IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Koldovstoretz
Koldovstoretz




 

 Gintarė Paulauskaitė

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Gintarė Paulauskaitė

Gintarė Paulauskaitė Tumblr_nc77wh0yOI1sfnkefo1_250

Wilno, Litwa

¾

18

IX klasa

biedny

Czarcie Włócznie, Świtezianka, rozgrywająca w Bełtach
Gintarė Paulauskaitė Empty

PisanieGintarė Paulauskaitė   Gintarė Paulauskaitė EmptySob Lis 19 2016, 18:32
Меня зовут
Gintarė Paulauskaitė



DATA URODZENIA: 17 czerwca 1978 / NAZWISKO MATKI: Ibėnienė  / WIEK: 18 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Wilno, Litwa / STATUS KRWI: 3/4
STAN MAJĄTKOWY: Biedny / ROK NAUKI: IX / KORGORUSZ: lis


ALCHEMIA: 8 / FAUNA I FLORA: 10 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 5
MAGIA ZAKAZANA: 0 / OKULTYZM: 9 / SIŁA: 13 / TRANSFIGURACJA: 10
WIEDZA MAGICZNA: 8 / ZAKLĘCIA I UROKI: 10 / SZCZĘŚCIE: 8 / TALENT: 3


Tu drogi kręte
między domami
krzyże tu święte
a z cmentarzami
łączą wspomnienia
krew i marzenia
pod kamieniami
schowane głęboko.

Bo przecież nic nie zapowiada katastrofy, prawda?
Poznali się przypadkiem, ona pracowała jako kelnerka w restauracji na terenie magicznego Wilna. On wpadł tam zupełnie przypadkiem i przez głupi zakład z kumplami siedzącymi stolik dalej, i chichrającymi się zza karty dań, musiał do niej zagadać. Ta potraktowała go jak każdego klienta, choć mogła go zignorować bez żadnych konsekwencji. Ale nie umiała.
Tak samo nie umiała odmówić, gdy po roku poprosił ją o rękę, a ona była już w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem. Dziewczynką. Która miała oczy dokładnie takie, jak jej ojciec, w kolorze bursztynu. Z tego właśnie powodu rodzice postanowili nazwać ją Gintarė, czyli po prostu bursztyn. Później dopiero okazało się, że ta mała przepowiednia, którą potwierdzili wyborem imienia dla małej spełniła się podwójnie, gdy natura dorzuciła dziewczynce w zestawie rude włosy i parę tuzinów piegów.
Tak żyli sobie potomkowie Paulausa, choć nie mieli wyjątkowo wielkiego budżetu. Matka Gintarė zrezygnowała z pracy jako kelnerka, zaś jej ojciec znalazł posadę w Magicznej Milicji. Bywało źle, czasami brakowało pieniędzy na jedzenie, jednak zawsze dla dziecięcia znalazł się jakiś ułamek porcji, żeby chociaż zamaskować głód. Rodzina nawet planowała przeprowadzkę wgłąb Rosji, do Moskwy albo Petersburga, jednak plany te zostały tylko na papierze. I papier ten został w brutalny sposób podarty przez los.
To miała być zwykła niedziela, jakich wiele. Był maj, wczesne popołudnie. Sielska atmosfera wyprowadziła rodzinę na spacer wzdłuż brzegu Wilii. Czteroletnia wtedy Gintarė ściskała w ręku swą ulubioną przytulankę - różowego królika w wytartym kubraczku i bez jednego oka. Zabawka zajmowała ją całkowicie, nawet krzyki dochodzące z okolicy nie mogły jej rozproszyć. Dopiero, gdy mama szarpnęła ją mocno za dłoń, zauważyła, że coś jest nie tak. Ale ile może pojąć dziecko? Zwłaszcza dziecko, które unosząc swą małą, rudą główkę spojrzało w oczy zabójcy rodziców.
Tamten mężczyzna nie działał nawet za pomocą magii. Po prostu rzucił się najpierw na jej mamę z nożem kuchennym, a gdy ojciec próbował jakoś go powstrzymać, został uderzony ostrzem w szyję. Krew chlusnęła, jej mama zaczęła krzyczeć, a ona stała, biedna, ściskając z jednej strony dłoń mamy, próbując nakłonić ją do odsunięcia się od "złego pana", z drugiej strony mając pod pachą różowego królika. Mama jednak nie chciała jej słuchać. Puściła jej małą rączkę, popchnęła w kierunku tłumu gapiów, sama atakując napastnika. Niedługo potem upadła obok męża.
Gintarė nie pamięta pogrzebu rodziców. Nie pamięta tego, że gazety zarówno po stronie magicznej jak i niemagicznej rozpisywały się o szaleńcu, który zabił młode małżeństwo. Pamięta tylko dużo ludzi przewijających się ciągle po ich malutkim mieszkaniu, to, że siedziała u cioci Aušry na kolanach i że ta cały czas powtarzała jej, że będzie dobrze, że rodzice śpią i na pewno kiedyś wrócą. Że jej różowy królik został zabrany przez smutnego pana i oddany dopiero po roku, gdy już kompletnie o nim zapomniała. Pamięta też czarny, prosty nagrobek, który stoi w siódmej alejce cmentarza na Antokolu. Miejsce, które odwiedzała z ciocią Aušrą regularnie, najpierw codziennie, później co trzy dni, co tydzień, aż normą stało się odwiedzanie tego miejsca raz na trzy miesiące.
Jednak dorastała, a wraz z tym faktem, ciocia Aušra, będąca dziesięć lat starsza od jej mamy zaczynała się starzeć. Nadal jednak nie miała męża ani dzieci, tylko sierotę na wychowaniu.


Przez Ostra Bramę
Matki kochanej
z księżyca wotem
tam i z powrotem
przechodzą ludzie

Chcąc nie chcąc skupiała się coraz mniej na swojej siostrzenicy, a coraz bardziej na próbach znalezienia sobie męża. Dawało to Gintarė całkiem spory luz decyzyjny jak na jej wiek. Nawet wtedy, gdy miała siedem lat, ciotka nie kontrolowała tego, dokąd wychodzi, z kim ani po co. Tak naprawdę wystarczyło, by siostrzenica zjawiała się tylko na posiłki i to punktualnie. Śniadanie o szóstej trzydzieści, obiad o trzynastej i kolacja osiemnasta trzydzieści. Parę razy zdarzyło jej się spóźnić, nawet o pięć minut. Zawsze kończyło się to tak samo - ostrym laniem i przypomnieniem, że ciotka się stara, przyjęła ją pod swój dach, jak ta była sierotą, a teraz jeszcze Gintarė ma czelność jej nie szanować. Jeszcze wtedy nie rozumiała, dlaczego ciotka taka jest. I raczej nie miała tego zrozumieć.
Istotnym faktem jest to, że wyrobił się w niej nawyk wychodzenia z domu. Tak naprawdę spędzała tam tylko minimalną ilość czasu potrzebną na zjedzenie tych trzech posiłków, cepelinów w co drugi wtorek. Nawet sen tam był dla niej strasznie męczącym przeżyciem i wolała nocować po koleżankach albo, gdy letnia pogoda na to pozwalała, pod gołym niebem. Nocne niebo zawsze ją interesowało. Tak bardzo, jak przechadzki po niemagicznym Wilnie. Ostra Brama, jej błękitna fasada i wytarte od klęczników schody w środku. Góra Krzyży, która zawsze budziła w niej strach i tę dziwną rzewność. Nie była katoliczką, była poganką, jak jej przodkowie jeszcze w XVI wieku. Jednak wielość tych krzyży, karteczki, przyczepione do nich, te błagania, krzyki o pomoc nie mogły jej nie ruszyć. Choć nie chciała tego pokazywać.
Jednak sytuacja w domu miała się zmienić na lepsze.

Litwo, od ciebie uciekam.
Pozostaniesz w pamięci
Pochmurna i zamglona

Gintarė skończyła 10 lat i czas było wysłać ją do szkoły. Koldovstoretz był opcją idealną - z daleka od Wilna, w Rosji, no i oczywiście tam uczył się też jej ojciec, ten, po którym odziedziczyła bursztynowe oczy. Kobiety zamieszkujące kiedyś te samo jednopokojowe mieszkanie ucieszyły się z chociaż czasowej wyprowadzki Gintarė, każda na swój sposób. Ciotka, bo w końcu odpocznie od niańczenia nieswojego dziecka, a śniadania o szóstej trzydzieści i cała reszta repertuaru będzie trochę skromniejsza i skończy się wydawanie pieniędzy na głupoty. Ona, bo w końcu ucieknie od tych przeklętych czterech ścian, od niezainteresowanej ciotki, od Wilna, które zna na pamięć, Litwy, która jej się już dawno przejadła i kojarzy się ze wszystkim najgorszym.
Akademia okazała się być dla niej prawie nowym domem. Prawie, bo zawsze trochę odstawała. Z racji raczej słabej opieki ze strony ciotki brak jej było ogłady. Potrafiła się wtrącić w zdanie nauczycielowi, rozpocząć jakąś zupełnie nieważną dyskusję, albo wręcz przeciwnie! Zwrócić uwagę na ważny problem, jednak w sposób raczej nieelegancki. Zdarzały się jej bijatyki, ba, zdarzają się nadal. Nie jest czystokrwista, dopiero po jakimś czasie, może w trzeciej klasie się o tym fakcie dowiedziała, bo przecież po co była jej informacja o tym, że jej ojciec był czarodziejem półkrwi. Kompletnie bez sensu... Irytowało ją udawane współczucie nauczycieli i ludzi z jej klasy, gdy dowiedzieli się, że jest sierotą. Oczywiście stało się to w raczej nieciekawy sposób, gdy szkolny orzeł przyniósł jej list od ciotki, w którym ta oskarżała ją o jakiś durny błąd, chyba, że nie pozmywała talerzy po obiedzie zanim wyjechała znów do szkoły. Oczywiście w całej pięciostronnicowej tyradzie musiała poświęcić trzy strony na opisywanie wszystkich rzeczy, które dla niej zrobiła po śmierci jej rodziców. List niestety dostał się w łapska tej durnej blondynki z jakiejś dynastii, która uznała, że wspaniałym sposobem jest rozpowiedzenie tej informacji wszystkim naokoło. Tak samo irytowała ją ta blondynka, jej koleżaneczki i koledzy. Jednemu z nich kiedyś rozkwasiła nos, chyba w czwartej klasie, gdy próbował zajrzeć jej pod spódnicę. Okropnie nie lubiła tego typa.
Znana więc była z tego, że nie umiała trzymać języka za zębami i potrafiła przywalić. Jednak każdy medal miał dwie strony, tak i nasza Gintarė potrafiła pokazać, że jednak coś w tej jej głowie siedzi. Podobno ktoś kiedyś widział ją nad Rusałczym Jeziorem, gdzie czytała "Nieznajomą" Osipovej. Jeszcze kto inny mówił, że Paulauskaitė zaprzyjaźniła się z jakąś pierwszoroczniaczką, którą teraz sadza obok siebie w trakcie wszystkich posiłków. I podobno to właśnie ta pierwszoroczniaczka dała jej tę plastikową bransoletkę, szczyt żenady, którą nosi zawsze na lewym nadgarstku.
Zachowania Gintarė nie zmieniła nawet wiadomość o śmierci ciotki, gdy ledwo przyjechała do Akademii zaczynać IX klasę. Wiedziała przecież, że ludzie przychodzą i odchodzą, ale wtedy też zrobiło jej się przykro, że już nie ma śniadań o szóstej trzydzieści, obiadów o trzynastej i kolacji osiemnasta trzydzieści, cepelinów co drugi wtorek. Bo to nie tak, że ciotki nie lubiła. Miały swoją specyficzną więź, kochały się, ale nie potrafiły tego okazać. Ale to, że popełniamy błędy, nie może nam zamknąć drogi do lepszego jutra.

Gdy coś się kończy
gdy nic nie łączy
brak dróg na rozstajach
i nie zależy już nikomu
wracam na Litwę
jak do domu.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Gintarė Paulauskaitė 1ERq90H
Gintarė Paulauskaitė Empty

PisanieRe: Gintarė Paulauskaitė   Gintarė Paulauskaitė EmptySob Lis 19 2016, 19:21
Здравствуйте!

Wszystko, co rude to fałszywe. Tak mówią. Ale ty mi na fałszywą wcale nie wyglądasz, jedynie na trochę zagubioną w świecie, który na każdym kroku stara się Cię rozczarować, pod nogi nawet kłód nie rzucają, tylko od razu zostawiając dziury ziejące niekończącą się ciemnością. I coś mi mówi, że chętnie byś w nie wskoczyła, byleby zerwać z monotonią; by sprawdzić, czy tam czekać na Ciebie będą śniadania o szóstej trzydzieści i cepeliny co drugi wtorek. O takie chwile radości chyba warto walczyć i iść za nim na koniec świata?

Bonusy za kartę postaci

Po krótkim namyśle postanawiam przyznać Ci:
+ 3 do fauny i flory, ponieważ te noce spędzane pod gołym niebem na pewno sprawiły, że poznałaś ją trochę lepiej;
+ 1 do szczęścia, bo 7 to wcale nie szczęśliwa liczba.

Żebyś przypadkiem nie zgubiła drogi, kiedy wpadniesz w jakąś dziurę, otrzymujesz ode mnie latarkę. Poza tym, że, oczywiście, oświetla drogę w ciemnościach, jest również niezwykle użyteczna, ponieważ kiedy zapalisz ją w momencie, gdy nie potrafisz znaleźć rzeczy, która nagle Ci się zgubiła, a jest Ci akurat w tym momencie bardzo potrzebna, jej światło kierować będzie się w miejsce, w którym powinnaś zacząć szukać.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 300 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!
Powrót do góry Go down
 
Gintarė Paulauskaitė
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gintarė Paulauskaitė
» Gintarė


Skocz do:  
Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Napisz nowy tematSkocz do: