziaki Svietlany. I jakkolwiek długo by Yuri z nią nie rozmawiał, to Uliana tylko spoglądała tempo przed siebie. Wyglądała najpewniej jak najnormalniejsza szlachcianka, skromna, grzeczna i ładna. Jakby jej uroda była jedyną kartą przetargową i dlatego należało sprzedać ją tak młodo. Nie zagaduje, nie odzywa się. Ma tylko stać i patrzeć i kiwać głową, że dziękuje. I robi wszystko jak trzeba, bo adrenalina ją trzyma.
Powrót do góry Go down
Iskra Lazareva

Scena główna SgDk6ck

Połock, Białoruś

błękitna

18 lat

IX klasa

przeciętny
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptySro Kwi 27 2016, 15:35
Iskra była na terenie Kołowianków wcześnie zanim jeszcze zaczęli pojawiać się pierwsi goście. Od piątej klasy co roku brała udział w przygotowaniach do wydarzenia i nadzorowała jego części w miarę swoich możliwości i umiejętności. Sprawdzała, czy wszystko się zgadza, jedzenia nie brakuje, artyści robią sztukę, ludzie dobrze się bawią, a ponad to i jako najważniejsze, pilnowała porządku (mimo że nikt o to nie prosił). Zatrzymała się przy scenie, widząc zamieszanie wywołane przez dwie zebrane rodziny. I choć obowiązkowość dziewczyny przykazywała, by dowiedzieć się cóż to za rzeczy się dzieją i czy nie wynika z tego jakaś awantura, usłyszała czyjś pół-szept. Słowo klucz, które rozszerzyło jej źrenice, a potem rozwarło szeroko oczy.
Raskolnicy.
Rozejrzała się pospiesznie, czując pierwsze silniejsze uderzenia serca.
- Hej, słyszałeś, kto to mówił? - Chwyciła pierwszego lepszego ucznia za rękaw, jednak dezorientacja na jego twarzy wcale jej nie uspokoiła. Zaczęła kluczyć między ludźmi, ignorując zamieszanie wokół dwójki znajomych jej uczniów ze szkoły.
Raskolnicy? Na Kołowiankach? To nie wróżyło nic dobrego, nawet jeśli były to jedynie szepty w tłumie. Przecisnęła się między zaaferowanymi uczennicami z młodszych klas, które najwyraźniej wyrażały swój głęboki żal nad ożenkiem Aristova (hej, zaraz, ktoś się żeni?) i prawie wyrżnęła się na ziemię, potykając o niedbale porzuconą kurtkę ze smoczych łusek. Prawie.
W ramiona bowiem chwycił ją mężczyzna o orlim nosie i krótkiej, szczeciniastej brodzie. Jasnozielone, hipnotyzujące oczy spojrzały prosto w jej, a pełen wyższości, słabo ukryty uśmiech zakwitł na twarzy mężczyzny mrożąc jej krew w żyłach. Znała to spojrzenie, widziała je w niemal każdej gazecie, w niemal każdym artykule o zamieszkach politycznych.
Zoran?
- Cz-czerwony Lis? - zdołała jedynie wydukać, na co mężczyzna jedynie mrugnął do niej i zaraz zniknął między ludźmi pozostawiając ją w niezgrabnej pozie, porażoną jego obecnością. Chwilę zajęło jej opanowanie się i powrót do trzeźwego myślenia. Czerwony Lis na Kołowiankach, Czerwony Lis. Poczęła zaczepiać ludzi, mówić im, szukać kogoś, kto zwróci na to uwagę. Gdzie są nauczyciele? Rodzice, gdzie dyrekcja?
- Raskolnicy. Są tu Raskolnicy. Są tutaj...
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Scena główna Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyCzw Kwi 28 2016, 01:30
Bawię się przednio. Gdzieś jednak niespodziewanie pogubiłem na Kołowiankach wszystkich swoich najlepszych przyjaciół. Nie mam najmniejszego pojęcia, co się stało z Tundrą, w mgnieniu oka zniknął mi też Beso i moja siostra Veroshka, więc nagle zostałem po prostu sam. Znalazłem się gdzieś przy scenie głównej, gdzie właśnie odbywała się jakaś pompatyczna, ckliwa szopka, która nieszczególnie mnie interesowała. Przedzieram się więc przez tłumy ludzi sprężystym krokiem, mając na ustach szeroki uśmiech, bo przecież mam dziś niesamowicie dobry humor. W pewnym momencie jakaś dziewczyna łapie mnie mocno za rękę i zaczyna coś mówić. Niewiele rozumiem z jej słów, ale zaraz orientuję się, że to Iskra. Iskra Lazareva! Wydaje mi się jednak, że przez swoje zdenerwowanie nawet mnie nie rozpoznała.
- Co się dzieje? – pytam z wyraźnym zaskoczeniem w głosie, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, gdyż niemal od razu zniknęła mi gdzieś w tłumie. Niewiele myśląc podążam za nią, coby dowiedzieć się o coś chodzi. Gdzieś słyszę Czerwony Lis, choć przez chwilę mam nieodparte wrażenie, że po prostu się przesłyszałem. Nie sposób jednak nie wiedzieć, kto to jest. Zoran Lončar, coraz częściej wiązany ze zbójeckimi Raskolnikami, choć nikt tak naprawdę nie wie, czy w rzeczywistości tak jest, był niebezpiecznym czarodziejem, który próbował podburzać magiczne społeczeństwo przeciwko Starszyźnie. Pewne jest jedno – Kołowianki to idealna okazja dla takich ludzi i organizacji jak Raskolnicy, biorąc pod uwagę, że znajdują się tutaj przecież niemal wszystkie błękitnokrwiste, znienawidzone przez nich rodziny. Nagle udaje mi się znaleźć Iskrę; słyszę jej histerię, więc tylko łapię ją za ramiona i patrzę z niedowierzaniem.
- Co ty mówisz?! – mówię tylko, choć mam ochotę zadać znacznie więcej pytań, ale nawet nie wiem, od czego w tej sytuacji powinienem zacząć. Nastroje robią się coraz poważniejsze. – Czy ty widziałaś Czerwonego Lisa? dopytuję z lekkim niedowierzaniem, chcąc po prostu usłyszeć, że to tylko nieśmieszny żart. Jeżeli to prawda, to czym prędzej musimy coś z tym zrobić. Nie możemy przecież dopuścić, by cokolwiek się stało. Choć jest nas wielu, tych, którzy stoimy po jednej stronie barykady, to działania z zaskoczenia mogłyby mieć dla nas ogromną porażką. W międzyczasie wypatruję kogokolwiek z mojej rodziny, jednak widzę same twarze, których nawet nie znam i nie potrafię z nikim powiązać.
Powrót do góry Go down
Iskra Lazareva

Scena główna SgDk6ck

Połock, Białoruś

błękitna

18 lat

IX klasa

przeciętny
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyCzw Kwi 28 2016, 09:25
Minęła bezwiednie już całkiem sporą ilość dorosłych czarodziejów, zupełnie nie mogąc się skupić. Szukała przecież kogoś dorosłego, kogo mogłaby poinformować o tym co sie dzieje - podświadomie jednak goniła za lisem. Jakby jej świadomość nie chciała w to uwierzyć, potrzebowała to potwierdzić. Przepychała się dosłownie, zupełnie nie jak dama, nie przepraszając i patrząc w przestrzeń nieobecnym, rozbieganym wzrokiem.
- Raskolnicy... - ciężar świadomości tego, co znaczy obecność Lončara na Kołowiankach robił się powoli nie do zniesienia. Zwolniła. Zatrzymała się. Ktoś ją chwycił za ramiona, potrząsnął zadając całkiem rzeczowe pytanie, lecz chwilę zajęło jej wyrwanie się z zamyślenia. Już imaginowała sobie tysiące możliwych scenariuszy, już planowała kolejne tysiące potencjalnych rozwiązań. Odruchy i system działania wyuczony miała od maleńkości; jeśli zareagujesz odpowiednio szybko - możesz zaradzić wielu szkodom.
Dopiero po chwili pytanie dociera do niższych pokładów jej świadomości, a oczy łapią ostrość na twarzy rozmówcy.
- Milan! - serce niemal jej skacze, gdy ona również chwyta go za ramiona- Był tu. Znaczy jest! Trzymał mnie za ręce tak jak Ty teraz, patrzył mi w oczy. Widziałam go Milan, musisz mi uwierzyć. - powiedziała powoli i z powagą, patrząc chłopakowi prosto w twarz.
Vasilchenko na całe szczęście i dzięki wszystkim bogom nie był idiotą. Wiedział z czym się wiąże obecność Czerwonego Lisa na Kołowiankach i rozumiał czym może się taki przypadek zakończyć.
Wypadkiem.
Pokręciła głową, jakby odbywali właśnie dyskusję w myślach.
Musimy kogoś znaleźć, musimy komuś powiedzieć, wiesz o tym i ja to wiem. Coś trzeba zrobić Milan, natychmiast.
- Wiesz, co to znaczy. - rozgląda się ponownie, jakby może jednak tym razem udało się wyłowić lisa z pośród gęsi.
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Scena główna 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyCzw Kwi 28 2016, 16:57
Jakież to denerwujące. Stać nieruchomo i tolerować rozgrywający się na scenie i poza sceną cyrk. Ludzie uśmiechali się, żywo komentowali zdarzenie jakby byli świadkami finału cudownej miłośnej historii. Zdawali się nie dostrzegać, czym w rzeczywistości były te zaręczyny. Zwyczajnym interesem ubitym przez członków obu rodzin.
Yuri przyjmował gratulacje, chociaż sens wypowiadanych słów; życzeń, komplementów, pochlebstw gdzieś mu umykał. Gdyby ktoś spytał go co mówili do niego krewniacy, wzruszyłby ramionami i z rozbrajająca szczerością przyznał, iż nie zapamiętał nic z tego co zostało powiedziane.
Po prostu czekał. Na okazję do opuszczenia sceny. Ojciec nie mógł trzymać go na niej w nieskończoność. Odegrał swoją rolę, mógł odejść. Wymknąć się z centrum uwagi. Do czasu aż ojciec będzie go znowu potrzebował przy załatwianiu rodowych interesów.
Przetrzyma ten dzień. Przełknie upokorzenie i jakoś to przetrzyma. Co cię nie zabije to cię wzmocni.
Znajoma sylwetka wyrwała go z osobliwego stanu umysłu; czegoś na granicy apatii i snu na jawie. Svietlana. Nie potrzebowała niczego komentować. Mocny uścisk oraz wypowiedziane z żalem imię wystarczało za setki słów. Znał ją od wielu lat. Bez trudu domyślił, jakie miała zdanie o aranżowanych małżeństwach. Byłoby wspaniale gdyby ta forma zawierania związków przeminęła wraz z ubiegłym wiekiem. Szlachta wzięłaby wreszcie przykład z pospólstwa i pozwoliłaby sobie na swobodę w wyborze małżonka. Podobno szlachcice o bardziej liberalnych poglądach tak właśnie robili. Buntowali się przeciw tradycjom i koneksjom. Przy wyborze partnera kierowali się głosem serca. Może następne pokolenie szlachciców na dobre wyzbędzie się tegoż przykrego obyczaju. Przestanie traktować małżeństwo jak narzędzie do zawierania korzystnych umów czy zawierania politycznych sojuszy.
Kuzynka dała mu do zrozumienia, że zaczeka na niego gdzieś przy stoliku z winem. Yuri wahał się tylko chwilę. Aristovów i Gárdonyiów pochłonęła dyskusja o polityce. Krewni wciąż podchodzili z gratulacjami, lecz większość uznała, że spełniła już swój obowiązek i myślała o powrocie na festiwal.
Puścił ramię Uliany. Tym razem chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. Panna Gárdonyi na szczęście nie zaprotestowała. Chyba uświadomiła sobie co zaszło na scenie. Przestała wyglądać jak rozpromieniona szczęściem panienka. Yuri zerknął na nią przez ramię. Szczerze mówiąc, teraz przypominała otoczoną przez watahę wilków łanię. Złapane w śmiertelny potrzask stworzenie. Yuri również czuł się jak takie złapane w pułapkę stworzenie. To wystarczało, by poczuł przypływ współczucia. Oboje znaleźli się w trudnej sytuacji.
Przedarcie się przez gromadkę krewniaków zajęło mu dosłownie moment. Nikt nie próbował go zatrzymywać. Dziękować bogom, choćby i za to. Sprowadził Ulianę ze sceny, po czym razem ruszyli w kierunku, który wskazała Svieta.
- Dziękuję, że przyszłaś. Dłużej bym tam nie wytrzymał - powiedział zbliżając się do stoiska z winem. Oddalili się od ważnych osobistości i ich ważnych zasad grzeczności, więc mogli rozmawiać otwarcie i szczerze. Bez obaw, że ktoś powtórzy rodzicom przebieg rozmowy. A nawet jeśli komuś z przechodniów strzeliłby taki pomysł do głowy, mało prawdopodobne, by starsi arystokraci przejęli się gadkami młodych gdzieś na uboczu.
- Ojciec zaskoczył mnie pomysłem z zaręczynami- wyznał kuzynce. Odgarnął z czoła kosmyki włosów. Zamarł z dłonią przytkniętą do skroni. Na jego twarzy dało się dostrzec zakłopotanie. Zaskoczony, tak? Ciekawe czy dałby radę coś zrobić, gdyby dowiedział się o ojcowskich planach parę miesięcy wcześniej. Naprawdę uczyniłby coś w tej sprawie?
Opuścił dłoń i przeniósł spojrzenie na narzeczoną.
- Źle się czujesz?
Cóż za genialne pytanie. Ślepy dostrzegłby, że Uliana nie cieszyła się doskonałym samopoczuciem. Jednak nie wiedział co innego może jej powiedzieć. Cokolwiek powie, nie cofnie tego, co się stało.
Nie zapowiadało się na to, że Uliana lada chwila zemdleje albo wybuchnie płaczem. Im dłużej ją obserwował, tym większej nabierał pewności, że wciąż znajdowała się w stanie szoku. Przydałaby się jej odrobina wina. Jemu zresztą też. Alkohol nie rozwiązywał problemów, za to przydawał się przy takich przypadkach jak ten.
Właśnie zamierzał poprosić podstarzałego czarodzieja warującego przy stole o trochę wina, kiedy dotarły do niego odgłosy zamieszania. Odwrócił się. Byle nie był to kolejny tłum krewnych śpieszących z gratulacjami.
Okazało się, że nie.
Poziom adrenaliny podskoczył, kiedy dotarły do niego słowa przekazywane przez poddenerwowanych przechodniów. Bacznie przyglądając się niespokojnym ludziom, cofnął się w stronę kuzynki i Uliany.
- Słyszałaś? Mówią, że są tutaj Raskolnicy - zwrócił się do Sviety.
Niewiarygodne. Budzący postrach mąciciele na Kołowiankach. Po co przybyli? Pokazać wszystkim, że mogą bezkarnie przechadzać się wśród zwykłych oraz szlachetnie urodzonych czarodziejów? Bo w to, że zapragnęli wspólnie pleść wianki nie wierzył.
Oczywiście, pojawienie się Raskolników mogło być złośliwie puszczoną przez kogoś plotką. Niemądrym dowcipem.
Drgnął. Wydawało mu się czy dostrzegł wśród zebranych Iskrę i Milana?
Powrót do góry Go down
Svietlana Wrońska

Scena główna 2wgehoj

Kaliningrad, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Czarcie Włócznie, Świtezianka
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyCzw Kwi 28 2016, 23:32
Nie mogła ustać w miejscu z całego tego zdenerwowania. Nieustanie przenosiła ciężar ciała z nogi na nogę. Potem robiła krok w jedną stronę, aby sekundę później zawrócić. Ramiona splotła ciasno na piersi i od czasu do czasu mruczała pod nosem jakieś przekleństwo, by dać upust swojej frustracji. Svieta nie radziła sobie najlepiej z emocjami. Nie umiała ich poskromić, nigdy nie zdołała się tego nauczyć. Z jej gestów i twarzy można było czytać jak z otwartej księgi. Zapewne dlatego ludzie omijali ją teraz szerokim łukiem - swoją pełną złości miną nie zachęcała do rozmowy. Pod jej jasną czupryną trwała istna zawierucha. Niepokój o kuzyna mieszał się z lękiem o własną przyszłość. Czy ją też czeka podobny los? Czy ojciec mógłby zrobić jej taką krzywdę? Chciała wierzyć, że nie. Przyglądając się jednak całej tej szopce nie umiała bezwarunkowo wierzyć w rodziciela. Czy lada moment przehandlują ją jakiejś innej rodzinie? Jeśli tak, to kto wtedy zajmie się majątkiem? Kto będzie doglądał lasów, posiadłości i pracowników? Oczywiście nie Snowid - to byłoby dla niego zbyt dużo obciążenie. Zadrżała z oburzenia nagle tknięta myślą, że ojciec mógłby przekazać włości w ręce Kasjana. "Po moim trupie." - pomyślała, zaciskając usta jeszcze mocniej. Była tak bardzo pogrążona w myślach, że umknęły jej dochodzące z tłumu niepokojące szepty - choć to przecież głos Iskry i powinna go rozpoznać choćby i we śnie.
Jej twarz rozjaśniła się dopiero, gdy dostrzegła Yuriego. Nawet gdyby chciała, nie umiałaby zapanować nad pełnym czułości uśmiechem, który wpłynął na jej wargi. Aristov był jej jak rodzony brat. Być może nieświadomie obdarzyła go tymi uczuciami, które nie mogły znaleźć ujścia po oddzieleniu jej od bliźniaka. Skakałaby dla niego w ogień i drżała z gniewu na myśl o tym co mu właśnie uczyniono. Ale przecież ona nie umiała inaczej. Dla tych, którzy mieli miejsce w jej sercu była gotowa na wszystko i nigdy nie chciała niczego w zamian.
- Będę zawsze kiedy mnie potrzebujesz, przecież wiesz. - rzuciła jakby ze zniecierpliwieniem, potrząsając przy tym jasnymi włosami. Nie powinien dziękować, nie kiedy to było dla niej tak oczywistym i niezbędnym zachowaniem. - Podziwiam, że zdołałeś zachować się tak... właściwie. - dodała nieco spokojniej, zastanawiając się jednocześnie czy i ją byłoby na to stać. Dla rodziny? Dla Wrońskich? Wątpliwe. - Ja pewnie wybuchałabym szyderczym śmiechem nim zdołałabym nad sobą zapanować. - westchnęła, jednocześnie podążając za jego spojrzeniem w stronę Uliany. Może odgadła zamiary kuzyna, a może po prostu uważała alkohol za rozwiązanie większości problemów. Tak czy siak uniosła palec wskazujący, niemo prosząc ich o pozostanie w miejscu, gdy sama podeszła do stolika po trzy kubki z winem. Zaraz wciskała je w dłonie szczęśliwie zaręczonych, szczególnie zachęcając do picia Ulianę. Musi się otrząsnąć. Nie chcą przecież żeby im tu zemdlała, prawda?
- Będzie dobrze. - szepnęła pocieszająco, lekko ściskając jej ramię. I naprawdę chciała w to wierzyć. Swój kubeczek wypiła błyskawicznie, niemal krztusząc się, gdy dotarły do niej słowa Yuriego. Odkaszlnęła, otarła kącik ust z wina i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Rasko...? - nie dokończyła nawet, uciekając już wzrokiem w stronę tłumu jakby miała tam dostrzec wspomnianych wywrotowców. Zamiast tego zobaczyła jednak Iskrę i to przeraziło ją nawet bardziej. Wyraz twarzy przyjaciółki dosłownie zmroził jej krew w żyłach. Upuściła kubek na ziemię (kolejny!) i nie oglądając się na rozmówców zaczęła przepychać się w stronę Lazarevy.
- Iskra, Iskra! - wołała z nutką paniki w głosie. Dopiero gdy zacisnęła palce na dłoni przyjaciółki odetchnęła nieco głębiej, jakby mając ją obok nie musiała się martwić, że coś się stanie. - Co się dzieje? - zapytała natychmiast przybierając rzeczowy ton i obrzucając Milana i Iskrę badawczym spojrzeniem. Miała szczerą nadzieję, że nie powtórzą tego co już usłyszała.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Scena główna Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyPią Kwi 29 2016, 16:13
A kiedy było już po wszystkim, to odchodzi do kiosku z winem i odbiera kubek czerwonego specjału. Wznosi oczy na towarzyszącego jej Yuriego. Jeszcze blond czupryna Svietlany jest obok, ale tego światła zdaje się Uliana nie dostrzegać - bo jest pogrążona w czarnej rozpaczy. Nawet nie może już ruszać oczami i pozostaje jej bezmyślne patrzenie się w jeden punkt.
Jak się czujesz, to pytanie rozpłynęło się w powietrzu. Uliana dojrzała dopiero jak się przysunął ponownie. Zrobiła pewnie odruchowo krok w tył. Nie dlatego, że go nienawidzi, przecież właściwie są przyjaciółmi. Ale boi się każdego dotyku, który byłby niespodziewany. Za to Svietlana pocieszające podaje myśli, jak na dłoni. Spogląda to na piękną Wrońską, to znów na Aristova. Pije wino, które jej podali. Może będzie tam trucizna?
I wybawienie.
Nagle Svietlana odchodzi, a Uliana łapie ramię skupionego na czymś innym Yuriego. Nim pobiegną dowiedzieć się o Raskolikach, niech poświęci jej chociaż sekundkę.
- Od jak dawna o tym wiedziałes?
To dyskretne pytanie rzucone przy udziale oczu, które przeczesywały teren nieopodal. Andriej, czy jeszcze się pojawisz? To nie był pretensjonalny czy oskarżycielski, ale dość spokojny. Uginają się pod nią nogi i siada na podstawionym krześle. Już lepiej, chociaż w głowie się kręci niesamowicie. Przychyla szklanki z czerwonym winem do ust.
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Scena główna 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptySob Kwi 30 2016, 12:48
Wiedział, że zawsze może liczyć na Svietlanę. W tych gorszych i w tych lepszych okresach życia. Nie sposób zliczyć ile wspólnych wypraw odbyli. Razem zagłębiali najnędzniejsze dzielnice Kaliningradu, myszkowali pośród ruin gotyckiego zamku, brali udział w bójkach podkradali jabłka z sadu i sprawiedliwie dzieli się łupami. Łącząca ich więź nie osłabła nawet wówczas, gdy wkroczyli w wiek dojrzewania. W Nastoletni chłopcy i dziewczęta zazwyczaj otaczali się własnym gronem znajomych. Odkrywali, że mieli zupełnie odmienne zainteresowania. Oddalali się od siebie.
Jednakże ich przypadek był zupełnie inny. Mijające lata nie zdołały utworzyć pomiędzy nimi dystansu. W prawdzie nie spędzali już czasu na szwendaniu się po mieście, za to nadal spotykali się na wspólnych treningach i uczyli od siebie nawzajem nowych rzeczy. Lubił z nią przebywać. Jej obecność przynosiła mu poczucie komfortu. Svietlana stała się dla niego kimś więcej niż kuzynką. Była dla niego jak rodzona siostra. Kimś kto pomógł wypełnić pustkę po stracie Serafimy. Był wdzięczny za wszystko co dla niego zrobiła.
Uśmiechnął się do niej. Szczerze i swobodnie. Tak jak nie uśmiechał się od dawna. Dobrze było uśmiechnąć się w taki sposób. Zaczynał przyzwyczajać się do myśli, że jego uśmiechy będą już zawsze zaprawione szczyptą ironii albo mało szczere.
- Zachowałem się tak jak chcieli żebym się zachował. Nic ponadto.
Dokładnie. Nic ponadto. To, że zgodził się brać udział w tym cyrku, nie oznaczało, że pogodził się z planami rodzica. Z miłą chęcią wyśmiałby ojca tak jak Svieta wyśmiałby swojego. Tyle że na niewiele zdałaby się mu ten czynny opór. Osoby pokroju Nikodema Aristova wpadały we wściekłość, kiedy spotykały się z oporem. Wszelkimi metodami niszczyły opór, a po zniszczeniu go, powracały do realizacji swoich planów. Wobec takich osób jak Nikodem Aristov należy zastosować odmienną taktykę. Taką taktykę, która zrani go i wyraźnie da mu do zrozumienia, że ludzie nie są jego marionetkami.
Ścisnął kubek w dłoni. Zdarzenia na festynie coraz bardziej się komplikowały. Nie dość, że ogłoszono zaręczyny, pojawili się Raskolnicy. Svietlana, zbiwszy wcześniej kubek z winem, pobiegła do Iskry. Zapewne chciała dowiedzieć się czegoś więcej. Bez względu czy wywrotowcy naprawdę pokazali się na Kołowiankach czy była to tylko głupia pogłoska, nie powinni się rozdzielać. Tłum był niespokojny. W powietrzu wisiała awantura. Chwyt za ramię skutecznie przytrzymał go w miejscu.
- Co? - odwrócił się w stronę Uliany. Wino musiało podziałać, wyrwało ją z otępienia. Wydawała mu się znacznie bardziej ożywiona. Po chwili zrozumiał o co go właściwie pytała - Dowiedziałem się dzisiaj rano.
Jakby tak zastanowić się nad tym dłużej, ojciec celowo poinformował go w ostatnim momencie o zaręczynach. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami z Serafimą, zdecydował się użyć elementu zaskoczenia. Szok i zaskoczenie nie dawały żadnej szansy na szybkie znalezienie sposobu na wybrnięcie z tej kabały. Yuri musiał zagrać według jego reguł. Przyjąć zobowiązanie wobec Aristovów i Gárdonyiów. Informując go tak późno o swoich zamiarach, ojciec pokazał mu kim były dla niego jego dzieci. Marionetkami z których uczuciami nie warto się liczyć. Które mają jedynie tańczyć tak jak im zagrają.
Spojrzał w stronę kuzynki. Svietlana rozmawiała o czymś z Iskrą i Milanem. Ta dwójka chyba dowiedziała się czegoś ważnego. Niemniej Yuri nie zamierzał teraz zostawiać Uliany samej sobie.
Powrót do góry Go down
Uliana Gárdonyi

Scena główna Tumblr_o79wpuEtE81uw037to1_500

Budapeszt, Węgry

błękitna

18 lat

IX klasa

bogaty

Komitet Dyscyplinarny, Panacea, Werniks
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptySob Kwi 30 2016, 17:04
To było zaskoczenie na które Uliana nie była gotowa. Już przecież gotowałało się w niej wszystko, już chciała oskarżyć Jureczka o to, że przecież mógł wysłać do niej list, spytać co ona o tym sądzi. Zakładała, że miał więcej czasu. Właściwie dlaczego? Żeby w swoich myślach usprawiedliwiać się i zwalać całą winę na niego?
Teraz powracały do niej absurdalne sceny z minionego lata. To, jak mama spytała, czy trzyma się blisko ze swoimi kuzynami w szkole. I z jaką radością naopowiadała jej, jak to z Yurim ma świetny kontakt, odkąd Yuri znów jest kolegą jej znajomych (trochę omijała tutaj imię Andrzeja, lecz prawdopodobnym jest, że gdzieś powiedziała za dużo - nie jej wina, że się tak cieszyła z tego, że Andriej i Yuri się polubili znów). Później inne wspomnienie. O weselu na które zaproszono wszystkich, Aristovów również. I o kuzynie z innej dynastii, który chciał się dobrać do ust i serca Uli, lecz ta go odrzuciła i... no właśnie czy to nie była próba generalna? Bo kiedy powiedziała matce, że nie chce mieć nic wspólnego już z tamtą dynastią, ta jakby poweselała. Z dwóch kandydatów Uliana wybrała tego, na którego stawiała jej matka?
Przenikliwy posiada umysł, bądź zbyt wielkich zbieżności się doszukuje. Ale niezwykle boli ją to, że może sama na siebie zesłała ów los? Zamiast cieszyć się ostatnim rokiem szkoły, zamiast dalej chować się po ulubionych kryjówkach z Andrzejem, będzie siadala przy śniadaniu obok Aristova i... i może jeszcze będą rozmawiali o weselu? Dobre sobie!
Przerasta ją to wszystko. Teraz już wie, że on też nie miał wcale najłatwiej. Rodzice powiedzieli mu tylko kilka godzin wcześniej, by zdołał wymyślić jakąkolwiek odpowieć. Nie może mu powiedzieć tu o tym, że ślubu nie będzie, skoro przed chwilą się tak pięknie uśmiechali ze sceny do wszystkich. Nie może spytać go co on tu robi, ale mówi pół żartem, pół serio:  
- Na twoim miejscu chyba bym uciekła  -  i chociaż sama już nie jest pewna, co jest najlepsze, ma wrażenie, że na pewno nie to, by ośmieszać jego i ją. Przecież wciąż są obserwowani! Dlatego odwraca spojrzenie i chowa usta w szklance z winem.
Yuri spogląda za Svietlaną, Uliana nie reaguje na nic o czym rozmawiała tamta dwójka. Nawet nie obchodzili ją Raskolnicy - miała wszak swoje własne dramaty życiowe.
- Chcesz pójść tam? - pyta cicho, mając nadzieję na to, że uda jej się zaraz zniknąć i wypłakać w odosobnieniu, albo nie, najpierw należało znaleźć rodziców. A później Walewskiego!
Powrót do góry Go down
Milan Vasilchenko

Scena główna Tumblr_n1euf2dd8m1qkv4gno6_r1_250

Kijów, Ukraina

błękitna

wieszczy

17 lat

VIII klasa

bogaty

Alrauna
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyNie Maj 01 2016, 20:15
Raskolnicy.
Choć to tylko jedno krótkie słowo ze staro-cerkiewno-słowiańskiego, to wzbudza w nas wszystkich wiele strachu. Ostatnimi czasy słyszy się o nich znacznie częściej, jakoby mieliby być dla nas realnym zagrożeniem. Nic dziwnego, skoro pragną zepchnąć z piedestału Starszyznę – przecież chodzi wyłącznie o to, aby dojść do władzy. O nic więcej. Nie wierzę w ich żadne populistyczne hasła i propagandową działalność, sprawiedliwości nigdy nie będzie – przyznajmy to szczerze, nie mydlmy sobie dłużej oczu. Więc po co burzyć wieloletni porządek z powodzeniem utrzymywany przez Starszyznę? Nie możemy dać się im zastraszyć i podzielić tragicznego losu naszych przyjaciół Romanovów. Nie da się ukryć, że od tamtego czasu w świecie magicznym zawrzało. Niektórzy powiadają, że czasy pokoju wkrótce odejdą w niepamięć, a nadejdą krwawe i nieprzewidywalne rządy jak za panowania Agrafeny Obłąkanej. Nie chcę nawet w to wierzyć, ale tak naprawdę sam już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jedynie Koldovstoretz zostaje bezpiecznym miejscem z dala od zbójeckich Raskolników. Przynajmniej do tej pory.
Słyszę słowa Iskry i widzę jej zdenerwowanie. Ostentacyjnie łapię się za głowę jakby to miało w czymś pomóc, zauważając po chwili przy nas Svietlanę. Dochodzę jednak do wniosku, że przecież Lazareva by nie kłamała. Zawsze uważałem ją za kompetentną, godną zaufania osobę, choć czasami miałem nieodparte wrażenie, że była wszędzie. Dosłownie wszędzie. O Czerwonym Lisie mówi się za to od dawna; w prasie magicznej można znaleźć liczne artykuły na jego temat i zapadające w pamięć czarno-białe fotografie, przez co mefistofeliczny uśmiech Zorana nie raz i nie dwa pojawiał się w moich koszmarach.
- Ale jak to jest możliwe? – W głowie nagle mam tyle pytań i nawet nie wiem, od czego powinienem zacząć. – Gdzie ty go widziałaś? Co on od ciebie chciał? – dodaję po chwili, nie kryjąc swojego zdziwienia na twarzy. Przecież jest tu tyle ludzi – jak mogliby tak charakterystycznej i medialnej osoby nie zauważyć? Kiwam lekko z nieustającym niedowierzaniem, dobrze wiedząc, co to wszystko oznacza. Musimy koniecznie powiadomić innych, ale bez zbędnej paniki, w tym przypadku to mogłoby się źle skończyć. – Chodźcie, dziewczyny, powinniśmy coś z tym teraz zrobić. Nie możemy tego tak zostawić!
Powrót do góry Go down
Yuri Aristov

Scena główna 90wtcg

Petersburg, Rosja

błękitna

18 lat

IX klasa

majętny

Alruana, Czarcie Włócznie
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna EmptyPon Maj 02 2016, 00:27
Obserwował zmieniający się wyraz twarzy Uliany. Musiała nad czymś intensywnie rozmyślać. O czymkolwiek by nie myślała i do jakich wniosków by nie doszła, zaszła w niej zmiana. Nie, nie. Wcale nie podskoczyła i nie zakrzyknęła radośnie w pochwale mądrej decyzji rodziców. Zdołała jako tako pozbierać się po druzgoczącym ciosie. Albo zadziałały mechanizmy obronne. Te same mechanizmy, które w obliczu katastrofy pozwalały wierzyć, iż sytuacja nie była jeszcze na tyle tragiczna, by nie dało się z niej wybrnąć w jednym kawałku. Mechanizmy, które budziły w człowieku nadzieję. Coś ważnego i potrzebnego. Gdyby nie nadzieja, świat dawno popadłby w obłęd.
Czy Yuri miał jakąkolwiek nadzieję na wybrniecie z tej kabały? Owszem. Miał. W prawdzie zdążył dowiedzieć się, że nadzieję należy dawkować w rozsądnych porcjach, ale niezaprzeczalnie jej pragnął. W tej całej plątaninie emocji pojawiła się drobna pokusa, żeby nie walczyć. Zaręczyny - i co z tego? Uliana była śliczną dziewczyną. Założyłby się, że wraz z upływem czasu zmieniłaby się w piękną kobietę. Jak wino, które wraz z wiekiem nabiera walorów i smaku. Posiadała również swój osobisty urok. Coś sprawiało, że chciało się ją chronić przed podłością świata. Może to aura niewinności, jaka ją otaczała... Ale motywowała każdego do wykazania się tymi lepszymi cechami charakteru.
- Rozważam tę opcję - odpowiedział jej w podobnym tonie. Nie ma to jak wisielczy humor pary skazańców. Mógłby się z nią związać, gdyby nie przykre okoliczności towarzyszące zaręczynom. Nie byłby to ognisty romans. Raczej stały i trwały związek. Z malowniczym domkiem położonym w malowniczej okolicy. Stadkiem zwierzaków. Dzieciakami. Ciepłymi rodzinnymi popołudniami. Stopniowo pogodziłby się z tą przyszłością, gdyby nie świadomość, że zawdzięczałby ją perfidnym zagrywkom ojca. Na to nie mógł się zgodzić. W żadnym wypadku. I co teraz zrobisz?
- Nie. Odprowadzę cię do rodziców - zdecydował. Ciągnęło go do Svietlany. Chciał dowiedzieć się czy Raskolnicy naprawdę pojawili się na Kołowiankach. Potrzeba roztoczenia opieki nad Ulianą okazała się silniejsza. Svieta zrozumie. Umiała o siebie zadbać. Miała przy sobie dwójkę przyjaciół ze ze szkoły. Poparłaby jego decyzję o towarzyszeniu Ulianie w drodze do rodziny. Skoro kręcili się gdzieś tutaj Raskolnicy, bezpieczniej będzie razem. Zaczekał aż wstanie z krzesła i wspólnie wyruszyli na poszukiwania rodziny.

[2 x z/t]
Powrót do góry Go down
Scena główna Empty

PisanieRe: Scena główna   Scena główna Empty
Powrót do góry Go down
 
Scena główna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: