Czerwiec 1989, pierwsza po spisie treści strona szanowanego pisma Hostis, a na niej on odbierający nagrodę od najstarszego z Nestorów Starszyzny. Na początku miesiąca wzorzec hodowanej przez niego od dwudziestu lat rasy został uznany na arenie międzynarodowej; tym samym stał się autorytetem w jeszcze kolejnej dziedzinie. Jeszcze większe tłumy chciały opierać się na jego opinii.
Kwiecień 1992, nikt się nie spodziewał, że przyjmie zaproszenie na wystawę. Zaledwie miesiąc przedtem zmarła jego żona, Irina. Awoska spekulowała, że załamał się zupełnie tak jak jego jedyny syn; że cała rodzina pogrążyła się w żałobie. Jego smutek zdawał się ograniczać do czarnych żałobnych strojów; bystry wzrok skupił całkowicie na kroczącym po wybiegu zwierzęciu. W nieodgadnionym wyrazie twarzy hodowca z Brna dopatrzył się dezaprobaty.
Dość to ironiczne, że rasa, która powstała daleko stąd, w Czechosłowacji ponad czterdzieści lat temu tutaj, przy tym stole, ma swoją jedyną wyrocznię. Nie mają znaczenia odkrycia i starania wojsk czechosłowackich, orzeczenia najlepszych weterynarzy – jeśli Grigory Kuragin stwierdzi, że stosunek kufy do długości czaszki wynoszą nawet o milimetr mniej niż pożądane jeden do półtora, pies czempionem nie zostanie. To jego zasługą jest udoskonalenie i oczyszczenie rasy.
W końcu jednak kiwnął głową. W kilku spojrzeniach ocenił, że wysokość w kłębie, masa i maść są zupełnie prawidłowe. To jeden z nielicznych czechosłowackich wilczaków spoza jego własnej hodowli, który otrzyma nagrodę i licencję na prowadzenie czystej linii.
Ludzie są w dużej mierze podobni do psów i nie warto wprowadzać do tego poglądu wyjątki. Najlepsze osobniki gwarantuje tylko czystość krwi i prawidłowe warunki hodowli. Choroba jest dowodem słabości z natury i tym, którzy nie mogą o własnej sile wstać na nogi, należy oszczędzić cierpień i wstydu.
Wstyd jest już karą samą w sobie, dlatego nieprawdą jest zamieszczana czasem w artykułach Awoski opinia, jakoby Grigory karał swoje dzieci szczególnie surowo. Są przecież z jego krwi, z najlepszej, najczystszej krwi gatunku, niezaprzeczalnie kocha więc oboje. Posłuszną Dunyę i Arsene, na którym spoczywa z urodzenia więcej obowiązków, niż zdoła podołać.
Mówią, że w charakterze dziedzica zawarły się najlepsze cechy obojga rodziców. Zapytany o prawdziwość tych słów, Grigory uśmiecha się łaskawie. Nie uważa tak; zawiódł się wręcz na synu i w milczeniu liczy wciąż, że Arsene jeszcze się zmieni; tylko zresztą jemu daje do zrozumienia jak bardzo jest rozczarowany; poza domem, nawet na oczach służby stoi murem po stronie jedynego syna. Choroba jednak, według jego kryteriów, to determinanta słabości, a Arsene jest chory, nawet wtedy, gdy uda się wyciszyć objawy. Ale jest także dziedzicem, a o dziedzicu nikt nie ma prawa powiedzieć złego słowa. Głowa wspaniałego rodu Kuragin, który podtrzymuje godność Starszyzny, nie ma wad. Uosabia ideały zgromadzenia, wydaje mądre osądy. Szczędzi zbędnych nagan, ale nie waha się celnie wskazać błąd, kiedy jakiś został popełniony.
Grigory nabrał tych cech przez surowość. Stopniowo wyzbywał się wrażliwości, które nie były w życiu nieodzowne. Za zmarłą żoną tęsknił tylko tyle, ile wypada, choć kochał ją szczerze. Bardziej kochał tylko własne dzieci; nawet psy, którym poświęcał swój czas, pieniądze i ambicje, nie mogły konkurować z uczuciem, jaki zaskarbiła sobie perfekcja Iriny. Nie była czystej ludzkiej krwi, ale posiadała, na pozór, wszystkie cechy warte przedłużenia. Jak się potem okazało, przeciwwagą dla nich była choroba genetyczna, którą obciążyła też ich dziedzica.
Varvara jest jedynie na jej zastępstwo; znalazł w niej najwięcej z pierwszej żony, ale nie zadał sobie nigdy trudu, by ją pokochać naprawdę.
Jego pierworodny jeszcze mniej starał się, by dołożyć swój udział do utrzymania w rodzinie poprawnych relacji. Wszystkie jego zachowania po śmierci Iriny stały się ostentacyjne i irytujące, a Grigory nigdy nie mógł na nie zaradzić. Arsene zawsze był bliżej do matki, co dla niego nie było powodem do żalu. On z kolei lepiej rozumie się z Dunyą, dla równowagi.
Grigory uosabia rodowe motto – trudno wyprowadzić go z równowagi; pozostał spokojny nawet wtedy, gdy brukowce w najmniej oryginalny sposób zaczęły mieszać się do jego rodziny i oskarżać, że Arsene nie jest jego prawowitym synem. Gdyby nie było to poniżej jego godności, zamieściłby w odpowiedzi wyniki wszystkich badań, które w tym kierunku zlecił tuż po narodzinach. Nie miało to nic wspólnego z rzekomym brakiem zaufania do żony.
Ktokolwiek zmyślił tę plotkę musiał być skończonym idiotą. Jeśli o Nestorze Kuraginów wiadomo jedną rzecz, to tylko, że najważniejsza jest dla niego czystość rasy i nigdy nie pozwoliłby na zmieszanie swojej krwi poza kontrolą. Pula genów jest wciąż zagrożona, coraz więcej starych rodzin rozrzedza swoją krew, mieszając się z dynastiami dorobkiewiczów spoza Starszyzny.
Grigory trzyma rękę na pulsie i nie zważając na idiotyzm artykułów pisanych z zawiści na ich temat, czyta wszystko, co dotyczy Starszyzny i dokładnie zapamiętuje. Od kilku miesięcy przewodzi ich obradom i tym samym odpowiedzialność za dobre imię magicznej arystokracji na połowie Starego Kontynentu spoczywa na jego barkach.