|
| | |
Bukareszt, Rumunia czysta 18 lat IX klasa zamożny Czarcie Włócznie i rozgrywający w Bełtach
Dionisie Eminescu Sro Wrz 07 2016, 14:16 | | |
Меня зовут Dionisie Silviu Eminescu Wyobraź sobie Bukareszt. Sukcesywnie i brutalnie niszczony przez lata panowania komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu, który część historycznego centrum miasta zrównał z ziemią i zastąpił je socrealistycznymi, eklektycznymi budynkami oraz wysokimi apartamentowcami i blokami mieszkalnymi. Dla kilku zachcianek przesiedlił też ponad czterdzieści tysięcy ludzi tylko po to, by zbudować Dom Ludowy czy rumuńskie Pola Elizejskie. To już nie jest ten Paryż Wschodu z końca XIX wieku. Bukareszt już nigdy nie będzie prawdziwą perłą na słynnej trasie Orient Expressu Paryż-Istambuł. Ale gdzieś przy tym wszystkim, między dzikim galimatiasem, biedotą a bogactwem, była młodość i kwitnęła miłość, która widziała na własne oczy skutki komunizmu. Tutaj żyli ludzie, choć w rzeczywistości nikogo nie obchodził ich los. Ona – biedna artystka z Mołdawii szukająca odrobiny szczęścia w Bukareszcie i on – ze szlachetnymi korzeniami panicz, przodek samego Mihaia Eminescu, najsłynniejszego rumuńskiego poety. Nieprzychylnie wówczas w stolicy patrzono na ludzi z Nadniestrza – zdrajców, którzy zachcieli własnego państewka. Ale oni byli ponad podziałami, szczególnie tymi wytworzonymi przez społeczeństwo. Skupieni na sobie, za to obojętni na świat. Kiedyś też przyszedł długo wyczekiwany przez nich maj – nie tylko kalendarzowy, ale i ten w sercu. Wówczas Bukareszt wygląda najpiękniej, bo niebo nie płacze już rzewnie na komunistyczne blokowiska, a słońce przygrzewa przyjemnie twarze i na ten miejski chaos, w którym nie ma absolutnie żadnej logiki, spogląda się jakoś lepiej. Wtedy pojawiam się ja, mały Dionisie. Chłopiec z okropnym, gruźliczym kaszlem, zawsze wyższy od większości rówieśników i wiecznie umazany farbami, niezdrowo zafascynowany światem i sztuką. Ojciec od zawsze dbał o moje dobre wychowanie i tradycje – bym doskonale wiedział, kim był Nicolae Grigorescu czy Emil Cioran; że dziewiątego marca należy spożywać mucenici, a na niedzielny obiad zjeść ciorbę czy mamałygę. Nigdy nie było rygoru, tylko dom. Prawdziwy dom. Nie presja, krzyk i chore ambicje, lecz rachatłukum, pochwała i uśmiech zmęczonego ojca. Bo znajdował dla mnie czas nawet po ciężkim dniu pracy. Pamiętam, że pewnego razu zabrał mnie na najwyższy szczyt w Karpatach, Moldoveanu. Miałem tylko dziewięć lat i wiatr we włosach, ale to był moment, w którym zapragnąłem czegoś więcej. Na Rumunii świat się nie kończył, a ja chciałem rozszerzyć granice swojego życia. Do maksimum. Do szkoły poszedłem do Koldovstoretz. To był wybór mojej matki, która pochodzi z Tyraspolu – miasta, gdzie od wieków wyraźnie widać wpływy wschodnie. A w Rosji lato już nie było takie samo. Z czasem zaczęło mi brakować piekielnie wysokich temperatur, pieszych wędrówek po transylwańskich górach czy spontanicznych podróży pociągami nad Morze Czarne, by zaszyć się w towarzystwie ojca na kilka dni w naszym domku w Konstancie. Był za to chłód komnat zamkowych, śnieg na zawołanie, carski przepych na każdym kroku i inni ludzie – już nie tak przyjacielscy i serdeczni jak w domu. Ja, rumuński chłopiec, w bezkresnej niczym ocean Rosji. W niemal zupełnie odległym świecie – gdzie władze wciąż sprawują obrzydliwie bogaci oligarchowie; gdzie lody przede wszystkim je się zimą; gdzie obsesyjnie wielbi się jeszcze Stalina i komunistów, bo za ich czasów było przecież nieporównywalnie lepiej. Ale nie obeszło się bez nowych miłości i fascynacji: do dramatów Antona Chekhova, rosyjskiej Safony – Anny Akhmatovej, czy prekursora romantyzmu, Alexandra Pushkina. Do cerkwi o złotych, cebulastych kopułach i prawosławnych ikonostasów. Do Bajkału o zmierzchu, mrozu szczypiącego policzki i smażonych omuli z ogniska. Do świata. Przez ostatnie letnie wakacje mieszkaliśmy wraz z rodzicami w przepięknym Wiedniu, w niewielkiej kamienicy z zachwycającym widokiem na barokowy Karlskirche. Przyjechaliśmy do Austrii z powodu mojego ojca, Iuliu, który prowadził tutaj kolejne magiczne badania naukowe przez cztery miesiące. A ja dzień w dzień włóczyłem się po Wiedniu, zachwycając się w najsłynniejszych muzeach Gustavem Klimtem czy kontrowersyjnym Egonem Schiele, który wywarł na mnie nieprawdopodobne wrażenie; nagminnie objadając się mozartowskimi czekoladkami, leżąc na trawie w parku Zygmunta Freuda czy spacerując wzdłuż ogrodów Schönbrunn i poznając nowych ludzi. Gdy wróciliśmy do domu i nadszedł czas szkoły, zdałem sobie sprawę, że potrafię się odnaleźć w różnych miejscach, choć jeszcze wiele mam do zobaczenia i nieprawdopodobnie daleko mi do bycia prawdziwym globtroterem. Wciąż jednak mam tylko osiemnaście lat na karku, a na koncie kilka zwiedzonych krajów, wygranych meczów w quidditcha, nieoficjalny tytuł mistrza gry w szachy czarodziejów, przypadkiem złamanych serc, nieprzespanych nocy czy też pogruchotanych kości. A będzie tego jeszcze więcej. |
| | | |
Re: Dionisie Eminescu Sro Wrz 07 2016, 20:21 | | |
Здравствуйте! Masz tylko osiemnaście lat, ale bagażu, jaki nosisz na plecach pozazdrościłby Ci niejeden dorosły. Bo brak w nim trosk i żalów, bo pełen jest szczerej, czystej miłości i wspomnień z cudownych podróży, nawet jeśli do jedynie kilku najbliżej leżących krajów. Ale świat jeszcze przed Tobą. Jeszcze wiele meczy do wygrania, cała masa serc do złamania i miejsc do odkrycia. Niech jak najwięcej będzie w Tobie wolności i pragnienia korzystania z niej, bo pewnego dnia ktoś zechce zamknąć Cię w klatce. Bonusy za kartę postaci Po krótkim namyśle postanawiam przyznać Ci: + 5 punkty do szczęścia, żeby nigdy Cię nie opuszczało; + 4 punkty do okultyzmu, a nuż trafisz w miejsce, gdzie będziesz potrzebował wiedzy na jego temat. Lubisz te swoje podróże, prawda? Pewnie każde wspomnienie chciałbyś zachować. Dlatego otrzymujesz ode mnie magiczny klaser. Możesz pomieścić w nim tyle zdjęć, pocztówek, zasuszonych roślin, czegokolwiek, ile zdołasz, miejsca zawsze będziesz miał dość. To jednak nie wszystko. Klaser posiada właściwości myślodsiewni: możesz umieszczać w nim całe wspomnienia, ale tylko te dobre. A gdybyś któregoś razu chciał znów odwiedzić dane miejsce? Tego jeszcze nie odkryłeś, wystarczy jednak, byś palcem trzykrotnie zakreślił jakąkolwiek pamiątkę z tego miejsca, a zostaniesz tam przeniesiony. Będziesz wiedział, jak wrócić? Na zakończenie Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 300 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu! |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Czarodzieje, którzy przeglądają ten temat: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
|
|
|