IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Tündér Szentgyörgyi

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Tündér Szentgyörgyi

Tündér Szentgyörgyi Tumblr_nfrfx0zf7k1raievko1_500

Sankt Petersburg, Rosja

czysta

medium

17 lat

VIII klasa

przeciętny

Alruana
Tündér Szentgyörgyi Empty

PisanieTündér Szentgyörgyi   Tündér Szentgyörgyi EmptyWto Kwi 12 2016, 00:49

Меня зовут
Tündér Szentgyörgyi

DATA URODZENIA
14.01.1979
NAZWISKO MATKI
SZENTGYÖRGYI
WIEK POSTACI
17
MIEJSCE ZAMIESZKANIA
Petersburg, Rosja
STATUS KRWI
Czysta
STAN MAJĄTKOWY
Przeciętny
KLASA W KOLDOVSTORETZ
VIII
KORGORUSZ
Ryś


ALCHEMIA: 3
FAUNA I FLORA: 3
LECZNICTWO: 3
MAGIA KREATYWNA: 10
MAGIA ZAKAZANA: 0
OKULTYZM: 14+4
SIŁA FIZYCZNA: 8+3
TRANSFIGURACJA: 3
WIEDZA MAGICZNA: 9+3
ZAKLĘCIA I UROKI: 10
SZCZĘŚCIE: 4
TALENT: 8

Zamykam oczy. A może miałam je zamknięte od początku? Chyba nie jestem w stanie już rozróżnić, chyba nigdy nie byłam. Nie znam się na czasie i nigdy tego nie chciałam. Gdybym mogła oddałabym to brzemię, zrzekając się wszystkiego, co z tym związane, historii swojej rodziny i jej samej. Nie znałabym tych twarzy, tak podobnych mojej, nie ciągnęłabym tego sznurka wstecz, starając się odkryć rzeczy, które wciągały mnie wbrew mojej woli. Czasami bardzo bym chciała, aby wszystko było inne, abym nie zobaczyła tego, co widziałam, abym miała innych rodziców, a ich historia potoczyła się zupełnie inaczej, a przy tym moja. Przecież oddałabym tyle, aby być, naprawdę, zupełnie kimś innym. Ale w takich momentach czuję spokojny oddech śpiącego obok Gonzo, rozchylam powieki i przyglądam mu się w ciemności. Głaszczę delikatnie jego białą głowę, z czułością i tęsknotą, żeby go nie obudzić. Niech śpi, spokojnie, jeśli udało mu się zasnąć bez przeszkód. Patrząc na jego twarz, myślę, że oddanie wszystkiego, za inne życie byłoby największym błędem, jaki mogłabym popełnić. Bo to Gonzo właśnie, jest dla mnie wszystkim, a jego stracić nie mogę.

Podobno wyglądam jak mama. Podobno jak ojciec. A Gonzo, nie wygląda jak ja zupełnie, a mimo to jest do rodziców podobny w tym samym stopniu co ja. Mamy te szwedzkie cechy. Widzę to też patrząc na ciocię. Na wizerunek dziadków z młodości. Ale to nie są tylko fizyczne cechy, jasne oczy, blada cera, duże usta. To sposób, w jaki patrzymy. Jesteśmy znużeni rzeczywistością, jednocześnie bojąc się lawirować gdzieś nad nią. Za nią. Daleko w tyle, zniknąć w czasie, zupełnie jak ojciec. Od początku nie chciałam się w to mieszać, ale genetyka nie oszczędziła mnie i mojego brata, obdarzając nas hojnie talentami i błędami.
Los nieźle zadrwił z naszych rodziców obdarzając ich taką parą bliźniąt. Kiedy kawałek po kawałku odkrywałam karty ich historii doszłam do wniosku, że drwił z nich od pierwszego ich spotkania, wpuszczając ich najpierw w maliny, a później w czarną dziurę. Dosłownie. Czarna ziemia spadła na mamy trumnę, ułożoną równo w ziemi, w momencie, gdy ojciec utknął gdzieś w czasoprzestrzeni, nie mogąc i zapewne nie chcąc się wydostawać, zrozpaczony po jej stracie, nie myśląc pewnie o tym, że zostawia za sobą dwa, białe, łyse identyczne bobasy, trzymające się za pulchne rączki. Powinnam mieć mu to za złe, ale nie potrafię określić swojego stanowiska, bo boję się, że jesteśmy z Gonzem za bardzo do niego podobni.

Oboje jesteśmy medium. Ale poza tym łączy nas ta silna, bliźniacza więź, która sprawia, że najbardziej na świecie boję się zostać bez niego. Obserwuję czujnie jego kroki od dziecka, trochę pilnuję, jestem przewrażliwiona, obawiam się każdej gorączki, każdego jego bólu głowy. I chociaż nie powinnam mieć przed nim tajemnic, z obawy na to, jak zareaguje parę rzeczy drobnych przed nim ukrywam. Wszystkie te duchy, dusze i duszki, które przychodzą do mnie już od dawna, bo zmarły, nie zdążywszy zamknąć jakichś spraw ziemskich. Nie zaprzątam mu nimi głowy, zawsze sobie radzę sama, jeśli coś nie przyjdzie do nas obojga. Gdybym nie wpakowała się czasem w jakieś tarapaty, Gonzo nie miałby pojęcia jaką ilość zwłok wyciągałam już z czyiś piwnic, skrzyń zakopanych przy basenie, ale nierzadko wracam w opłakanym stanie, z podkulonym ogonem, jak pies, zmęczona na ciele i duszy, chcąc tylko, aby się mną zajął, pozwolił mojej głowie odpocząć, ściągając z niej na chwilę troski, co potem mam sobie za złe, bo wiem, że nie mogę i nie powinnam go obarczać niczym dodatkowym, ja tak strasznie obawiam się o jego głowę.
I nigdy nie chciałam wejść w czas, dopóki nie zrozumiałam, że muszę.

Od początku byłam zamknięta w sobie i z nikim poza bratem nie potrafiłam nawiązać silniejszych relacji. Ani z wujkami, którzy nas wychowywali, ani z żadnym z kolegów ze szkolnej ławy. I nie dziwiło to chyba nikogo, kto znał nas od dziecka. Od początku odstawaliśmy, opuszczeni przez najbliższych, rodziców, którzy powinni byli nam wytłumaczyć co i dlaczego się z nami dzieje. Byliśmy czarodziejami, to było normalne, dzieci tak mają. Powtarzałam sobie to jak mantrę bardzo długo, nawet wtedy, kiedy zrozumiałam, że nie wszystkie dzieci są mi podobne. Nie potrafiłam się bawić jak inni. Nie ekscytowało mnie kupowanie szkolnych podręczników, bałam się znowu, kolejny raz zmiany otoczenia. Każde miejsce ma swoją aurę, a Koldovstoretz nigdy nie działał na mnie dobrze. Wszędzie czułam się obco, nieswojo i źle, nawet w domu, nawet tam, na Węgrzech, w Szwecji u wujka Lokiego też potrzebowałam zawsze paru godzin, aby zasnąć. Nie mam swojego miejsca, ale nie mogę powiedzieć, abym kiedykolwiek potrzebowała to wykrzyczeć, mając żal do świata. Tak jest po prostu. Wiele rzeczy przyjmuję do wiadomości i ruszam dalej, a nawet jeśli pojawią się pytania i wątpliwości to zachowuję je dla siebie. Naciągam rękawy na dłonie, mrugam, zamykając powieki na ułamek sekundy dłużej, niż zazwyczaj i idę. Jestem miła, uśmiecham się nieśmiało, jeśli ktoś dosiądzie się do mnie na stołówce, młodszym uczniom podaję bluzy, które spadły im, przewieszone przez plecak, a czego nie zauważyli.

Nie sypiam dobrze, nierzadko prawie wcale, zasypiając nad ranem, chodzę później zmęczona cały dzień. Nie rozpraszają mnie dźwięki, jestem niemalże głucha, to kolejny prezent od mojego ojca i podejrzewam, że radzę sobie z tym o wiele gorzej niż on. Chociaż potrafię migać i Gonzo siłą rzeczy też, przyznaję, że wykorzystujemy to czasami w bardzo nieładny sposób. Czasami bawię się przy tym tak dobrze, dyskretnych gestach w sali, że zapominam, że za parę godzin znowu czeka mnie bezsenna noc. Nie śpiąc w nocy leżę i myślę. O nim, o tym, co się stało i dlaczego. O tym, jakimi torami szły jego myśli. O tym, jakie książki mógł czytać, a jakie poleciłby mi, od czego odwiódłby mnie, nas. Czasami tak bardzo, najbardziej ze wszystkiego boję się, że Gonzo sobie nie poradzi. Że świat zgniecie go i wypluje, bo mnie nie będzie obok. Boję się, że może wplącze się w politykę, zupełnie jak ojciec, zupełnie niepotrzebnie. I w końcu tak, jak on wyjdzie na tym źle. Obawiam się bardzo wielu rzeczy, o żadnej z nich nie mówiąc na głos, obawiam się ufać ludziom, obawiam się poprawki z egzminu na koniec roku, bo pomimo wszystkich tych rzeczy, które mam w głowie, zakończenia semestru nie stresują mnie w mniejszym stopniu niż innych.
Ilość moich defektów przytłacza mnie czasem tak strasznie, że nie wiem, czy mogę usprawiedliwić to wiekiem wciąż nastoletnim, czy to już część mnie, świadoma, że zbudowana jestem z samych niemalże błędów i całkiem niezgorszej urodzie, chociaż tutaj wielu takich białych puchów jest a i samo moje prezentowanie się pozostawia wiele do życzenia. Garbię się odrobinę, często obejmując ramionami i skubiąc rękawy, chociaż potrafię iść prosto i dumnie, tak myślę, że potrafię. Na pewno byłabym w stanie. Gdybym tylko jakiś powód do dumy miała.

Wiele rzeczy przechowuję w pamięci, w których nie zwierzyłam się nikomu, chociaż czasem pozornie nie ma z czego, wydaje mi się tak strasznie, że moje myśli nikłą mają wartość, szczególnie, kiedy podejmowałam próby spisania ich na papierze, po przeczytaniu tylko zakładałam kartkę na kopertkę, aby tego nie widzieć, nie lubię wyrywać stron. Pamiętam niespodziewane seanse z moim bratem. Ciocię, gdy odwiedziła mnie po raz pierwszy, a ja uświadomiłam ją, że musi być martwa od co najmniej 17 lat, bo bez względu na moje nikłe umiejętności czasoprzestrzenne, nie ma siły, abym sprowadziła ją z tak daleka i abyśmy były w tym samym wieku. Poza tym potrafię rozróżnić żywych od martwych, choć to nie jest taka zwyczajna sprawa, jak to jest z duchami, półprzeźroczystymi firankami, niegroźnymi i smutnymi. A ona przyszła kiedyś i została. I czuję, że zostanie gdzieś przy mnie jeszcze długo, dopóki nie odkryje, nie odkryję, dlaczego nie może zaznać spokoju wiecznego.
Słyszałam, że istnieją sposoby, dawno już uznane za legendę, dzięki którym można się pozbyć tego. Tego wszystkiego, co nie pozwala mi martwić się po prostu dniem dzisiejszym, a nie powrotem zmarłych do świata żywych. Ale zastanawiam się, czy byłabym w stanie zrobić to sobie. Okaleczyć się do tego stopnia, uznając, że to właśnie uczyni mnie szczęśliwą. To zmusiłoby mnie do podjęcia kolejnych kroków, odnalezienia kogoś, kto oczyści moją pamięć i ułoży ją wedle mojego życzenia. Słyszałam tylko o jednej osobie, która potrafiła zrobić to w finezyjny i dokładny sposób, nie wyrywając cząstki człowieka po prostu, tylko precyzyjnie wynurzając, nie zostawiając przy tym po sobie żadnych śladów. Był przyjacielem mojego ojca i zmarł młodo zanim w ogóle pojawiłam się na świecie. Być może taki koniec był przekleństwem ich geniuszu, na który wyczekiwałabym w napięciu, gdybym była choć w 1/10 uzdolniona tak jak mój ojciec, jego przyjaciel i jego żona, czy wujek. W obietnicy potępienia jest coś tak strasznie romantycznego, że rozpala w moim sercu tęsknotę za apogeum zasłużonego dramatu, a póki co życie rzuca mi tylko szczątkową normalność i problemy-pchły, które gnieżdżą się na całym moim ciele, nie będąc widocznymi, jednocześnie nie pozwalając mi o nich zapomnieć.
.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Tündér Szentgyörgyi 1ERq90H
Tündér Szentgyörgyi Empty

PisanieRe: Tündér Szentgyörgyi   Tündér Szentgyörgyi EmptyWto Kwi 12 2016, 13:44
Здравствуйте!

Gratuluję bardzo spójnej, jak i ciekawej kreacji. Tündér zdecydowanie nie miała lekkiego życia, a jej wątpliwy dar, którym obarczyła ją rodzina, zdecydowanie jej tego nie ułatwiał. Na szczęście odnalazła powód dla dalszego istnienia, piękna, a zarazem niesłychanie czysta miłość do brata bliźniaka. Chociaż, czy można to tak określić, skoro są ze sobą od zawsze? Mam szczerą nadzieję, że przewrotny los pozwoli Ci wytrwać u boku brata, dla którego z pewnością jesteś najlepszą siostrą, jaką mógł sobie wymarzyć. Czy uda Ci się odnaleźć sposób na pozbycie się tego? Nie mogę się doczekać, aż przekonamy się o tym na fabule!

Bonusy za kartę postaci

Będąc medium niczym dziwnym nie jest, że Tündér otrzymuje +4 pkt do dziedziny okultyzmu. Dzięki częstym rozmowom z duchami, zyskuje również +3 pkt do wiedzy magicznej. Na koniec, niezwykłej ruchliwości oraz wiecznym przygodom zawdzięcza dobrą kondycję, czyli +3 pkt do siły fizycznej.

Otrzymujesz od nas również upominek, który ułatwi Ci życie. Pierścień ze srebrnym liściem zatopionym w bursztynie. Nie jest kunsztownie wykonany, niektórzy by rzekli, że wręcz niechlujnie i co najmniej prostacko. Kogo by to obchodziło! Przecież kiedy tylko założysz go na palec, długie, nieprzespane noce stają się jakby znośniejsze. Nieproszone zjawy wydają się mniej nachalne, a i duchy mniej rzucają się w oczy. Niektóre, te bardziej odważne, rzucają w Twoją stronę oburzone komentarze, że nie wypada takiego paskudztwa nosić.

Na zakończenie

Miejmy za sobą formalności! Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 300 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym.
W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek i przyjemnego spędzania z nami czasu! 
Powrót do góry Go down
 
Tündér Szentgyörgyi
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gonzo Szentgyörgyi


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: